Kiedy wybory prezydenckie?

Politycy nie przestają dyskutować o wyborach prezydenckich, których termin wciaż pozostaje pewną niewiadomą. Projekt ustawy o wyborach korespondencyjnych wciąż znajduje się w Senacie i termin 10 maja może być zagrożony.

Projekt ustawy o korespondencyjnej formie tegorocznych wyborów prezydenckich autorstwa posłów PiS jest nadal procedowany w Senacie, mimo to rząd uruchomił już machinę do przygotowania głosowania „w kopertach”. Kilka dni temu Rzeczpospolita informowała, że w ramach przygotowań do głosowania już 22 kwietnia Poczta Polska otrzymała za zgodą ministra cyfryzacji dane z rejestru PESEL.

Tymczasem politycy biorą pod uwagę także inny, niż 10 maja termin przeprowadzenia wyborów, który byłby zgodny z konstytucją. O tym, że wybory mogą się odbyć później, niż 10 maja mówił dziś na antenie Polsat News minister w Kancelarii Prezydenta Andrzej Dera.

„W konstytucji zapisana jest kadencyjność władz i w jaki sposób przeprowadzać wybory. Kadencja prezydenta Andrzej Dudy kończy się 6 czerwca. Wtedy powinien być zaprzysiężony nowy prezydent, tak mówi konstytucja. Wybory powinny się odbyć pomiędzy setnym a 75. dniem przed upływem kadencji. I to jest wymóg konstytucyjny, chyba, że wystąpiłyby okoliczności nadzwyczajne, które uniemożliwiają przeprowadzenie wyborów” – wyjaśnił Andrzej Dera.

Prezydencki minister mówił, że stanowisko opozycji, która uważa za niewystarczające środki podjęte przez władze do walki z epidemią, jest blędne. Według Dery, Polska dobrze radzi sobie z epidemią, polskie władze i społeczeństwo funkcjonują. Jak zaznaczył prezydencki minister, „nie jest intencją opozycji przeprowadzenie tych wyborów”.

„Patrząc tak obiektywnie, będzie problem z uwagi na to, że ostatniego dnia Senat chce przekazać Sejmowi ustawę dotyczącą głosowania korespondencyjnego. Rzeczywiście, 10 maja wydaje się w tej chwili datą bardzo trudną do przeprowadzenia. Ale zgodnie z konstytucją mamy czas do 23 maja, a jesteśmy w stanie to zrobić” – powiedział Andrzej Dera.

Źródło: pl.SputnikNews.com