CouchSurfing, czyli kanapowy surfing

Opublikowano: 13.04.2011 | Kategorie: Turystyka i podróże

Liczba wyświetleń: 1084

Wyobraź sobie piękną willę położoną na brzegu rzeki. Otoczona wysokim ogrodzeniem kryje w sobie kort tenisowy i przestronny basen. Przejdź myślami do wielkiego rozświetlonego salonu, do którego z sypialni schodzi się po drewnianych schodach i w którym na skórzanych sofach można delektować się delikatnym australijskim winem. Za oknami promienie słoneczne przebijają się przez gałęzie drzew, a delikatna bryza budzi wszystko ze snu w leżącej na krańcu świata krainie. A teraz, gdy pierwsza część zadania za nami, wyobraź sobie, że tam jesteś. Trudne? – być może. Niemożliwe? Nie!

W taki właśnie sposób podróżują po świecie kanapowi surferzy, czyli członkowie organizacji couchsurfing.org, którzy oferują sobie wzajemnie nocleg w różnych częściach świata całkowicie za darmo. Jednego dnia możesz trafić do pięknie urządzonego domu znajdującego się w niewielkim mieście na australijskim wybrzeżu, aby innym razem wylądować w małej kawalerce wynajmowanej przez studenta szkoły filmowej w Bombaju, w której bieżąca woda jest luksusem.

Nasze doświadczenie z CouchSurfingiem pomogły nam zobaczyć odwiedzane miejsca z innej niż turystyczna, perspektywy. Nocując w domach u lokalnych mieszkańców mogliśmy lepiej poznać ich zwyczaje, zobaczyć jak żyją, jak się bawią i – co chyba w tym wszystkim najprzyjemniejsze – jakie są ich ulubione dania narodowe. Pieczony dorsz w Portugalii, aromatyczna kofta w Iranie, krwiste steki w Buenos Aires, syryjska kawa z kardamonem czy galicyjskie wina – mnogość smaków doświadczanych w różnych zakątkach świata po latach bywa dla nas jednym z najcenniejszych wspomnień. Gdyby nie CouchSurfing wiele z tych wspaniałych chwil nigdy by nas nie spotkało.

Hotele na całym świecie są takie same i w każdym z nich jesteś tylko gościem, a mieszkając u rodziny w tureckim Izmirze, czy też goszcząc u Patricii w jej małym apartamencie na Manhattanie zawsze czuliśmy się jak członkowie rodziny. Ricardo, u którego przyszło nam nocować w Argentynie swój dom dopiero budował, więc noc spędziliśmy u sąsiada. Irańscy studenci w Bandar-Abbas zawieźli nas do najbardziej niewiarygodnych miejsc na wybrzeżu Zatoki Perskiej, a u Gordona w Coober Pedy mieszkaliśmy w domu wykutym w skale.

Najlepsze rzeczy w życiu są za darmo, a najlepsze rzeczy w życiu – to nie rzeczy. Warto o tym pamiętać wybierając się w drogę. Surfując po kanapach można zobaczyć świat innymi oczami.

Tekst i zdjęcia: Jarosław Kania
Źródło: 1but.pl/Newsletter10


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.