Kirgiskie pierogi

Opublikowano: 24.06.2010 | Kategorie: Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 543

Przyjeżdżają sami lub z rodzinami, wszyscy razem lub stopniowo, rok po roku. Jadą najczęściej z azjatyckich republik byłego ZSRR – np. z Kazachstanu, z Kirgizji. Czasem przyjeżdżają ze względu na przeszłość – chcą powrócić do kraju przodków. Kiedy indziej zaś w drogę pcha ich troska o przyszłość, o perspektywy dla dzieci. Przyjeżdżają do Polski uczyć się, pracować, żyć. Starają się odnaleźć swoje miejsce w nowej rzeczywistości.

Rozpocząć życie w zupełnie nowych warunkach wcale nie jest tak łatwo. Co nie znaczy wcale, że jest to niemożliwe.

Pani Maria Fidler, repatriantka z Kirgizji, rozmawiała ze mną w swojej nowo otwartej restauracji na warszawskiej Ochocie. – Moja mama dowiedziała się, że jest możliwość kontynuowania studiów w Polsce – mówi pani Maria – To ona była motorem naszego przyjazdu tutaj. Zależało jej bardzo na podtrzymywaniu naszych korzeni. Także mojej babci zależało na powrocie, była w Polsce z pielgrzymką PAH w 1995 roku. Rok później przyjechałam do Lublina na kurs językowy dla nauczycieli. Poznałam tam mojego przyszłego męża, skończyłam studia pedagogiczne na Uniwersytecie Warszawskim. A rodzina powoli dojeżdżała… Dzięki zaproszeniu mojego obecnie już męża mogła przyjechać uczyć się polskiego moja siostra – skończyła w ubiegłym roku studia pedagogiczne na UW. W 2000 roku dołączyli do nas z rodzice, dwa lata później – po sześcioletnich staraniach – udało się sprowadzić także babcię i ciocię. I zaczęło się zupełnie nowe życie.

– To wcale nie jest takie proste, rzucić nagle wszystko i przyjechać. Ale udało nam się. Myślę, że mam szczęście do ludzi – już tyle lat jestem w Polsce, a gdyby nie życzliwość obcych nieraz ludzi, byłoby mi znacznie trudniej – opowiada pani Maria. – Pomocni i otwarci okazali się urzędnicy gmin Centrum, a zwłaszcza gminy Białołęka – tłumaczyli dokumenty, objaśniali procedury prawne. Zrobili wszystko, co tylko można, aby nas odciążyć. Szczególną opieką obieli moją babcię – uśmiecha się z wdzięcznością pani Maria.

Rodzina ta była także objęta projektem PAH “Wolontariusze wsparcia”. Podstawowym problemem rodziny okazała się jednak praca.

Ojciec pani Marii, mimo skończonych dwóch fakultetów i ogromnego doświadczenia w zawodzie, miał spore trudności ze znalezieniem zatrudnienia. Mama podejmowała się każdej pracy, nieraz męczącej i wyczerpującej. Ciocia – wysokokwalifikowana księgowa, z ukończonymi kursami organizowanymi przez Urząd Pracy i Stowarzyszenie Księgowych również miała kłopoty ze znalezieniem stałego zatrudnienia.

– Mimo że było tak ciężko, moja mama jest teraz najszczęśliwszą osobą pod słońcem – cieszy się, że tu jesteśmy, jest zadowolona z podjętej decyzji – tłumaczy pani Maria.

Rozglądam się z zainteresowaniem po niewielkim, ale ze smakiem rozplanowanym wnętrzu restauracyjki przy ulicy Pruszkowskiej 4D w Warszawie. Ciepłe kolory ścian, drewniane stoliki i krzesła stwarzają przytulną atmosferę. Lokal działa dopiero od kilku miesięcy – od 20 grudnia. Pani Maria z zapałem opisuje powstawanie swojej restauracji. – Klamka zapadła w wakacje 2004 roku – zdecydowaliśmy się na kredyt absolwencki. I machina poszła w ruch – moja mama zrobiła biznesplan, moja ciocia zajęła się księgowością, siostra projektem wnętrza i opieką nad dziećmi, mój mąż zajął się projektami i instalacjami. Trzeba było wszystko wyremontować – tu wszystko jest wykonane rękami mojego męża, mojej rodziny oraz przyjaciół. Bez wzajemnego wparcia, podziału zadań i obowiązków – na przykład przy opiece nad dziećmi – nie poradzilibyśmy sobie. Moja teściowa przyjechała zaopiekować się wnukami, kiedy tuż przed otwarciem był huk roboty. Wiadomo, samemu to człowiek może sobie tylko pomarzyć, coś umyślić, ale jeśli ma wsparcie w rodzinie – to wtedy wszystko zupełnie inaczej wygląda. Nigdy nie wątpiłam, że nam się uda.

Okazało się jednak, że pani Maria nie może ubiegać się o refundację z tytułu aktywizacji zawodowej repatriantów. – Nie rozumiem, dlaczego – mówi – Te przepisy wydają się sprzeczne. Poczułam się zawiedzona i oszukana – mówi dalej. Refundacja mająca ułatwić repatriantom aktywizację zawodową, start w nowych warunkach, okazała się niezwykle trudna do uzyskania. Nie ułatwiały jej otrzymania – i nie ułatwiają do dziś – niejasne przepisy. Procedura ma zastosowanie wyłącznie do osób, które przekroczyły granicę Rzeczpospolitej Polskiej na podstawie wizy w celu repatriacji dopiero po 31 grudnia 2000 r. O zwrot kosztów można zabiegać jednak tylko przez pięć lat od otrzymania przez repatrianta obywatelstwa. – Na podstawie wizy repatriacyjnej przekroczyliśmy granicę 17 lipca 2000 roku, więc moi rodzice, siostra i ja nie możemy skorzystać z aktywizacji zawodowej repatriantów. Najbardziej śmieszne jest to, że owe ograniczenie zostało wprowadzone nie tak dawno (Na podst. Rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 16 grudnia 2003 r. w sprawie szczegółowego trybu postępowania w sprawach podziału rezerwy celowej budżetu państwa “Pomoc dla repatriantów”, udzielania dotacji powiatowi i gminie, przekazywania staroście środków finansowych na pokrycie wydatków związanych z udzielaniem repatriantom pomocy oraz wzorów wniosków o udzielenie dotacji powiatowi i gminie (Dz.U. z 2003 r. Nr 229, poz. 2279) i nie było wcześniej na ten temat żadnych informacji – stwierdza pani Maria.

Na szczęście restauracja powoli rozwija się. Przychodzą okoliczni mieszkańcy – by zasmakować prawdziwej, domowej kuchni zamiast pizzy i fast foodów. I zazwyczaj chętnie tutaj wracają. Wszystkie potrawy przygotowywane są w dniu sprzedaży – są więc świeże i niezwykle smaczne. Oprócz tradycyjnych polskich dań, takich jak pierogi, krokiety, różne zupy w menu, każdego dnia, można znaleźć jakąś kirgiską specjalność. – Postaramy się wprowadzać więcej takich dań, myślę, że dla warszawiaków może być interesujące, jak smakują pierożki drożdżowe, pielmieni, kapuśniaki lub płow – uśmiecha się rozmówczyni. – Chcielibyśmy rozwijać swoją małą firmę, myślimy o stoisku z lodami, z goframi, słowem palce lizać…

Jak ocenia dotychczasową działalność? – Ja bym to porównała do posiadania dziecka. Są różne okresy, człowiek się cieszy, ale zawsze są niespodzianki. Nigdy nie można sobie usiąść i powiedzieć: no nareszcie, już teraz będzie tak jak się chce. Ale zawsze coś się dzieje, trzeba wszystkiego dopilnować.

Plany na przyszłość? Pani Maria zamyśla się. Myśli o młodych repatriantach, nastolatkach, dwudziestolatkach. Przyjeżdżają w wielopokoleniowych rodzinach, przenoszeni są nagle w zupełnie inne warunki, do kraju, którego wcześniej nie widzieli, – choć wychowali się na opowieściach o nim. Tu, w Polsce, w zderzeniu z rzeczywistością czują się bardzo zagubieni i samotni. Marzy o takim ośrodku społeczno – integracyjnym właśnie dla nich.

A dziś? Czasem zaboli rzucone bezmyślnie słowo “ruski”. Pani Maria widzi to jednak inaczej: – Ja już mówię dosyć, że tak powiem, normalnie, nie mam zaśpiewu, nie zaciągam. Poza tym bardziej się dla mnie liczy sam kontakt niż to, co sobie ktoś o mnie pomyśli. Moja mama ma do tego najbardziej zdrowe podejście. Mówi, że jak się do człowieka odnosisz, tak i on do Ciebie. Zawsze się starała mówić po polsku. Jak ona się starała, to i ludzie jej pomagali.

Czekam z niecierpliwością na kolejne specjalności kuchni polskiej i kirgiskiej na ulicy Pruszkowskiej 4D.

Autor: Hanna Szuszkiewicz
Źródło: Pomagamy


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.