Liczba wyświetleń: 496
Izraelscy intelektualiści i artyści domagają się uznania niepodległości Palestyny w granicach z 1967 roku. Organizatorzy demonstracji, wśród nich 17 izraelskich laureatów nagrody Nobla wraz z wieloma zwolennikami tej idei zgromadzili się w Tel Awiwie pod Beit Dizengoff – budynkiem, w którym 14 maja 1948 roku pierwszy premier Dawid Ben Gurion ogłosił powstanie niezależnego państwa Izrael. W czasie demonstracji izraelska aktorka Hanna Maron odczytała deklarację niepodległości dla Palestyny, odwołującą się do pamiętnego dokumentu sprzed 63 lat. W petycji zawarto wezwanie do zakończenia okupacji ziem palestyńskich, jako że jest to jedyny moralny i polityczny warunek dobrego sąsiedztwa Żydów i Arabów. Petycję mieli podpisać wszyscy zgromadzeni.
Demonstracja odbyła się zaledwie 2 tygodnie po konferencji prasowej Izraelskiej Inicjatywy Pokojowej (The Israeli Peace Initiative), której członkami są przede wszystkim byli specjaliści ds. bezpieczeństwa wewnętrznego. Grupa naciska na rząd by zaakceptował arabską inicjatywę pokojową z 2002 roku, podobnie jak petycja intelektualistów zakładającą wycofanie się Izraela do granic z 1967 roku.
Happening nie obył się bez zakłóceń. Prawicowi kontrmanifestanci przybyli na miejsce odczytu z flagami izraelskimi i wykrzykiwali pod adresem intelektualistów, że są zdrajcami: “izraelskimi nazistami” i “piątą kolumną” oraz odnosili się wrogo pod adresem Arabów. Obelgi wykrzykiwano niemal w twarz 87-letniej aktorce, czytającej petycję. Do ochrony demonstrantów oddelegowano skromne posiłki policji.
Tymczasem, wiceminister spraw zagranicznych Izraela Danny Ajalon określił akcję jako szkodliwą dla możliwości powołania niezależnego państwa palestyńskiego i dającą Palestyńczykom fałszywe nadzieje. Jego zdaniem, palestyńscy liderzy nie mają prawa jednostronnie powołać do istnienia swojego państwa i powinni zasiąść do negocjacji w tej sprawie z Izraelem, a nie powoływać się na historię i ustalenia sprzed lat.
Opracowanie: Maria Skóra
Źródło: Lewica