Komu (nie)potrzebne sensacje?

Najłatwiej sprzedają się sensacje, stąd poczytność kryminałów. Jeśli poświęcać im czas, to można potraktować je w kategoriach szeregu haseł krzyżówkowych. O zabójstwach politycznych wiadomo, że ich wspólną cechą jest niewykrywalność sprawców. Mieszanka mnożonych medialnie szczegółów jako danych działa jak mieszanie kijem w kałuży dla zmętnienia wody. Czas dodatkowo zaciemnia obraz.

Odkąd panuje system sojuszniczy wyrafinowanej przestępczości z rzekomym kapitalizmem, mamy takich zdarzeń sporo, a teorii jeszcze więcej. Powtarzalność motywów i schemat działania nieodparcie prowadzą do wniosku zawężającego spectrum sprawców. Zabójstwo prezydenta Jovenel Moise na Haiti w globalnym systemie zarządzania można odczytywać jak wyrok, albo wyrok z ostrzeżeniem dla innych. Na motyw narkotykowy wskazywałaby sugestia dokonania tego czynu przez DEA (Drug Enforcement Agency – agencja do spraw narkotykowych). Teoretycznie podlegająca Departamentowi Sprawiedliwości, nadzoruje przemyt i dystrybucję narkotyków, cokolwiek to znaczy. Szef tej instytucji nominowany jest przez prezydenta. Dysponując budżetem 3 miliardów dolarów, zatrudnia 10 189 osób, w tym 4924 agentów wywiadu i analityków. W samych Stanach ma 21 biur, współpracuje z innymi służbami jak FBI i Departament Obrony. Międzynarodowy charakter przemytu uzasadnia, że agenci tej służby pracują w wielu krajach.

To ta instytucja rozwijając swoją działalność powołała tzw. RRT (Rapid Response Teams – grupy szybkiego reagowania), SOD (Special Operations Division – oddział zadań specjalnych). Jak przystało na rodzaj zadań są to jednostki uzbrojone, wyposażone w Glocki, Remmingtony, broń półautomatyczną, niszczą dzielnie pola upraw marihuany gdzieś w stanie Utah. Umyka jednak ich oczom zjawisko potężnych dostaw statkami handlowymi z kokainą (opisywany wcześniej incydent z zatrzymanym statkiem należącym do J.P. Morgan), czy wojskowymi samolotami z Kolumbii. Wygląda to jak stworzenie agencji giganta do ochrony dużych interesów, ale rozgłos co do skuteczności zapewnia tępienie płotek, lub ofiar procederu z końca łańcucha dostaw. Dane potwierdzające śladową skuteczność tej instytucji odnotowują ją na poziomie 1%. Niekorzystny to bilans. Roczny obrót substancjami narkotycznymi szacuje się na 64 miliardy dolarów. Przedpandemiczna prasa amerykańska miała odwagę opisywać uwikłanych w zjawisko przemytu małżeństwo Clintonów. Ich fundacja słynęła ze skuteczności gromadzenia i zawłaszczania funduszy z różnych źródeł, w tym pod hasłem „pomoc dla Haiti” po trzęsieniu ziemi.

Zastrzelony prezydent Haiti zabiegał o stanowisko w wyborach 2015 r. z dużym poparciem H. Clinton. Wówczas uzyskał wprawdzie 32.8% głosów, lecz zarzut sfałszowania przekreślił objęcie urzędu. Przekładane niemal przez rok czasu kolejne wybory zapewniły mu wygraną w pierwszej turze wynikiem 55.7%. Jako zwolennik nowoczesności energetycznej, przedsiębiorca dużo wiedział o wpływach amerykańskich na politykę Haiti, o czym nieopatrznie zdarzyło mu się powiedzieć publicznie. Wydarzenie, w którym do prywatnej rezydencji głowy państwa nocą wchodzą nie zatrzymywani przez nikogo z ochrony osobistej obcy, uzbrojeni ludzie świadczy o braku lojalności ochrony, albo zmowie o charakterze walki frakcji partyjnych.

Inny drobiazg, poprzedzający zabójstwo, to okrzyk napastników, z którego wynikało, że są agentami DEA, co wskazywałby na amerykański wątek i chęć powstrzymania prezydenta od gadulstwa na tematy nie przeznaczone do informacji publicznej. Zastanawia rola ochroniarzy wpuszczających gości nocą bez wylegitymowania do domu prezydenta gdzie przebywa z żoną. Usprawiedliwieniem byłby fakt, że gośćmi byli osobnicy znani w otoczeniu prezydenta. Kolejny pominięty szczegół formalny na tym szczeblu. Ochrona nim wpuści gościa na salony, telefonicznie anonsuje upewniając się, że może wpuścić, a gospodarz nie odmówi zaskoczony porą wizyty. Jeżeli goście, a przynajmniej jeden z wizytujących władał amerykańską wersją języka angielskiego, powinien był nastąpić kontakt z ambasadą amerykańską. Wkroczenie bez przeszkód wyglądało na spotkanie wcześniej umówione, zatem z pomocą otoczenia prezydenckiego.

Wstrząsane protestami przez całe trzydziestolecie Haiti, rządzone przez powszechnie kwestionowaną kadrę polityczną i jej administrację (jeszcze od czasu wyzwolonego teologa Jean’a Bertranda Aristide) niebawem znajdzie odpowiedź. Ten, komu zależało na pozbyciu się prezydenta obejmie władzę. Wprawdzie maleńkie i biedne, Haiti jest obiektem dużego zainteresowania USA. Gdyby śmierć głowy państwa była wynikiem frakcyjnej walki o władzę, nie byłoby jej następstwem wołanie o pomoc w stabilizacji kraju, skierowane pod adresem administracji w Waszyngtonie. W tych okolicznościach wykorzystanie DEA do obalenia prezydenta przez jego egzekucję dawałoby świadectwo absolutnej desperacji w wojnie o dostatecznie skompromitowany wizerunek mocarstwa, jego schyłkowy prestiż i zasięg wpływów. Polityczni architekci amerykanizując Europę, Afrykę, Azję zaprowadzając własny ład antagonizują i niszczą wszystko co oryginalnie, otoczone czcią i cywilizowane. Unicestwią każde państwo, które chce zachować własną tożsamość, stąd po zaprowadzeniu orwellowskiego folwarku zwierząt na podbitym terenie, identycznie zastraszają, i usiłują narzucić chore zasady podporządkowania się Rosji i Chinom.

Opracowanie: Jola
Na podstawie: YouTube.com
Źródło: WolneMedia.net