Jak państwo niszczy rodzinę

Opublikowano: 31.05.2013 | Kategorie: Polityka, Publicystyka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 1008

Przewodnią ideą przyświecającą liberałom jest laissez faire – państwo nie powinno stać nikomu na przeszkodzie w wykonywaniu praw własności. Jest to jednocześnie jeden z kantowskich imperatywów kategorycznych. Nakazuje, by każdy rozporządzał swoją własnością wedle własnego uznania. Założenie to powinno mieć zastosowanie w każdych okolicznościach, bez względu na sytuację życiową. Hasło to wskazuje samo w sobie również na granice, w jakich jest ono aktualne. Każdy powinien dysponować wyłącznie własną własnością, prawo do własności innych osób pozostaje w jego gestii jedynie za ich przyzwoleniem.

Liberałowie zwalczają wszelkie formy państwowego interwencjonizmu nie tylko w wąskiej dosyć sferze polityki gospodarczej. Również i w kwestii polityki społecznej laissez faire wydaje się najlepszym rozwiązaniem. Najdobitniej obrazuje to polityka prowadzona wobec rodzin. Z ekonomicznego punktu widzenia ich funkcjonowanie oraz wychowanie dzieci są tak naprawdę żmudnym i skomplikowanym procesem produkcyjnym. Naturalnie, efektem końcowym nie są „produkty” w ujęciu rynkowym, lecz formacja konkretnych osobowości. Małżonkowie kształtują się wzajemnie (niejednokrotnie świadomie, pod kątem konkretnych religijnych, intelektualnych czy estetycznych poglądów), a jako rodzice kierują także rozwojem osobowości swojego potomstwa. Z jednej strony, proces ten dokonuje się za sprawą Boskich darów, takich jak miłość, wiara, nadzieja, nadzieja, siła i sprawiedliwość itp. Jednakże, dzieje to również za sprawą tak rzadkich w dzisiejszych czasach środków jak czas i pieniądze.

Małżeństwo i wychowywanie dzieci to żmudne procesy produkcyjne – istna ściana płaczu. Kiedyś silna i żywa miłość z biegiem czasu ustaje. Podobnie pierwsze słodkie uśmiechy niemowląt – odchodzą w niepamięć, zanim zdążymy się obejrzeć. Właśnie wtedy uwidaczniają się konflikty dotyczące wykorzystania rzadkich w dzisiejszych czasach dóbr. Kwestie finansowe mogą, przynajmniej w teorii, być wcześniej uregulowane przez akt małżeństwa (co jednak zwykle nie zachodzi). Otwartą kwestią pozostają jednak poglądy dotyczące racjonalnego zagospodarowania czasu. Mąż chce, by żona zajmowała się dziećmi. Ona zaś gorąco pragnie wrócić do zawodu. Chce, by to mąż podlewał kwiaty i odrabiał z dziećmi prace domowe. On, na przekór, woli majsterkować przy swym ukochanym motocyklu. Oboje wymagają od dzieci szacunku i posłuszeństwa, one zaś sprzeciwiają się rodzicielskiej woli.

Co zatem spaja rodziny pomimo ciągłych konfliktów? Ponownie z pomocą przychodzi wiara, nadzieja i miłość. Tam, gdzie obecne są te trzy kardynalne cnoty, rodzina może funkcjonować prawidłowo nawet mimo trudnych warunków materialnych. Nic, nawet pieniądze, nie może ich zastąpić. Sprawa jest jednak jedynie z pozoru prosta. Często zdarza się, że wspomniane wyżej cnoty występują w danej rodzinie, lecz nie są w pełni rozwinięte – w takim wypadku decydującą rolę odgrywa tzw. przymus okoliczności. Wtedy to właśnie dana osoba od dawna nie żywi do swojego partnera tak gorących uczuć jak na samym początku, nie dopuszcza jednak do siebie póki co myśli o rozstaniu, które związane byłoby ze zmianą statutu materialnego. Dzieci sprzeciwiają się rodzicielskim nakazom, jednak w końcu decydują się je wykonać. W ostateczności, od rodziców otrzymują nie tylko czułość, ale również i trzy posiłki dziennie, ciepły pokój i dach nad głową. Rodzice ciągle walczą z pokusą wprowadzenia surowszego modelu wychowawczego lub wręcz przeciwnie – większej pobłażliwości. W ostateczności pozostają przy dotychczasowym stanie rzeczy, chcąc doczekać się wnucząt, czy zapewnić sobie godną starość.

Istnienie przymusu okoliczności wynika w dużej mierze ze wspomnianego już wcześniej deficytu dóbr. Nawet silne ramię państwa nie może go usunąć, gdyż może jedynie nadać im nową formę i kształt. Dźwiganie takich przymusów jest jednak na stałe wpisane w ludzki los. Forma przymusu, którą wybieramy, ma jednak niebotyczny wpływ na style życia, poglądy moralne i kierunki psychologiczne dominujące w społeczeństwie.

Liberalizm głosi, iż forma przymusu ograniczona jest do pewnego stopnia poszanowaniem własności prywatnej. Szacunek ten odnosi się nie tylko do unormowanych stosunków na rynku, ale również i zachowań w kręgu rodzinnym. To właśnie do ojca i matki należą posiadane przez daną rodzinę dobra materialne, dlatego też są władni do podejmowania decyzji i cieszą się niekwestionowanym autorytetem. Dzieci, oczywiście, w żadnym stopniu nie stanowią własności rodziców, będąc panami samych siebie i posiadając nienaruszalną godność. Ostatecznie, rodzicielski autorytet ogranicza się jedynie do prawa wyrzucenia dzieci z domu. Jego granicą jest prawo dzieci do swobodnego wyboru miejsca zamieszkania innego niż dom rodzinny, z którego zresztą nader często korzystają.

Tak w zarysie przedstawia się obraz rodziny w wolnym społeczeństwie, co jest z pewnością złą wiadomością dla wciąż nieustatkowanych młodych ludzi i domowych tyranów. Wszyscy inni postrzegają w nim jednak prawdziwy autorytet, który może opierać się jedynie w głównej mierze na wolności. Widzą autentyczną swobodę, ograniczoną przez własność, a tym samym autorytet innych. Koncepcja ta jest jednakże sukcesywnie rujnowana przez państwo, które przeszkadza swoim obywatelom w realizacji ścieżki, którą wybrali bez jego ingerencji. Zmusza obywateli do rezygnacji z powstałych wskutek deficytu przymusów, zastępując je innymi jego formami. Tym samym kreuje nowe style życia oraz nowy wymiar poczucia moralności, jak również i pewne psychologiczne postawy, co najwyraźniej ilustrują poniższe przykłady.

PODATEK OD SPADKU

Podatek od spadku rujnuje rodzinne przedsiębiorstwa i znacznie osłabia międzypokoleniowe więzy. Zmniejsza zainteresowanie rodziców adekwatnym zawodowym wykształceniem dzieci – zamiast zgłębiać wiedzę, która pozwoliłaby w późniejszych latach przejąć interes rodziców, coraz więcej młodych ludzi decyduje się podjąć studia o dużym zakresie ogólności. W konsekwencji proces produkcji w ogóle nie zachodzi, młodzież czerpie jedynie radość z duchowego pobudzenia, co jest pierwszym krokiem w kierunku zasilenia szeregów akademickiego proletariatu. Także w rodzinach nieposiadających własnego przedsiębiorstwa można zaobserwować silne osłabienie więzów rodzinnych mające bezpośredni związek z podatkiem od spadku. Rodzice coraz mniej angażują się w rozwój swoich dzieci, przez co te stają się coraz bardziej bezczelne, mając świadomość braku perspektyw na przyszłość. Podobne skutki niesie ze sobą napędzana przez działania państwa inflacja, drastycznie obniżająca wartość zdeponowanego w środkach pieniężnych majątku .

ZASIŁKI DLA BEZROBOTNYCH ORAZ PŁACA MINIMALNA

Zasiłki dla bezrobotnych oraz płaca minimalna generują coraz wyższe wskaźniki bezrobocia. Pozostający na trwałym bezrobociu ojciec traci zarówno w oczach swojej żony, jak i dzieci. Kwestionuje się jego zdanie w niemal wszystkich dziedzinach życia.

PRZYMUSOWE SKŁADKI EMERYTALNE

Przymusowe składki emerytalne, do których opłacania każda pracująca osoba jest w mniejszym lub większym stopniu zobligowana, socjalizuje częściowo korzyści posiadania dzieci, jednakże tym samym obarcza kosztami ich wychowania poszczególne rodziny. Skutkiem takiego stanu rzeczy jest usilnie forsowany model tzw. mini-rodziny posiadającej, w najlepszym wypadku, dwoje dzieci.

PUBLICZNE PRZEDSZKOLA

Finansowane z publicznych pieniędzy całodniowe przedszkola obniżają koszta pracy zawodowej. Rodzice mniej czasu poświęcają wtedy osobistemu wychowywaniu dzieci, poświęcając się pracy zarobkowej. Dzieci natomiast przebywają w gronie rówieśniczym, rozwijając swój „instynkt stadny”. Wzrasta liczba rozwodów, czego przyczyną jest fakt, iż małżonkowie stają się wobec siebie coraz bardziej niezależni. W rezultacie można zaobserwować tendencję do samotnego wychowywania dzieci. W tym samym kierunku zmierza współczesne prawo rozwodowe.

OBOWIĄZEK SZKOLNY

Przymusowa edukacja narzuca młodym ludziom socjalistyczne i ekologiczne ideologie, którymi już wiele lat temu przesiąkły nasze szkoły i uczelnie wyższe. Finansowa z podatków (a więc socjalizowana) edukacja szkolna doprowadziła do sztucznego wręcz wydłużenia czasu kształcenia. Zawody, które niegdyś wykonywać mogły osoby jedynie przyuczone do swojego fachu, zostały przejęte przez rzeszę magistrów i doktorów – czyli osób, które przez długi czas pozostawały pod wpływem opłacanej z publicznych środków indoktrynacji. W konsekwencji na horyzoncie widać coraz większe oddalenie się dzieci od rodziców i coraz większe nadzieje pokładane w państwie.

OBOWIĄZKI RODZICIELSKIE

Obowiązki rodzicielskie to w praktyce obowiązek wychowania lub opieki, który wytrąca z rąk rodziców każdy środek wychowawczy nieodzowny wręcz w wychowaniu krnąbrnej młodzieży. Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku wprowadzonego przez państwo zakazu stosowania mniej cywilizowanych, lecz koniecznych kar cielesnych. Tylko państwo ma prawo je wymierzać. W rezultacie młodzi ludzie nie uznają żadnego autorytetu, który nie opiera się na władzy — takim przekonaniem karmi ich państwo. Wyszydzają swoich praworządnych rodziców, a za ich buntowniczym zachowaniem często podążają także szkoły, o czym świadczy panująca w nich obecnie anarchia.

WNIOSEK

Takie przykłady można mnożyć. Ich wydźwięk pozostaje jednak identyczny: działania państwa mają mocno destruktywny wpływ na tradycyjną rodzinę. Osłabiają one więzi między rodzicami, zmniejszają chęć prokreacji oraz właściwego wychowania potomstwa. Prowadzą do powstawania nowych, niekonwencjonalnych „form życia rodzinnego” oraz podważają rangę wszystkich autorytetów, które nie opierają się na władzy państwowej. Przyczyniają się w znacznym stopniu do atomizacji społeczeństwa, wskutek której coraz większa liczba jednostek staje w opozycji do jedynej, silnie trzymającej się u władzy organizacji. Tylko jedna strona czerpie z takiego układu wymierne korzyści – państwo oraz cały dwór niewyrachowanych „sług” w ministerstwach i urzędach.

Autor: Jörg Guido Hülsmann
Tłumaczenie: Studenckie Biuro Tłumaczeń Uniwersytetu Warszawskiego
Źródło oryginalne: mises.de
Źródło polskie: Instytut Misesa


TAGI: , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

19 komentarzy

  1. _SL_ 31.05.2013 18:33

    Cisnienie?
    ;D

  2. goldencja 31.05.2013 19:43

    Gdyby po transformacji nie wyprzedano naszych dóbr narodowych za bezcen, to bylibyśmy zamożnym pięknym krajem. Nasze społeczeństwo było zbyt naiwne po komunie, by patrzeć “władzy” na ręce. Uchwalali ustawy za dolary wyprzedając wszystko co było wspólne. Ten proces trwa nadal, bo zdążyli już napisać prawo w taki sposób, że sprzedaż dóbr narodowych i ich rozkradanie stało się legalne. To nie kapitalizm jest zły, Łukaszu, a komunizm dobry, tylko do transformacji nasz naród nie był przygotowany. Wszystko co mieliśmy zostało sprzedane przez zdrajców i idiotów, bo niektórzy nie wiedzieli nawet za co te dolary dostają. Kolej zniszczona, stocznie, kopalnie, zakłady włókiennicze i wszystkie inne rozprzedane za bezcen, by zagraniczny inwestor mógł je doprowadzić do upadku i wprowadzić swoją nędzną markę na rynek. To dlatego jest tak źle, bo wszystko co polskie zostało sprzedane i jesteśmy na łasce zachodnich korporacji, które są już od dawna zautomatyzowane i nie potrzebują tylu ludzi ilu szuka pracy. Prawo też zostało dostosowane do wymagań obcych krajów, byśmy za bardzo kreatywni nie byli. Obecnie rodzina jest rozwalana przez propagandę konsumpcjonizmu, seksu oraz przez brak perspektyw dla ludzi, którzy nie potrafią obudzić się z komunistycznego “bezpieczeństwa” socjalnego. Wielu mężczyzn nie potrafi ogarnąć kobiet, które mają więcej jaj niż oni sami, a wiele kobiet wybiera samorealizację zamiast poświęcenia rodzinie, inne są zbyt wymagające dla mężczyzn, którym też nie jest lekko zapewnić rodzinie byt. Do tego dochodzi antykoncepcja i rozsądek, bo przecież rozsądni ludzie nie będą sobie płodzić dzieci, gdy sami ledwo wiążą koniec z końcem. Kiedyś była bieda ale dzieci pełno. Komunizmu nie wspominam dobrze. Wszyscy byli zrównywani do jednakowego poziomu, nie było miejsca na indywidualizm, królowało kolesiostwo. Teraz ludzie mają znacznie więcej niż kiedyś, ale nie potrafią tego docenić. Wciąż żyją w strachu, że ktoś im czegoś nie da, bo nie nauczyli się sami zdobywać. Nikt im nie daje pracy, odpowiedniej opieki zdrowotnej, mieszkań, edukacji itd. itp. Przecież obecnie sami są w stanie to sobie zorganizować, nie potrzebują opiekuńczego państwa. Prawda jest jednak taka, że system szkolnictwa nadal (przynajmniej za moich czasów) uczył socjalizmu i ludzie nie potrafią wybrać właściwej drogi, by osiągnąć swoje cele.

  3. goldencja 31.05.2013 21:28

    Tak, nasza gospodarka i dorobek zostały zniszczone – rozprzedane. Większości tych dóbr już nie ma, dlatego rządzący uciekają się do prywatyzacji resztek, których nie są już w stanie utrzymać (bo co na nie zarobi skoro polskie zakłady przestały istnieć). Rząd już wie, że nie mamy szans wyjść z dołka, dlatego przy tak ogromnym zadłużeniu już nie zwraca uwagi na zbędne wydatki. Więc latają sobie samolotami na weekend do domu, przyznają ogromne premie, ustawiają przetargi pod znajomych i rodzinę, przyjmują łapówki z morderczych korporacji, by się dorobić zanim Polska zbankrutuje. To co dziś składa się na Polskę, to tylko ziemia i ludzie. Niestety czeka nas zmiana właściciela i więcej roboty, czytaj niewolnictwo. Mam nadzieję, że się mylę ale…

  4. kudlaty72 31.05.2013 21:30

    Jeśli masz taki sentyment do PRL-u i jest Ci tutaj żle,nie umiesz lub nie chcesz zaakceptować dżungli w której przyszło nam żyć to wyjedż na Białoruś.Nie ma tu żadnych podtekstów.Tam masz wszystko to co tak wspominasz.Opieka medyczna w gratisie,edukacja od żłobka do magistra też,rata za kawalerkę to 10 euro/mc,żyć nie umierać.Do tego jeśli jeszcze poprosisz o azyl polityczny i publicznie oszkalujesz zgniły kapitalizm to przez pierwsze dwa lata nic tylko kawior i “szmpańskoje”.Telewizja,wywiady,dziewczynki,a póżniej jakieś ciche kierownicze stanowisko w kołchozie (Łukaszenka nie zlikwidował kołchozów tylko przekształcił je w spółki prawa handlowego zarządzane bezpośrednio przez bank centralny).
    Ot taka dygresja lub pomysł na spełnienie marzeń dla niektórych oczywiście.

  5. jzpmx 31.05.2013 21:34

    Zgadzam się z goldencją masz racje tak było ale system kolesiostwa pozostał i teraz w kapitalizmie ma się wyjątkowo dobrze! Niestety wszyscy zostaliśmy oszukani to nie jest kraj w którym dba się o obywateli! Zniszczyli polski przemysł,rolnictwo itd.to są podstawowe gałęzie gospodarki narodowej!-najważniejsze w budowie bogatego,nowoczesnego państwa.A tutaj co-markety,banki,korporacje zachodnie i tym podobne g..no!! pozdro

  6. Il 31.05.2013 23:23

    mises.DE i wszystko wiadomo po co powstał ten artykuł.
    Inwazja ideologii aus dojczland przeciwko ideologii Polek i Polaków.

  7. retor 01.06.2013 00:12

    @Il Właśnie – mises.de i ten “Instytut Misesa” produkują wyjątkowo wredną i destruktywną papkę ideologiczną – najlepiej olać prowokacje bez komentarza.

  8. Libertus 01.06.2013 18:30

    W naszym Państwie nie ma miejsca dla rodziny. Nie ma perspektyw dla rodziny. I będzie gorzej. Zobaczycie. Stajemy się społeczeństwem singli. Nic nam nie pozostaje tylko szybki i bezpieczny seks od czasu do czasu. Na założenie rodziny będą mogli sobie pozwolić tylko ci co mają dobrze płatną pracę (których jest niewielu) i którzy mają sparcie dziadków, bo przecież te dzieci musi ktoś pilnować jak rodzice pójdą do pracy. Pozostała reszta może sobie tylko pomarzyć o założeniu rodziny.. i nic więcej…

  9. danush 02.06.2013 00:03

    Masz rację realisto.Moja rodzina do dzisiaj wspomina biedne dzieciństwo z lat 60-tych.Ojciec w pracy a potem szkoła wieczorowa,mama w pracy na 2 zmiany.Dzieci na podwórku i na ulicy.I pieniądze wystarczały tylko na najpilniejsze wydatki.Ubrania nosiło się po starszych krewnych .Dobrze,że porządni sąsiedzi mieli na oku dzieciaki z podwórka,nieraz nakarmili i położyli spać.Tak żyło się w pięknej i biednej Łodzi.Na podwórkach zawsze było pełno dzieci z kluczem zawieszonym na szyi.
    To taka mała refleksja w związku z Dniem Dziecka i pochwałą PRL-u przez Łukasza Mastalerka…

  10. ARTUR 02.06.2013 00:49

    Realista . Masz ” kiełbie we łbie ” jak to dawniej mówiono o kimś co znał temat jedynie z teorii , czyli np. przyszedł na produkcje po studiach . Będziesz miał dzieci , będziesz miał wnuki , to zrozumiesz o czym Łukasz mówi .

  11. _SL_ 02.06.2013 19:57

    Towarzyszu Mastalarku, doaje ci do wiadomosci ze dzieci rodzi sie w UK wiecej poprzez wieksza sile gospodarki, bedaca nastepsytwem wiekszej niz w Polsce wolnosci gospodarczej i mniejszym fiskalizmem a nie benefitem na dziecko.

    Wiesz w ogole o jakiej kwocie gadasz, czy projektujesz tu swoje fantasmorgie?

    Dzieci rodzi sie wiecej poniewaz rodzice wiecje zarabiaja, dla matek jest urlop macierzynski (tak jak w Polsce) a na dzieci child benefit ktorego stawki nie znasz, inaczej nie bredzil bys ze ludzie rodza sie ze wzgledu na ten zasilek.
    Na pelnym socjalu zyje tylko skrajne menelstwo bez pracy i woli jej podjecia, kilka typow zasilkow jest dosyc powszechnie pobieranych (zalezy od dochodow) ale nie stanowia one kwoty ktora istotnie wplywa na przezycie.
    Aby dobrze zyc, trzeba pracowac-jesli twoim idealem jest wegetacja kosztem innych to powodzenia.

    Towarzyszu, widac ze chcesz dogonic towarzysza redaktora Szumlewicza w bredzeniu andronow.
    Poziom zycia polepsza sie nie poprzez rozdawanie sila zabranego ale zostawianie ludzia kasy w kieszeni i pozwoleniu ludzia przedsiebiorczym dzialac.

    Pozdrawiam.

    Ps.Mieszkam mi. w UK, zatrudniam tu ludzi i znam realia, wiec twoje bajki nie przejda. Wiekszosc ludzi ktorych zatrudniam pekla by ze smiechu na twoje “argumenty” iz roznazaja sie poniewaz dostana za to jakis zasilek, choc sporo z nich i tak ich nie pobiera lub w domostwie zarabiaja zbyt wiele aby je dostawac.

  12. _SL_ 02.06.2013 20:24

    Dzieki ze opowiedziales mi swoja historie, nie pytalem.
    Zapomniales dodac mieszkania za zlotowke na ktore zokradziono podatnikow.
    🙂
    Przeczytaj jeszcze raz towarzyszu, ze zrozumieniem, wtedy odpowiesz sobie na swoje dwa pytania. Nie ze mna te tanie gierki, towarzyszu Mastalarek.

    W Polsce tez sa zasilki na dzieci, oczywiscie stawki i warunki inne, prawda?

    Teraz powiedz czy gdyby w Polsce ziekszono ich stawki (i do jakiego poziomu?) zwiekszajac proporcjonalnie podatki (prorporcjonalnie wszystkim) to czy ludzie majacy jeszcze mniej kasy przy wyplacie i wyzsze ceny w sklepach (spowodowane wiekszym tax) zaczeli by sie masowo rozmnazac ze wzgledu na ten zasilek?
    Powiedz szczerze.

    Wiedz ze ogromna czesc spoleczenstwa w UK chce ostrego ciecia benefitow i likwidacji wielu ktore trzymaja strukturalna patologie. Mainstream najczesciej wspomina tylko o protestujacym, roszczeniowym menelstwie wyjacym w obronie zasilkow, pomijajac cichy glos wiekszosci ciezko pracujacych, samodzielnych ludzi majacych dosyc degeneracji panstwa poprzez nadmierne benefity i kierowanie ich do niewlascicych osob.

  13. Lakszmi 02.06.2013 22:33

    taka mała uwaga ad wysprzedane nasze dobra przez idiotów …to nie idioci to zaplanowane działanie…nie nie byliśmy przygotowani ,wszystko było przygotowane a my myśleliśmy że właśnie pokonaliśmy 300 mil do nieba ale niestety bardziej przypomina to finał filmu king saiz…

  14. Il 03.06.2013 01:12

    Alkoholicy w sutannach (nie rozmnażający się kler rzymskokatolicki pijający “krew” Jezusa pod postacią alkoholowego wina) w Polsce bedąc na tak zwanym chorobowym ze środków finansowych Polek i Polaków za pośrednictwem polskawego sprzedajnego nierządu dostaje podobno 700 zł (PLN) / miesiąc.

    Jak wiele Polskich Matek i Polskich Ojców styranych ciężką fizycznie pracą, wyniszczonych chorobami od tej pracy otrzymuje takie chorobowe ?

    Żyjemy w Kraju, w którym kler rzymskokatolicki wspólnie ze sprzedajnymi urzędnikami i politykami pasożytuje na ciężko i fizycznie pracujących Rodzinach.

  15. goldencja 06.06.2013 11:58

    Że się wtrącę. Jak kiedyś ktoś mógł decydować o wielkości rodziny skoro metodą zabezpieczeń był m.in. kalendarzyk dni płodnych, gumek jeszcze nie było, nie wspominając o pigułkach? Wtedy ktoś coś decydował w tej materii?

  16. goldencja 06.06.2013 12:31

    Hahahaha, ludzie nie są prymitywni? Ciekawa teza. Tylko, że wtedy kato-ciemnota była jeszcze bardziej intensywna niż teraz. Jakie to niby formy skutecznych zabezpieczeń mogli wykorzystywać ludzie w tamtych czasach, oprócz wstrzemięźliwości seksualnej (czego jednak w normalnych małżeństwach nie było, bo ludzie jednak zaspokajają swoje “prymitywne” potrzeby bez względu na rozsądek)? Jestem bardzo ciekawa.

  17. goldencja 06.06.2013 12:54

    @Łukaszu, to właśnie “prymitywność” ludzi sprawia, że te “formy sexu, które wykluczają zapłodnienie” są tylko urozmaiceniem dla normalnego pożycia małżeńskiego. Jako facet powinieneś wiedzieć, że to nie wystarczy. Ale to nie moja sprawa. Do tego dodaj brak telewizji, komputerów i będziesz wiedział jaka była ulubiona rozrywka ludzi. Dzisiaj im biedniejsza i bardziej patologiczna rodzina, tym więcej dzieci. Ich rodzice nie zabezpieczają się skutecznymi metodami, mimo że więcej dzieci nie chcą.

  18. goldencja 07.06.2013 07:51

    Tak, chodzili do cyrku, teatru, biblioteki…zwłaszcza na wsiach…w małych miasteczkach…itd. W pon. cyrk, we wtorek biblioteka, w środę teatr, w czwartek oral, w pt. petting, w sobotę…X a w niedzielę kościół. Nie wiem czy wiesz, ale tylko nieliczni, (czytaj wyższe sfery) chodzili do teatru a do cyrku chodziło się raz na sezon i też z reguły bilety trafiały do kolesiostwa.

  19. goldencja 07.06.2013 12:45

    @Łukasz, a zdajesz sobie sprawę jak wojna wpływa na demografię? Czy może nie?

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.