Irańska gazeta publikuje mapę izraelskich celów

Opublikowano: 16.12.2021 | Kategorie: Polityka, Wiadomości ze świata

Liczba wyświetleń: 2193

Irańska gazeta „Tehran Times” opublikowała 15 grudnia na pierwszej stronie artykuł pt. „Just One Wrong Move!” z mapą dziesiątek celów ataków w Izraelu dla Republiki Islamskiej.

Artykuł stwierdza, że ​​„eskalacja izraelskich gróźb militarnych przeciwko Iranowi wydaje się sugerować, że reżim syjonistyczny zapomniał, że Iran jest bardziej niż zdolny do atakowania Izraelczyków wszędzie”. Następnie przytoczył doniesienia żydowskich mediów o wizycie w zeszłym tygodniu izraelskiego ministra wojny Benny’ego Gantza i przywódcy Mossadu Davida Barnei w Waszyngtonie, którzy wyrazili chęć zbombardowania Iranu i ustalilic dogodną datę.

Gazeta zauważyła również, że izraelskie siły okupacyjne ogłosiły na początku tego miesiąca, że ​​przeprowadzą na wiosnę duże ćwiczenia lotnicze, aby zasymulować atak na irańskie obiekty nuklearne. Gazeta przytacza słowa szefa sztabu irańskich sił zbrojnych generała Mohammada Baqeriego, według którego „Iran nigdy nie lekceważy gróźb swoich wrogów”.

„Pomimo naszego zaufania do odstraszania, nasze siły są przygotowane na najdrobniejsze zagrożenie w dziedzinie strategicznej” – powiedział przypominając przy okazji ostrzeżenie Najwyższego Przywódcy Rewolucji Islamskiej, ajatollaha Sayeda Ali Chameneiego, z 2013 r.: „Iran zniszczy Tel Awiw i Hajfę, jeśli izraelski reżim popełni błąd i przeprowadzi przeciwko nam militarny atak”.

Irański artykuł trafił na pierwsze strony gazet w izraelskich mediach, a syjonistyczne gazety uważają go za czytelne przesłanie dla syjonistycznego reżimu.

Artykuł i mapa stanowią „przypomnienie, że siły irańskie mogą prawdopodobnie uderzyć gdzie tylko chcą”, napisała gazeta „The Times of Israel”.

Korekta tłumaczenia automatycznego: SpiritoLibero
Źródło oryginalne: French.almanar.com.lb
Źródło polskie: Kurier-Poranny.blogspot.com


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

2 komentarze

  1. Irfy 16.12.2021 12:47

    Interesująca mapa. Aby przyjrzeć się jej bliżej wszedłem na jej źródło, gdzie dodatkowo zaprezentowano pewien szczególnie interesujący wycinek tej mapki. Wynika z niego, że istotnym celem potencjalnych ataków irańskich byłby mur pomiędzy Izraelem a Autonomią Palestyńską. Wzniesiony mozolnie i olbrzymim nakładem sił i środków. Oznaczałoby to również że Iran, który nie ma wprawdzie sił ani środków do lądowego uderzenia na Izrael, będzie usiłował walczyć z państwem żydowskim „hybrydowo”, do ostatniego Palestyńczyka. Z militarnego punktu widzenia ewentualny konflikt wyglądałby interesująco. Szczególnie w kontekście tego, co zrobiliby izraelscy wojskowi w celu uniknięcia porażki.

    Oczywiście nie mówię tu o porażce czysto wojskowej. Na tym polu przewaga Izraela jest miażdżąca. Jednak wydając wojnę Iranowi bez lądowego i lotniczego wsparcia USA rząd Izraela przegrałby pokój. Zarówno na terenie Autonomii Palestyńskiej, jak i graniczących z Izraelem Libanu i Syrii, operują liczne i dobrze uzbrojone proirańskie bojówki w stylu Hezbollahu. Próbkę swojego potencjału pokazały już w 2006 roku, kiedy podczas krótkiej wojny izraelsko-libańskiej na tereny Izraela spadło około 4000 pocisków rakietowych, w większości małokalibrowych, wystrzeliwanych z wyrzutni typu Grad. W wypadku konfliktu irańsko-izraelskiego tego typu pociski znów posypałyby się na państwo żydowskie, tym razem przemieszane zarówno z samoróbkami odpalanymi z terytorium Autonomii, jak i prawdziwymi rakietami balistycznymi odpalanymi przez Iran.

    Trudno przewidzieć, jak w takim wypadku zachowałaby się izraelska „żelazna kopuła”. Czy wystrzelałaby się z amunicji w ciągu pierwszych kilku dni konfliktu, czy też może usiłowałaby działać wybiórczo, strącając wyłącznie najgroźniejsze pociski? Osobiście uważam, że o ile udałoby się uchronić większe miasta i osiedla, o tyle mur z Autonomią zostałby co najmniej poważnie uszkodzony. Oczywiście w powstałe wyrwy natychmiast wjechałyby izraelskie czołgi, jest jednak kwestią dyskusyjną, czy zdołałyby się tam utrzymać w warunkach działań prowadzonych na wielu frontach. Moim zdaniem nie. Izrael miałby więc wybór pomiędzy odsłonięciem całej swojej północnej flanki a prewencyjnym atakiem na Autonomię Palestyńską. Czyli malutki, mocno zabudowany skrawek terenu zamieszkiwany przez ponad 2 miliony ludzi, o dużym potencjale „drugiego Stalingradu” a co najmniej „drugiego Groznego”.

    Zapewne Izrael w końcu zmiażdżyłby Palestyńczyków, ale za cenę olbrzymich strat własnych, w ludziach i sprzęcie oraz kolosalnych strat wizerunkowych. Ponadto nie mam pewności, czy skończyłoby się wyłącznie na Autonomii, czy też walki nie przeniosłyby się też na Liban a może nawet Syrię. Która na pewno wystąpiłaby przeciwko Izraelowi, jeśli nie otwarcie, to choćby pośrednie, sprzyjając wszelkim wymierzonym w niego działaniom. Innymi słowy, wygląda to marnie i naprawdę ciekawi mnie, co też mogli wymyślić izraelscy wojskowi, jeżeli naprawdę zamierzają wejść w duży konflikt z Iranem. W tym miejscu nasuwa się też możliwość „przewrócenia stolika do gry”, w postaci zrealizowania teorii, którą bawię się już od pewnego czasu jako intelektualną zabawką.

    Tutaj pragnę podkreślić, że jest to moja osobista teoria, niepodparta jakimikolwiek dowodami wykraczającymi poza wnikliwe obserwacje sytuacji na świecie. Możliwe, że rząd Izraela doszedł do wniosku, iż utrzymanie się państwa żydowskiego tam, gdzie aktualnie się ono znajduje, jest całkowicie nierealne. Oraz na dłuższą metę nieopłacalne. Wystarczy spojrzeć na mapę. Kawał nieurodzajnej pustyni, z jedną rzeką, brak poważniejszych złóż naturalnych i energetycznych. Do tego otoczony przez wrogów, z dwumilionowym gettem zamkniętym murem z automatycznymi karabinami maszynowymi. Tego tworu w tym miejscu zwyczajnie nie da się utrzymać i w przypadku poważniejszych kłopotów USA, jedynego rzeczywistego gwaranta istnienia Izraela, państwo to w końcu ulegnie naporowi otaczających go wrogów.

    Rozwiązanie nasuwa się samo. Izrael należałoby gdzieś ewakuować. Najlepiej w miejsce, w którym nie ma dotychczasowych „naturalnych” wrogów, czyli Arabów. W tej chwili większość czytelników zakrzyknie pewnie „Wiedzieliśmy, sprowadzą się do Polski”, takie myślenie nie ma jednak żadnego uzasadnienia. W Polsce na taką imigrację nie ma ani miejsca, ani „klimatu społecznego”. Innymi słowy, nawet gdyby „Zachód” pod jakimś pretekstem wymusił na polskich władzach przyjęcie milionowej izraelskiej diaspory, to trafiłaby ona „z deszczu pod rynnę”. Czyli znów byłaby otoczona przez ludzi, którzy czuliby się obrabowani i byli jej co najmniej niechętni.

    Zupełnie inaczej wygląda za to… Australia. Mamy tu bowiem cały kontynent, który zamieszkuje zaledwie 25 milionów mieszkańców. Mnóstwo miejsca, ciepłe morze, ciepły klimat, prawie brak muzułmanów. Na pewno dałoby się tam wykroić obszar równy co najmniej Polsce, bez zauważalnej straty dla obecnych mieszkańców. Którzy dziwnym zbiegiem okoliczności pod pozorem walki z grypą o śmiertelności pół procenta są właśnie duszeni totalitaryzmem, niewiele odbiegającym od tego, jaki król Kim funduje swoim poddanym. Czy tak stłamszona społeczność byłaby w stanie zaprotestować? Nie sądzę. W ten sposób Izrael znalazłby sobie nowe miejsce, Palestyńczycy przejęliby swoją upragnioną pustynię z ruinami a szyici i sunnici mogli w końcu skoczyć sobie do gardeł. Czy to nie atrakcyjne rozwiązanie?

  2. Foxi 16.12.2021 20:54

    Australia już jest niesamowicie obrzydzona. Ale nie o tym chciałem napisać. Trwa exodus. Kierunków przemieszczania się jest wiele. Z pewnego źródła wiem, że diabły już są nawet na odległej prowincji w Gwatemali. Jak się to objawia? Wspaniali Majowie, cudowni kochani ludzie w przeciągu kilku miesięcy zaczęli oszukiwać i stali się chamscy. Mordercza konkwista ich nie złamała, a wystarcza kilka miesięcy kontaktu z osadnikami plemienia diabłów i Majów szlag trafił. Przemieniają się w polaczków i serca im twardnieją. Nie mnie oceniać sytuację, ale to jest gorsze niż normalna wojna. Bo takie zmiany w ludziach trudno będzie naprawić.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.