Fala strajków w Indiach nie opada

Opublikowano: 15.12.2020 | Kategorie: Gospodarka, Wiadomości ze świata

Liczba wyświetleń: 1645

Zdjęcia setek tysięcy strajkujących indyjskich rolników obiegły cały świat. Protesty przeciwko rządowi, który sprzyja wielkim korporacjom, a nie ciężko pracującym obywatelom, trwają. Przeciwko szefom-wyzyskiwaczom i rządowi, który im sprzyja, występują również robotnicy przemysłowi.

Pod koniec listopada w marszu na Delhi, który był gestem protestu przeciwko ustawom uderzającym w drobnych wytwórców żywności, wzięło udział ok. 300 tys. rolników z północnych Indii. W grudniu do serii wybuchów społecznego niezadowolenia doszło również na południu kraju, wśród robotników ze stanu Karnataka.

W sobotę 12 grudnia robotnicy z fabryki telefonów i innych urządzeń elektronicznych Wistron w Narasapurze dowiedzieli się, że nie otrzymają zaległych wynagrodzeń za trzy ostatnie miesiące. W zatrudniającym 15 tys. osób zakładzie najpierw doszło do spontanicznego strajku, do którego przyłączyło się dwa tysiące pracowników nocnej zmiany. Gdy menedżerowie Wistrona, firmy pochodzącej z Tajwanu, po raz kolejny odmówili spełnienia żądań i uczynili to w sposób wyjątkowo arogancki, pracownicy wdarli się do pomieszczeń biurowych i całkowicie je zniszczyli. Stojące przed budynki samochody szefów zakładu powywracali. Robotnicy zostali doprowadzeni do ostateczności – w czasie pandemii zmuszono ich do pracy w systemie dwóch 12-godzinnych lub nawet 14-godzinnych zmian, zamiast, jak wcześniej, trzech 8-godzinnych, ponadto ich wynagrodzenie obcięto o 1/4.

Na wezwanie szefów fabryki na miejsce szybko przyjechała policja; 132 robotników zostało aresztowanych.

Rząd stanowy, tworzony przez skrajnie prawicową BJP podobnie jak centralny rząd indyjski, natychmiast stanął po stronie właściciela fabryki, załamując ręce nad tym, że robotnicy uciekli się do przemocy, zamiast zgłosić sprawę odpowiednim organom. Problem w tym, że Ministerstwo Pracy i podległe mu instytucje kontrolne pod rządami prawicy konsekwentnie udają, że nie widzą wyzysku i zwykłego oszukiwania pracowników, stając po stronie biznesu, zwłaszcza korporacji z zagranicy. Dowody takiej postawy są doskonale znane robotnikom ze stanu Karnataka. Od miesiąca wielki strajk trwa w zatrudniającej 3 tys. ludzi fabryce Toyoty w Bidadi, która chce radykalnie zwiększyć produkcję, nie podnosząc zarazem płac. Stanowy rząd zdążył już nazwać protest „zagrożeniem dla inwestycji” i wzywał robotników do pokornego podporządkowania się nakazom szefów. Jak informuje portal „World Socialist Web Site” powołując się na media lokalne, premier Karnataki B. S. Yediyurappa osobiście spotykał się z kierownictwem fabryki, by omówić dalsze działania, w tym możliwe aresztowania liderów związkowych i lokaut (wyrzucenie wszystkich kontynuujących strajk z pracy).

Od piątku do poniedziałku 14 grudnia trwał również strajk w czterech podległych stanowemu rządowi firmach transportowych, łącznie zatrudniających ponad 37 tys. kierowców i konduktorów. Robotnicy żądali, by przyznano im wszystkie gwarancje zatrudnienia i płacy, jakie prawo przyznaje pracownikom budżetówki (dotąd byli ich pozbawieni). Oczekiwali również, że region wycofa się z pomysłu sprywatyzowania komunikacji w metropolii Bangalore oraz między miastami, a także wypłaci odszkodowania rodzinom 50 pracowników zmuszonych do pracy podczas pandemii bez jakichkolwiek zabezpieczeń.

Protest wybuchł samorzutnie, bez udziału ugodowo nastawionych związków zawodowych. Rząd stanowy grozi, że w odpowiedzi na protest wprowadzi na czas nieokreślony wyjątkowe przepisy pozwalające łamać protesty i kryminalizować strajki w tych gałęziach gospodarki, które są absolutnie niezbędne dla społeczeństwa, a także zmobilizuje prywatnych przewoźników do zastąpienia samorządowych. Ostatecznie jednak cztery dni bez transportu publicznego zrobiły na tyle duże wrażenie, że w poniedziałek doszło do porozumienia – robotnicy transportowi nie zostaną uznani za pełnoprawnych pracowników sektora państwowego, ale otrzymają podwyżkę i ubezpieczenie, a rodziny zmarłych na COVID-19 – odszkodowanie. Od poniedziałku w Bangalore autobusy już jeździły, chociaż nie przez całą dobę, pracownicy postanowili bowiem kontynuować przez pewien czas protest w określonych godzinach.

Strajkujący transportowcy mieli przez cały czas wsparcie ze strony organizacji drobnych rolników.

To tylko niektóre przykłady gwałtownych protestów indyjskiej klasy pracującej. Wystąpienia w Karnatace dotyczyły spraw lokalnych, ale dla robotników z tego i innych stanów Indii wspólne jest przekonanie, że prawicowy rząd Narendry Modiego i jego partia BJP jest ich prawdziwym wrogiem. Pod pretekstem „ożywiania gospodarki” po pandemicznych stratach (między kwietniem a wrześniem odnotowano 15-procentowy spadek) rząd przyspieszył prywatyzację i wprowadził do kodeksu pracy zmiany, które mają „sprzyjać elastyczności na rynku pracy”. Rzecz jasna „elastyczność” oznacza w praktyce ograniczenie katalogu sytuacji, w których z pracownikiem musi zostać zawarta stała umowa o pracę, ułatwienie zwalniania ludzi oraz utrudnienie życia związkom zawodowym.

Autorstwo: Małgorzata Kulbaczewska-Figat
Na podstawie: WSWS.org
Źródło: Strajk.eu


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

4 komentarze

  1. Cosmo 15.12.2020 12:57

    Powinni roznieść w perzynę te całe fabryki a na koniec spalić. Zaraz by się znalazły pieniądze na zaległe wynagrodzenia i podwyżki.

  2. Radek 15.12.2020 16:29

    Autor zapomniał napisać, że partia BJP jest partią socjalistyczną, co nawet ma w swojej nazwie. Poczynania ma czysto socjalistyczne. Rozdawanie wszelakich zasiłków, pomocy itd. Za to prawdą jest że tak samo jak PIS jest partią która sprzedaje swój kraj zagranicznym koncernom. Jeszcze autor raczył pominąć, że protesty rolników są sterowane przez partię kongresową i występują, czy raczej wyruszyły tylko z tego stanu gdzie rządzi partia Kongres, która to jakby tylko mogła, to cały czas trzymała społeczeństwo za mordę koronawirusową, ale BJP jakoś poluzowało.

  3. ARTUR 15.12.2020 21:48

    W takich wypadkach nie stosuje się jawnej przemocy czy strajku bo to nic nie daje .DSP – dywersja , sabotaż , partyzantka , nikt nie wie o co chodzi a nic nie działa do momentu właściwego traktowania pracowników . Ci , którzy nawołują do przemocy to agenci którzy mają za zadanie wyłapać najbardziej zaangażowanych z całej załogi .

  4. Kaczor3333 16.12.2020 10:03

    @ARTUR
    Agenci to są w Moskwie, tak mówił niedawny minister MON, nijaki Antoni M.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.