Kancelaria chce 750 zł od internautów

Opublikowano: 03.02.2015 | Kategorie: Prawo, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 883

Internauci zaczęli otrzymywać pisma z wezwaniami do zapłaty od kancelarii Lex Superior z Gdańska. Sprawa jest o tyle dziwna, że nie wiadomo, skąd kancelaria ma dane osobowe i na jakiej podstawie ustaliła, że odbiorcy mogą być sprawcami naruszeń praw autorskich.

Ostatnio znów jest głośno o copyright trollingu za sprawą pewnej znanej kancelarii adwokackiej. Okazuje się jednak, że do antypirackiego biznesu dołączają kolejni prawnicy (niekoniecznie adwokaci), a ich działania mogą wzbudzać jeszcze większe wątpliwości.

Pewna użytkowniczka ForumPrawne.org poinformowała, że otrzymała list z wezwaniem do zapłaty od kancelarii Lex Superior z Gdańska. Na pierwszy rzut oka jest to wezwanie do zapłaty za rzekome piractwo. Pierwsza strona pisma wygląda tak:

To pismo miało też kolejne strony zawierające informacje o rzekomych naruszeniach oraz treść ugody. Szczegóły znajdziecie na ForumPrawne.org.

Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że mamy do czynienia z kolejną kancelarią taką, jak kancelaria Glass-Brudzińskiego albo kancelaria Anny Łuczak. Sprawa będzie się jednak wydawać całkiem inna, jeśli dokładnie przeanalizujemy to pismo. Prawnicy tacy jak Łuczak i Brudziński to jednak adwokaci, którzy wspierają się konkretnymi postępowaniami karnymi. W przypadku Lex Superior pisma są jakby mniej profesjonalne i przez to budzą wątpliwości.

1. Po pierwsze, z pisma od Lex Superior nie można się dowiedzieć, do jakiego utworu prawa naruszono. Jest co prawda jakaś nazwa pliku w tabelce, ale nazwa pliku nie musi być tytułem utworu. Pismo powinno jaśniej informować o tym, za jakie rzekome naruszenie kancelaria chce 750 zł.

2. Nie wiadomo, skąd kancelaria w ogóle ma dane osobowe. Na początku pisma kancelaria powołuje się na jakieś “dochodzenie przeprowadzone przez organy ścigania”. To sugeruje, że jakieś dochodzenie zostało zakończone i dało jakiś rezultat, ale o jakie dochodzenie chodzi? Kto je prowadził? Pismo tego nie wyjaśnia. Lex Superior nie podaje w swoim piśmie sygnatury akt postępowania karnego. W lewym górnym rogu pisma znajduje się jakaś sygnatura, ale najwyraźniej jest to oznaczenie dokumentu wprowadzone przez samą kancelarię. Użycie słowa “sygnatura”, a nie np. “znak pisma” mogło – moim zdaniem – wynikać z chęci wprowadzenia do pisma czegoś, co wygląda na sygnaturę akt postępowania karnego, ale nią nie jest. Co więcej, w dalszej części pisma znajduje się zapowiedź złożenia wniosku o ściganie sprawcy przestępstwa w razie braku wpłaty. Na podstawie pisma trudno powiedzieć, czy kancelaria faktycznie uruchomiła jakieś postępowanie. Skoro nie wiadomo nic o postępowaniu, to skąd pochodzą dane osobowe? Być może kancelaria nam to wyjaśni.

3. Na drugiej stronie pisma kancelaria straszy tym, że złoży wniosek o “ściganie sprawcy przestępstwa oraz przeprowadzenie czynności procesowych w postaci (…) przeszukania pomieszczeń i zabezpieczenia sprzętu”. Generalnie czytanie tego pisma nasuwa myśl, że albo nie pisał tego prawnik, albo pisał to bardzo kiepski prawnik. Pismo sugeruje, że kancelaria może spowodować określone niemiłe działania organów ścigania, ale tak naprawdę to organy ścigania decydują o takich rzeczach, jak przesłuchanie czy przeszukanie.

4. Kancelaria zachęca do kontaktu i podaje numer telefonu – 708308888. Uwaga, to jest numer o podwyższonej opłacie. Informacja o kosztach połączenia jest podana słownie na dole strony (dwa złote i osiem groszy, w tym podatek od towarów i usług).

Kancelaria w piśmie stwierdza, że działa jako “pokrzywdzony posiadacz majątkowych praw autorskich nabytych na podstawie licencji wyłącznej”. Nie występuje zatem w roli pełnomocnika. Ciekawe.

Zaznaczam, że moja analiza pisma opiera się na kiepskiej kopii. Być może czegoś w nim nie zauważyłem, ale sposób sformułowania pisma i tak może wzbudzać powyższe wątpliwości. Albo brakuje w tym piśmie istotnych informacji, albo są one bardzo słabo widoczne.

Czy kancelaria Lex Superior istnieje? Najwyraźniej tak, bo figuruje w KRS. Kancelaria ma też swoją stronę internetową, na której czytamy: “Korzystając z zaawansowanego oprogramowania informatycznego, oferujemy usługę monitoring sieci Bittorrent, for internetowych, grup dyskusyjnych, blogów, serwisów informacyjnych oraz portali społecznościowych, w celu wykrywania i zwalczania naruszeń praw autorskich oraz praw pokrewnych. Wykrywamy i dokumentujemy w czasie rzeczywistym, naruszenia praw do wykorzystywania: utworów muzycznych, produkcji filmowych, działalności wydawniczej, oprogramowania komputerowego.” Tak więc wysyłanie pism zgadza się z profilem firmy.

W tym miejscu warto zauważyć, że kancelaria Lex Superior reklamuje się jako “Kancelaria Prawa i Własności Intelektualnej”. Najwyraźniej nie jest to kancelaria zatrudniająca adwokatów czy radców prawnych. To ma pewne znaczenie.

Kiedyś rozmawiałem na temat copyright trollingu z Generalnym Inspektorem Ochrony Danych Osobowych. Był nim wówczas dr Wojciech Wiewiórowski. Zwrócił mi on uwagę na to, że adwokaci i radcy prawni mają szerokie prawo do zbierania informacji na potrzeby świadczonych klientom usług radcowskich i adwokackich. Należy jednak pamiętać, że nie każdy prawnik jest adwokatem lub radcą.

– Warto podkreślić, że z wyłączeń dotyczących np. zgłaszania istnienia zbiorów danych do GIODO nie korzystają osoby, które prowadzą różnego rodzaju doradztwo prawne lub inną działalność, nawet jeżeli są prawnikami. Na przykład, gdybym ja zaczął prowadzić jakieś biuro doradztwa prawnego, nie miałbym takich uprawnień, ponieważ nie jestem ani adwokatem, ani radcą prawnym, ani np. notariuszem – powiedział dr Wojciech Wiewiórowski.

Prawnicy z kancelarii Lex Superior najwyraźniej nie są adwokatami ani radcami prawnymi. W tej sytuacji należy zadawać pytania o to, w jaki sposób zbierają oni dane osobowe i czy odbywa się to jak należy.

Skierowaliśmy pytania do samej kancelarii oraz do GIODO. Oto odpowiedzi.

Małgorzata Kałużyńska-Jasak, rzeczniczka prasowa GIODO, pisze w liście: “Szanowny Panie Redaktorze, w odpowiedzi na Pana e-mail uprzejmie informuję, że 21 stycznia 2015 r. do Biura GIODO wpłynął przesłany przez firmę Lex Superior wniosek o zarejestrowanie zbioru „Abonenci IP naruszycieli”. Przed ewentualnym dokonaniem jego rejestracji, GIODO przeanalizuje formularz zgłoszeniowy pod względem formalnym, a także oceni zgodność przetwarzania danych osobowych z zasadami ochrony danych osobowych, na podstawie zawartych w nim informacji. Dlatego udzielenie odpowiedzi na zadane przez Pana pytania możliwe będzie po zakończeniu wstępnej oceny legalności działań administratora danych zgłoszonego zbioru.”

Stanowisko kancelarii przesłała Anna Jankowska, która podpisała się jako “Senior Legal Assistant Lex Superior sp. z o.o”. Pani Anna poprosiła o opublikowanie stanowiska bez dokonywania w nim żadnych zmian. Zdecydowałem się opublikować stanowisko w całości.

“Na podstawie zawartych umów przenoszących prawa autorskie, kancelaria Lex Superior sp. z o.o. nabyła wyłączne prawa majątkowe do eksploatacji szeregu utworów audiowizualnych w sieci BitTorrent. Przy użyciu dedykowanego oprogramowania, kancelaria zabezpieczyła dowody procederu masowego łamania praw autorskich, polegającego na bezprawnym rozpowszechnianiu chronionych utworów w sieci BitTorrent. Będąc stroną pokrzywdzoną, kancelaria złożyła w kilkunastu prokuraturach oraz miejskich komendach policji na terenie całego kraju, zawiadomienia o możliwości popełnienia na jej szkodę przestępstwa określonego w art. 116 ust. 1 i 4 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Złożone zawiadomienia dotyczą kilkudziesięciu tysięcy adresów IP. W ramach dochodzeń prowadzonych w sprawie („in rem”), organy ścigania występują do dostawców usług dostępu do sieci Internet (ISP), z wnioskiem o wydanie danych osobowych abonentów przypisanych w danym momencie do konkretnych adresów IP, użytych jako narzędzie do popełnienia przestępstwa. Zgodnie z art. 23 ust. 1 pkt 2 ustawy o ochronie danych osobowych, kancelaria jest uprawniona do przetwarzania danych osobowych, w zakresie niezbędnym do realizacji przysługujących jej uprawnień pokrzywdzonego. Podstawowym uprawnieniem kancelarii jest roszczenie o naprawienie szkody wyrządzonej czynem niedozwolonym, której wysokość wynosi od kilku do kilkunastu tysięcy złotych (w zależności od sprawy). W chwili obecnej kancelaria prowadzi wewnętrzne postępowanie wyjaśniające, w ramach którego naruszyciel ma możliwość pojednania się z poszkodowanym, poprzez zapłatę obniżonej kwoty odszkodowania polubownego w wysokości 750 zł. W najlepiej pojętym interesie osób, które otrzymały pismo w niniejszej sprawie, jest niezwłoczne skontaktowanie się z kancelarią w celu złożenia drogą mailową lub na piśmie, wyjaśnień co do okoliczności w jakich ich łącze internetowe zostało użyte do popełnienia przestępstwa. Pracownicy kancelarii udzielą takim osobom szczegółowych informacji o popełnionym przestępstwie oraz o dotyczącym tych osób dochodzeniu właściwych organów ścigania. W zależności od złożonych wyjaśnień lub ich braku, kancelaria podejmie stosowne w danych okolicznościach kroki prawne, przy czym możliwość zawarcia ugody istnieje wyłącznie do momentu zakończenia przez kancelarię wewnętrznego postępowania wyjaśniającego.”

Pierwszą rzucającą się w oczy rzeczą jest skala działań. Złożono zawiadomienia w kilkunastu prokuraturach i komendach policji, a dotyczą one kilkudziesięciu tysięcy adresów IP.

Nie wiemy oczywiście, czy firma wyśle pisma do kilkudziesięciu tysięcy osób, ale prokuratorzy z pewnością będą mieli co robić. Jest to problem często akcentowany w krytyce tzw. copyright trollingu. Organy ścigania muszą wykonywać mnóstwo pracy tylko po to, aby jakaś firma mogła uzyskać dane osobowe w celu przedstawienia komuś “propozycji ugody” (czy też w celu zarobkowego zastraszania). Jak zauważył już dawno temu poseł Andrzej Jaworski, firmy spieniężają piractwo, ale płacą za to podatnicy.

Anna Jankowska wspomniała, że postępowania są w fazie “in rem”. To znaczy, że nikomu nie postawiono zarzutów. Osoby, które otrzymują pisma, mogą być w postępowaniu świadkami, a nie sprawcami naruszeń. Jest wysoce prawdopodobne, że niejedno pismo trafi do osób niewinnych.

Przedstawicielka Lex Superior Anna Jankowska odmówiła dalszego odpowiadania na pytania “Dziennika Internautów”. Zasugerowała, że może wystąpić na drogę prawną przeciwko mnie, dopatrując się w tym artykule naruszenia jej dóbr osobistych. Pani Annie nie spodobało się stwierdzenie, że firma Lex Superior powinna się określać jako “posiadacz praw do eksploatacji filmów pornograficznych, który usiłuje spieniężać naruszenia”. Spytaliśmy firmę Lex Superior czy zaprzecza, jakoby występowała w roli posiadacza praw do filmów pornograficznych. Z pism do internautów wynika, że jednym z “materiałów audiowizualnych”, do którego prawa rzekomo naruszono, jest film z serii “Podrywacze o Asi i hydrauliku”.

Będziemy konsekwentnie kierować pytania do firmy, kiedy uznamy to za konieczne. Oczywiście nie ma obowiązku udzielania odpowiedzi. Dziwi nas tylko, że osoba odpowiedzialna w firmie za kontakty z prasą pozwala sobie na takie zachowanie.

Kancelaria nie chce nam powiedzieć, jakie są sygnatury uruchomionych postępowań lub gdzie w ogóle je uruchomiono. Nie jest nam łatwo sprawdzić, czy postępowania te faktycznie się toczą i co prokuratorzy już w tych sprawach zrobili. To niedobrze, bo firmy zajmujące się copyright trollingiem mogą potem opowiadać różne legendy, które trudno będzie zweryfikować. Znamy przykład pewnego adwokata, który opowiadał nam o zatrzymaniach sprzętu, których nigdy nie udało się potwierdzić.

Jeśli dowiecie się czegoś o tych postępowaniach, dajcie nam znać. My będziemy próbować “na ślepo” pytać różne prokuratury i może się czegoś dowiemy.

Najwyraźniej “utwory audiowizualne”, do których prawa posiada firma Lex Superior, są filmami pornograficznymi z serii Podrywacze. Tak przynajmniej można się domyślić z treści pism. Wychodzi więc na to, że firma Lex Superior nie powinna się szumnie określać jako Kancelaria Prawa i Własności Intelektualnej, ale raczej jako “posiadacz praw majątkowych do eksploatacji filmów pornograficznych, który usiłuje spieniężać naruszenia”. Moim zdaniem taka nazwa ma mniej klasy, ale chyba bardziej odpowiada prawdzie.

Ciekawe jest również to, że firma daje sobie prawo do przetwarzania danych osobowych zgodnie z art. 23 ust. 1 pkt 2 ustawy o ochronie danych osobowych. Przepis brzmi tak.

“Art. 23. 1. Przetwarzanie danych jest dopuszczalne tylko wtedy, gdy: (…) 2) jest to niezbędne dla zrealizowania uprawnienia lub spełnienia obowiązku wynikającego z przepisu prawa”.

Nie wiem, co na ten temat powie GIODO, ale sprawa może być ciekawym tematem do dyskusji o ochronie danych. Firma Lex Superior jako “pokrzywdzony” ma prawo do zgłoszenia przestępstwa i oczekiwania jego ścigania. W celu skorzystania z tego uprawnienia firma nie musi jednak tworzyć bazy adresów IP, wysyłać pisemek itd.

Z drugiej strony art. 79 prawa autorskiego daje firmie możliwość żądania “naprawienia wyrządzonej szkody” w przypadku naruszeń. Czy jest to wystarczające, aby zbierać dane o kilkudziesięciu tysiącach adresów IP oraz o abonentach, którzy mogą się za tymi adresami kryć? Jeśli tak, to moim osobistym zdaniem mamy poważną lukę w ochronie danych osobowych. Zauważmy przy tym, że firma wcale nie ma pewności, czy posiada dane osobowe “naruszycieli”. Ona posiada dane jakichś abonentów, którzy wcale nie muszą być naruszycielami.

Jak już wspomnieliśmy, GIODO w tym przypadku oceni zgodność przetwarzania danych osobowych z zasadami ochrony danych. Musimy jednak mieć na uwadze, że GIODO musi działać w granicach prawa, a prawo nie zawsze jest rozsądne albo miewa luki.

Najogólniej rzecz ujmując, sprawa Lex Superior jest świetnym dowodem na to, że problem copyright trollingu należy rozwiązać, zmieniając prawo. To zjawisko wiąże się z różnymi patologiami – zarobkowym zastraszaniem, nadużywaniem prawa i zarzucaniem organów ścigania absolutnie bezsensownymi zadaniami. Załóżmy nawet, że wszyscy piraci byliby winni i zapłaciliby te 750 zł. Nie dojdzie wówczas do złapania żadnego przestępcy, więc po co ta cała praca prokuratorów?

Jak zwykle w takich sytuacjach, wiele osób pyta mnie o to, jak zareagować na pismo. Jednego jestem pewien – nie powinniście płacić, jeśli nie naruszyliście niczyich praw. Pisma od tego typu firm nierzadko otrzymują osoby absolutnie niewinne.

Niektórzy politycy dostrzegają problem. Różne działania w tym zakresie podjęło już 5 posłów. Czy rząd wreszcie przestanie udawać, że problem nie istnieje?

Jeśli chcielibyście podpisać petycję w tej sprawie, znajdziecie ją na Avaaz.org.

Autorstwo: Marcin Maj
Źródło: Dziennik Internautów


TAGI: , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

6 komentarzy

  1. miarara 03.02.2015 14:18
  2. niewolnik 03.02.2015 18:46

    Czysty kapitalizm, byle mieć pieniądze nie ważne skąd i w jaki sposób.

  3. Bimbus 03.02.2015 22:26

    „Na podstawie zawartych umów przenoszących prawa autorskie, kancelaria Lex Superior sp. z o.o. nabyła wyłączne prawa majątkowe do eksploatacji szeregu utworów audiowizualnych w sieci BitTorrent.”

    Czyli kancelaria korzystając z sieci BitTorrent sama zgadza się co do tego, że ci, którzy pobierają te utwory także je rozpowszechniają. Dzieje się tak dlatego, że sieć BitTorrent działa właśnie w taki sposób.

    Najlepszym rozwiązaniem jest zażądanie okazania od takiej kancelarii plików, które rozpowszechniałem. nawet jeśli są to fragmenty jakiegoś utworu to żeby udowodnić winę należy okazać dowód! Samo domniemanie, że ktoś rozpowszechniał to mało! To na skarżącym spoczywa obowiązek okazania dowodu winy. Zawsze można twierdzić, że program był ustawiony tylko na ściąganie, i niech udowodnią, że było inaczej!!!!!

  4. mk31 04.02.2015 03:29

    Ja bym walil prosto do prokuratora gdybym dostal taki papier.Znajda sie paragrafy na takie wyludzanie pieniedzy

  5. shkshk 04.02.2015 10:37

    “niewolnik” to jest wypaczony kapitalizm. Oszustwa i zastraszanie, napadanie na inne kraje itp nie jest czystym kapitalizmem.

  6. WiK.W. 04.02.2015 21:36

    Nie ma się co podniecać – m.in. w Niemczech takie procedury są nagminne. Użytkownicy Torrentów płacą bo ściągając film automatycznie go udostępniają – w ostatnich latach były tysiące takich pism, najczęściej za film czy album jakiegoś wykonawcy “kara” wynosiła ok 800-900 Euro. Te pisma przypominają pisma adwokackie, jednak wiele z nich jest obarczonych np.klauzulą “brak terminu na odwołanie się od decyzji” czy “wpłata w przeciągu 4 dni od otrzymania pisma” a więc takie “zabiegi”, które mają klienta/ofiarę zastraszyć i skłonić do jak najszybszej wpłaty wskazanej kwoty bez szukania jakiejś innej porady prawnej itp. Na forach roi się od podobnych sytuacji. Sprawa jest zawsze taka sama – nie płacić bo to oszuści, a nie kancelarie stoją w większości przypadków za takimi pismami (niby mają wszelkie dane klienta, ale to nie problem dla dzisiejszych “piratów” ani legalnie w przypadku “żadnej=zerowej ochrony danych osobowych”, gdzie firmy oficjalnie i “legalnie” handlują danymi klientów..
    Dziki kraj, dziki świat.. Nie myślcie, że gdzieś na zachodzie jest lepiej..wszędzie jest to samo g****.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.