Każdy Herero zostanie zastrzelony

Opublikowano: 25.08.2020 | Kategorie: Historia, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 1166

Waterberg (czyli „Wodna Góra” w języku afrikaans) to płaskowyż w formie góry stołowej, wznoszący się w Namibii ponad pustynną równiną Kalahari. To ważne źródło wód powierzchniowych w tej pustynnej i suchej części kontynentu, jak i rezerwuar wód podziemnych. Dla ludu Herero, wyznającego do dziś religię opartą na kulcie natury – miejsce święte. A także miejsce ich największej, niewyobrażalnej tragedii – esencji zbrodni kolonializmu. Niedawno minęła jej 116. rocznica.

Protesty pod hasłem Black Lives Matter i obalanie pomników ożywiły – przynajmniej na chwilę – debatę o kolonializmie, niewolnictwie i bezwzględnej eksploatacji podbitych ludów przez Europejczyków. Warto pamiętać, że to właśnie w niemieckich koloniach w Afryce Południowo-Zachodniej, czyli w dzisiejszej Nambii, zmaterializowały się późniejsze pomysły „ostatecznego rozwiązania”: uznania, że pewna kategoria ludzi z zasady jest gorsza i dlatego można zamknąć ich w obozach zagłady lub po prostu masowo mordować.

Niemiecka Namibia z jednej strony była próbką tego, co miało nastąpić po dojściu Hitlera do władzy, z drugiej – esencją całej epoki kolonializmu. Rządy Belgów w Kongu, Belgów w Kongu Leopolda II, Brytyjczyków w Indiach, Francuzów w Algierii, Amerykanów na Filipinach czy skutki interwencji zachodnich w Chinach różniły się w szczegółach, ale nie co do ogólnego mechanizmu i celu.

Korpus interwencyjny

Wybuch w 1904 r. powstania Hererów przeciwko kolonizacji niemieckiej spowodował przybycie do kolonii korpusu interwencyjnego. Stojący na jego czele gen. Lotar von Trotha, który brał już udział w tłumieniu powstań w innej niemieckiej kolonii w Afryce wschodniej (dziś Tanzania) w swoim dzienniku napisał: „Znam się wystarczająco na plemionach Afryki. Wszystkie one mają tę samą mentalność i wszystkie liczą się tylko z siłą. Było i jest moją polityką stosowanie siły – absolutny terror, a nawet okrucieństwo. Zniszczę zbuntowane plemiona, przelewając rzeki krwi”. Wprowadził od razu w kolonii stan wojny czyniąc się namiestnikiem cesarza oraz Sztabu Generalnego Armii Niemieckiej, usuwając w cień mającego wątpliwości co do jego metod gubernatora Theodora Leutweina.

11 sierpnia 1904 r. pod Waterbergiem Herero, dowodzeni przez charyzmatycznego Samuela Maharero, zebrali ok. pięć tysięcy wojowników, spodziewając się negocjacji z Niemcami. Kontyngent von Trothy liczył ponad 15 tys. żołnierzy uzbrojonych w karabiny, nowoczesne jak na owe czasy szybkostrzelne karabiny maszynowe i 30 sztuk artylerii. Obóz Hererów, w którym oprócz mężczyzn uzbrojonych w tradycyjną broń kirri, znajdowały się kobiety i dzieci oraz niezliczone stada bydła i kóz, został zniszczony. Namioty i inne prowizoryczne zabudowania oraz studnie były palone i zasypywane.

Niemcy – żołnierze i ochotnicy – mordowali każdego, zabijali ludzi i zwierzęta. Tysiące ocalałych Hererów wraz z resztkami stad w panicznej ucieczce ruszyły na wschód, ku brytyjskiej Beczuanie (dzisiejsza Botswana), ale na ich drodze stała mordercza pustynia Kalahari. Na półkuli południowej bywa w sierpniu pora sucha…

Uciekający Herero

Niemcy okopali się na granicach pustyni, a 2 października 1904 r. von Trotha wydał niesławny rozkaz eksterminacji powstańców: „Każdy Herero znaleziony w granicach Niemiec z bronią lub bez, z bydłem lub bez, zostanie zastrzelony”.

Ten ludobójczy plan eksterminacji całego narodu zrealizowano z niemiecką dokładnością i bezwzględnością iście kolonialną: z absolutnym przekonaniem, że życie przedstawicieli niższej rasy nic nie jest warte, a moralne i właściwe jest działanie mające na względzie wyłącznie zysk Europejczyków, niszczące wszelką produkcję autochtonicznych ludów.

Marsz Herero uciekających po bitwie na wschód doprowadził do niemal wymarcia tego ludu. W obozie pod Waterbergiem było ich wszystkich 60 tys. Samuelowi Maharero udało się doprowadzić do Beczuany tysiąc osób.

Inni, którzy nie zginęli podczas bitwy i pierwszej rzezi, umierali w niewyobrażalnych katuszach z pragnienia i wyczerpania na pustyni. Z ich stad nie zostało dosłownie nic. Niemieckie patrole znajdowały potem szkielety wokół otworów o głębokości 8–16 m, wykopywanych w daremnej nadziei na znalezienie wody. Trupy ludzi i zwierząt zalegały na obszarze dziesiątków tysięcy km kwadratowych. Ludzkie szkielety, które próbowały zawrócić z pustyni i poddać się, wracały po śmierć: zgodnie z rozkazem von Trothy tych nieszczęśników bez względu na płeć, wiek i stan zdrowia zabijano na miejscu.

I dopiero po tym, gdy Berlin odwołał ludobójczy rozkaz, zamiast mordować ich na miejscu, zaczęto wysyłać ich do obozu na wyspie Shark, skale połączonej z lądem niepewną groblą, smaganej zimnymi i słonymi wiatrami znad południowego Atlantyku. „Nie sądzę, aby na świecie istniało miejsce bardziej niegościnne i wrogie człowiekowi” – tak ten skrawek lądu opisał lekarz wojskowy stacjonujący wtedy w Namibii.

Obóz był szeregiem blaszanych bud dla strażników oraz szałasów z koców i szmat dla osadzonych Hererów, otoczony drutem kolczastym z murowaną strażnicą zlokalizowaną u wylotu grobli na stały ląd. Dokuczliwe zimno, sól w powietrzu i w glebie, skalisty pozbawiony roślinności teren, a także rekiny krążące stale w wodach okalających wyspę nadawały mu dodatkowej grozy.

Protoplasta obozu śmierci

Obóz ten – w sumie Niemcy po bitwie pod Waterbergiem i późniejszym spacyfikowaniu ludu Namaqua utworzyli w kolonii sześć podobnych – w literaturze i dokumentach nazywa się jasno obozem zagłady.

Klany Herero z północy kraju, które nie brały udziału w powstaniu i walkach w rejonie Waterbergu, nie uratowały się przed eksterminacją. Zostały przesiedlone do wiosek-obozów i poddane kolonialnej eksploatacji.

Zdjęcia z tamtego okresu – które stały się formą pocztówek przesyłanych do Vaterlandu z kolonii, opatrzone zjadliwymi i rasistowskich komentarzami – stanowią dokumentację tego haniebnego sytemu oraz ludzkiej degrengolady. Szczytem europejskiej hańby epoki kolonialnej jest jedno ze zdjęć zrobionych przez porucznika Dühringa: w pomieszczeniu, zapewne strażnicy na Shark Island, stoi naga, młodziutka dziewczynka Herero, między zaciśniętymi jej udami widać resztkę szmaty, która stanowiła jej odzienie, a które zapewne przed chwilą z niej zdarto. Tak wyglądało panowanie „cywilizowanych ludzi” w Afryce. Droga do Auschwitz, Mathausen, Dachau i innych obozów śmierci została wytyczona. Ocenia się, że pacyfikacja i eksterminacja Hererów wyniszczyła ten lud w blisko 80 proc. Z namibijskich Namaqua zginęło „tylko” 50-60 proc.

Wyższość białych

Dramat ludu Herero sprzed ponad 100 laty rzuca po dziś dzień złowrogi cień. W czasie tej wojny zabrano do Niemiec w celu tzw. badań naukowych, mających udowodnić wyższość białych Europejczyków nad Afrykanami, kilkaset głów obciętych zabitym lub zmarłym w różnych okolicznościach Hererów. Umieszczone były one do początków XXI wieku, w formalinie, w archiwach instytutów badawczych i uniwersytetów niemieckich. Namibia od lat domagała się zwrotu ok. 40 czaszek i głów, jakie zlokalizowano na terenie Niemiec.

Interwencje i nadanie sprawie rozgłosu międzynarodowego przez Petera Katjavivę, polityka i dyplomatę namibijskiego, okazały się skuteczne: w 2011 r. te makabryczne eksponaty zostały zwrócone do Namibii. W sierpniu 2018 r. Niemcy zwróciły pozostałe czaszki i inne ludzkie szczątki, nad którymi przeprowadzane badania pod kątem naukowego promowania białej supremacji na świecie.

Wcześniej, w setną rocznicę rozpoczęcia ludobójstwa, członek niemieckiego rządu Heidemarie Wieczorek-Zeul, niemiecka minister rozwoju i współpracy gospodarczej, oficjalnie przeprosiła. Oświadczyła na polu bitwy pod Waterbergiem, pod monumentem wzniesionym ku czci zabitych i zamęczonych Hererów: „my Niemcy, akceptujemy naszą historyczną i moralną odpowiedzialność oraz winę poniesioną w tym czasie”.

Wykluczyła jednak wypłacanie specjalnych rekompensat dla potomków i rodzin, obiecując stałą pomoc gospodarczą dla Namibii. Także rodzina von Trothów udała się w 2007 roku na zaproszenie wodzów królewskich Herero do Namibii i publicznie przeprosiła za działania swojego krewnego i przodka.

Herero i Namaqua złożyli pozew w Stanach Zjednoczonych w 2017 roku, domagając się odszkodowania od rządu niemieckiego i Deutsche Bank, który finansował przedsięwzięcia rządu niemieckiego.

Pozwali także firmy działające w koloniach, korzystających z niewolniczej pracy ludzi osadzonych w obozach. Dokonują tego na podstawie Alien Tort Statute, amerykańskiego prawa z 1789 r., często przywoływanego w sprawach dotyczących praw człowieka. Niemcy oddalają żądania pozywających: jako suwerenny naród nie mogą być pozwane przed sądy amerykańskie w związku z czynami poza Stanami Zjednoczonymi. Także nowojorski sąd nie kwapi się z procedowaniem pozwu. W wywiadzie dla New York Timesa jeden z wodzów Herero Sam Kambazembi skomentował tę sytuację, porównując sytuację Herero do powszechnie potępionego i trwającego w światowej pamięci Holokaustu: „Jedyna różnica jest taka, że Żydzi są biali, a my czarni”.

To, co praktykowano w koloniach, jak prowadzono podbój i eksterminację ludów pozaeuropejskich, zatrwożyło eleganckich, cywilizowanych Europejczyków, białych chrześcijan dopiero w latach 1939-1945.

Dopiero wtedy, gdy kulturalny, jeden z najbardziej cywilizowanych i stymulujących postęp nauki i kultury światowej kraj, Niemcy, zastosował te same metody w Europie.
Na oczach innych państw, które w swoich koloniach też dokonywały rzezi.

Autorstwo: Radosław Czarnecki
Źródło: Strajk.eu


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.