„Klątwa Kaddafiego” dotarła do Europy
Nicolas Sarkozy został zatrzymany. Francuska Temida zastanawia się, czy były prezydent zawinił tak bardzo, że należy trzymać go w celi, czy też wystarczy tylko areszt domowy.
Z wielu postępowań karnych, które przez ostatnie lata próbowano wszcząć przeciwko Sarkozy’emu, najwięcej dowodów znaleziono w sprawie finansowania jego kampanii wyborczej przez libijskiego przywódcę Muammara Kaddafiego.
W średniowieczu europejscy monarchowie mieli bardzo specyficzne podejście do kwestii gospodarki. Utrzymanie wspaniałych dworów kosztowało ogromne pieniądze, więc królowie bez najmniejszego zażenowania korzystali z usług lichwiarzy. Kiedy jednak dług kolejnego „jego wysokości” osiągał niebotyczne rozmiary, problem rozwiązywano w prosty sposób. Wierzyciele byli naprędce oskarżani o spisek przeciwko królowi czy na przykład o konszachty z diabłem. A wdzięczny naród wstawiał się za swoim miłosiernym monarchą, urządzając kolejny pogrom. W taki sposób pieczono dwie pieczenie na jednym ogniu: skarbiec szybko powiększał, a zaciągnięte długi znikały bez śladu.
Upodobanie do radykalnych rozwiązań w kwestiach finansowych wyróżniało przede wszystkim Hiszpanię i Francję. Jak wynika ze skąpych danych historycznych na ten temat, począwszy od X wieku aż do czasów współczesnych Hiszpanie urządzali takie pogromy ponad 300 razy, a Paryż zajmował honorowe drugie miejsce, zbliżając się na niebezpieczną odległość do rekordu Madrytu. A teraz, wspominając siłę tradycji historycznych, można przejść do współczesnych wydarzeń.
Nicolas Sarkozy twierdzi oczywiście, że nic podobnego nie miało miejsca. Owszem, był taki libijski pułkownik Kaddafi, spotykałem się z nim — był zresztą interesującym rozmówcą. Pieniądze? 5 mln euro? W życiu nie widziałem na oczy takiej sumy — zapewnia były prezydent Francji.
Cóż, być może monsieur Sarkozy naprawdę ich nie widział — pieniądze wozili doradcy, którzy wydawali je na jego kampanię prezydencką. Oto co powiedział nieżyjący już Muammar Kaddafi w swoim ostatnim wywiadzie: «Tylko dzięki mnie został prezydentem… Przekazaliśmy mu środki, które pomogły mu zwyciężyć».
Tymczasem Sarkozy, który objął władzę w 2007 roku o hojnej pomocy finansowej libijskiego przyjaciela nie chce opowiadać — złamał przecież francuskie prawo, które zabrania kandydatom do najwyższego stanowiska państwowego przyjmowania dotacji, wyższych niż 7 tys. euro od osoby.
Śledztwo przeciwko Sarkozy’emu zaczęło się już w kwietniu 2013 roku, ale z powodu „braku dowodów” zostało zawieszone. Wznowiono je niedawno, po zatrzymaniu w Londynie francuskiego biznesmena Alexandre’a Djouhri, przy którym znaleziono interesujące dokumenty. Zdaniem śledczych był on pośrednikiem między ludźmi Sarkozy’ego i Bashirem Salehem, doradcą Kaddafiego, odpowiedzialnym za kontakty z Francją. Według ustaleń policji na kampanię wyborczą „Sarko” — jak nazywają go Francuzi, przekazano gotówką 5 mln euro, a łącznie obiecano 50 mln. Jaka część z tej sumy trafiła do adresata — na razie nie wiadomo.
Czy byłemu prezydentowi grozi wyrok więzienia? Zależy to od tego, jak ciężkie zarzuty zostaną mu ostatecznie postawione — podkreśliła profesor Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (MGIMO) Jewgienija Obiczkina.
„Czy grozi mu wyrok pozbawienia wolności czy też nie — o tym zadecyduje oczywiście sąd. Jeśli oskarżenie przedstawi racjonalne i przekonujące dowody i zostanie uznany za winnego, to bez wątpienia grozi. Jednak francuskie prawo jest pod tym względem liberalne i niekoniecznie będzie on odbywać wyrok w więzieniu” — podkreśliła ekspert.
W tym miejscu znów należy przypomnieć „tradycje historyczne”. Sarkozy działał przecież zgodnie ze scenariuszem, napisanym przez jego arystokratycznych przodków. W 2011 roku, w czasie „Arabskiej wiosny” właśnie dzięki jego staraniom okręty koalicji NATO znalazły się u wybrzeży Libii i wsparły rebeliantów rakietami oraz samolotami. Wszystko skończyło się śmiercią pułkownika Kaddafiego i jego dwóch synów. Cóż — nie ma wierzyciela, to nie ma i długów. A z Libii można teraz bez przeszkód „doić” ropę i złoto. Francuski lider zamiatał jednak pod dywan niezbyt dokładnie. Trzeci syn uciekł. Sajf al-Islam Muammar al-Kaddafi posiedział w niewoli u rebeliantów, wyszedł na wolność i zażądał zwrotu długu. Przy czym z procentami — za straty moralne i zniszczenie kraju.
„Libia była jednym z głównych sponsorów kampanii wyborczej Sarkozy’ego. I oczywiście próbuje on ukryć ten fakt, biorąc pod uwagę rolę, jaką odegrała Francja pod jego rządami w zniszczeniu naszego kraju. Oczekujemy pociągnięcia do odpowiedzialności za zniszczenie Libii zarówno samego byłego francuskiego prezydenta, jak i wielu jego ministrów, a także przedstawicieli innych państw, które brały udział w kampanii antylibijskiej: m.in. USA, Wielkiej Brytanii, Kataru i Zjednoczonych Emiratów Arabskich” — powiedział adwokat rodziny Kaddafich Basem al-Hashimi al-Soul.
Co ciekawe mogło się wtedy wydawać, że Stany Zjednoczone zdystansowały się od tamtych wydarzeń. Dzięki Hillary Clinton, która przechowywała sekretne e-maile na domowym komputerze wiemy, że Waszyngton był niezadowolony z rosnącej roli Paryża w regionie i przyjaźni Sarkozy’ego z Kaddafim. Już wtedy w prasie pojawiały się wzmianki o możliwości wytoczenia procesów karnych francuskiemu prezydentowi — co widocznie sprowokowało porywczego Francuza do aktywnych działań. A Amerykanie jak zawsze zdążyli na czas — na rozdanie nagród. Niektóre e-maile w kolekcji Clinton zawierają schematy podziału „libijskiego tortu” między wszystkimi uczestnikami „imprezy”.
Samodzielność i próby odcięcia się od Waszyngtonu nie uszły jednak Sarkozy’emu płazem. Urzędujący prezydent Francji Emmanuel Macron jest posłuszny „Wielkiemu Bratu”. Najwyraźniej postanowił sprawić przyjemność amerykańskim przyjaciołom i pozbyć się jednocześnie potencjalnego (i co ważne mającego perspektywy) konkurenta na przyszłych wyborach prezydenckich. Jeśli zaś chodzi o złoto Kaddafiego, to znalazło się nie tylko w Paryżu. Okazało się, że pułkownik pomagał w kampanii wyborczej i Julii Tymoszenko na Ukrainie, i jednemu z prezydentów USA — udzielał wsparcia wielu postaciom ze świata polityki, tak więc „klątwa Kaddafiego” spaceruje sobie teraz po Europie.
Autorstwo: Igor Silecki
Źródło: pl.SputnikNews.com