Hodujemy groźnego wroga

Opublikowano: 31.12.2013 | Kategorie: Wiadomości ze świata, Zdrowie

Liczba wyświetleń: 684

Profesor Aidan Hollis i Ziana Ahmed ostrzegają na łamach “New England Journal of Medicine”, że ludzkość może czekać ogólnoświatowy kryzys zdrowotny. Zagrożenie spowodowaliśmy sami używając antybiotyków do produkcji żywności.

W USA aż 80% sprzedawanych antybiotyków jest wykorzystywanych w przemyśle produkującym żywność. Antybiotykami spryskiwane są drzewa owocowe, karmione bydło i ryby. Takie działania wywołują ewolucję patogenów narażonych na kontakt z antybiotykami. Pojawia się coraz więcej doniesień o znalezieniu kolejnych antybiotykoopornych szczepów bakterii. W ten sposób ludzkość hoduje sobie olbrzymie zagrożenie. Zarówno w Wielkiej Brytanii jak i USA antybiotykooporność jest uznawana za jedno z największych zagrożeń cywilizacyjnych, a badania przeprowadzone w chińskich hodowlach świń wykazały, że są one prawdziwymi bombami z opóźnionym zapłonem.

Zdaniem Hollisa problemowi można zapobiec nakładając dodatkowe opłaty na użycie antybiotyków w produkcji żywności. Opłaty takie byłyby podobne do opłat wnoszonych np. przez koncerny wydobywające ropę naftową. “Współczesna medycyna jest zależna od antybiotyków. Są one niezwykle ważne. Bez działających antybiotyków każdy zabieg chirurgiczny, nawet drobny, będzie niezwykle ryzykowny” – mówi uczony. Zwraca on uwagę, że bakterie są wszędzie wokół nas. “Nie tylko w żywności. Są rozpowszechnione w środowisku, przynoszone z wiatrem do twoich drzwi. Nosimy bakterie na sobie, dzielimy je z osobami, z którymi mamy kontakt. Jeśli zostaniemy zarażeni antybiotykooporną bakterią, to antybiotyki nam nie pomogą.”

Naukowiec przypomina, że antybiotyki służą tylko i wyłącznie zwiększaniu produkcji żywności. “Chodzi o zwiększenie efektywności, dzięki czemu można np. bydło karmić mniejszą ilością ziarna. Podają antybiotyki kurczakom, gdyż zmniejsza to ryzyko zachorowań wśród zwierząt trzymanych w zatłoczonych brudnych klatkach. Te metody są niewątpliwie korzystne dla rolników, ale to nie znaczy, że korzyść jest wielka. Tak naprawdę jest ona marginalna. Prawdziwą wartością antybiotyków jest fakt, że ratują ludzi przed śmiercią. Wszystko inne jest przy tym nieistotne”.

Hollis uważa, że wprowadzenie proponowanych przezeń opłat spowoduje, że producenci żywności przestaną używać antybiotyków tam, gdzie daje to niewielkie korzyści i skupią się na poszukiwaniu innych sposobów zwiększenia produktywności. Jego zdaniem pożądany byłby też międzynarodowy traktat ograniczający użycie antybiotyków. Bakterie nie znają granic – mówi uczony i przypomina, że np. ostatnio FDA chce, by sami producenci dobrowolnie określili limity antybiotyków, których będą przestrzegać. Tymczasem za północną granicą kanadyjskie urzędy monitorują co prawda użycie antybiotyków, ale w żaden sposób go nie kontrolują. Wprowadzenie ograniczeń w jednym kraju nie rozwiąże zatem problemu antybiotykoopornych szczepów bakterii.

Autor: Mariusz Błoński
Na podstawie: MedicalXpress
Źródło: Kopalnia Wiedzy


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

11 komentarzy

  1. supertlumacz 31.12.2013 09:38

    Czy jedliście prawdziwe naturalne pomidory?

    Zadawanie takiego pytania Polakom może wydawać się śmieszne. Przecież to jedno z najbardziej popularnych, zatem i najtańszych, warzyw w Polsce!

    Też tak myślałem do czasu kiedy na egipskim bazarze nie spróbowałem tamtejszych pomidorów. Miały dużo bardziej wyrazisty smak, słodsze a jednocześnie bardziej kwaskowe.

    Podobne zaskoczenie występuje przy degustacji małych bananów sprzedawanych na lokalnych rynkach w krajach tropikalnych. Te dostępne w USA i w Europie są obrzydliwym sztucznym produktem przemysłu …petrochemicznego. Zrywane są jako niedojrzałe natychmiast po osiągnięciu docelowej wielkości. Dojrzewają sztucznie w atmosferze węglowodorów (kiedyś etylen ) w ładowniach specjalnych statków do ich przewozu – bananowców.

    A oto polskojęzyczna dezinformacja na temat bananów http://www.citronex.pl/web/index.php/static/index/page/ciekawostki_opis2 pisana przez kobietę nie zdającą sobie sprawy z istoty całego ciągu technologicznego. Zupełnie jak reportaż z dzielnicy domów publicznych podkreślający widoczne na każdym kroku przyjazne relacje między pracownicami a klientami… ))

  2. aZyga 31.12.2013 10:17

    Tak jadłem, ale jak sobie sam posadziłem w ogródku :). Smak pomidorów zależy też od gatunku i ilości słońca, a wiadomo, że w Egipcie jest go na razie więcej 😉
    A co do bananów to przysyłają do nas tzw. pastewne (dla zwierząt), czym je szprycują tam to nie wiem, ale u nas w dojrzewalniach traktują je jakimś gazem – podobno po to, żeby zabić robale (pająki itp), które mogą być w skrzynkach – teraz życzę smacznego ;p

  3. Youpidou 31.12.2013 11:02

    Podobno prawdziwego pomidora nie znajdzie się w markecie oraz w jego większych “kolegów”.
    To, że uwczesne pomidory smakują, jak papier to wie wielu znas, a znaleźć takiego “orzeszka” to albo na ranku (u nielicznych), jak i same wyhodowane…

    Z moich doświadczeń to samo tyczy się innych owoców i warzyw ( =marchew,jabłka, cebule, pietruszki, pomidory itp.). W sklepach wszystkie same, jak dwie krople wody, jednakowego koloru, kształtu, rozmiaru, aż trudno uwierzyć, czy to napewno samo zdrowie. Nie wspominając o kurczakach w marketach hehe nie sposób ich odróżnić 🙂 A na rynku, znalezienie takie samej np. marchwi graniczy z cudem.

    Wracając do artykułu, tak samo można stwierdzić jeśli chodzi o hodwle krów; kiedyś krówka sobie chodziła, jadła trawę i chwasty, a z niej super mleko, teraz zamknięta na cztery spusty i karmi się ją byle czym. Byle tylko dała więcej mleka niż ta “pastewna”.

  4. Brev 31.12.2013 11:23

    Arbuzy w turcji! Inny wymiar smaku 😀

  5. agama 31.12.2013 11:52

    skoro w mięsie są antybiotyki, to dlaczego nie sa wymienane w skladzie? Czy to nie jest swiadome narazanie zdrowia ludzkiego, wzglednie terroryzm?

  6. supertlumacz 31.12.2013 12:10

    @Brev
    Potwierdzam, przynajmniej wg sytuacji z bazaru warzywnego w Istambule przed 40+laty.

    To najbiedniejsza część bazaru gdzie nie znano zupełnie języków obcych. Realia pamiętam bardzo dobrze, bo targując się o ich groszową cenę pogłębiałem znajomość tureckiego ku satysfakcji sprzedawców i ku uciesze gawiedzi.

    Arbuzy są najsmaczniejsze i najbardziej soczyste w króciutkim okresie kiedy są dojrzałe. Niemal natychmiast zaczynają obniżać swoją wartość konsumpcyjną co jeszcze długo nie jest widoczne od zewnątrz. Jednak istnieje niezawodny test znany tylko miejscowym koneserom. Akustyczny, podpatrzony u miejscowych. Arbuzy wysychają tworząc pustą przestrzeń w samym środku, co powoduje wydawanie charakterystycznego odgłosu przy pukaniu. Podobnie jak bęben. Ponieważ przebywałem w Turcji tygodniami, a nawet miesiącami, doszedłem do wprawy w odgrywaniu całych przedstawień np pozorowałem zakup arbuzów jako… instrumentów perkusyjnych przewrotnie zachwalając oferowany mi towar…

  7. goldencja 31.12.2013 13:34

    Powinni podawać w składzie mięsa jakie antybiotyki i czy czynne czy już nieaktywne. Wiele antybiotyków i innych substancji aktywnych traci właściwości w krótkim czasie po wystawieniu na działanie powietrza i wody. Najgorsze są jednak konserwanty, nadmiar soli i ulepszacze smaku w produktach zawierających mięso (czasem śladowe ilości), np. w wędlinach.

    Nie liczcie na to, że nagle w sklepach wielkopowierzchniowych pojawią się naturalne świeże owoce i warzywa, pachnące jak z własnego ogródka. To nierealne. Polacy wybrali biedronki, auchan i inne zachodnie sieci sklepów w zamian za nieco droższe podblokowe warzywniaki i targowe stoiska produktów rolnych. Rolnicy musieli się dostosować szukając rynku zbytu dla swojego towaru, a wiadomo, że to cena ma większe znaczenie dla większości ludzi niż jakość. Z tego powodu szybko przyjęli model zachodni produkcji rolnej obfitujący w chemię, automatyzację i standardy samego wyglądu plonów. To samo stało się z innymi gałęziami przemysłu spożywczego, czemu bardzo pomogła UE wymuszając wprowadzanie swoich norm. Niestety, moi mili, ale sami sobie zgotowaliśmy ten los. Popatrzcie na rodaków, gdzie robią codziennie zakupy i odpowiedzcie sobie na pytanie, dlaczego jest więcej chorej żywności niż zdrowej? Prosta zasada ekonomii – popyt generuje podaż.

  8. supertlumacz 31.12.2013 15:57

    @goldencja
    Chciałem stanąć w obronie atakowanej ze wszystkich stron Biedronki. Wydaje mi się że stawianie jej w jednym rzędzie z innymi sieciami w Polsce jest dla B. krzywdzące.

    Wydaje mi się że jej sukces w Polsce, a jednocześnie to że podlega nieustannym atakom, wynika z tego że reprezentuje kapitał portugalski powiązany z katolicką tradycją masowego niedostatku. Świadome stosowanie chemii sprzeczne jest z filozofią jej powstania i sukcesu co można wykorzystać.

    PODAJĘ PRZEPIS NA SZYBKĄ DOMOWĄ PRODUKCJĘ BARDZO ZDROWEGO TANIEGO ARTYKUŁU SPOŻYWCZEGO W OPARCIU O PÓŁPRODUKTY ZAKUPIONE W BIEDRONCE.

    Tak zwane MASŁO ARACHIDOWE jest w Polsce stosunkowo drogie i zawiera szkodliwe konserwanty. M.A. produkowane przeze mnie jest ponad dwukrotnie tańsze i praktycznie pozbawione konserwantów. Jak to możliwe?

    SÓL KAMIENNA pozostaje najtańszym konserwantem i tylko oczywista zmiana smaku solonego produktu i skuteczność tego konserwantu jest ograniczeniem w jej stosowaniu. Surowcem wyjściowym do produkcji M.A. są dla mnie zakupione w B. solone łuskane orzechy arachidowe. Używam starego młynka do kawy. Najpierw przemywam orzeszki na sitku wodą z kranu. Rozpuszczalność S.K. jest powszechnie znana, tak więc odsolenie jest niemal natychmiastowe. Jednak dla osób którym przeszkadzają nawet niewielkie ilości soli przemycie można powtórzyć po ocieknięciu po kilkunastu sekundach . W praktyce przyspieszam ocieknięcie podrzucając na sitku raz przemyte orzeszki. W pojemniku mojego młynka elektrycznego mieści się około 150 gram tak odsolonych orzeszków. Zmielenie na pastę trwa 5-10 sekund. To stary prymitywny jedno nożowy młynek pracujący tylko przy wciśniętym i przytrzymywanym palcem przycisku. W czasie mielenia potrząsam młynkiem aby otrzymana pasta była jednorodna. Opróżniam pojemnik przy pomocy łyżki bo pasta przylega do ścianek i do dna pod nożem.

    Łuskane O.A. sprzedawane są w torebkach po 400 lub 500 gram. Przerobienie całej zawartości takiej torebki na M.A. zajmuje mi około 3 minut . Sprawdzałem że gotowe M.A. zakupione w tej samej B. jest ponad dwukrotnie droższe i zawiera rakotwórczy BENZOESAN SODU. To konieczność bo nie można inaczej podwyższyć trwałości gotowego rozdrobnionego produktu nie zmieniając jego smaku.

  9. tithan1 31.12.2013 17:13

    Co do bananow to pracowalem kikka lat temu w pakowalni bananow. Gaz ktorym zagazowywali banany to CO2. Nie wiem czy to jedyny skladnik tego stosowanego gazu, ale dwutlenkiem ponoc reguluje sie szybkosc dojrzewania owocow. Dodatkowo musza przebywac w ciemnosci. Transport odbywal sie w kontenerach-chlodniach. Banany prawie zmrozone duzo bardziej zielone od trawy.

  10. agama 31.12.2013 23:23

    Gazowanie bananów to antysemityzm.

  11. goldencja 02.01.2014 13:15

    @supertłumacz, Biedronka to dyskont niepolski i tylko dlatego go wymieniłam. Ma tak świetny marketing i umie korzystać z układów urzędniczych, że wykurzyła z rynku wiele sklepów osiedlowych, a także większych sklepów samoobsługowych. Jej sukces oznacza porażkę naszych. Nie miałabym nic przeciwko niej, gdyby na jej obecność nie składały się opłacone decyzje urzędnicze i ogólna polityka rządu skierowana na otworzenie rynków dla Zachodu.
    Dzięki za przepis, już go znam od kilku lat i czasem sobie masło orzechowe robię.
    Biedronki i inne sklepy mają swoich stałych dostawców żywności, którzy konkurują o nią cenami. Z tego powodu obniżają jakość swoich towarów, np. znany ostatnio Sokołów Podlaski czy Tyskie. Można śmiało porównać produkt wyprodukowany na zlecenie Biedronki i produkt dostępny w przeciętnym sklepie, sprzedawany pod marką tej samej firmy. Gwarantuję, że zarówno smak, jak i właściwości odżywcze będą się diametralnie różniły. Jeśli są jacyś panowie, którzy są jeszcze w stanie przełknąć Tyskie, to niech porównają te z Biedronki i te z monopolowego. Ja np. lubię warzywa na patelnię z brokułami, marchewką itp. Te z Biedronki mają często ponad połowę swojej wagi złożoną z ziemniaków, gdy identyczne w innych sklepach, zaledwie 1/3. Smak czekolad też pozostawia wiele do życzenia. To tak w skrócie. Wiadomo, że czasem człowiek kupi sobie coś tańszego i zadowoli się gorszym smakiem, ale powtarzając takie zakupy wpadamy w nawyk, który pokaże marketingowcom, że to dobry kierunek. Na pocieszenie fanom Biedronki napiszę, że obsługę klienta i nawet smak produktów ma ona dużo lepsze od innych sieci zagranicznych. Prezentuje jednak ofertę produktów gorszej jakości (gorszej niż normalna-standardowa).

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.