Fatimskie tajemnice

Opublikowano: 20.05.2010 | Kategorie: Wierzenia

Liczba wyświetleń: 825

13 maja 1917 trójka dzieci doświadczyła po raz pierwszy widzeń, które wkrótce stały się jedną z największych tajemnic katolicyzmu. Najbardziej znaną częścią wydarzeń fatimskich stał się nie tylko cud słońca, jaki rozegrał się na oczach zgromadzonych tłumów, ale przede wszystkim tajemnice wyjawione rzekomo podczas objawień, z których trzecia nadal stanowi przedmiot dyskusji. Nie mniej jednak w przypadku objawień w Fatimie pojawiają się istotne kontrowersje, które rzucają cień nie tylko na intencje wizjonerów, ale i na całą teorię spiskową związaną z treściami, jakie Maryja ujawnić miała trójce dzieci.

Wśród najbardziej intrygujących tajemnic religii znajdują się cuda i sekrety, które miały miejsce w portugalskiej Fatimie, gdzie w 1917 roku doszło do rzekomych objawień maryjnych. W dodatku do cudownego i najbardziej spektakularnego „tańca słońca”, pojawiły się także trzy główne „tajemnice” przekazane wizjonerom, z których w pełni ujawniono dwie. Trzecia i ostatnia tajemnica, trzymana ukryciu przez Watykan, została ujawniona dopiero w połowie 2000 roku, wcześniej budząc żywe zainteresowanie i kontrowersje.

POJAWIENIE SIĘ CUDOWNEJ PANI

Rzekome wizyty Maryi w Fatimie miały miejsce w niespokojnych czasach. Po upadku monarchii w 1910 roku w Portugalii miało miejsce wiele antyklerykalnych wystąpień i prześladowań, za którymi szły inne wewnętrzne konflikty oraz udział w I Wojnie Światowej.


Od lewej: Jacinta (Hiacynta), Lucia (Łucja) i Francisco (Franiszek) po rzekomej wizji piekła…

13 maja 1917 roku troje pastuszków pędziło we stado na miejsce odległe o ok. 3 km na zachód od Fatimy, w miejsce zwane Cova da Iria. Byli to: Lucia Santos (lat 10) i dwoje je kuzynów, Francisco Marto (lat 9) i jego siostra Jacinta (7 lat). Niespodziewany błysk światła sprawił, że przerażone dzieci zaczęły zbiegać po zboczu, jednak wkrótce dziewczynki dostrzegły postać pięknej pani w oślepiającym białym świetle unoszącą się nad rosnącym tam dębem.

Lucia była jedyną osobą z całej trójki, która rzekomo rozmawiała z postacią, która to z kolei obiecała powiedzieć kim jest po wynoszącym pół roku czasu okresie, kiedy to dzieci miały powracać na miejsce objawienia trzynastego dnia każdego miesiąca. Kobieta powiedziała ponadto dzieciom, że wszystkie z nich pójdą do nieba, jednak Francisco (który nie mógł jej zobaczyć) musi przedtem zmówić wiele modlitw… Kiedy Lucia poinformowała o tym chłopca, również on mógł zobaczyć zjawę, jednak nie słyszał, co ta mówi. Po poleceniu dzieciom wznoszenia modłów za koniec wojny, tajemnicza pani zniknęła na niebie.

Choć dzieci przed powrotem do domów przysięgły sobie, że będą trzymać wszystko w sekrecie, najmłodsza z nich, Jacinta, nie potrafiła się powstrzymać i powiedziała rodzicom, że miała wizję Matki Boskiej. Plotki szybko opanowały miasto, a kiedy dzieci powróciły na miejsce objawienia 13 czerwca 1917 roku, towarzyszył im tłum złożony z ok. 50 mieszkańców wsi. Klęcząc u pnia dębu dzieci ujrzały potem rzekomo jasną panią zstępującą z nieba i zajmującą miejsce pośród listowia.

Ustalony w czerwcu wzorzec powtarzał się 13 dnia każdego z zapowiedzianych miesięcy, choć mali wizjonerzy nie byli obecni na miejscu 13 sierpnia, kiedy to miejscowe władze niedowierzające w ich opowieści umieściły je na krótko w więzieniu w Ourém, gdzie ich przesłuchano. 13 lipca dzieci otrzymały jednak specjalne orędzie, którego treści nie wolno im było rozpowszechniać. W tym czasie rzekoma Maryja pozostawała niewidoczna dla gości, jednak niektórzy z nich mówili o obserwacji niewielkiej chmury, która pojawiała się w okolicy drzewa, jak i o poruszających się gałęziach, „które sprawiały wrażenie, jakby suknia Pani nimi poruszała”.

13 października 1917 roku pod niezwykłym dębem zgromadziło się ok. 7000 osób oczekujących na ostatnią wizytę Maryi i wielki cud. Po raz kolejny postać była widoczna tylko dla dzieci. Określając się „Panią różańca” wezwała ludzi do pokuty i wzniesienia na miejscu wizji kaplicy. Po zapowiedzi końca wojny, przekazała ona dzieciom pewne wizje a następnie wzniosła ręce ku niebu. Wówczas Lucia miała wykrzyknąć: „Słońce!” a gdy wszyscy zgromadzeni spojrzeli w jego kierunku, zza chmur wyjrzał srebrzysty dysk. Zdarzenie to stało się znane jako fatimski „cud słońca”.

CUD SOLARNY

Opisywano go na wiele rożnych sposobów. Niektórzy twierdzili, że słońce obracało się niczym wiatrak, podczas gdy inni twierdzili, że „tańczyło”. Jeden ze zgromadzonych powiedział: „Ujrzałem wyraźnie i jasno kulę światła podążającą z wschodu na zachód, unoszącą się powoli i majestatycznie w powietrzu.” Niektórzy z obserwujących odnieśli wrażenie, że słońce zniża się w kierunku tłumu. Tymczasem inni przed słonecznym tańcem dostrzec mieli deszcz białych „płatków”, który spadł w ich kierunku, jednak nim dotarł na ziemię, uległ rozkładowi.


Tłumy zgromadzone w miejscu wizji w dzień, gdy miał miejsce fatimski cud słońca.

To, co dokładnie wydarzyło się w Fatimie stało się przedmiotem wielu kontrowersji. Władze kościelne przeprowadziły dochodzenie zbierając relacje świadków i stwierdziły, że wydarzenie warte jest uznania za cud. Mimo to, wszyscy inni ludzie na świecie, którzy tego dnia obserwowali słońce, nie zauważyli niczego niezwykłego. Obserwatoria astronomiczne nie wykryły również żadnych odchyleń od normy (a przecież podobne zachowanie tego ciała niebieskiego musiałoby mieć destrukcyjny wpływ na Ziemię!). Pojawiły się zatem bardziej przyziemne wyjaśnienia, obejmujące wywiązanie się masowej histerii i obserwację zjawiska meteorologicznego znanego pod nazwą słońca pobocznego.

[Pojawiły się także teorie dotyczące tego, że wydarzenia w Fatimie wykazywały te same cechy, co współczesne spotkania z UFO, zaś cud słońca był w rzeczywistości obserwacją takiego obiektu. Swe wnioski w tej sprawie w trylogii książkowej poświęconej wydarzeniom w Fatimie spisali prof. J. Fernandes i Fina d’Armada – przyp.INFRA]

Z drugiej jednak strony kilku świadków zgromadzonych na miejscu 13 października 1917 roku oświadczyło, że „wpatrywało się prosto w słońce” lub też „starało się na nie patrzeć”, co wskazuje nam, że rzeczywiście widzieli oni naszą dzienną gwiazdę. Jeśli to prawda, to „tańczące słońce” i inne zjawiska mogły być rezultatem efektów optycznych wynikających z reakcji oczu na wpatrywanie się w intensywne światło lub też próbą odrywania ich od słońca i rozglądania się na boki w celu uniknięcia dyskomfortu związanego z wpatrywaniem się w nie.

Najprawdopodobniej jednak doszło do kombinacji różnych czynników, w tym efektów optycznych oraz zjawisk pogodowych (takich jak obserwacja słońca przez warstwę chmur, która sprawiała, że świadkowie dostrzegali w nim „srebrzysty dysk”). Inne możliwości obejmują zmianę gęstości przepływających nad głowami tłumu chmur, co sprawiało, że słońce wydawało się gasnąć i rozpalać. W grę trzeba włączyć także silne działanie sugestii, bowiem większa część zgromadzonego na miejscu tłumu spodziewała się spektakularnego cudu, zaś zwrócenie przez Lucię uwagi na słonce sprawiło, że wszyscy zaczęli mu się przyglądać wymieniając się poglądami, co miało znaczny efekt psychologiczny.

Ciekawe wydaje się jednak to, że podobne przykłady cudów słonecznych pojawiały się w innych miejscach rzekomych objawień maryjnych, w tym w Lubbock (USA, 1989), w Mother Cabrini Shrine koło Denver (USA, 1992) a nawet w indyjskim Thiruvananthapuram (2008). Niestety w dwóch z tych przypadków ludzie obserwujący manifestację cudu doznali uszkodzeń narządu wzroku (retinopatii słonecznej).

W jeszcze jednym przypadku, który miał miejsce w Conyers (stan Georgia, USA), grupa sceptyków ustawiła na miejscu teleskop wyposażony w filtr słoneczny.

SEKRETY FATIMSKIE

Zwolennicy prawdziwości fatimskiego cudu zwracają także uwagę na kilka przepowiedni, jakie Matka Boska rzekomo przekazała Lucii, z których jedna dotyczyła rychłej śmierci pozostałej dwójki wizjonerów. Francisco i Jacinta zmarli niedługo potem na grypę (kolejno w 1919 i 1920). Jednakże Sandra Zimdars – Swarz (autorka książki „Encountering Mary”) zauważa, że „to, co wielu wiernych uważa dziś za słowa uzyskane w czasie objawienia pochodzi w rzeczywistości z pamiętników spisanych przez Lucię w czasie pobytu w zakonie między 1935 a 1941 rokiem, a więc na wiele lat po serii wydarzeń związanych z rzekomymi objawieniami”. W rzeczywistości pierwsza „przepowiednia” Lucii, która dotyczyła śmierci jej kuzynów pojawiła się… w 1927, a więc 7 lat po fakcie!

Co do innych przepowiedni, to zostały one częścią trzech fatimskich sekretów, które zostały objawione Lucii 13 lipca 1917 roku. W jej pamiętniku pierwszy z sekretów jest wizją piekła. Drugi z kolei dotyczył końca I Wojny Światowej z zastrzeżeniem, że „jeśli ludzie nie przestaną obrażać Boga, za pontyfikatu Piusa XI wybuchnie jeszcze gorsza”. Ponieważ jednak pamiętnik Lucii, w którym zapisano przepowiednie powstał w sierpniu 1941 roku, jej wizje znowu nastąpiły po fakcie.

Zanim przejdziemy do trzeciego, najważniejszego z fatimskich sekretów i pełnego zrozumienia wydarzeń, jakie miały tam miejsce, musimy przyjrzeć się uważnie centralnej postaci tych wydarzeń. Nie była to jednak Maryja, a Lucia de Jesus Santos. Przyszła ona na świat 22 marca 1907 roku w rodzinie Antonia i Marii Rosa Santos jako najmłodsze z siedmiorga dzieci. Była rozpieszczonym dzieckiem, zaś jej siostry zaszczepiły w niej chęć znajdowania się w centrum uwagi ucząc ją śpiewać i tańczyć. Działo się tak podczas lokalnych świąt, kiedy to gromadziła ona wokół siebie tłum widzów. Oprócz tych uzdolnień, posiadała także talent do opowiadania bajek, biblijnych przypowieści i legend o świętych, co sprawiało, że była bardzo popularna wśród miejscowych dzieci, którymi łatwo manipulowała.


Strona z „lustração Portuguesa” z 29 X 1917 opatrzona zdjęciami tłumu wpatrującego się w cud słońca.

Co ciekawe, dwa lata przed objawieniami w Fatimie, 8-letnia Lucia i trzy jej przyjaciółki mówiły o… trzykrotnym spotkaniu z mlecznobiałą zjawą. Matka przyszłej wizjonerki nazwała je wówczas „nonsensem”, jednak już rok później cała trójka późniejszych fatimskich wizjonerów donosiła o spotkaniach z aniołem.

Fakty te, o których wspomina się rzadko, albo też ubiera się je w religijne frazesy są niezwykle ważne. Wydaje się bowiem, że w centrum wizjonerskich doświadczeń Lucii, która odgrywała w wydarzeniach z Fatimy rolę pierwszoplanową leżały jej wcześniejsze doświadczenia wspomagane jej skłonnością do fantazjowania. Jej charyzma i zdolność do wpływania na innych wciągnęły Jacintę i Francisca w kolejną historię. Wspominana już Zimdars – Swartz pisze na ten temat:

„Jasne jest, że odgrywała ona w całym scenariuszu rolę pierwszoplanową. Wszystkie z relacji są zgodne, co do tego, że była ona jedyną z trójki wizjonerów, która była łącznikiem między wizją a tłumem kontaktując się z obiema stronami, podczas gdy dwójka jej kuzynów stała obok w milczeniu. Mówiła ponadto, że Francisco i Jacinta przyzwyczajeni byli do wykonywania jej poleceń na długo przed tym, jak rozpoczęła się sprawa z wizjami. Przerodziło się to później w formę przewodnictwa i to ona przekonała ich, że należy być bardzo ostrożnym w przypadku tych doświadczeń.”

Inne dowody wskazywały na to, że Lucia brała udział w rozpalaniu masowej wyobraźni a także manipulowała pozostałymi dziećmi. Przykładem tego mogą być pewne incydenty, między innymi ten kiedy Jacinta po raz pierwszy mówiła o tych wydarzeniach oświadczyła, że Matka Boska powiedziała wiele rzeczy, których nie była ona jednak w stanie spamiętać, ale które dobrze zna Lucia. Co więcej, nawet matka najstarszej z wizjonerek przekonana była, że coś w tym wszystkim jest nie tak, zaś córka w rzeczywistości może wodzić wszystkich za nos.

TRZECIA TAJEMNICA

Istniał jednak jeszcze trzeci sekret fatimski który był źródłem niezliczonej ilości spekulacji. Niektórzy co prawda twierdzili, że znają jego treść, jednak były to zwykle relacje pochodzące z drugiej ręki. Nie mniej jednak niektórzy twierdzili, że sekret dotyczył wybuchu kolejnej wielkiej wojny oraz nieokreślonego bliżej nieszczęścia.

W połowie 2000 roku Kościół Katolicki oświadczył, że trzecia tajemnica została przekazana Lucii rzekomo w 1917 roku, jednak na papier przelana została ona dopiero w 1944. W 1957 r. przekazano go do Sekretnych Archiwów w Watykanie.


S. Łucja i Jan Paweł II.

26 czerwca 2000 roku kardynał Joseph Ratzinger, obecny papież, a wówczas prefekt Kongregacji Nauki i Wiary, wystąpił na specjalnie zorganizowanej konferencji. Twierdził on, że wizja Lucii jest wysoce „symboliczna i niełatwa do odszyfrowania”. Doświadczyła bowiem ona widzenia „anioła z ognistym mieczem w lewej dłoni, który błyskając wydawał płomienie, które wyglądały tak, jakby mogły postawić w płomieniach cały świat. Jednak zostały one pokonane w kontakcie z chwałą Naszej Pani, która promieniowała z jej prawej ręki. Wskazując nią na ziemię, anioł zawołał donośnym głosem: „Pokuta, pokuta, pokuta.”

Wizjonerka pisała dalej o wizji „biskupa ubranego na biało”, który dotknięty był bólem i cierpieniem w czasie przechadzki po zrujnowanym mieście. Co więcej, „modlił się on za dusze ciał, jakie spotykał na swej drodze, a docierając na szczyt góry na swych kolanach został zabity pod wielkim krzyżem przez grupę żołnierzy, którzy skierowali ku niemu pociski i strzały i w tym samym czasie marli jeden po drugim inni biskupi, księża, a także wierzący mężczyźni i niewiasty”.

Dziś wiele osób uważa te słowa za zapowiedź zamachu na Jana Pawła II, który miał miejsce w 1981 r. Mimo to do tej wersji nie pasuje żaden z aspektów, bowiem nie miało miejsca dokładnie to, co nakreśliła w swej wizji Lucia. Słowa wydają się trafne tylko w przypadku, kiedy zastosuje się do nich „doposażenie” – czyli dopasowywanie zdarzeń, które miały miejsce i które większość zna do słów przepowiedni. Taki sam zabieg stosuje się m.in. w przypadku Nostradamusa i jego rzekomych wizji przyszłych dziejów.


S. Łucja dos Santos

W przypadku „trzeciego sekretu”, dopasowanie obejmuje uznawanie za prawdziwe prawdopodobnych elementów (takich jak uznanie papieża za rzymskiego biskupa ubranego na biało, który został zraniony przez kulę) oraz ignorowanie lub racjonalizowanych tych elementów, które nie pasują do ideologicznej wymowy całości. Nie mniej jednak Watykan nadal wydaje się uważać, że wszystkie trzy deklaracje są rzeczywistymi „proroctwami”, których „nikt nie mógł wymyślić”.

Jakkolwiek by nie było, wierzący w spiski katolicy wierzą święcie w to, że tekst trzeciej tajemnicy nie został w pełni ujawniony. Niektórzy twierdzą, że pozostała jej kwestia dotyczyć może potępienia reform wprowadzonych w czasie Soboru watykańskiego II, co jednocześnie uderza w jego zwolenników. Warto dodać, że główna bohaterka całej historii, Lucia Santos, zmarła w jako karmelitanka s. Łucja, 13 lutego 2005 roku.

Wydaje się, że prędzej czy później historia z Fatimy znajdzie jednak swą kontynuację…

Autor: Joe Nickell
Tłumaczenie: Piotr Cielebiaś
Źródło oryginalne: Skeptical Inquirer, nr 33, XI/XII 2009
Źródło polskie: Infra


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

5 komentarzy

  1. radzio 20.05.2010 20:34

    Każdy, kto ma “widzenia” i słyszy inne głosy ląduje u czubków. No chyba że są to “wizje od boga” – wtedy jest cacy i kasa leci dalej…

  2. wrath of god 20.05.2010 20:51

    metafizyka, cuda, wiara, religia, to wszystko bicz na ciemniakow, ktorzy daja sie tym mamic, gdyby nasz kraj niebyl uzalezniony od wiary chrzescijanskiej i mafii w czarnych sukienkach moze nie byli bysmy teraz murzynami europy….

  3. GreenMaster 20.05.2010 21:21

    No dobra; cuda, wiara, religia, spoko popieram, że dziwne są to pojęcia i wykorzystywane nagminnie; ale co ty chcesz od metafizyki chłopie, to je nie wiem?

  4. wrath of god 20.05.2010 22:22

    metafizyka- dziedzina filozofii majaca na celu rozwazanie bytu, jakby nie patrzec kazda religia jest typowo metafizyczna, rowniez podaje ci czym jest byt, jaki jest jego cel, czym jest nasz byt, dokad zmierzamy itd. wiec nierozumiem twojego zdziwienia…

  5. GreenMaster 21.05.2010 00:46

    Metafizyka jest owszem dziedziną filozofii, badającą dziedzinę bytu ale także strukturę rzeczywistości, jak i rzeczy transcendentalne. Owszem można powiedzieć że religie są z natury metafizyczne. Co nie oznacza, że pojęcie metafizyki należy do religii. Można powiedzieć że przez religię zostało ono przywłaszczone i wykorzystane. Ale z terminów które wymieniłeś metafizyka jest najbardziej czysta i jest to pojęcie bardzo rozległe. Skoro ma ona za zadanie badać naturę bytu i rzeczywistości jest to jak najbardziej szczytny cel, nie uważasz. Czy miała by doprowadzić do wniosków że transcendencja istnieje, czy też nie istnieje; nie ważne. Jej celem z założenia jest znalezienie odpowiedzi (lub przynajmniej próba jej odszukania), tak samo jak w nauce. Różnica polega na innych płaszczyznach na których się owe dyscypliny koncentrują. Co do metafizyki i Arystotelesa (z którego metafizyką się nie zgadzam w wielu miejscach i rozumiem ją nieco odmiennie) to pamiętaj że mu właśnie zawdzięczamy logikę jako tako, czyli bardzo ważny fundament dzisiejszej nauki, a logikę doceniasz jak mniemam. O ile na pytania; Czym jest byt? Jaki jest jego cel? Dokąd zmierzamy? Filozofia od dawna szuka odpowiedzi (zależy też jak rozumieć filozofie w ogóle) co jest jak najbardziej godne ludzkiej uwagi. Religia daje nam odpowiedzi, ale głównie po to, by nas zniewolić, a do tego musimy te odpowiedzi wziąć na wiarę. Do tego uważa się za posiadacza metafizyki. A metafizyka to filozofia, nie wiara, z nią można polemizować (z filozofią), rozwijać, rezygnować z pewnych pojęć gdy okazują się błędne, gdy pojawiają się nowe fakty, bo założę się że Arystoteles zmienił by nieco punkt widzenia, gdyby było mu dane zapoznać się z najnowszymi odkryciami naukowymi. A to że religie, choćby katolicka, która niby uważa metafizykę za swoją filozofię, wykorzystała ją do swoich potrzeb i wymieszała z dualizmem, by wzmocnić i uzasadnić pojęcie wiary, to inna para butów. Z wiarą nie da się polemizować. Filozofia to nie religia, w nią nie trzeba wierzyć. Metafizyka szuka zrozumienia na pewnych płaszczyznach i bardzo dobrze. Chwała jej za to.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.