Liczba wyświetleń: 1041
Wielu ludziom wydaje się, że nie są uzależnieni od internetu. Jednak według danych statystycznych, ci ludzie zapewne są w błędzie. Jeśli macie możliwość podłączenia się do internetu, to wcześniej lub później wpadniecie w sieć. Jak i dwa miliardy innych osób.
W świecie, w którym tak ceni się niezależność, a wolność stała się praktycznie kultem, mało kto zechce się przyznać, że jest marionetką, której życzeniami i potrzebami z łatwością manipulują marketolodzy. Ale fakt pozostaje faktem: jeśli podaruje się człowiekowi iluzję wolności, to można z nim zrobić wszystko, co się tylko chce. A najważniejsze, że człowiek sam nigdy nie będzie winny, bowiem o wszystko co się wydarzy, można obwinić tylko tego, kto „podjął” tę decyzję.
„Głos Rosji” wraz z psycholożką Iriną Łukianową spróbował zrozumieć, w jaki sposób można uniknąć wirtualnych pułapek, rozstawionych na nas w sieci. A jeśli już się w nie wpadnie, to jak nie pozostawić w nich wszystkich swoich pieniędzy: “Należy odróżniać dwa rodzaje internetu. Pierwszy, to internet do pracy. Tutaj raczej nie pojawiają się problemy. Internet wykorzystujemy precyzyjnie i zgodnie z potrzebami wynikającymi z postawionego zadania. Z kolei w internecie dla potrzeb osobistych i rozrywki problemy wynikają często. Moi pacjenci nierzadko zwracają się do mnie ze skargami, że tracą czas i pieniądze na internetową rozrywkę. Szczególnie dotyczy to aplikacji dla smartfonów i tabletów.”
Nic dziwnego, bowiem początkowo wiele wysokiej jakości aplikacji można ściągnąć zupełnie bezpłatnie. Czy to nie bajka? Korzystasz z tego, co najlepsze, nie płacąc ani grosza. Komunizm w czystej postaci. Ale nie wszystko jest takie proste…
Irina Łukianowa uprzedza: “Gracie, jest wam wesoło, dobrze. Czas płynie niezauważalnie. Na tyle daliście się wciągnąć w grę, że już nie możecie się zatrzymać. Chce wam się więcej, ale im bardziej pogrążacie się w bezpłatny wirtualny świat, tym więcej chcecie z niego wyciągnąć. To de facto analog narkotyków.”
Jednak zamiast działki kokainy lub heroiny proponuje się wam grę. Z początku bezpłatnie, abyście dali się wciągnąć. Ale kiedy już jesteście „w grze”, można ściągać z was pierwsze zyski. Z początku niewiele, jeden-dwa euro. Potem więcej. Sami nie zauważycie, jak zaczniecie zostawiać w internecie połowę swojej pensji na wirtualną broń, aby zwyciężyć w kolejnej online-potyczce, na doskonalszych bohaterów, na lepsze silniki i samochody. Hazard nie pozwoli wam się zatrzymać. A to znaczy, że pora udać się po pomoc do specjalisty.
Irina Łukianowa twierdzi: “Bez wątpienia, najlepsza rada to nie zaczynać. Ale kto z nas się do niej zastosuje? Dlatego, jeśli już daliście się złapać na haczyk i zaczęliście grać, to nie warto kupować żadnych dodatkowych usług i bonusów: to jeszcze mocniej przywiąże was do wirtualnego świata. Ograniczcie także czas przebywania w grze do maksimum godziny. Jeśli trudno to zrobić samemu, poproście o pomoc bliskich. Jednak najlepiej byłoby znaleźć jakieś nowe hobby, wymagające poświęcenia i przygotowania. Na przykład, tańce, sztuki walki albo jogging. W nich także może być obecny element konkurencji, co bez wątpienia pomoże przejść z cyberprzestrzeni do rzeczywistości.”
Ludzie uchodzą w wirtualny świat z różnych powodów. Ktoś chce zabić czas, ktoś inny czuje pustkę i samotność, ktoś chce się dowartościować, dlatego, że nie umie tego zrobić w normalnym życiu. Jednak cokolwiek było punktem wyjścia, należy doskonale pamiętać, że odchodząc od rzeczywistości i chowając się w labiryntach cyberprzestrzeni przed wszystkimi problemami, w rzeczywistości skrywamy się przed sobą samym. A czy to nie jest najdziwniejsze?
Autor: Alona Rakitina
Źródło: Głos Rosji
“Na przykład, tańce, sztuki walki albo jogging.” To niestety też iluzja, że jest to za darmo. Taniec – zaraz trzeba mieć najmodniejsze kiecki itp. Sztuki walki – jakieś ciuchy i sprzęt. Bieganie – zaraz zaczną wciskać super buty i ubrania w których na pewno się nie spocisz itp itd. A ty płać i płacz.
komputer komputrem, ale ziemniaki same się nie zasadzo i nie wykopio. Pokoleni rolnicze wymrze i kto będzie młodym jeść dawoł?
@kramar
Do tańca wcale nie trzeba mieć najmodniejszych kiecek, do większości sztuk walki wystarczy kimono, a biegać można w tenisówkach z bazaru. Jeśli ktoś wmawia, że do wszystkich hobby potrzeba drogiego sprzętu, to ma w tym interes.
Jasna sprawa. Tak samo przebywając w sieci, nie trzeba wywalać kasy na jakieś gry. Chodzi po prostu o, powiedzmy presję społeczną. Ona (on) wygląda tak ładnie, a ja jak ostatnie dziadostwo, i już zaczyna się wydawanie kasy. Na pewno nie wszyscy tacy są, ale jednak. Na tym to wszystko się opiera np. być lepszym w grze internetowej albo wyglądać profesjonalnie po prostu biegając itd. A reklamy tłoczone nam codziennie do głów też swoje robią.
Tak, dzięki pracy jestem uzależniony od internetu, a ponieważ pracę wybrałem z powodu uzależnienia od internetu, to błędne koło się zamyka… póki śmierć nas nie rozłączy 🙂
Mnie najbardziej rozbrajają tacy psychologowie co to niby wszystkie rozumy pozjadali i wg nich każdy powinien być taki sam wg ich wyuczonej miarki.
Jeśli ktoś nie zaniedbuje swoich obowiązków i nie naraża się na problemy przez wydawanie większej sumy niż powinien, to już jest indywidualna sprawa kto jak swój czas wolny będzie spędzać. I pisanie tutaj, że taniec czy sztuki walki lepsze jest tu nie za bardzo na miejscu, bo i z takimi rozrywkami można się uzależnić i zrobić więcej szkody niż pożytku. Sam znam osoby co są uzależnione od biegania i źle się czują jak sobie nie pobiegają, bo im się wtedy endorfiny nie wytwarzają.