Jak będzie wyglądał świat bez pszczół

Opublikowano: 29.05.2013 | Kategorie: Ekologia i przyroda, Gospodarka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 988

Co roku na wiosnę, gdy grusze w powiecie Hanyuan w Syczuanie pokrywają się kwiatami, rolnicy chwytają za pędzle, by ręcznie zapylać drzewa. Dawniej robiły to pszczoły, ale od lat ich tam nie ma. Ekolodzy ostrzegają, że podobny scenariusz grozi całemu światu.

„Hanyuan jest typowym górskim powiatem w południowo-zachodniej części Syczuanu” – opisali to miejsce w 2003 roku autorzy studium przypadku (case study) opublikowanego przez Organizację Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO). Jednak Hanyuan wyróżnia się na tle innych syczuańskich powiatów. W Chinach słynie z produkcji doskonałych gruszek, a na całym świecie – z faktu, że drzewa rodzące te gruszki nie są zapylane przez pszczoły, ale przez ludzi. Pszczoły nie występują na obszarach sadów w Hanyuanie od połowy lat 1980.

Zapylanie jest najbardziej pracochłonnym elementem produkcji hanyuańskich gruszek. Przy użyciu specjalnych pędzli – kurzych piór osadzonych na bambusowych kijach – sadownicy wprowadzają do żeńskich kwiatów wysuszony pyłek, pozyskany wcześniej z kwiatów męskich. Grusze są wysokie na 3-4 metry, więc zapylacze muszą wspinać się po drabinach lub bezpośrednio po konarach, by dosięgnąć do najwyżej położonych gałęzi. Małżeństwa często dzielą się robotą tak, że stojący wyżej mężczyzna zapyla kwiaty na szczycie, a kobieta – u dołu drzewa. Dzieci na ogół nie biorą udziału w zapylaniu – stwierdzili badacze.

O chińskim powiecie bez pszczół zrobiło się głośno w związku z obserwowanym w ostatnich latach w Europie i Ameryce masowym ginięciem pszczół miodnych (apis mellifera), którego przyczyn naukowcy na razie nie potrafią definitywnie określić. Według części ekspertów, jeżeli tajemniczej choroby, nazywanej zespołem gwałtownej zapaści kolonii (CCD), nie uda się powstrzymać, w ciągu kilku dekad pszczoły mogą całkowicie wyginąć. Ręczne zapylanie stałoby się wówczas konieczne przy uprawie sporej części owoców i warzyw na całym świecie. Według ONZ spośród 100 głównych gatunków roślin uprawnych, dostarczających ludziom 90 proc. pożywienia, aż 71 jest zapylanych przez pszczoły.

Ujęcia sadów w Hanyuanie pojawiły się m.in. w prezentującym zagrożenia związane z CCD filmie dokumentalnym „Milczenie pszczół”, w którym chiński powiat przedstawiono jako „miejsce, gdzie przyszłość dzieje się teraz”. Na początku maja w rozmowie z PAP dyrektor Greenpeace Polska nazwał ręczne zapylanie w Chinach „horrorem science-fiction”.

Ale – jak ustalili badacze – sadownicy z Hanyuanu przerzucili się na ręczne zapylanie, jeszcze zanim wyginęły pszczoły. Metoda ta znacznie zwiększała ilość owoców sprowadzonej tam na początku lat 80. obcoplennej odmiany gruszy. Dopiero w połowie lat 80., w związku z plagą szkodników, rolnicy zaczęli nadmiernie opryskiwać sady środkami owadobójczymi, co doprowadziło do wymarcia dzikich pszczół i ucieczki lokalnych pszczelarzy.

W innych częściach kraju mimo obecności i dzikich, i hodowlanych pszczół sadownicy uprawiający niektóre owoce również często decydują się na ręczne zapylanie. Zwiększa to plony i poprawia jakość owoców. Na całym świecie ręczne zapylanie stosuje się powszechnie np. przy uprawie wanilii.

„Kiedy miałem melony, zapylałem ręcznie. W ten sposób owoców było więcej i rosły piękniejsze” – powiedział pszczelarz i sadownik z Huangpu pod Kantonem Lin Bingniu, prezentując PAP swoje ule.

Jednak ręczne zapylanie wymaga olbrzymiego nakładu pracy. Siła robocza jest w Chinach coraz droższa, a uprawa z ręcznym zapylaniem staje się coraz mniej opłacalna. Zdaniem ekspertów takie rozwiązanie nie jest możliwe do utrzymania na dłuższą metę nawet w tak ludnym kraju jak Chiny. Gdyby cały świat został na skazany na sztuczne zapylanie, wiązałoby się to z niewyobrażalnymi kosztami i wzrostem cen żywności.

„Jeśli nie będzie pszczół, wiosną nie będziemy już mieli zbóż i owoców. Zdolności pszczół są niezastąpione. Zbierają też miód. Nie wolno nie doceniać pszczół” – podkreślił doświadczony sadownik Lin, który obecnie uprawia owoce gwiaździste (karambole). Według niego drzew tych nie da się ręcznie zapylać, ponieważ ich kwiaty są bardzo małe. „Tylko pszczoły potrafią to robić” – ocenił chiński rolnik.

Z poważnym niedoborem zapylaczy boryka się położona 400 km na południowy zachód od tego miasta wyspa-prowincja Hajnan. Według dziennika „Hainan Ribao” to nie chęć zwiększenia plonów, ale niedobór pszczół sprawił, że większość rolników musiała tej wiosny sztucznie zapylać melonowce. Towarzyszy temu szybki wzrost kosztów pracy. W ciągu ostatniego roku średnia płaca zapylacza wzrosła tam z 30 do 70 juanów (z 15 do 35 zł) dziennie.

Naukowcy starają się ustalić przyczyny pustoszącego ule syndromu CCD. Wśród głównych podejrzanych są powszechnie stosowane w rolnictwie insektycydy oparte na zbliżonych do nikotyny związkach zwanych neonikotynoidami. Według niektórych badaczy nawet małe dawki tych środków mogą dezorientować pszczoły i uniemożliwiać im powrót do ula, co prowadzi do ich wymierania. Komisja Europejska planuje wprowadzenie zakazu stosowania neonikotynoidów na niektórych typach upraw. Restrykcje miałyby obowiązywać we wszystkich krajach UE od grudnia br. przez maksymalnie dwa lata.

Niektórzy twierdzą, że pszczoły dezorientuje również promieniowanie związane z telefonią komórkową. Zdaniem części naukowców wymieranie owadów powoduje odkryty w 2004 roku wirus izraelskiego paraliżu pszczół (IAPV). Inni badacze są zdania, że składają się na nie wszystkie wymienione czynniki, połączone dodatkowo ze stresującymi zmianami klimatycznymi i niedożywieniem.

Autor: Andrzej Borowiak z Kantonu
Źródło: PAP – Nauka w Polsce


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

9 komentarzy

  1. Joshua 30.05.2013 04:49

    Zdaniem części naukowców wymieranie owadów powoduje odkryty w 2004 roku wirus izraelskiego paraliżu pszczół (IAPV)
    no jak izraelski to wszystko jasne 😉

  2. dartan 30.05.2013 09:50

    bóg stworzył żyda na swój obraz i podobieństwo.

  3. goldencja 30.05.2013 10:12

    Z tymi pszczołami, to nie jestem do końca pewna, że to wina wyłącznie ludzi. Gdzieś czytałam, że one wymierają w kilkudziesięciu procentach cyklicznie co kilkadziesiąt lat, a następnie się namnażają do pierwotnego poziomu. Niestety, nie pamiętam gdzie o tym czytałam, więc wstawiam to jako plotkę.

  4. Libertus 30.05.2013 11:34

    z tego co mnie wiadomo to na pszczoły ma wpływ działanie pola magnetycznego.. fal radiowych? czy jakichś innych? pszczoły w ywniku działania tych fal tracą orientację i nie są w stanie wrócić do uli. I wtedy umierają… myślę że coś w tym musi być.. może haarp? albo zostały zatrute substancjami zrzucanymi z samolotów, tych które pozostawiają smugi chemiczne (nie kondensacyjne). Swego czasu w wielu miejscach na świecie spadały martwe ptaki tysiącami i naukowcy nie umieli wytłumaczyc tego faktu. Jestem przekonany że to sprawka tych oprysków z samolotów. Uważam że to sprawka ludzi.

  5. pablitto 30.05.2013 13:12

    fale radiowe, pole magnetyczne – działa jak najbardziej również na ludzi. Czemu nie miałoby działać zatem na xxx-razy mniejszą pszczołę?

    Od pewnego czasu zobaczyłem w krajobrazie nadajnik sieci telefonii komórkowej zamontowany na dachu… szkoły (!!!) – tak tak, wiem wiem, – “pod nadajnikiem najbezpieczniej” – otóż g… prawda. Promieniowanie występuje, bo co najmniej się odbija od całego miasta wokół.
    Do tego – maksymalny idiotyzm – każdy operator stawia swoje nadajniki – czyli mamy ilość nadajników np. x 3 – w stosunku do tego, co normalnie mogłoby działać :/

  6. goldencja 30.05.2013 16:58

    OK, właśnie otworzyłam okno. W przeciągu kilku minut wleciało mi do pokoju 5 pszczół, przed kolejnymi zamknęłam okno. WTF?

  7. goldencja 30.05.2013 20:37

    Hahaha, dobre. Jakieś 20 pszczół okupuje mi dom, wiatr je zwiał. Wpadają jednym oknem wypadają drugim i tak w kółko. Na moich terenach jakoś nie wyginęły, na szczęście.

  8. Nokido 30.05.2013 23:44

    @pablitto
    “fale radiowe, pole magnetyczne – działa jak najbardziej również na ludzi. Czemu nie miałoby działać zatem na xxx-razy mniejszą pszczołę?”
    – Słuszna uwaga, kiedyś mojego kolegi ojciec wyszedł z domu w kapciach, wyrzucić śmieci, i wrócił za 3 tyg. Tak stracił orientację że dopiero milicja go odnalazła, bo zgłoszeniu przez żonę zaginięcia. Długo potem dochodził do siebie, i sam nie mógł określić jak to się stało.
    Coś w tym jest. 🙂

  9. klon 31.05.2013 17:03

    To raczej wszystko naraz je zabija. I opryski i zmiana pola elektromagnetycznego i smugi kondensacyjne i każda inna chemia, którą produkujemy. I nawet elektrownia w fukushimie się do tego przyczyniła bo żyjemy w jednym miejscu i nic nie pozostaje w nim obojętne na reszte

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.