Hiszpańscy “oburzeni” – nowy ruch oporu

Opublikowano: 08.10.2011 | Kategorie: Polityka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 641

Dlaczego polska młodzież nie angażuje się w żadną działalność polityczną? Bo nie ufa politykom. Dlaczego dziesiątki tysięcy “oburzonych” młodych Hiszpanów protestuje na ulicach? Bo nie ufają politykom.

W Hiszpanii bezrobocie wśród młodzieży sięgnęło 46%. Wzdłuż barcelońskiej już od kilku lat głównej Alei Ramblas można było zobaczyć setki młodych ludzi z dzierżonymi w rękach napisami: “W swoim zasranym życiu nigdy nie będziesz miał cholernego mieszkania!” Śmieciowe umowy, brak perspektyw na zdobycie mieszkania i założenie normalnej rodziny, coraz niższe zarobki, cięcia wydatków socjalnych, ograniczenie dostępu do usług społecznych takich jak lecznictwo czy edukacja, to chleb powszedni w całej Europie, od Polski po Hiszpanię. Zachód od Wschodu, Hiszpania od Polski różnią się jednak poziomem indoktrynacji, stanem wiedzy o przyczynach coraz gorszego życia, jakie przypada w udziale coraz większej części europejskich społeczeństw.

W Polsce zanika czytelnictwo, a ludzie dowiadują się tylko tego, co kontrolowane przez partie i korporacje media chcą im powiedzieć. Tymczasem we Francji książka 93-letniego uczestnika francuskiego ruchu oporu z czasów II wojny światowej, sekretarza komisji ONZ, która przygotowała przyjętą w 1948 roku Powszechną Deklarację Praw Człowieka, rozeszła się w ponad milionowym nakładzie. “Oburzajcie się!” wzywa w tytule swojej książeczki-odezwy Steffane Hessel. I przywołując zapisy Deklaracji o prawie do pomocy społecznej zapewniającej godne życie wszystkim tym, którzy nie mogą znaleźć zatrudnienia, konstatuje: “Ośmielają się nam wmawiać, że państwo nie może już zapewnić podstawowych środków egzystencji wszystkim obywatelom. Jak to jest możliwe, że brakuje dziś pieniędzy utrzymanie tych zdobyczy, które osiągnęliśmy po wojnie, skoro od tamtego czasu, kiedy kraj był w ruinie tak znacznie wzrosła produkcja dóbr?” Autor utrzymuje, że państwo socjalne z bezpłatną, publiczną edukacją na wysokim poziomie, programami socjalnymi, godnymi emeryturami powstało jako odruch moralny, reakcja oburzenia nazistowskim barbarzyństwem. Teraz jest nowe barbarzyństwo, barbarzyństwo bezwzględnej pogoni za zyskiem, kosztem bliźnich, któremu trzeba przeciwstawić takie samo oburzenie. Wzywa młodych, aby po weteranach ruchu oporu przejęli tę pałeczkę moralnego sprzeciwu i oburzenia na nieludzki system pogłębiający nierówności majątkowe i pozostawiający coraz większą część społeczeństwa bez szans, bez nadziei i bez środków do życia.

Podobnym powodzeniem książka francuskiego Żyda i weterana walki z faszyzmem cieszy się w Hiszpanii, a są i tacy, którzy właśnie ten płomienny manifest starego człowieka traktują jako zapalnik, który wyprowadził hiszpańską młodzież na ulice.

Hiszpańscy oburzeni rzeczywiście zachowują się i działają tak, jak gdyby tekst Hessena był dla nich inspiracją. Prawicowi politycy, chcąc usprawiedliwić policyjne represje, oskarżają oburzonych o to, że są inspirowani przez terrorystów z ETA. Tymczasem protestujący bardzo konsekwentnie trzymają się zalecanej przez Hessena metody non violence, walki bez użycia przemocy. Oburzony terrorem stosowanym przez państwo Izrael wobec Palestyńczyków Hessen cytuje Jean Paul Sartre’a, swego kolegę ze studiów paryskich, który utrzymywał, że “nie można usprawiedliwić tych, którzy rzucają bomby, ale można ich zrozumieć”. Terror i przemoc to jednak broń tych, którzy są zdesperowani i pozbawieni nadziei i jako taki jest nieskuteczny. Skuteczna jest właśnie walka bez przemocy.

I taka walka, polegająca na wiecowaniu, okupowaniu ulic i placów, wzorem Egipcjan, publicznych wiecach, dysputach prowadzona jest dziś w Hiszpanii przez Ruch 15 Maja. Tego bowiem dnia rozpoczęła się okupacja madryckiego Placu Puerta del Sol, który miał stać się symbolem oporu bezrobotnych i biednych, przed przemocą ekonomiczną ze strony możnych i bogatych. Zasadnicza jednak różnica między rewolucjami w krajach arabskich a tym co rozpoczęło się w Hiszpanii, polega na tym, że Arabowie walczą o usuniecie od władzy konkretnych polityków, oburzeni mówią, to nie kryzys małżeński, to rozstanie. Zastąpienie jednych polityków drugimi nie jest dla nich żadnym rozwiązaniem. Do tego stopnia, że uznając system partyjnej demokracji za zupełnie niewydolny odmawiają uczestniczenia w nim, tworzenia jakiegoś politycznego ugrupowania, które w tym “cyrku” weźmie udział. Za obecną tragiczną sytuację całego swojego pokolenia i większości społeczeństwa winią nie tą czy inną partię, ale cały system polityczny i gospodarczy. Wyjściem na ulice chcą zmusić korporacyjne media do uczynienia ważnych problemów społecznych przedmiotem publicznej debaty, która już za ich sprawą toczy się na ulicach.

76% ankietowanych przez agencję IPSOS Public Affairs Hiszpanów uważa żądania ruchu za sensowne i uważa, że jego uczestnicy mają prawo o nie walczyć. 6-8,5 miliona obywateli deklaruje, że w takiej czy innej formie uczestniczyli w wydarzeniach inspirowanych przez Ruch 15 Maja, a jakieś 0,8-1,5 miliona deklaruje swe intensywne zaangażowanie w ruchu. Najgłośniejsze z haseł, to żądanie reformy prawa wyborczego, która pozwoli przełamać monopol władzy dwóch największych partii, które zdaniem “oburzonych” w sprawach istotnych dla społeczeństwa nie różnią się wcale. Oznacza to otwarcie drogi do parlamentu mniejszym i nowym ugrupowaniom oraz wprowadzenie mechanizmów demokracji bezpośredniej. Chodzi o to, żeby rząd nie mógł przeprowadzać reform i decyzji, których nie popiera większość społeczeństwa, tak jak się to działo dotąd. Mimo, że ponad 60% uczestników ruchu określa swe poglądy jako lewicowe a kolejne 20% jako centrolewicowe, “socjalistyczny” rząd i partię premiera Zapatero uważają za swego przeciwnika na równi z prawicową Partią Ludową. Postulaty ekonomiczne i społeczne mają charakter antysystemowy i antyneoliberalny. “Oburzeni” są przekonani, że spekulacyjny kapitał finansowy, który doprowadza państwa do bankructwa, kontroluje zarówno klasę polityczną, jak i media. Dlatego czuli się zmuszeni wyjść na ulice by powiedzieć, że nie czują się w tym systemie reprezentowani. A właśnie ten brak reprezentacji interesów większości społeczeństwa sprawia, że mimo postępu technologicznego rośnie wyzysk, upowszechnia się bieda, bezrobocie, bezdomność, podczas gdy rosną zyski elity finansowej.

Minęło ponad 20 lat odkąd ogłoszono koniec historii i bezwzględne zwycięstwo jedynie słusznego modelu wolnorynkowej demokracji. Co do rynku dowodzi Manuel Castells, jeden z intelektualistów zaangażowanych w ruch oburzonych, że Unia Europejska i Stany Zjednoczone dysponują jedynie 3% kapitału, który pożyczyły, a będą uważane za wypłacalne gdy ten wskaźnik podniesie się do 5%. Ponieważ ten system utrzymuje się jeszcze tylko dzięki kolejnym pożyczkom, a na każdej kolejnej zarabia kapitał finansowy, elity kreują model społeczeństwa, które się coraz bardziej zadłuża, aby coraz więcej konsumować. Jednak spłacanie jednej pożyczki drugą i tak dalej nie jest procesem bez końca, bo prędzej czy później za powstałe wyrwy w systemie muszą płacić podatnicy. To zmusza rządy do redukcji wydatków, co z kolei powoduje bezrobocie i nędzę w wyniku ograniczenia wydatków socjalnych. “Oburzeni” oświadczają klasie politycznej, bankierom i spekulantom, to, co małżonek swojej partnerce przed rozwodem: “To nie kryzys, już cię nie kocham!”

Od kilku miesięcy w internecie można oglądać filmy, na których znużeni policjanci metodycznie okładają pałami młodych ludzi, fotoreporterów, nastolatki okupujących ulice i protestujących. Inaczej niż Grecy czy Francuzi, młodzi Hiszpanie nie zażądali cofnięcia tej czy innej reformy bądź decyzji. Oni wyszli na ulice, bo mają dość tego systemu i to powtarza się w każdym niemal wywiadzie z uczestnikami manifestacji. Krocząc w marszach gwiaździstych z całej Hiszpanii, nocując i wiecując w każdej napotkanej miejscowości, przypominają raczej Ghandiego, który pieszo w sandałach obszedł całe Indie, niż przygotowującego się do szturmu na Pałac Zimowy Lenina. Chociaż jeden z maszerujących 500 kilometrów pielgrzymów “innego lepszego świata, który jest możliwy”, wyznał, że powitanie, jakie zgotowali mu Madrytczycy, gdy wkraczali na madrycki plac Puerta del Sol, było tak gorące, że czuł się podobnie jak musiał się czuć Che Guevara wkraczając do Hawany. Przez Europę przetoczyło się w ostatnich latach wiele protestów i strajków, ale jak dotąd postulaty dotyczyły spraw, których załatwienie władza umiała sobie chociaż wyobrazić. Jednak “oburzeni” nie będą szturmować żadnego pałacu i nie zwracają się do żadnej władzy tylko do milionów innych ludzi, którzy jeszcze do nich dołączyli, do ich umysłów, wrażliwości i wyobraźni. Podmiotem ruchu jest sam ruch, masa, która jak na razie nie dała się nikomu zmanipulować. Żeby zwyciężyć muszą żądać wszystkiego.

Autor: Piotr Ikonowicz
Zdjęcie: Pepe Pont
Źródło: Fakty i Mity i Lewica


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

6 komentarzy

  1. Sebek 08.10.2011 12:45

    Hiszpania zalana od góry do dołu socjalizmem, a ci mówią, że za mało socjalu i dlatego tak źle? Nie ma to jak wyprać mózgi, szczególnie młodym ludziom i wmawiać im od dziecka, że im się za nic wszystko należy, bo tak i już.

  2. norbo 08.10.2011 14:01

    Z całym szacunkiem panie Ikonowicz ale pozwolę sobie nie zgodzić się z panem…

    Hiszpańscy ‘niezadowoleni’ to dzieci bańki spekulacyjnej – pewnego dnia obudzili się i z przerażeniem stwierdzili, że świat nie jest tak piękny jak w telewizyjnych kreskówkach. Nie są oni gotowi do przejęcia odpowiedzialności za własny los, nawet tego nie deklarują – to są po prostu tupiące ze złości dzieci… cóż, okazało się, że Święty Mikołaj przybył nas okraść a nie obdarowywać prezentami. Propozycje ‘oburzonych’ są niespójne, rozmyte i zasadniczo oscylujące wokoło pragnienia powrotu ‘starych dobrych czasów’. Politycznie ruch dziwnie blisko IU… democracia real ya… zamiast dwóch partii, trzy 😀

    Ale taka jest chyba potrzeba chwili. Naiwne dzieci muszą dorosnąć i zrozumieć, że tego systemu nie można już naprawić – czas kapitalizmu już minął… tylko czy uzależnieni od nadmiaru potrafią się zmienić?

  3. Sebek 08.10.2011 16:18

    o proszę, ja tu od 20 lat czekam na kapitalizm, a kolega mówi, że on właśnie minął…

  4. Rozbi 08.10.2011 18:09

    Najlepsze czasy kapitalizmu mamy za sobą – teraz czeka nas marazm i zastój – czyli skoncentrowanie pracy i wszystkich ludzi żeby spłacić długi i żeby opłacać socjal, urzędników, narodowe banki i socjalny system emerytalny. (czyli ogólnie spłacać wszystko co państwowe)

    To potrwa tak z kilkadziesiąt lat a w tym czasie Azja (o ile nie pójdzie tą samą drogą socjalu) odstawi nas na długości świetlne… A my obudzimy się z ręką w nocniku kiedy Afryka będzie doganiać nas rozwojem technologii i bogactwem.

  5. Raptor 08.10.2011 21:01

    @Rozbi “…skoncentrowanie pracy i wszystkich ludzi żeby spłacić długi… To potrwa tak z kilkadziesiąt lat…”

    Długo to nie potrwa, ponieważ jest niewykonalne. Dlatego nikt nawet nie stara się takiego podejścia wdrażać. Zamiast tego jest fala masowego kredytowania w akcie desperacji przed finałem. Zbliża się moment decyzji o resecie systemu, kasacji długów i przemodelowaniu gospodarki. Świadomość o tym, że tak dłużej ciągnąć się nie da, staje się coraz powszechniejsza na wszystkich poziomach.

  6. jegor 08.10.2011 22:07

    @Rozbi .. Raptor ma 100% racji, W przyrodzie nie ma tylu pieniędzy, aby spłacić bankom długi. Nawet gdyby zlikwidować jakikolwiek socjal, zlikwidować emerytury a cały budżet przeznaczyć na spłatę długów. I nie da rady.. banki nie emitują po prostu pieniędzy na spłatę odsetek, i to jest prapoczątek zła. Pamiętasz to?? “i choćby nie wiem, jak się naprężał, i choćby wszystkie siły wytężał .. to nie podźwignie – taki to ciężar”.
    Oczywiście władza (każda obecna władza w Hiszpanii, USA, Irlandii etc. etc.) będzie oczekiwać od obywateli zachowania takiego, jak Koń w Orwellowskim “Folwarku Zwierzęcym”. Pamiętasz tego Konia? On, wobec trudności wstawał coraz wcześniej, coraz dłużej pracował i coraz mniej jadł. Aż zdechł. Więc lepiej zamiast zaciskać pasa, czy naśladować wspomnianego Konia odliczaj dni do tego “resetu” o którym wspomina Raptor. Ten dzień nadchodzi. Tak jak dożyłem końca tzw. realnego socjalizmu” wiem, że dożyję końca tego systemu pieniężnego. On zginie wcześniej.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.