Jak Niemcy bronią się przed polskimi produktami

Opublikowano: 27.08.2018 | Kategorie: Gospodarka, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 1092

Wszystkie państwa wchodzące w skład UE muszą respektować cztery podstawowe zasady: swobodnego przepływu osób, swobodnego przepływu kapitału, swobodnego przepływu usług oraz swobodnego przepływu towarów. Teoretycznie zasady te nie powinny być niczym ograniczane. W praktyce bywa z tym jednak różnie. Dla przykładu – polskie towary, które są produkowane zgodnie ze wszystkimi unijnymi standardami i dyrektywami, bardzo często nie mogą wejść na rynek niemiecki. Powód? – Muszą podlegać dodatkowej i bardzo kłopotliwej wewnętrznej certyfikacji.

Unia Europejska to obszar swobodnego handlu, przepływu osób, wymiany towarów i usług. Teoretycznie. W praktyce bowiem istnieje cały szereg możliwości blokowania ekspansji kapitału czy dóbr pochodzących z określonych krajów.

Prezes polskiego URSUS-a (firma produkująca ciągniki i maszyny rolnicze) swego czasu publicznie potwierdził, jak takie “blokowanie” wygląda u naszych zachodnich sąsiadów. Formalnie każdy ma prawo wejść na niemiecki rynek. Często jednak niemieccy urzędnicy, widząc, że dany produkt może stanowić realną konkurencję dla rodzimych wyrobów, żądają dostarczenia dodatkowych certyfikatów. A to może oznaczać bardzo skuteczne embargo.

Maszyny oferowane przez URSUS-a okazały się być tańsze od maszyn produkowanych w Niemczech, a dodatkowo prezentowały porównywalną jakość. W takich okolicznościach niemieccy urzędnicy – pomimo istnienia unijnej zasady swobody wymiany towarów – zablokowali wejście na swój rynek maszyn z Polski poprzez żądanie dostarczenia dodatkowych i kłopotliwych w uzyskaniu certyfikatów. Efekt? URSUS musiał znaleźć obejście. Firma zaczęła rejestrować swoje maszyny w Polsce i jako używane (ale z zerowym przebiegiem) sprzedawała je na rynek niemiecki.

Minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz, podczas odbywającego się na początku czerwca tego roku VII Forum Jednolitego Rynku SIMFO, oficjalnie przyznała, że kraje Unii nadal stosują wiele protekcjonistycznych narzędzi: – “Towary są produkowane na terenie Unii Europejskiej zgodnie ze standardami i dyrektywami, mimo to nie mogą wejść na rynek wewnętrzny np. niemiecki, ponieważ muszą podlegać wewnętrznej niemieckiej certyfikacji. A ta jest bardzo kosztowna i długa”.

Emilewicz pytana o to, jak znosić te przeszkody i ułatwiać polskim przedsiębiorcom wchodzenie na jednolity rynek, wskazała, że można to robić m.in. poprzez wpływanie na ustawodawstwo europejskie, które odgórnie miałoby likwidować możliwość podwójnego certyfikowania produktów wyprodukowanych na terytorium UE. Obawiam się jednak, że najwięcej na takim rozwiązaniu mogłyby stracić państwa “starej UE” z Niemcami na czele. Stąd wniosek, że “ustawodawca europejski” wcale nie kwapi się do tego, aby cokolwiek w tej problematycznej kwestii zmienić.

Na podstawie: Money.pl, PolskieRadio.pl
Źródło: Niewygodne.info.pl


TAGI: , , , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

8 komentarzy

  1. Fenix 27.08.2018 12:01

    Pozorant „ustawodawca europejski” i UE jeden szwindel.

  2. MasaKalambura 27.08.2018 12:16

    Termet tez. Fakro.

  3. MvS 27.08.2018 12:38

    Reinhard Gahlen wiecznie żywy. Jakimi metodami, innymi niż militarne, Rzesza może prowadzić wojnę, po wojnie. Okupacja Polski trwa, to musi zrozumieć polskie społeczeństwo. Jak zrozumie, to będzie walczyć, spokojna głowa.
    Na początek: nie kupować ich produktów, nie wspierać szkopskiej gospodarki.

  4. Dandi1981 27.08.2018 17:39

    Kto rządzi w Unii?

    2 prędkości
    A od początku projekt polegał na tym ze słabi mieli zasilać silnych swoimi rynkami za jałmużnę.
    To nasilniejsi dyktuja warunki słabszym nie ma równouprawnienia.
    Te same produkty gorszej jakości wysyłane do prowincji UE mają nabijać kasę, najbogatszym krajom, UE polega na bogaceniu się bogatych krajów kosztem biedniejszych plus narzucanie swojej woli we wszystkich strefach.

  5. MasaKalambura 27.08.2018 19:15

    Nawet dotacje unijne to sciema. Choc dobrze ze są, bo złodziejstwo naszych samorządów to jest dopiero ściema. Bez dotacji dalej byśmy w latach 90 stali.

    Ale nawet one wracają do Niemiec. Każde 1 euro dane Polsce jako dotacja wraca do Niemiec jako 1.2 euro. Wyszło to, kiedy politycy niemieccy zechcieli nas ukarać za PiS. To im ich ekonomisci szybko przerachowali. Jak nam zatrzymają dotacje, sami stracą, bo nie będziemy u nich kasy wydawać na nowe auta, pralki, wszystko co u nas sprzedają lub co kupujemy w przetargach na usługi.

  6. hashi 27.08.2018 23:39

    Niemcy zrzucają zamrożone dziki z wirusem ASF na wschodniej granicy Polski. Dochodzi do masowych mordów świń nawet tych zdrowych ekologicznie pędzonych mimo że nie są zarażone czy nawet zagrożone bo choroba wykryta kilkadziesiąt kilometrów od trzód.
    To atak na Polskie rolnictwo by export wieprzowiny na 2 lata był zatrzymany. Teraz chemiczne niemieckie holenderskie duńskie świnie idą na wschód i do naszych marketów.
    Istny Holokaust jak w czasie II wojny.

  7. MasaKalambura 28.08.2018 08:20

    O marnotrawstwo unijnych środków powinnismy mieć pretensję do siebie samych. Do własnej głupoty i naiwności,!a przedewszystkim do braku zainteresowania, kto i jak nami rządzi na poziomie samorządów. Bo to tu jest najgorzej. I to przedewszystkim tutaj o unijnych dotacjach na własnym podwórku możemy decydować. Wybory samorządowe są ważniejsze od tych do sejmu i na prezydenta. A mają najniższe zainteresowanie.

    Jeśli chcemy zmian zacznijmy od samorządów. Tutaj wybieramy ludzi których znamy, mozemy faktycznie sprawdzić.

    W dzisiejszych czasach, w dobie powszechnej komunikacji łatwo zweryfikować kandydatów. Bez emocji, na zimno. Co umieją, czego dotąd dokonali, co ukrywają.

  8. MasaKalambura 28.08.2018 16:10

    Największym błędem polskiej demokracji jest sposób powoływania zarządów zwanych radnymi, potem posłami i tak dalej. Nie widać jakiejkolwiek swiadomosci, jakiegokolwiek znaku, ze Polacy znają pierwszą zasadę rządzenia, że najlepszy rządzący/ąca sam do rządzenia się nie pcha. Nie ma w Polsce systemu poszukiwania najlepszych pośród zawodowo nieśmiałych. Bo polityk powinien być najlepszy z najlepszych. Gdzie poszukiwania wzorowych uczniów. Najlepszych doktorantów. Profesjonalistów fachow wszelakich?

    Jak to możliwe ze miernota (proszę się nie obrażać, ale ludzki rozkład naturalny zawiera większość raczej mierną i w tym wyjątki wybitne, ze sporym środkiem pomiędzy.) może decydować o całości. Demokracja jako wybór większości promuje miernotę. Jeśli nie pomyślana. Nie rozłożona wagowo.
    W wyniku edukacji łatwo rozróżnić środek od miernoty. W wyniku osiągów finansowych. W wyniku mistrzowskiej fachowości we własnej dziedzinie.
    To środek, po obowiązkowych konsultacjach z miernotą jego zasięgu regionalnego wybierać ma najlepszych pośród najlepszych spośród siębie, czyli radnych, posłów, prezydentów.

    Komunistyczna Republika Szlachecka, zastępująca szlachetność wrodzoną, szlachetnością działania. Zdobytą na drodze edukacji, osiągnięć społecznych czy finansowych.

    Aby nie był to PRL bis przydał by się Król wybierany na czas życia (z możliwością usunięcia poprzez siłę jeśli będzie złym człowiekiem i złym królem). Którego obowiązkiem byłoby wskazanie 12 najlepszych pośród najlepszych po nim (po śmierci) do wyborów powszechnych. Raz na życie. I codzienna weryfikacja najlepszych pośród najlepszych właśnie, działających w systemie zwanym Państwem.

    Jak jednak wybrać tego pierwszego? Z reguły najlepszych w historii powołuje Najwyższy poprzez proroków. Czy demokracja może zastąpić Najwyższego, jeśli pierwszy krok, pierwszy król raczej od Stwórcy nie idzie?

    Jeśli nie spróbujemy poprawić losu, poprzez poprawianie systemu wybierania władzy, nic nie zmienimy. Będzie ciagle źle. Chyba że…

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.