Kobiety powinny stracić prawa wyborcze – tak, jak i mężczyźni

Opublikowano: 14.11.2010 | Kategorie: Gospodarka, Prawo

Liczba wyświetleń: 620

Dwusetna rocznica Vindication of the Rights of Woman [1] Mary Wollstonecraft wydaje się dobrą okazją do przypomnienia czytelniczkom i czytelnikom prostej, acz często zapominanej prawdy. To, że kobiety powinny mieć takie samo prawo do stanowienia praw jak mężczyźni jest poza dyskusją. Tu kobiety i mężczyźni naprawdę są równi: „Nikt nie ma prawa stanowić Praw” [2].

Spadkobierczynie sufrażystek, współczesne feministki głównego nurtu twierdzą, że aby skończyć z uciskiem cierpianym przez kobiety i ich dyskryminacją konieczne są prawa stanowione przez państwo. Obojętnie, czy tą dyskryminacją są różnice w zarobkach, szansach na zatrudnienie, przysługujących prawach do posiadania majątku czy, co najważniejsze, przyzwolenie (męskiego) społeczeństwa na przemoc wobec ich osób i własności, feministki zwracają się o środki zaradcze i sprawiedliwość do państwowego prawodawstwa [3].

Społeczeństwo może być oparte na jednym z dwóch wzajemnie wykluczających się aksjomatów: przymusie albo zgodzie. Przymus tworzy hierarchiczne, oparte na sile stosunki między jednostkami, przybierające zwykle formę kradzieży, niewolnictwa i morderstwa – i jest on zinstytucjonalizowany w państwie. Zgoda jest podstawą wolnego handlu czy też laissez-faire z tylko jedną zasadą, prawem natury, które zachowuje prawo każdego do kontrolowania swej osoby i majątku pod warunkiem, że nie ingeruje on w podobne prawo kogoś innego do swobodnego posługiwania się własnym ciałem i majątkiem, i kontrolowania ich.

Męski szowinistyczny pracodawca, potępiany przez „politycznie poprawnych” intelektualistów za odmowę zatrudniania kobiet, jest karany za swe uprzedzenia, musząc oferować wyższe płace dla przyciągnięcia dodatkowych pracowników-mężczyzn. Jego zwiększone koszty i zmniejszona konkurencyjność pozwalają firmom zatrudniającym tańszych pracowników-kobiety sprzedawać taniej od niego, co po pewnym czasie podnosi płace kobiet i obniża płace mężczyzn [4].

Ustawy o „równych płacach” dają całkiem odmienny rezultat. Zakaz zastępowania kosztownych mężczyzn tańszymi pracownikami-kobietami zmniejsza szanse zatrudnienia kobiet; zatrudnieni już pracownicy wyciągają płace powyżej stawki rynkowej, co równa się przymusowej redystrybucji od biednych do bogatych. Nic dziwnego, że związki zawodowe popierają ustawy o płacach minimalnych.

Takie ustawodawstwo, czy roszczenia do majątku innych, wskrzesza na powrót sytuację, którą zdaniem feministek cierpią kobiety, tj. zalegalizowany przymus przypominający niewolnictwo – i popierając to feministki wydają się wypierać swych wcześniejszych zasad. Amerykański feminizm wyłonił się z XIX-wiecznego, radykalnie indywidualistycznego antyniewolniczego ruchu związanego z pismem „The Liberator” Williama Lloyda Garrisona [5]. Siostry Grimke, Sarah i Angelina, pokazywały w broszurach i prelekcjach, jak prawa kobiet i prawa niewolników na równi nie istnieją dla państwowego prawa.

A jednak niektóre feministki popierają przywrócenie ustawowego niewolnictwa, wyrażając to bardziej w języku roszczeń niż prawa do władania sobą. Jest to konsekwencja kampanii na rzecz ustawowego „prawa do aborcji na żądanie” [6]. Naturę tego żądania ujawnia następujący scenariusz: wyobraźmy sobie, że wszyscy lekarze odmawiają z takiej czy innej przyczyny przeprowadzania aborcji. Przy „prawie do aborcji na żądanie” konieczne byłoby zmuszenie kilku lub wszystkich opornych lekarzy do przeprowadzenia operacji i tym samym ustanowienie stosunków międzyludzkich opartych na przemocy, sprowadzające zmuszanych do roli niewolników.

Pogląd, że takie roszczenia można wywieść z reguł demokracji jest fałszywy z tej przyczyny, że jest obojętne, czy czyjeś prawo do władania sobą przywłaszcza sobie jedna osoba, czy milion osób, które to przegłosowują i wtrącają tego kogoś w niewolnictwo. Feministki domagające się sprawiedliwości i wolności powinny uzmysłowić sobie fakt, że sprawiedliwość nie może być stanowiona w drodze przymusu państwa nad jednostkami, musi natomiast być odkryta poprzez usunięcie owego zgubnego prawodawstwa, które unieważnia prawo kobiet i mężczyzn do władania sobą [7].

Jak zauważył Lysander Spooner, „jeśli kobiety, zamiast wnosić petycje o dopuszczenie do udziału we władzy ustanawiającej więcej praw, obwieszczą obecnym prawodawcom, że one, kobiety, pójdą do parlamentu i cisną w ogień wszystkie istniejące kodeksy, to zrobią bardzo rozsądną rzecz – jedną z najrozsądniejszych rzeczy, jakie są w stanie zrobić. I będą miały ze sobą tłum mężczyzn – przynajmniej wszystkich rozsądnych i uczciwych mężczyzn w tym kraju – którzy z nimi pójdą” [8].

Autor: Barry Macleod-Cullinane
Tłumaczenie: Jacek Sierpiński
Tekst opublikowany za zgodą © Libertarian Alliance
Źródło: Libertarianizm

OD AUTORA

W niniejszym artykule próbowałem przedstawić parę idei i ogólny „wydźwięk” argumentów charakteryzujących tradycję indywidualistycznego feminizmu używając jej jako tła do przeegzaminowania rozpowszechnionych roszczeń współczesnego socjalistycznego feminizmu. Chociaż tekst ten broni się sam i nie potrzebuje wielu przypisów, zdecydowałem się włączyć doń – dla zainteresowanych – opatrzony przypisami przewodnik bibliograficzny, który odnosi poszczególne argumenty zawarte w tekście do materiałów źródłowych.

PRZYPISY

[1] A Vindication of the Rights of Woman: with Structures on Political and Moral Subjects [1792], Penguin, Harmondsworth, Middlesex, 1992.

[2] Opinie wyrażone w artykule są zbliżone do tych wyrażanych przez czołowego XIX-wiecznego teoretyka wolnościowego Lysandra Spoonera w eseju „A Right to Make Laws?” opublikowanym w „Liberty” i „The New Age” J. M. L. Babcocka, i ponownie w znakomitej antologii Wendy McElroy, Freedom, Feminism, and the State: An Overview of Individualist Feminism, Cato Institute, Washington, D. C., 1982 [1st edition]. Książka McElroy jest być może ostatecznym zbiorem tekstów z tej dziedziny.

[3] McElroy w swym artykule „You’ve slid a long way, baby!”, opublikowanym w „No Statesman”, Vol. 1, No. 1 (1990) oferuje szczególnie bezlitosną krytykę poglądu socjalistycznych feministek, że ucisk ma swe źródło w procesie rynkowym. Pokazuje ona, że ucisk nie jest konsekwencją działalności rynkowej, ale wynika z przemocy państwa i jego ingerencji w rynek. Jako że proces rynkowy karze po pewnym czasie dobrowolną dyskryminację jednostek, to wprowadza on, jak to ujął Ludwig von Mises, harmonię właściwie rozumianych interesów. Przewagi i przywileje mogą być zatem utrzymywane w obliczu tego procesu jedynie poprzez używanie przemocy, czy to indywidualne, czy zinstytucjonalizowane w formie państwa. Zob. także klasyczne rozróżnienie pomiędzy Państwem a Rynkiem nakreślone przez Franza Oppenheimera w The State, Vanguard Press, New York, 1926.

[4] Argument ten jest nakreślony dokładniej przez Waltera Blocka, który pokazuje, dlaczego „Męska Szowinistyczna Świnia” powinna być uznana za współczesnego bohatera – znajduje się on w jego godnym uwagi i głęboko przenikliwym przesłaniu tolerancji: Defending the Undefendable: The Pimp, Prostitute, Scab, Slumlord, Libeler, Moneylender, and Other Scapegoats in the Rogue’s Gallery of American Society, Fleet Press Corporation, New York, 1976.

[5] Jeśli chodzi o historyczne szkice na temat wyłaniania się myśli indywidualistycznego feminizmu, zob. „The True Mothers of Feminism” Wendy McElroy, opublikowane w „Reason”, lipiec 1983, str. 39-42, oraz jej późniejszy traktat na ten temat, „The Roots of Individualist Feminism in 19th Century America”, str. 3-26, który stanowi początkowy rozdział Freedom, Feminism, and the State. Dr Stephen Davies napisał podobną znakomitą historię wolnościowego feminizmu w Wielkiej Brytanii, Libertarian Feminism in Britain, 1860-1910, LA Pamphlet No. 7, Libertarian Alliance, London, 1987. Ten ostatni tekst służy do obalania mitów współczesnych socjalistycznych feministek na temat pochodzenia ruchu feministycznego w Wielkiej Brytanii.

[6] Jeśli chodzi o argument na rzecz prawa do aborcji wynikający jawnie z zasady władania sobą, patrz wystąpienie McElroy, „What Does it Mean To Be An Individual? (Self-Ownership Is Key To Abortion Issue)” w debacie z Doris Gordon z Libertarians for Life, organizacji antyaborcyjnej, w „Rampart Individualist”, Vol. 1, No. 4, jesień, 1983, str. 3-9.

[7] Ten pogląd na państwo, prawo i sprawiedliwość jest poglądem Woluntarystów, z którymi Wendy McElroy mocno się utożsamia. Użyteczny zbiór pism Woluntarystów został opublikowany jako Neither Bullets nor Ballots: Essays on Voluntaryism, The Voluntaryists, Baltimore, Maryland, 1983; znajdują się tam eseje McElroy, George’a H. Smitha i Carla Watnera. Woluntaryści dążą do „delegitymizacji państwa przez edukację” i „orędują za wycofaniem się ze współpracy i milczącej zgody, na której ostatecznie opiera się władza państwa”. Powinno się jednak tu zaznaczyć, że nie jest to ostatnia nowinka strategiczna wśród wolnościowców i, jak podkreślają to współcześni Woluntaryści, pochodzi z klasycznego dzieła Etienne’a de la Boetie The Will to Bondage [trans. A Discourse on Voluntary Servitude], 1577, [1735], Libertarian Broadsides No. 6, Ralph Myles Publisher, Colorado Springs, 1974. Za część tej tradycji można uznać też Lysandra Spoonera; jego No Treason: The Constitution of No Authority and Natural Law: The Science of Justice są ostatnio dostępne w znakomitym zbiorze pod redakcją George’a H. Smitha, The Lysander Spooner Reader, Fox & Wilkes, San Francisco, 1992.

[8] Lysander Spooner, „A Right to Make Laws?”, str. 330.


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.