Gdzie Krym, gdzie Warszawa?

Opublikowano: 29.04.2014 | Kategorie: Polityka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 569

W chwilach ważnych dla Polski jej elity nieodmiennie zawodzą. Tak było w latach 1990., kiedy za ich przyzwoleniem i udziale dokonano wywłaszczenia Polaków poprzez masową prywatyzację i reprywatyzację, niszcząc nieodwracalnie dorobek całych pokoleń. Kiedy nic już nieomal nie zostało do oddania, przygotowano plan zawłaszczenia naszych emerytur, wprowadzony w 1999 r. przez rząd Jerzego Buzka jako OFE. O pośpiechu w jakim była przygotowywana i wprowadzana najszkodliwsza z polskich reform świadczy wypowiedź ówczesnego premiera Cimoszewicza z 1997 r., że już po tygodniu, bez żadnych konsultacji, projekt reformy został przedstawiony rządowi. Terapia szokowa trwała w najlepsze.

W 2001 r. USA napadły na Afganistan, a dwa lata później na Irak. Polska, przy jednomyślnym poparciu jej elit, wzięła udział w obu agresjach (pierwszy raz od stłumienia Praskiej Wiosny w 1968 r.), które nie tylko łamały wszelkie normy, traktaty i konwencje międzynarodowe, ale były nielegalne (jak napaść na Irak bez mandatu ONZ) i kosztowały życie setek tysięcy cywilów.

Konsekwencją przyzwolenia polskich elit, tak rzekomo przywiązanych do ideałów wolności i solidarności, na terror, zbrodnię i bezprawie była zgoda polskiego rządu, aby na terenie naszego kraju Amerykanie mogli więzić i torturować podejrzanych o terroryzm. Politycy odpowiedzialni za to moralne i prawne bagno zamiast zapaść się pod ziemię, kierują dziś partiami politycznymi, bądź są twarzami kampanii medialnych.

Rewolucja majdańska na Ukrainie i aneksja Krymu przez Rosję również wyzwoliła w naszych elitach to, co najgorsze. Z jednej strony retoryka paternalizmu, pouczania i postkolonialnej wyższości wobec podlejszego jakoby sąsiada, z drugiej język rusofobicznej agresji. Nagle przestało być ważne, że żyjemy w jednym z najbardziej rozwarstwionych krajów Europy, w którym większość nie może związać końca z końcem, a kolejne rządy nie potrafią znaleźć ani recepty, ani środków, aby jego obywatele przestali umierać w kolejce do lekarza.

Odpowiedzią naszych elit na wydarzenia na Ukrainie jest zapowiedź wydania w najbliższych latach na armię 130 mld zł oraz stacjonowanie w naszym kraju brygad NATO. O obiecanym przez Amerykanów wielomiliardowym offsecie za zakup myśliwców F-16 nikt już zdaje się nie pamiętać. Doprawdy – jesteśmy bogatym krajem!

Elity na pewno się wyżywią, bo żyją z nas. Z naszego strachu, niewiedzy, braku zainteresowania i zwykłego oportunizmu.

Słuchamy, czytamy i głosujemy na ludzi porównujących Krym do Gdańska 1939, za który nie chciała umierać Europa, katastrofę w Smoleńsku do zamachów na WTC, Putina do Stalina, żołnierzy radzieckich wyzwalających Polskę do okupantów hitlerowskich i nazywających Rosję „państwem zbójeckim”, nie zająknąwszy się przy tym, że skoro tak, to jak nazwać takie państwa jak USA czy Wielka Brytania, których międzynarodowe interwencje zbrojne kosztowały w ostatnich latach życie setek tysięcy ludzi?

Zrozumiejmy Ukraińców i doceńmy ich odwagę i determinację w walce ze skorumpowanym reżimem, i zrozumiejmy też, że wielu z nich widzi w Unii Europejskiej gwarancję poprawy życia i wyjścia z beznadziei dotychczasowego systemu. Tym bardziej winna oburzać nas reakcja „Europy” (której jesteśmy członkiem) – wedle najlepszych szokowych wzorców, wykorzystując sytuację katastrofy, MFW proponuje pożyczkę w zamian za 50% podwyżkę cen gazu dla ludności, cięcia w wydatkach socjalnych i masowe zwolnienia. I rząd i parlament ukraiński w ciągu jednej nocy wyrażają akceptację dla tego programu. Skąd my to znamy?

W ukraińskim zwierciadle różnice pomiędzy polskim rządem a opozycją zdają się pozorne. Udowodniło to głosowanie sejmowe z 2 kwietnia, kiedy to PO i PiS gremialnie odrzuciły projekt liberalizujący ustawę antyaborcyjną, wraz z wprowadzeniem do szkół oświaty seksualnej i refundacji środków antykoncepcyjnych. Okazuje się, że zarówno dla Polaków jak i dla Ukraińców polskie elity polityczne mają tę samą neoliberalno-konserwatywną receptę.

Polacy, jak się zdaje, złożyli broń. Czas pokaże czy Ukraińców stać na więcej.

Autor: Stefan Zgliczyński
Źródło: Le Monde diplomatique – edycja polska


TAGI: , , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

1 wypowiedź

  1. grzech 30.04.2014 08:15

    banderowcy zrobili przewrót wykorzystując niezadowolenie Ukraińców. Są takim samym skorumpowanym reżimem jak i poprzednicy. Tamci brali od Rosji, ci biorą z Zachodu. Z tą tylko różnicą, że teraz rozpocznie się grabież Ukrainy na całego.
    Żadna mi to rewolucja. Mamy kolejnego wroga na wschodzie

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.