Iran i Turcja: sojusznicy czy rywale?

Opublikowano: 28.01.2017 | Kategorie: Polityka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 1581

Wojna w Syrii przyczyniła się do odnowienia starej rywalizacji Turcji i Iranu. Napięcia między Ankarą a Teheranem utrzymują się mimo dyplomatycznego zbliżenia, do którego doszło przy okazji negocjacji ostatniego zawieszenia broni na frontach syryjskich, w co obie stolice były zaangażowane.

W całej swojej historii Iran i Turcja, pomimo rywalizacji i nierzadko rozbieżnych interesów (patrz ramka), wykazywały pragmatyzm w stosunkach dwustronnych. Rewolucje „arabskiej wiosny” ujawniły jednak – a czasem wręcz wytworzyły – głębokie antagonizmy. Nieporozumienia pojawiły się od początku kryzysu w Syrii. Po wezwaniu rządu Baszara al-Asada do podjęcia reform (bezskutecznym) Ankara – pozostając jednocześnie w bliskich stosunkach z Syrią w ramach polityki „zero problemów z sąsiadami” – zaproponowała opozycji swoje wsparcie. Było to zupełnie inne podejście niż reakcja Iranu, którego strategia opiera się na Damaszku. Teheran wsparł reżim i zmobilizował do wsparcia go swoich libańskich sojuszników, w tym Hezbollah, jak też i innych sprzymierzeńców: bojówki szyickie z Iraku i szyickich ochotników z wielu krajów. Ci ostatni brali szczególnie aktywny udział w walkach o Aleppo. Podczas gdy Iran stawał się najważniejszym sojusznikiem reżimu syryjskiego – przynajmniej do chwili rosyjskiej interwencji we wrześniu 2015 r. – Turcja upoważniała Organizację Traktatu Północnoatlantyckiego (NATO) do zainstalowania na swoim terytorium tarczy antyrakietowej. Było to motywowane naruszeniami jej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie samoloty, ale także chęcią lepszej ochrony przed ostrzałem z Syrii. Republika Islamska była przeciwna takim decyzjom: jej zdaniem instalacja tych obiektów była częściowo skierowana przeciwko niej.

Z punktu widzenia irańskiego reżimu Turcja porzuciła swoją politykę niezależności od USA, którą rozpoczęła w 2003 r., odmawiając Waszyngtonowi ułatwienia interwencji wojskowej w Iraku. W lipcu 2015 r. natomiast upoważniła armię Stanów Zjednoczonych do używania bazy w Incirlik przez samoloty bombardujące bojowników Organizacji Państwa Islamskiego (Daeszu). Ta decyzja, choć przyczynia się do powstrzymywania jego postępów, wzbudziła gniew Teheranu, który dostrzegł w niej przede wszystkim nową odsłonę zbliżenia między Ankarą a Waszyngtonem. Iran jest również zaniepokojony jednomyślnością, która zaistniała na początku 2015 r. w sprawie Syrii pomiędzy Turcją, Arabią Saudyjską i Katarem. Te trzy kraje zgodziły się mianowicie lepiej koordynować swoje działania i zwiększyć swoje poparcie dla opozycji. Rezultaty nie kazały na siebie czekać: od końca marca 2015 r. siły rebelianckie poczyniły postępy w różnych regionach kraju. W odpowiedzi na to Teheran skłonił Moskwę do interwencji.

SYRYJSKA KOŚĆ NIEZGODY

Pomimo zawarcia umowy w sprawie irańskiej broni jądrowej w lipcu 2015 r., w temacie Syrii Ankara i Teheran ścierają się w wojnie na słowa, oskarżając wzajemnie o wspieranie „ruchów terrorystycznych”. Prezydent Recep Tayyip Erdođan nie znosi oskarżeń irańskich mediów o kupowanie syryjskiej ropy z odwiertów kontrolowanych przez Daesz. Jeszcze bardziej wyrazisty, w kontekście intensyfikacji stosunków z niektórymi monarchiami naftowymi, był fakt otwarcia przez Ankarę w maju 2016 r. – po raz pierwszy od czasów Imperium Osmańskiego – bazy wojskowej na terytorium swojego najbliższego sojusznika w regionie, Kataru. Ta dwustronna inicjatywa jest odzwierciedleniem sunnickiego sojuszu oficjalnie zainicjowanego przez Rijad w marcu 2016 r. – aliansu, którego Ankara i ad-Dauha są członkami. Iran jest zaniepokojony całą tą seria wydarzeń, a zwłaszcza tureckim wejściem do Zatoki Perskiej, którą Teheran uważa za naturalny obszar swoich wpływów.

Mimo konfliktu w każdej z kwestii regionalnych, Turcja i Iran pozostają związane więziami wymiany gospodarczej i energetycznej. Ta pierwsza kupuje od tego drugiego ropę i gaz, a Teheran importuje tureckie towary konsumpcyjne. Niesnaski polityczne odciskają swoje piętno, bo poziom wymiany handlowej spada: z 21,89 mld dolarów w 2012 r. do 13,7 mld w roku 2014 i do ledwie 9,7 mld w 2015. Chociaż spadek cen ropy częściowo wyjaśnia te procesy, to ta suma pozostaje bardzo daleko zamierzonych 35 mld, które postawiły sobie za cel obie strony. Po zestrzeleniu rosyjskiego samolotu przez tureckie myśliwce 27 listopada 2015 r., Iran zaproponował swoje mediacje w czasie kryzysu, który wybuchł między Ankarą i Moskwą. Celem Irańczyków była tutaj prawdopodobnie poprawa stosunków z Turcją. Jako dowód na to, że jakiś stopień pragmatyzmu koniec końców przeważa, możemy przedstawić podpisanie wiosną 2016 r. umowy o turystyce oraz obecne rozmowy o współpracy strategicznej w zakresie ropy naftowej i gazu.

NIEOCZEKIWANA SZANSA

Nieudany zamach stanu w Turcji w nocy z 15 na 16 lipca 2016 r. dostarczył Teheranowi nieoczekiwaną możliwość pogodzenia się ze swoim sąsiadem. Gdy próba puczu jeszcze trwała, irański minister spraw zagranicznych zadeklarował na Twitterze poparcie dla rządu tureckiego. Najwyższa Rada Bezpieczeństwa Narodowego, zebrana pod przewodnictwem Hasana Rouhaniego wyraziła następnie oficjalne poparcie dla „prawowitego rządu Turcji”. Ta szybka reakcja kontrastowała z dość zachowawczą postawą krajów NATO – bądź co bądź sojuszników rządu Erdođana. Krótko po nieudanym zamachu stanu, prezydent Rouhani zaproponował dyskusję na temat problemów regionu. Teheran wyraźnie wykorzystał więc tę okoliczność, aby nakłonić władze tureckie do zrewidowania swojego stanowiska w sprawie Syrii. Do zbliżenia doszło w niecały miesiąc. Konsensus dotyczył trzech głównych celów, które dyskutowano już wcześniej, choć bez powodzenia, w trakcie tajnych spotkań rozpoczętych w trzy miesiące po wyborze Rouhaniego na prezydenta: utrzymania integralności terytorialnej Syrii, walki z wszystkimi ruchami ekstremistycznymi i terrorystycznymi oraz utworzenia rządu jedności narodowej poprzez przeprowadzenie wyborów pod nadzorem Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ).

Gdy spojrzeć poza formalną zgodę w tych trzech kwestiach, nieporozumienia utrzymywały się, zwłaszcza odnośnie osoby Asada, co czyniło zbliżenie dość kruchym. Stany Zjednoczone i Turcja pracowały ciężko, żeby ogrzać na nowe swoje stosunki, ochłodzone po nieudanym zamachu w lipcu. Barack Obama i Erdođan spotkali się na początku września, a co istotniejsze, Turcja rozpoczęła 24 sierpnia 2016 r. w północnej części Syrii operację „Tarcza Eufratu”. We współpracy z Waszyngtonem, ale bez powiadamiania Teheranu. Iran, zaskoczony, określił te działania jako „naruszenie syryjskiej suwerenności” i oskarżył Ankarę o komplikowanie sytuacji w regionie. To nie przeszkodziło Turcji w podjęciu działań na rzecz powstania przeznaczonej dla opozycji „bezpiecznej strefy” na terytorium Syrii. Idea takiego sanktuarium nabiera szczególnego znaczenia wraz ze zbliżającym się upadkiem bastionu rebeliantów we wschodnim Aleppo i zdecydowanie nie jest w smak irańskiemu reżimowi.

Jeśli Teheran i Ankara grają oficjalnie w łagodzenie stosunków, jak by to mogło sugerować spotkanie Rouhaniego i Erdođana we wrześniu przy okazji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, to ich podejście do polityki w regionie nadal różni się znacznie. Wobec irańskiej polityki zagranicznej, zawsze budowanej na osi szyizmu, Erdođan coraz częściej przywdziewa szaty obrońcy sunnitów. W Iraku, w ramach operacji wojskowych nacelowanych na odbicie Mosulu, turecki prezydent potępił obecność w ich szyickich milicji popieranych przez Teheran, oznajmiając, że stanowią zagrożenie dla sunnitów. Erdođan gromadził wojska na granicy irackiej, dając do zrozumienia, że nie pozostaną bierne, jeśli sunnici staną się ofiarą operacji przeciwko Daeszowi w Mosulu i Tall Afar (które posiada dużą mniejszość turkmeńską). Według niektórych obserwatorów to ostrzeżenie pod adresem irackich sprzymierzeńców Teheranu – a pośrednio również pod adresem irańskiej polityki w tym kraju – może być podstawą do zbliżenia między rządem tureckim i nowej administracji Trumpa. Taki rozwój wydarzeń, jeśli się potwierdzi, może być mało doceniony w Teheranie, zważywszy na wystąpienia amerykańskiego prezydenta-elekta i jego bliskich doradców na temat Iranu.

Autorstwo: Mohammad R. Djalili, Thierry Kellner
Tłumaczenie: Jakub Sypiański
Źródło: Monde-Diplomatique.pl

O AUTORACH

Mohammad Reza Djalili – emerytowany profesor Instytutu Studiów Międzynarodowych i Rozwoju w Genewie.

Thierry Kellner – wykładowca na wydziale nauk politycznych na Wolnym Uniwersytecie w Brukseli (ULB). Współautorzy książki Iran w 100 pytaniach, Tallandier, Paryż 2016.


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.