Historyczny błąd i szansa Autonomii Palestyńskiej

Opublikowano: 08.08.2011 | Kategorie: Polityka

Liczba wyświetleń: 994

Nikt nie zna dokładnych planów Autonomii Palestyńskiej dotyczących września: czy Abbas ogłosi niepodległość Palestyny w ramach uznanych granic i zwróci się z prośbą o przyjęcie nowego państwa jako pełnoprawnego członka Organizacji Narodów Zjednoczonych – czy też nie? Być może prezydent Autonomii sam tego nie wie. W dzisiejszych czasach przywódcy polityczni często podejmują decyzje samodzielnie lub w porozumieniu z małą grupą doradców. Jednak przywódcy palestyńscy znajdują się w sytuacji wyjątkowej. Ich głównymi sojusznikami nie są rządy – a na pewno nie rząd amerykański, którego niejasne stanowisko z jakichś niewytłumaczalnych powodów stanowiło podstawę polityki liderów palestyńskich przez ostatnie 40 lat. Największym i najbardziej lojalnym sprzymierzeńcem Palestyńczyków jest społeczeństwo obywatelskie. A jednak – ta najbardziej podstawowa grupa wsparcia pozostaje niedoceniona, niewykorzystana i ignorowana.

Trzy kręgi społecznego poparcia promieniują na cały świat, będąc w stanie zmobilizować miliony ludzi na rzecz sprawy Palestyńskiej. Po pierwsze jest to oczywiście sam naród palestyński. Przesiedlony, rozproszony, uciśniony, walczący o swoje prawa narodowe i tożsamość kulturową, to małe „ziarnko piasku” jest przekazywane z pokolenia na pokolenie, aby zatrzymać nie tylko osławioną izraelską machinę, ale również jej głównego partnera – Stany Zjednoczone, dla których przez dziesięciolecia Izrael był przyczółkiem do realizacji swoich interesów na Bliskim Wschodzie.

Dla uciskanych na całym świecie Palestyńczycy stali się inspiracją, prawie ich własnym surogatem. Są dowodem na to, że można stawić czoła niesprawiedliwości, wspieranej przez najbardziej zaawansowaną broń jednej z największych potęg militarnych świata. Ale Izraelowi, któremu sprzyjał czas i warunki geograficzne, udało się dokonać fragmentacji Palestyńczyków. Uchodźcy żyjący w obozach zostali prawie całkowicie wykluczeni z procesu politycznego, podobnie diaspora palestyńska, która jest szczególnie problematyczna w kategoriach politycznych.

Palestyńczycy z diaspory, posiadający wyższe wykształcenie, biegle władający europejskimi językami mogą odgrywać istotną rolę w promowaniu sprawy palestyńskiej za granicą. Kilku z nich osiągnęło silne pozycje pomimo, że przywódcy palestyńscy na Zachodnim Brzegu stosowali wobec nich politykę wykluczania i jawnego odrzucenia. Zamiast nich, Autonomia Palestyńska wystawiła, z kilkoma wyjątkami, najbardziej nieudolny i niemrawy korpus dyplomatów. Zamiast skorzystać ze swoich największych atutów – własnych ludzi za granicą oraz całych legionów rzeczników w kraju, w tym wielu młodych ludzi, Autonomia wiąże sobie ręce dyplomatycznie dokładnie wtedy, kiedy Izrael montuje dużą, międzynarodową ofensywę przeciwko niej. Przypomnijmy jeden zdumiewający fakt: w trakcie całego roku po objęciu urzędu przez Obamę i inwazji na Gazę, żaden oficjalny przedstawiciel Autonomii Palestyńskiej nie pojawił się w Waszyngtonie!

Drugim kręgiem wsparcia społeczeństwa obywatelskiego dla sprawy palestyńskiej jest, oczywiście, cały świat arabski i muzułmański. Co prawda „arabska wiosna” w każdym z krajów ma swoje lokalne przyczyny i dynamikę, ale walka Palestyńczyków na pewno stanowiła dla nich wszystkich inspirację. Społeczeństwa arabskie zdały sobie sprawę z tego, że te same siły, które uciskają Palestyńczyków – militaryzm mający na celu udaremnienie procesów demokratyzacji oraz zapewnienie neokolonialnej kontroli nad ich ziemią i zasobami – stanowią również źródło ich własnego ucisku.

W rzeczywistości, istnieje jedno źródło ogromnej siły przebicia sprawy palestyńskiej: są kością w gardle globalnych mocarstw, która uniemożliwia im realizację imperialistycznych planów. Walka Palestyńczyków to nie jest lokalny konflikt pomiędzy Palestyńczykami i Izraelczykami, to konflikt globalny, taki jak ten przeciwko reżimowi apartheidu w Republice Południowej Afryki. Nie można o tym zapominać. Nawet jeśli istnieją większe i krwawsze konflikty na Bliskim Wschodzie, dopóki Palestyńczycy nie dadzą sygnału reszcie świata muzułmańskiego, że osiągnięte zostało polityczne porozumienie z Izraelem i nadszedł czas normalizacji stosunków, dopóty konflikt będzie trwał. Rozwiązanie nie może być narzucone z zewnątrz i to Palestyńczycy zdecydują o jego kształcie. Nic nie może się bez nich dokonać i dopóki konflikt izraelsko-palestyński nie zostanie rozwiązany, Stany Zjednoczone i Europa nie będą mogły realizować swoich interesów na Bliskim Wschodzie.

Trzeci krąg społeczeństwa obywatelskiego, który tylko czeka na sygnał do mobilizacji stanowią miliony zwykłych ludzi na całym świecie, którzy poświęcili mnóstwo czasu, energii i środków na dążenie do realizacji palestyńskich praw narodowych. Walka Palestyńczyków rzeczywiście osiągnęła rozmiary podobne do walki z apartheidem w RPA.

Jest to jedna z dwóch lub trzech najważniejszych kwestii na świecie. Kościoły, związki zawodowe, studenci, partie polityczne i organizacje praw człowieka, znani intelektualiści, artyści i nawet czołowi politycy – wszyscy odpowiadają na wezwanie do wsparcia kampanii BDS (Bojkotu, Wycofania Inwestycji i Sankcji w stosunku do państwa Izrael). Widać to choćby w powtarzających się próbach przełamania oblężenia Strefy Gazy przez kolejne międzynarodowe flotylle.

Ale, podobnie jak palestyńskie społeczeństwo obywatelskie i cały świat arabski i muzułmański, ludzie solidarni z Palestyńczykami czekają na sygnał do powszechnej mobilizacji ze strony władz Autonomii. Niestety, kierownictwo palestyńskie nie przeprowadziło otwartej dyskusji dotyczącej kluczowej kwestii inicjatywy wrześniowej i nigdy nie podzieliło się swoimi ustaleniami. Dwa główne zastrzeżenia – wobec ubiegania się o członkostwo w ONZ –sformułowane przez władze AP sprowadzają się do obawy przed zdenerwowaniem administracji amerykańskiej oraz groźby nie uzyskania wymaganej liczby głosów. Pierwsze z nich jest śmieszne. Czy ktoś nadal uważa, że Palestyńczycy osiągnęli cokolwiek na drodze tzw. „negocjacje” pod auspicjami Amerykanów?

Drugie zastrzeżenie pokazuje kluczowy błąd w myśleniu strategicznym przywódców palestyńskich.

Jeśli Abbas odniesie się do kwestii członkostwa w ONZ w sposób łagodny i bez przekonania, stymulowany bardziej przez izraelską odmowę negocjacji niż swoje własne społeczeństwo i potrzebę ogłoszenia niepodległości – walka Palestyńczyków z pewnością na tym ucierpi. W takiej sytuacji wiele krajów, które wsparłyby palestyńską inicjatywę w ONZ wycofa się, uznając postawę władz Autonomii za mało poważną i siłą rzeczy poddając się presji USA i Izraela. Ale jeśli Abbas przyjdzie do ONZ jako szef rządu jedności narodowej, przy wsparciu milionów ludzi na całym świecie, podobnie jak Mandela – może na zawsze zdecydowanie zmienić bieg wydarzeń.

Aby pchnąć do przodu kwestię inicjatywy wrześniowej, Abbas musi odrzucić postawę samowolnego decydowania, reprezentowaną tak długo i bezowocnie przez przywódców palestyńskich. Musi zdać sobie sprawę z tego, ze to społeczeństwo obywatelskie na całym świecie – a w szczególności w świecie muzułmańskim i Europie – jest najważniejszym i największym sojusznikiem Palestyńczyków. Kwestia inicjatywy wrześniowej nie dotyczy tzw. “sukcesu” – to jasne, że USA złożą veto. Prawdziwym wyzwaniem jest pokazanie całemu światu jak silny jest ruch palestyński. Jeśli uda się zmobilizować ruchy i organizacje oddolne na całym świecie, które przez lata pracowały na rzecz Palestyny, stworzymy siłę, którą trudno będzie zatrzymać.

Nie mamy czasu do stracenia. Mobilizacja musi rozpocząć się natychmiast. Wybrani przedstawiciele narodu palestyńskiego, razem z Palestyńczykami mieszkającymi w obozach dla uchodźców, Izraelu, diasporze, powinni wystosować “Apel o wsparcie”. Podążając za tym apelem, organizacje społeczeństwa obywatelskiego na całym świecie powinny wezwać do poparcia palestyńskiej inicjatywy, która podpisana zostałaby przez dziesiątki tysięcy ludzi na całym świecie i dostarczona na forum ONZ we wrześniu br.

Jeśli kampania wsparcia publicznego zostałaby uruchomiona teraz, i kierownictwo polityczne AP współdziałałoby intensywnie i ściśle z własnym społeczeństwem obywatelskim, aby uzyskać szerokie poparcie dla inicjatywy, możemy zgromadzić ponad 100 tysięcy ludzi pod siedzibą ONZ w Nowym Jorku we wrześniu na masowej demonstracji popierającej niepodległość państwa palestyńskiego (wierzcie mi, Izrael będzie mobilizował swoich zwolenników!).

Na forum ONZ Abbas powinien przedstawić rzeczowe argumenty na rzecz uznania niepodległości Palestyny i członkostwa w ONZ, tak jak uczynił to w swoim artykule opublikowanym 16 maja New York Times. Powinien również przeformułować dyskurs konfliktu. To nie kwestia bezpieczeństwa Izraela leży u podłoża konfliktu, ale jego odmowa do realizacji praw narodowych Palestyńczyków i zakończenia okupacji. Abbas musi również jasno wyartykułować, tak jak zrobił to 16 maja – że uznanie państwa palestyńskiego w granicach z 1967 roku w żaden sposób nie narusza prawa uchodźców do powrotu do swoich domów, to główny punkt przyszłych negocjacji z Izraelem. Nie kończy również wysiłków podejmowanych na drodze pokojowej do zrealizowania rozwiązania jednego państwa.

Jeżeli międzynarodowa mobilizacja zostanie przeprowadzona energicznie i Abbas wykaże się prawdziwą determinacją, aby utworzyć i uznać niepodległe państwo palestyńskie, ponad 130 krajów, w tym wielu czołowych graczy europejskich, zagłosuje za uznaniem państwa palestyńskiego. Nawet jeśli nie uda się odrzucić amerykańskiego veta w Radzie Bezpieczeństwa, krok ten będzie stanowił wiele więcej niż tylko symboliczny akt i na pewno nie będzie można uznać tego za porażkę. Tak potężny wyraz poparcia pokazałby nieuchronność powstania państwa palestyńskiego. Byłoby to sygnałem dającym początek raczej niż zwiastującym koniec międzynarodowej kampanii na rzecz praw Palestyńczyków, do której dołączyłby rządy i społeczeństwo obywatelskie na całym świecie.

My, ludzie, którzy przez dziesięciolecia walczyliśmy o realizację prawa Palestyńczyków, Palestyńczycy i nie Palestyńczycy, stanowimy integralną część tej walki. Wywalczyliśmy prawo, aby nasz głos został usłyszany we wrześniu. Uważam, że jeśli rzeczywiście we wrześniu nie nastąpi żaden przełom ze względu na słabość władz Autonomii, społeczeństwo obywatelskie może ulec rozproszeniu. My, ludzie, możemy poprowadzić walkę do pewnego momentu – nie możemy negocjować ani podejmować inicjatyw na forum ONZ. Jeżeli kierownictwo nas zawiedzie, naprawdę nie mamy dokąd iść. Wszyscy Ci Palestyńczycy, którzy prowadzili walkę, cierpieli i umierali przez ostatnie dziesięciolecia nie mogą zostać zawiedzeni w tym historycznym momencie przez chwiejne przywództwo polityczne. Wzywamy Was, abyście nas zmobilizowali. Razem nam się uda, ale raczej prędzej niż później.

Autor: Jeff Hallper
Tłumaczenie: Aneta Jerska
Zdjęcie: Rusty Stewart
Źródło: Kampania Solidarności z Palestyną

O AUTORZE

Jeff Hallper – izraelski antropolog i obrońca praw człowieka. Założyciel i koordynator Izraelskiego Komitetu Przeciw Wyburzeniom Domów (ICAHD), ostatnio wydał An Israeli In Palestine (2010).


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

1 wypowiedź

  1. Glos z Izraela 13.08.2011 18:35

    Czemu pan Halper nie powie otwarcie ze jedyny problem to fakt istnienia Izraela i jak Izrael przestanie istniec do ten swiat bedzi lepszy.
    Narazie to historyczne bledy byly i sa jedynym monopolem jego Arabskich sojusznikow, od lat 30 przedniego wieku do dni dzisiejszych. To same fanatyczne podejscie “albo wszystko albo nic”. Zrobic pokoju potrzeba odwagi na kompromis przyjecia Izraela jako Zydowskiego panstwa. Halpera przyjaciele boja sie swojego cienia.
    Slowo do redakcji: moze na odmiane przestaniecie sluzyc jako scena Palestynskiej propagandy? Systematyczne powrocenia klamstwami nie wybieli ja na prawde.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.