Katrina japońskiego kapitalizmu

Opublikowano: 09.08.2014 | Kategorie: Ekologia i przyroda, Gospodarka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 725

Data publikacji: 17.04.2011

Trzęsienie ziemi i tsunami, które spadło na Japonię 10 marca 2011 r. pociągnęło za sobą skutki, które jeszcze długo ciążyć będą na tamtejszym społeczeństwie oraz najbliższych sąsiadach archipelagu. Tragiczny bilans obejmuje tysiące ofiar, straty szacowane na 309 mld dolarów, do których dodać trzeba ciągle nieopanowane skażenie radioaktywne, spowodowane przez uszkodzony reaktor w elektrowni Fukushima. A jednak to nie skala naturalnego kataklizmu przeraża najbardziej.

Fala, która zniszczyła prefekturę Myagi, zmyła fasadę japońskiego kapitalizmu. To co odsłoniła, budzi bardzo niemiłe skojarzenia. Pęka mocno już nadwyrężona od początku lat 1990. minionego stulecia bańka japońskiego cudu, a wraz z nią sypią się mity japońskiej dyscypliny, solidności, wiarygodności, zaufania, odpowiedzialności, dalekowzroczności.

Całkiem możliwe, że mamy do czynienia z japońskim odpowiednikiem huraganu Katrina. Wtedy, w 2005 r. w Nowym Orleanie zalanym przez powódź, klęska żywiołowa ujawniła katastrofalny stan społeczeństwa i aparatu władzy w USA. Pokazała skalę zawłaszczenia państwa przez partykularne interesy prywatnych kapitałów narzucających zasady ekonomicznego apartheidu w dostępie do praw i dóbr. Wiele wskazuje na to, że kondycja państwa i zarządzania strategicznymi sektorami infrastruktury ekonomicznej Japonii jest tylko nieco lepsza niż w USA epoki prezydenta Busha juniora. Natomiast przyczyny tego stanu rzeczy są analogiczne.

Pożary reaktora w elektrowni atomowej Fukushima odbiły się echem w wielu krajach, ożywiając debatę o zagrożeniach związanych z rozwojem energetyki jądrowej. Kłótnia o to czy elektrownie jądrowe są bezpieczne czy nie, jakkolwiek przybierająca efektowne formy w wykonaniu uniwersyteckich profesorów fizyki, rozwija się obok zasadniczego problemu. Okoliczności skażenia w Fukushimie pokazują, że wszelkie spory są czysto akademickie dopóki nie uwzględniają realnych warunków w jakich funkcjonuje energetyka atomowa.

Od pierwszych doniesień o skażeniu radioaktywnym, władze w Tokio, do spółki z firmą TEPCO zarządzającą sprywatyzowaną energetyką atomową kraju, robiły wszystko, by zbagatelizować zagrożenie. Strefa bezpieczeństwa ustanowiona pod presją opinii publicznej, przerażonej ewakuacją obcokrajowców, okazała się dwa razy za mała. Dziwna opieszałość, chaotyczność i nieudolność akcji ratunkowej stała się jasna, gdy na jaw wyszły kolosalne zaniedbania TEPCO. Nie byłyby one możliwe, gdyby nie wieloletnia niefrasobliwość państwowych instancji kontrolnych. Z dokumentów ujawnionych przez Wall Street Journal 31 marca wynika, że TEPCO oszczędzała na wszystkim, w tym na bezpieczeństwie. W Fukushimie właściwie nie przewidziano ewentualności żadnych poważniejszych wypadków: nie dość, że falochron był zbyt niski i słaby, by chronić przed tsunami, to jeszcze w zatrudniającej setki pracowników elektrowni był tylko jeden zapasowy telefon satelitarny i jedna para noszy…

Nie opracowano też żadnych procedur wzywania pomocy spoza regionu. A wszystko to, pomimo że w latach 2005-2009 w Fukushimie doszło do kilkunastu incydentów, co uczyniło z niej najbardziej niebezpieczną elektrownię atomową w Japonii. Ale w tym samym czasie interes kręcił się świetnie. Zarabiano nawet na konserwacji, którą powierzono niedoświadczonym, ale za to tanim podwykonawcom. Sprywatyzowane bezpieczeństwo japońskich elektrowni poświęcono na ołtarzu zysku. Wszystko z błogosławieństwem państwa.

Wedle WikiLeaks, ponad dwa lata temu Międzynarodowa Agencja ds. Atomistyki (IAEA) zarzuciła Japonii nieodpowiedniość procedur bezpieczeństwa w elektrowniach atomowych i przestrzegała, że w razie trzęsienia ziemi mogą wystąpić poważne problemy. Nikogo w rządzie to jednak nie zainteresowało. W tym czasie ministerstwo gospodarki w Tokio było zaprzątnięte promocją sprzedaży technologii TEPCO do Wietnamu.

Czy w tej sytuacji nie należy uznać za prawdopodobne doniesień, że przez pierwsze dwa dni po wybuchu reaktora TEPCO nie miało czasu na bezpieczeństwo ludzi, bo właśnie ratowało drogi sprzęt?

Być może priorytety spółki będącej pupilkiem rządów w Tokio tłumaczą dlaczego w trzy tygodnie po tsunami na Honsiu wciąż koczowało ponad ćwierć miliona osób, brakowało prądu, a kolejne 130 tys. osób pozostawiono w strefie uznanej przez ONZ za skażoną radioaktywnie.

Na otarcie łez rząd japoński zapowiada nacjonalizację TEPCO. Zawsze to lepiej niż jak po Katrinie, gdy Waszyngton postanowił wykorzystać okazję i sprywatyzować cały Nowy Orlean.

Cokolwiek się stanie, wydarzenia w Fukushimie ukazały, że problem z energią atomową dotyczy nie tyle jej „czystości” czy ekologiczności lub ich braku, ile społecznej kontroli nad energetyką. Prawdziwą katastrofą okazały się neoliberalne powiązania władzy politycznej i biznesu, czyniące bezpieczeństwo i ekologię zakładnikami zysków. Po bańce spekulacyjnej handlu prawami do emisji CO2 i niszczycielskiej dla bezpieczeństwa żywnościowego Południa ekspansji biopaliw, to kolejne potwierdzenie, że rojenia o zielonym kapitalizmie napędzanym czystą energią są niebezpieczną mrzonką.

Autor: Przemysław Wielgosz
Źródło: Le Monde diplomatique


TAGI: , , , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

6 komentarzy

  1. acqsen 18.04.2011 11:44

    Nie wiem co autor ma na myśli pisząc “… zmyła fasadę japońskiego kapitalizmu”. Jak dla mnie japoński kapitalizm ma się bardzo dobrze. W jakim innym kraju można naprawić drogę w 4 dni. wykop.pl/ramka/666793 Negatywne opinie autora odnoszę raczej do zakłamania polityczno – korporacyjnego.

  2. bXXs 09.08.2014 08:07

    @acqsen. W Chinach.

  3. nefalin 10.08.2014 00:56

    Dobrze powiedziane @Szaman. Ja jestem za czymś w rodzaju Venus Project. To byłby raj na Ziemi.

  4. Szaman 11.08.2014 12:10

    Kłamstwo. Przekupstwo istnieje tylko tam, gdzie sektor prywatny styka się z publicznym. Jeżeli nie ma np. urzędników dających na coś koncesję, to nikt ich nie przekupi. Likwidacja (albo znaczne ograniczenie) sektora publicznego eliminuje większość korupcji.

    Tak? a zastanowiłeś się PO CO ktoś miał by ich przekupywać? Nie przypadkiem po to żeby przepchnąć coś co NORMALNIE by nie przeszło czyli przekroczyć jakąś barierę której przekraczania sektor publiczny sobie NIE ŻYCZY?.
    Innymi słowy gdyby te dwa sektory NIE były powiązane to fabryki lały by panu ścieki na ogródek i nawet NIE musiałyby nikogo przekupywać. A tak istnieje szansa że jakiś urząd pełni osoba kompetentna i na łapówkę nie pójdzie.

    “Nie rozumiem skąd miałaby wynikać taka różnica. W socjalizmie przedsiębiorca też może sobie kupić całą partię. ”

    Tylko z pozoru. Różnica wynika z mentalności kreowanej przez te systemy drogi panie. w socjalizmie nacisk kładziemy na aspekty społeczne a surowce i pieniądze są jedynie drogą do celu co generuje mniejszy odsetek rządnych władzy i pozbawionych empatii psychopatów u władzy i w zarządach niż ma to miejsce w kapitalizmie w którym nadrzędną wartością jest pieniądz i zysk przez co wspierane są głównie jednostki pozbawione skrupułów i kierujące się w życiu chęcią zysku. Natomiast w systemie socjalistycznym istnieje większe ryzyko dokonywania przekupstwa gdyż jednostki decyzyjne rzadziej się na nie zgadzają gdyż inne czynniki niż majątek motywują ich pozycję społeczną. Dlaczego tak uważam i na czym opieram tą wiedze to jest temat na co najmniej małą książkę tak że jeżeli pan jest zainteresowany to tą rozmowę można by przenieść gdzie indziej. Ale dodam tu tylko iż obraz socjalizmu pełen przekupstwa i korupcji znów ciąży nad nami jedynie po prlu który jak znów zaznaczę jest nic niewartym przykładem gdyż miała tu miejsce sytuacja rozkradania majątku przez naszych sąsiadów oraz dodatkowo sytuację powojenną kiedy to kraj otrząsał się po poważnym ciosie gospodarczym i społecznym nie mówiąc już o tym iż ustrój ten został nam narzucony siłą w takiej formie w jakiej pasowało to właśnie ZSSR a główne urzędy zostały przejęte przez zwolenników obcego mocarstwa. tak nie można tu mówić o jakimkolwiek przykładzie. I nie jesteśmy wstanie w ogóle porównać czy np gdybyśmy przyjęli wtedy ustrój kapitalistyczny to nie poradził by on sobie z odbudową kraju jeszcze gorzej. Możemy tylko gdybać.

    Nie ma żadnych nowych sposobów. Istnieją tylko dwa rodzaje gospodarki: planowana i wolnorynkowa. W rzeczywistości realizowane są zazwyczaj warianty pośrednie.

    Bardzo czarno białe myślenie proszę pana. Proboszcz był by dumny:P
    Obawiam się jednak że tak samo jak świat nie jest czarno biały tak samo i tu się pan myli. gdyż samych sposobów na realizację gospodarki planowanej jest tak wiele że aż mi się nie che ich tu przytaczać. Wrzucił pan świeczkę do worka z żarówką bo obydwie świecą. Problem tylko polega na tym że żarówki pan nie podpalisz a świeczki nie zasilisz pan prądem a co za tym idzie czyni to te oba źródła światła diametralnie różnymi.

    Co do gospodarki centralnie sterowanej dodam że taka zaistniała w socjalistycznej Polsce również tylko dlatego że Moskwa chciała trzymać łapę na przemyśle polskim i w żadnym normalnym kraju promującym taki typ gospodarki w którym nie mamy miejsca z dyktaturą taki twór nie ma miejsca.

    Pozdrawiam

  5. Szaman 12.08.2014 01:48

    ehh dużo tu wiedzy teoretycznej ale mało praktycznej proszę pana. czuję sie jak bym rozmawiał z nauczycielem ekonomii lub kimś na podobnym stanowisku.( daleko mi do prawdy ?)

    “Rozwiązania systemowe mogą dotyczyć tylko pierwszych trzech czynników, bo mentalności ludzi nie da się łatwo ani szybko zmienić. ”

    Przepraszam bardzo a zastanawiał si pan na d tym CO kształtuje tą powolnie kształtowaną mentalność ludzi jeśli nie właśnie system w jakim żyją ?
    Niech się pan zastanowi! Co determinowało i determinuje pański sposób działania i zachowania jeśli nie właśnie środowisko społeczne w jakim pan żyje?

    Dajmy na to że są 3 wersje pana w 3 alternatywnych rzeczywistościach i każda chce dajmy na to zwiedzić Indie. rzeczywistość socjalistyczna, rzeczywistość kapitalistyczna i dajmy na to rzeczywistość teokratyczna.

    W tej ostatniej(a załóżmy przy tym że religia jest dajmy na to na miarę buddyzmu nieco mądrzejsza bardziej przypominająca filozofię) aby zwiedzić Indie musi pan być nienagannym wiernym, uczęszczać na codzienne modły aby dostąpić najwyższego stopnia oświecenia.

    W socjalistycznej musi pan odczekać w kolejce po swoje bo każdemu po równo.

    A w kapitalistycznej musi pan zarobić naprawdę sporą sumę.

    tak wiec 1 rzeczywistość sprowokuje pana do zgłębiania duchowych tekstów (czy pan tego che czy nie a te nauki na pewno nie pozostaną obojętne dla pana spojrzenia na świat i przekonań wpływając na sposób w jaki pan go postrzega)

    w drugiej (naszym socjalizmie) na pewno będziesz się pan musiał nauczyć nieco cierpliwości ale prze de wszystkim poszanowania dla potrzeb innych i pogodzenia że nie pan jeden CHCESZ tak więc to również chcąc nie chcąc wpłynie na pańskie zachowanie i pogląd na świat o raz mentalność.

    natomiast w 3 będziesz pan musiał zdobyć kapitał ale żeby go zdobyć to musi pan mieć możliwość zarobkowania a żeby ją mieć to będzie pan musiał być wystarczająco dobry lub lepszy od innych lub też jeżeli będzie trzeba to zdobędzie go pan kosztem innych bo w końcu zgodnie z naczelnym hasłem kapitalistów wygrywa tylko najlepszy. Tak więc nauczy się pan przy tym że jeśli się czegoś chce to trzeba wygrać w wyścigu szczurów, nie mieć skrupułów, i być bezwzględnym dla słabych.

    Ot mamy właśnie dzisiejszy świat. 😛

    I oczywiście mówimy tu o prostym przykładzie ale na poziomie społecznym ustrój oddziałuje DIAMETRALNIE na psychikę i mentalność ludzi i ignorancją jest twierdzić inaczej. Sam fakt iż do przetrwania (na tym podstawowym poziomie) potrzebuje pan pracy sprawia że większość ludzi najbardziej przeraża utrata tej pracy a co za tym idzie są skłonni dawać się wyzyskiwać a przede wszystkim poniewierać, przez nieuczciwych albo chorych pracodawców byle tylko jej nie stracić. Gdyby natomiast dajmy na to zapewnić wszystkim socjalistyczne wsparcie pozwalające KAŻDEMU zapewnić podstawowe potrzeby (takie jak pożywienie i schronienie) Wyzysk skończył by się tak szybko jak się zaczął. Większość miała by po prostu w głębokiej d** ofertę pracy za 800 zł na miesiąc w nieludzkich warunkach ponieważ jej odrzucenie nie wiązało by się ze śmiercią głodową i spaniem pod mostem a jedynie rezygnacją z niektórych wygód i to tylko do czasu znalezienia czegoś lepszego.

    “Jak więc widać, kapitalizm nie ma jakiegoś szczególnego związku z korupcją, bo w przeciwieństwie do socjalizmu jest tylko ustrojem gospodarczym, a nie społecznym”

    Jak więc widać NIE MA czegoś takiego jak ROZGRANICZENIE systemu gospodarczego i społecznego bo to tak jak byś pan powiedział że to czy pan masz nogę czy jej nie masz nie ma żadnego wpływu na pańską psychikę bo przecież psychika to nie ciało 😛

    a gospodarka planowana =/ gospodarce centralnie sterowanej. myli pan pojęcia.

    Gospodarka planowana to po prostu taka w której rząd czyli sektor publiczny zajmuje się ustalaniem i regulowaniem cen oraz dóbr. Ale KTO powiedział że ten sektor musi być scentralizowany i nie może działać z poziom gmin niczym przedsiębiorstwa ale nie z poziomu prywatnego inwestora tylko właśnie z poziomu samorządu ? no i właśnie kto? komu tak zależy 😉

    jak już powiedziałem wcześniej nie jestem zwolennikiem ani jednego ani drugiego ustroju. Ale obserwacje mówią same za siebie. System kapitalistyczny był w poprzedniej formie nieefektywny i po za jedną dobrą cechą tak naprawdę nie różnił się dla mnie od teraźniejszego. ale właśnie uważam że tej cechy brak w kapitalizmie i to prowadzi nas do takiej samej zguby jak system poprzedni.

    Tą cechą jest to czego pan uparcie nie che przyjąć i czego pan nie widzi. Wpływ na mentalność ludzi w tym systemie. W socjalizmie ten wpływ był dobry i kogokolwiek pan nie zapyta to panu odpowie że było jak było ale ludzie byli lepsi ;p A byli bo nie było właśnie tej zażartej rywalizacji i wyścigu szczurów w którym każdy drugiemu kłody pod nogi wsadza oraz strachu o byt którego nie da się dzielić z innymi (bo w socjalizmie nawet jak nie było to wszyscy nie mieli i się wspierali wzajemnie)). Ponadto system kapitalistyczny trwoni zasoby dla zysku czego socjalistyczny nie robił bo jak już trza było każdemu zapewnić wszystko to każdy chciał zrobić to raz porządnie a nie co chwilę nowe rzeczy produkować jak ma to miejsce z kolei w kapitalizmie (patrz celowe pogarszanie jakości produktów w celu zwiększenia konsumpcji czy też przekupione badania)

  6. norbo 12.08.2014 15:32

    Praktyczny przykład zastosowania doktryny szoku – społeczeństwo zaabsorbowane tragicznymi wydarzeniami nie zauważa radykalnych zmian systemowych i nadużyć. Reszta to najczystsza forma kapitalizmu – czyli władza kapitału a nie jak to się wmawia społeczeństwu gospodarka wolnorynkowa. Żeby było zabawniej nie trzeba nawet czekać na jakąś naturalną katastrofę, wystarczy “zaszokować” ich koniecznością walki z dowolnie wybranym wrogiem (komunizm, terroryzm, przestępczość, etc.) albo wykreować “kryzys ekonomiczny” (patrz szok bezrobocia w południowych krajach UE – przerażone i zajęte walką o chleb społeczeństwa biernie zgadzają się na wszystko co wymyślą “eksperci”).

    Zasadniczo wszystko sprowadza się do tego, że kapitalizm jako taki nie ma nic wspólnego z ekonomią – to abstrakcyjne rozgrywki pomiędzy posiadaczami kapitału (może lepiej napisać: podmiotami kreującymi abstrakcyjny kapitał?) bez żadnych zasad. A przecież aktywność ekonomiczna powinna sprowadzać się do wytwarzania dóbr i usług zaspokajających potrzeby społeczeństwa – nie może być mowy o spełnieniu tego kryterium gdy coraz większa część społeczeństwa skazana jest na niestabilne życie w warunkach permanentnego bezrobocia i niemożliwości zaspokajania potrzeb. Tworzenie abstrakcyjnej nakładki na stale kurczącą się prawdziwą ekonomię (prace g*** warte) nie służy dosłownie niczemu poza grą dla samej gry, nie przyczynia się w żaden sposób do wzrostu zaspokojenia potrzeb społeczeństwa.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.