„Gwiazdeczki” porno
O Maïmouna Doucouré, francuskiej reżyserce i scenarzystce, stało się głośno za sprawą filmu „Cuties” (pol. „Gwiazdeczki”), którym zadebiutowała w 2020 r. w serwisie Netflix. Produkcja wywołała liczne kontrowersje i oskarżenia o seksualizację dzieci. „Oberwało się” i samemu Netfliksowi, który promował film plakatem rodem z nocnych klubów, na którym dziewczynki ubrane w skąpe stroje prężyły się w erotycznych pozach. Nie wszyscy jednak podchodzą krytycznie do „Gwiazdeczek”.
Film otrzymał Kryształowego Niedźwiedzia na Międzynarodowym Festiwalu w Berlinie, Nagrodę Reżyserską – najlepszy zagraniczny reżyser dramatu na Festiwalu Filmowym Sundance oraz dwie nominacje: do Głównej Nagrody Jury Festiwalu Filmowego Sundance – najlepszy dramat zagraniczny i Nagrody Gotham – najlepszy film międzynarodowy. O czym opowiadają “Gwiazdeczki” i czy rzeczywiście jest on tak skandalizujący, jak przedstawia go część opinii publicznej?
Recenzenci opisują film jako historię 11-letniej Amy, która buntuje się przeciwko tradycyjnej, muzułmańskiej rodzinie i dołącza do grupy twerkujących rówieśniczek, by odkrywać swoją seksualność i kobiecość.
Film oparty jest o kontrastowanie ze sobą przerysowanych, przeplatających się scen, ukazujących z jednej strony zabobonną, dysfunkcyjną rodzinę Amy, z drugiej zaś wybryki zbuntowanych, rozhasanych, nieco wulgarnych 11-latek, które pragną dostać się do konkursu dla twerkujących zespołów.
W mojej ocenie film jest bardzo przeciętny, czuć, że został wyreżyserowany przez osobę dopiero początkującą na tym polu i zapewne nie zostałby zauważony, gdyby nie kontrowersyjne sceny, które śmiało można nazwać ukłonem w kierunku środowiska pedofilskiego. Zapewne reżyserka zrobiła to nieświadomie, chcąc zaistnieć w świecie filmu i uczynić swoje “dzieło” bardziej wyrazistym, ale niestety wyszło nieprofesjonalnie, wręcz niesmacznie.
Film obfituje w luźne, niepowiązane z fabułą ujęcia dziewczynek, w których przyjmują one bardzo śmiałe, erotyczne pozycje. Myślę, że nie powstydziłyby się ich tancerki go-go. Odniosłam wrażenie, że reżyserka użyła tańca jako tła czy pretekstu do przedstawienia dzieci jako obiektów seksualnych. Częste skupianie obiektywu kamery na pośladkach dziewcząt, scena, w której konkurentka Amy ściąga jej spodnie w bójce, odsłaniając bieliznę dziewczynki (kolejny mocny najazd kamery), wojna na poduszki na wielkim łóżku to tylko kilka scen, które wywołały moją konsternację. Zapewne nie budziłyby one aż tak wielkich kontrowersji, gdyby film nie był nimi przeładowany.
„Gwiazdeczki” ratują sceny końcowe, w których główna bohaterka zdaje sobie sprawę, że wybrana przez nią droga nie jest dla niej odpowiednia. Ale czy film rzeczywiście opowiada o rozwoju seksualnym dziewczynek i związanych z nim pułapkach? W moim odczuciu „Gwiazdeczki” to historia młodziutkiej imigrantki, która nie potrafi się odnaleźć w cywilizacji zachodu. Żyjąc pomiędzy tradycyjną, muzułmańską rodziną, która sama nie zintegrowała się z nową kulturą, a rówieśnikami należącymi do zupełnie innego świata, Amy próbuje odnaleźć siebie. Problem braku integracji kulturowej ludności napływowej, która przybywa do Europy z różnych regionów świata, jest problemem XXI w. Reżyserka przedstawiając w swoim filmie jedynie dwie drogi, którymi mogła podążyć Amy, pokazuje, że sama nie rozumie roli kobiety w społeczeństwie zachodnim oraz znaczenia jej seksualności i kobiecości. Wedle wizji pani Maïmouna Doucouré imigrantki mogą wybierać jedynie między pozostaniem “wśród swoich” a zatraceniem się w zepsuciu i zgniliźnie świata zachodu.
„Gwiazdeczki” to w moim odczuciu bardzo nieudany debiut reżyserski, pomimo nagród i zachwytu niektóry krytyków. Film na pewno nie nadaje się dla dzieci, choć w założeniu reżyserki opowiada o grupie 11-letnich dziewczynek, które zmagają się z okresem pokwitania. Film adresowany jest do odbiorców starszych (16+), a biorąc pod uwagę sceny, które zawiera, można stwierdzić, że „Gwiazdeczkom” bliżej jest do pedofilskiego soft porno niż produkcji oscarowej.
Autorstwo: JZ
Źródło: WolneMedia.net