Liczba wyświetleń: 718
Choroby cywilizacyjne, kojarzone dotychczas z rozwiniętymi krajami Zachodu, dotykają coraz mocniej krajów rozwijających się. Najnowsze badania wykazały, że mieszkańcy indyjskich miast są bardziej narażeni na ryzyko chorób serca, niż mieszkańcy miast USA czy Zachodniej Europy.
Choroby sercowo-naczyniowe to nadal najwięksi zabójcy Amerykanów, jednak od dziesięcioleci odsetek chorych w całej populacji spada. Tymczasem w Indiach, Chinach czy Brazylii – rośnie.
Prakash Deedwania z University of California, San Francisco, jest autorem raportu dotyczącego badań nad chorobami serca w Indiach.
Na ich potrzeby sprawdzono zdrowie oraz tryb życia 6198 dorosłych zamieszkujących 11 miast w różnych częściach Indii. Badania wykazały, że 79% mężczyzn i 83% kobiet nie ćwiczy na tyle dużo, by zachować zdrowie. Ponadto 41% mężczyzn i 45% kobiet ma nadwagę lub jest otyłych. Większość odżywia się niezdrowo, stosując dietę bogatą w tłuszcze, ale ubogą w owoce i warzywa. Te wszystkie zjawiska powodują, że rośnie ryzyko zachorowania i śmierci z powodu chorób sercowo-naczyniowych.
Generalnie rzecz biorąc osoby badane przez zespół Deedwanii nie wiedziały, że ich organizmy szwankują. Wśród 2000 osób u których wykryto wysokie ciśnienie jedynie połowa zdawała sobie z tego sprawę, a tylko co czwarta osoba regularnie kontrolowała ciśnienie.
Na stopień zagrożenia nie wpływał region, w którym żyli badani. Zauważono jednak, że osoby mieszkające w bardziej rozwiniętych miastach były narażone na większe ryzyko związane z metabolicznymi przyczynami rozwoju choroby naczyniowej, a ci, z mniej rozwiniętych miast – na ryzyko związane z stylem życia sprzyjającym rozwojowi chorób.
Opracowanie: Mariusz Błoński
Na podstawie: Scientific American
Źródło: Kopalnia Wiedzy
Nie powiem, ale to trochę szokujące, że takie dane akurat odnotowano w Indiach. Problemy chorób serca, wykluczając wady wrodzone, charakteryzują społeczeństwa industrialne i jak widać wysoce zurbanizowane. Indie od dawna kojarzyłem z joginami, tantryzmem, Mahatmą Gandhim, czy też Paramahansą Yoganandą i mistrzem Hata – Yogi BKS Iyengar-em, a także ze sławną energią Kundalini. Cóż, wypadało będzie jeszcze wyobrazić sobie miliony (podobnież jest już miliard Hindusów), tonące w gonitwie szczurów. Świat ulega homogenizacji.
Wiedząc o tym, że choroby cywilizacyjne są tak wielkim zagrożeniem dla zdrowia i po prostu nie da się przed nimi uciec, czy o nich zapomnieć – bo one nam przypomną o sobie prędzej czy później, uważam że profilaktycznie należy walczyć o swój dobry stan zdrowia.
Kilka pomysłów, jak sobie pomóc w kwestii profilaktyki chorób cywilizacyjnych:
Codzienna wieczorna MEDYTACJA przed snem stanowi wspaniałe remedium na codzienny stres.
Uzupełnieniem medytacji jest REBIRTHING, czyli metoda świadomego oddychania pozwalająca wyrzucić z siebie stare pokłady stresu, znawcy twierdzą że można nawet dotrzeć do stresu po-urodzeniowego.
Odpowiednia ilość SNU o właściwej porze.
Zrównoważona ilość pracy i wypoczynku.
Umiarkowana, indywidualnie dobrana ilość codziennych ĆWICZEŃ FIZYCZNYCH. Brak ćwiczeń to wyrok śmierci!
Ograniczenie lub REZYGNACJA ZE SPOŻYWANIA UŻYWEK, a w szczególności: kawy, alkoholu, papierosów, (narkotyków – ich używanie stanowi patologię), a także kawy cappuccino – niezwykle szkodliwa substancja!
OCZYSZCZENIE ORGANIZMU. Przykładowo – jelita można oczyszczać poprzez lewatywy, najlepiej cykliczne, tak jak to robią jogini lub poprzez hydrokolonoterapię. Wewnątrz swoich brzuchów – w jelitach nosimy zbędne kilogramy kamieni kałowych, mazi, pasożytów, efekty wieloletnich zaniedbań żywieniowych. Jeżeli ktoś uważa, że jego opasły, wypięty brzuch to mięśnie, to naprawdę grubo się myli. Żyjemy w XXI wieku, tak bardzo dbamy o czystość zewnętrzną ale wnętrza naszych ciał generalnie są niemyte w ogóle – zarastają. Najprościej sprawdzić co w nas się potrafi znaleźć poprzez przestudiowanie sekcji zwłok – np. u większości denatów, w jelitach tworzą się sznury kałowe, skutecznie zamykające dostęp do kosmków jelitowych (zresztą skutków zanieczyszczenia organizmu jest o wiele więcej).
Obniżając spożycie mięsa – nie każdy jest górnikiem! – przeciwdziała się miażdżycy czyli arteriosklerozie i związanym z nią zwężaniu się prześwitu żył, zarastających od wewnątrz – jako skutek zbyt obfitego odżywiania się mięsem (przejadania się) w połączeni ze stresem.
Gregor, tak jest. Ja tu spedzam czas regularnie. W duzych miastach (aglomeracja Bombaju, Hyderabadu, Bangalore, Chennai, Deli, etc.) sa miliony pracownikow biurowych, ktorzy zasuwaja po kilkanascie godzin na dobe szesc dni w tygodniu. Plus, Indie nie maja tradycji powszechnego uprawiania sportu (jak np. Chiny) a zywnosc jest ciezka (i bardzo smaczna). Do tego dochodzi management, z ktorego wiekszosc mieszkala w US albo UK i przywiozla stamtad zwyczaj jedzenia slodyczy, fastfoodu i diet coke, co pracownicy nizszego szczebla z upodobaniem malpuja. Efekt – ludzie w polowie trzydziestki dostaja chorob serca i kregoslupa. Ja sie juz przyzwyczailem do zwolnien na badanie serca u dwudziestoparolatkow w moim indyjskim zespole. To nie jest sciema, oni naprawde sa chorzy.