Eutanazja – za czy przeciw?

Opublikowano: 21.02.2012 | Kategorie: Publicystyka, Społeczeństwo, Zdrowie

Liczba wyświetleń: 1119

Miałam poruszyć ten temat już dawno, zaraz po obejrzeniu filmu „Terry Pratchet, Choosing to die” (“Decydując się na śmierć”), ale jakoś odkładałam to na przyszłość i w końcu prawie o tym zapomniałam. Teraz zostałam zmotywowana do powrotu do tego tematu, ponieważ zadano mi pytanie, co sądzę o eutanazji, a do pytania dołączony był link z wiadomością pt. “Horror w Holandii: powstał pierwszy mobilny zespól eutanazyjny”, która informowała, że:

“Holenderskie stowarzyszenie NVVE powołało pierwszy mobilny zespół eutanazyjny, który już 1 marca zacznie jeździć od domu do domu w Hadze, oferując „bezbolesne uśmiercenie”. Zespół będzie spełniał „życzenia” klientów, których zabicia odmówili – ze względów etycznych – lekarze. Oferta stowarzyszenia eutanazyjnego kierowana jest do osób „we wczesnych stadiach demencji oraz cierpiących na przewlekłe problemy psychiczne”. (…) NVVE podkreśla, że mobilne zespoły eutanazyjne będą – w miarę możliwości – współpracować z lekarzami rodzinnymi i będą postępować zgodnie z ustawą o eutanazji z 2002 roku. (…) Schadenberg obawia się, że mobilne zespoły eutanazyjne powstaną po to, aby wyeliminować ze społeczeństwa osoby niepełnosprawne i starsze. Będą one umierać nawet wbrew własnemu życzeniu, na wniosek rodziny.”[1]

Dawniej moje życie było proste: tego typu wiadomości kwitowałam wzruszeniem ramion, narysowaniem wymownego kółka na czółku i w końcu kliknięciem w ikonkę z kubłem na śmieci. Byłam przecież racjonalistką, więc w takie rzeczy nie wierzyłam. W moim przekonaniu histerię wokół eutanazji robiły wyłącznie mohery, które wszędzie węszyły „cywilizację śmierci”, która nic, tylko by ludzi wyprawiała na tamten świat, tak dla sportu. Nie cierpiałam szczerze tych fanatyków za to, że spokojnie umrzeć nie dadzą, tylko się we wszystko wtrącają ze swoją misją „obrony życia” za wszelką cenę, nie przejmując się nieludzkimi cierpieniami ciężko chorych ludzi. Pod wpływem „racjonalistycznych” czytanek uświadamiających z przerażeniem wyobrażałam sobie siebie samą, ciężko chorą np. na raka, w stanie terminalnym, cierpiącą nieludzkie męki i byłam pewna, że chciałabym, żeby ktoś podał mi truciznę i pozwolił mi „odejść z godnością”.

Z wiekiem zrozumiałam, że zarówno owe „mohery”, jak i „liberalni, światli racjonaliści” to dwie skrajności i że wszystkie skrajności cechuje bezrozumny fanatyzm. Zrozumiałam też, że czytanki w gazecie służą oświecaniu ludu mądrością orwellowskiej „nowomowy”, która ma kształtować typ mentalności człowieka żyjącego w Nowym Porządku Świata.

Nie jestem ani moherem, ani osobą światłą w sensie pseudo-racjonalistycznym, więc staram się myśleć zupełnie samodzielnie i jak zawsze jestem trochę za, a trochę przeciw.

DLACZEGO JESTEM TROCHĘ “ZA”?

Postępy w medycynie ratunkowej rodzą nowe dylematy. Nie zazdroszczę tym, którzy muszą decydować o życiu i śmierci ludzi w stanie wegetatywnym, zwłaszcza, że naprawdę nigdy nie da się przewidzieć rokowania w takich przypadkach. Przypomnę choćby niedawną awanturę wokół Terri Schiavo. Czytając i słuchając takich historii pamiętajmy, że media potrafią przedstawiać sytuację w bardzo tendencyjny sposób i grając na emocjach potrafią sprawić, że opowiemy się za lub przeciw – zależnie od tego, w co wierzy autor i do czego chce nas przekonać.

Równie trudny problem pojawia się, gdy trzeba decydować, jak postąpić z pacjentami obciążonymi wyniszczającymi i powodującymi wielki ból chorobami genetycznymi. Nie przekonuje mnie argument, że przecież w każdej chwili nauka może znaleźć lekarstwo na tę chorobę, więc musimy podtrzymywać życie pacjenta w nieskończoność, nie zważając na jego protesty. Fani serialu „Ostry dyżur” pamiętają być może synka Jai z 5. serii, chorego na adrenoleukodystrofię. Jego starszy brat umarł w strasznych cierpieniach, podłączony do aparatury na OIOM-ie, więc Jai chciała mu oszczędzić podobnych cierpień. Było oczywiste, że dla tego dziecka nie ma ratunku i że prawdopodobnie nie dożyje ono następnego ranka, ale medycyna i tak w takim przypadku nie zezwala ani na eutanazję, ani nawet na podawanie większych dawek leków przeciwbólowych, bo mogłyby one zagrozić życiu pacjenta. Dość ironiczne, nieprawdaż? Były to ostatnie chwile doktora Doug’a Ross’a (George Clooney) w serialu. Za podanie dziecku śmiertelnej dawki leku przeciwbólowego został zwolniony z pracy.

Nie piszcie mi, że ta choroba bywa uleczalna – owszem, bywa, widziałam film „Olej Lorenza”, więc wiem. Niestety, nie wszystkim ta kuracja pomaga, są tacy, w których przypadku jest nieskuteczna.

DLACZEGO JESTEM BARDZIEJ “PRZECIW”?

Film nakręcony z inspiracji Terrego Pratchetta, i podejrzewam, że mający wzbudzić zrozumienie dla idei eutanazji, wywołał u mnie reakcję przeciwną do zamierzonej.

Terry Pratchett, przerażony, że zdiagnozowano u niego chorobę Alzheimera, która sprawiła, że nie jest w stanie samodzielnie pisać swoich książek, rozważa możliwość skrócenia swojego życia. Nie chce skończyć jako „warzywo”, woli umrzeć, niż żyć bez świadomości. Problem polega na tym, że musi podjąć tę decyzję będąc w pełni władz umysłowych, a więc zanim choroba pobawi go możliwości wyrażenia świadomej woli. Aby wyrobić sobie własne zdanie na ten temat Pratchett poznaje ludzi, którzy już podjęli ostateczną decyzję i są w kontakcie z Dignitas, szwajcarską firmą, która świadczy usługi eutanazyjne.

Kiedy poznajemy te osoby możemy sądzić, że rzeczywiście nie ma dla nich innego wyjścia, niż skrócenie ich straszliwych cierpień. Problem w tym, że ani Pratchettowi, ani nikomu z ekipy filmowej nawet nie wpadło do głowy, żeby spytać tych ludzi, czy zrobili cokolwiek, żeby ratować swoje zdrowie na własną rękę, uciekając się do metod niekonwencjonalnych.

Ślepa wiara w nieomylność lekarzy niejednego nieszczęśnika wyprawiła na cmentarz, a co gorsze, zanim się tam znalazł musiał przejść prawdziwą drogę przez mękę zamiast samodzielnie znaleźć rozwiązanie alternatywne.

Pierwszym z klientów Dignitasu, którego poznajemy jest Peter Smedley, brytyjski król puszkowanych warzyw i owoców, cierpiący na MND (chorobę neuronu ruchowego, stwardnienie zanikowe boczne). Nie mam pojęcia, czy istnieje jakiś sposób, żeby pokonać tę chorobę, ale gdybym to ja zachorowała, z całą pewnością przeszukałabym cały światowy Internet w poszukiwaniu wszelkich możliwych alternatywnych metod leczenia, a przynajmniej spowalniania jej postępów, czy łagodzenia objawów. Tak postąpiłabym ja, ale tak nie postępuje większość ludzi. Większość ludzi uznaje diagnozę i rokowania przedstawione przez lekarzy za ostateczny wyrok i nawet nie próbują myśleć własną głową.

Najbogatsi ludzie poddają się najszybciej, ponieważ żyją w iluzji, że mają najlepszą opiekę medyczną. Stać ich na najdroższych lekarzy, najdroższe kliniki i najdroższe leki, a skoro to nie gwarantuje im wyleczenia, to nie pozostaje im nic innego, jak skończyć ze sobą. Tacy ludzie na pewno nie będą szukali pomocy u szarlatanów ani u czarownicy w bagnie.

Ludzie cierpiący na choroby genetyczne ulegają złudzeniu, że lekarze angażują się emocjonalnie w ich sprawy, że troszczą się o nich i że robią wszystko, co w ich mocy, żeby im pomóc, a to przywiązuje ich emocjonalnie do lekarzy i rodzi w nich uczucie wdzięczności i lojalności. Co gorsze, grupy wsparcia dla chorych i ich rodzin nierzadko działają przeciw interesom pacjentów, żarliwie zniechęcając ich do szukania rozwiązania na własną rękę. Tymczasem medycyna nie ma takim pacjentom nic do zaoferowania. Nie ma dla nich leków, bo stanowią oni za małą grupę odbiorców, żeby komukolwiek opłacało się robić dla nich cokolwiek. Nie każdy ma w rodzinie kogoś, kto będzie drążył temat z takim uporem, jak Augusto Odone, ojciec Lorenza (film „Olej Lorenza”, kto nie widział niech koniecznie obejrzy). A szkoda, bo sądząc po opisie tej choroby wynalezienie leku na nią wydaje się całkiem prawdopodobne.

Kolejnym klientem Dignitasu, którego poznajemy jest 42-letni Andrew chory na stwardnienie rozsiane, chorobę uznawaną przez medycynę akademicką za chorobę nieuleczalną. MY, w tym blogu, doskonale wiemy, że ta choroba jest w pełni uleczalna samą dietą (zainteresowani mogą poszukać diety Ann Sawyer lub doktor Budwig). Niestety, ani nikt z lekarzy, ani nikt w Dignitas, nie poinformował o tym Andrew, bo nikt tam nawet nie próbuje odwozić ludzi od pomysłu odebrania sobie życia. Ludzie, którzy żyją z uśmiercania innych na pewno nie będą namawiali nikogo do długiego i szczęśliwego życia, bo nie zarżną kury znoszącej złote jaja. Nic nie zrobiła również jego matka, która ograniczyła się do biernego zaakceptowania woli syna, gdy powiadomił ją, że postanowił się zabić. Andrew już nie żyje, więc się nie dowie, jaki błąd popełnił, ale jeśli prawo karmy jest faktem, to będzie musiał przerobić tę lekcję jeszcze raz, w następnym życiu (chrześcijanie powiedzą pewnie, że trafił do piekła, ale Bóg nie jest tak okrutny jak owi chrześcijanie).

Terry Pratchett towarzyszy Peterowi Smedley’owi w ostatnich chwilach życia w Dignitas i jest świadkiem jego śmierci. Widać wyraźnie, że jest wstrząśnięty tym, czego był świadkiem, ale zaraz potem mówi, że jest tym zachwycony – czyżby to był skutek choroby Alzheimera? (Na marginesie: Pratchett wyznaje, że zjadł tony fasolki Smedley’s, a jest ona pakowana w aluminiowe puszki. Jak zostało udowodnione aluminium powoduje chorobę Alzheimera. Może więc zamiast się zabijać należałoby przestać jeść puszkowaną, bezwartościową żywność, oczyścić organizm z metali ciężkich i wzmocnić go naturalnymi, świeżymi warzywami, owocami i sokami?)

Zanim zobaczyłam ten film byłam skłonna przyznać ludziom praw do do „godnej”, czyli wspomaganej śmierci. Wierzyłam, że nie mają innego wyjścia. Jednak to, co zobaczyłam radykalnie zmieniło moje poglądy. Postawa ludzi z Dignitasu zbulwersowała mnie w najwyższym stopniu. Odniosłam wrażenie, że uśmierciliby każdego, nawet z banalnego powodu, byle tylko o to poprosił (i oczywiście zapłacił).

Jeśli mam wyrazić swoją opinię, to powiem tak: jestem przeciwko eutanazji, ale czasem jestem gotowa zrobić wyjątek – jak choćby w przypadku wspomnianego dziecka umierającego na adrenoleukodystrofię, któremu z całą pewnością nie możemy pomóc. Ale to raczej wyjątek. Uśmiercania ludzi w terminalnym stadium raka absolutnie nie pochwalam – serial „Nieuleczalni” udowodnił, że można powrócić do pełni zdrowia nawet będąc już w hospicjum z lekarskim wyrokiem „pozostał ci tylko tydzień życia”. To nie rak doprowadza ludzi do śmierci, to chemioterapia i naświetlania ich zabijają.

Uważam, że jeśli cokolwiek w życiu się nam przytrafia, to znaczy, że z jakiegoś (niekoniecznie dla nas zrozumiałego powodu) to doświadczenie jest nam potrzebne. Każde życiowe doświadczenie powinniśmy traktować jako lekcję, która ma nas zahartować lub czegoś nauczyć. Zamiast stać z opuszczonymi rękami i posłusznie robić to, co nam każą lekarze lub inne autorytety zastanówmy się, co sami możemy z tym zrobić. Bohaterowie serialu „Nieuleczalni” udowodnili na własnym przykładzie, że tylko niepokorni i nieposłuszni wygrywają życie i zdrowie. [2]

Autor: Maria Sobolewska
Źródło: Jestem za, a nawet przeciw

PRZYPISY

[1] http://www.piotrskarga.pl/ps,9367,2,0,1,I,informacje.html

[2] Film z polskimi napisami był do obejrzenia na YouTube, ale został usunięty. Dostępna jest wersja oryginalna, więc znający angielski mogą go tam znaleźć i obejrzeć. Pozostali mogą ten film ściągnąć STĄD, a jeśli nie byłoby tam napisów, to można je znaleźć TUTAJ.


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

12 komentarzy

  1. egzopolityka 21.02.2012 11:09

    Eutanazja jest jak najbardziej w porządku i powinna być dostępna dla wszystkich na całym świecie. Skoro jest reinkarnacja to po co się męczyć? Doszedłeś lub doszłaś do wniosku że już wystarczy ci tu być, to przejdź do lepszego świata. Zresztą i tak za niecałe trzy lata Ziemia przejdzie do czwartej gęstości i dużo ludzi jednocześnie zakończy wcielenie i to może być jedyny sposób żeby uciec z tej dyktatury i obozu pracy, który tutaj jest.

  2. zaboon 21.02.2012 11:21

    Apropo filmu, dlaczego ten pan skoro jest jeszcze w pełni “władz umysłowych” nie skoczy z mostu albo strzeli sobie w łeb vide Ernest Hemingway? Po co ma dać zarobić złodziejom z Dignitasu żerującym na cudzej krzywdzie i lobbująceym na rzecz eutanazji właśnie??
    Tak mógłby zakończyć z klasą, a jego książki zyskałyby większy prestiż.

  3. devilan1410 21.02.2012 11:37

    Jest mała grupa ludzi, która dożywa wieku, kiedy wolałaby umrzeć ale jeszcze żyje, resztą zajmuje się koncern tytoniowy, wspaniała eugenika i zarabianie pieniędzy w jednym.

  4. geminus 21.02.2012 14:43

    Eutanazja,to bardzo powazny problem,nie tylko medyczny.To rowniez problem religijny,wiekszosc europejczykow,-to chrzescijanie.Tu juz nie ma znaczenia jakiego odlamu,bo zaden nie dopuszcza mozliwosci samobojstwa.Kazdy kto choc troche zglebil nauki plynace z ewangelii,wie ze samobojstwo jest tak samo traktowane,jak zabojstwo.czym innym jest usmiercenie swego slugi {ciala},jak nie zabojstwem?.Jezus jest pod tym wzgledem jednoznaczny.Jezeli ktos wierzy w reinkarnacje {ja do nich naleze},to tez niech wie,ze bedzie rozliczony z postepowania ze swoim obecnym sluga {cialem},zanim otrzyma nowe.Dla niedowiarkow w reinkarnacje zacytuje pare kluczowych slow Jezusa:”Znam was wszystkich i znalem” {kiedy ? i gdzie?}.”sad ostateczny” {czli po drodze sa inne}.Najwieksza wine maja wszystkie koscioly i zbory chrzescijanskie,bo tej oczywistej prawdy nie nauczaja.

  5. Il 21.02.2012 18:10

    kolorowy zawrót głowy złudnymi obrazami (również ruchomymi) bez zapachu, bez dotyku.
    ekraniki i ekrany, głośniki i słuchawki służą ich producentom do powolnej eutanazji ogłupionych iluzją ludzi.

    oczywiście jestem przeciwko eutanazji.
    to teoria.
    nie wiem jednak co bym zrobił wiedząc, iż ktoś kto zażyczył sobie eutanazję wcześniej gdy był zdrowszy z premedytacją zabił niewinnego człowieka lub popełnił jakiś koszmarny zły czyn wobec innego człowieka.
    bardzo możliwe, że w takim przypadku zezwoliłbym na eutanazję jakiegoś degenerata, zabójcy, pedofila, handlarza ludzkimi narządami lub ludźmi.

  6. KrisK 21.02.2012 21:11

    Pani Mario…. nie rozróżnia chyba pani podtrzymywania życia za wszelką cenę od eutanazji.
    To podstawowy problem.

    Każde przyzwolenie na zabójstwo w majestacie prawa będzie przyzwoleniem na usuwanie niewygodnych ludzi. Trzeba sobie zdać z tego sprawę i nie pozwolić na to. Jest to prosta droga do “zabijania się” z powodów ekonomicznych i innych.

  7. ARTUR 21.02.2012 21:17

    U nas eutanazja jest codziennością w całym kraju i nikt tragedii z tego nie robi ,nawet politycy stanowiący mordercze prawa mówią że to dla naszego dobra i z uśmiechem fotografują się z dziećmi /przyszłymi ofiarami ich systemu/.

  8. KrisK 21.02.2012 21:31

    Oj tam oj tam…
    Powinieneś się Arturze cieszyć że robią to w tak delikatny sposób a nie siać niepokój społeczny.
    Przecież premier i spółka nie wysyłają nam poleconym lin konoplnych z instrukcja użycia 😉

  9. Angel 21.02.2012 21:33

    różnica między Eutanazją a Samobójstwem jest klarownie taka.

    1) pierwszą dokonuje obcy (nawet jak w porozumieniu z bliskim), drugiej dokonujesz sam. w pierwszej Twoje życie jest w Czyichś rękach, w drugiej tylko w Twoich.

    2) pierwsza jest Legalizowana, druga jest teoretycznie ‘nielegalna’ chociaż co zrobisz samobójcy za to że się zabił? 🙂

    3) więc pierwsza jest Systemowa, druga jest Samoistna. pierwsza Oficjalna, biurokratyczna, udokumentowana, druga Prywatna.

    4) pierwszą możemy zapowiedzieć i przygotować siebie i bliskich w spokoju do tej decyzji, drugą teoretycznie musimy skrywać, przynajmniej być sami w momencie śmierci, albowiem narazi kogoś na współudział w zbrodni.

    uważam że uczestniczenie Systemu w “chwili śmierci” jest czymś karykaturalnym dla Anarchisty. a nim jestem. dokumentacja zgonu, wyrażanie opinii na druczkach formalnych, lekarz w białym uniformie, sala operacyjna albo jakieś prywatne laboratorium, kontrola przypadków przez nadzór biurokratyczny, kolejny sposób na zarobek to jakiś cyrk. z drugiej strony Samobójstwo w samotności, też jest jednak nie dla każdego wymarzonym rozwiązaniem, w momencie podejmowania decyzji o samounicestwieniu. niby Eutanazja daje jakieś rozwiązanie problemu nr.4, i szansę na “godną śmierć”, ale do momentu kiedy nie wchodzą w to tryby urzędnicze i machina państwowa. mnie trudno sobie wyobrazić, “kochającą rodzinę” czy inne osoby bliskie “doskonale rozumiejące” “pacjenta” które pomagałyby mu w odejściu i przyklaskiwały takiej decyzji. dla mnie naturalną reakcją w takiej sytuacji jest próba szybkiej orientacji czy mogę coś zrobić w tym przypadku i jeśli nie, naturalne pozostawienie klienta z problemem. ale nigdy nie pomoc w podjęciu decyzji czy działań zmierzających do realizacji. tak więc sama idea dla mnie jest sumarycznie nie do zaakceptowania. jeśli ktoś chce się zabić, niech to robi, ale niech podejmie tą decyzję samodzielnie i jeśli jest zdolny, sam zorganizuje sobie własny indywidualny, niepowtarzalny rodzaj pożegnania.

    istnieje również jakiś przedział przypadków medycznych w których ktoś chce szybciej przerwać coś, co już jest i tak beznadziejne. np nowotwór i wiadomo że zostało kilka tygodni, i inna postępująca śmiertelna choroba. tu można by zrozumieć, aczkolwiek w większości przypadków istnieją takie leki, które mogą maksymalnie łagodzić objawy. nie rozumiem czemu na koniec sobie nie strzelić kilka odjazdów i nie poeksperymentować z psychoaktywnymi specyfikami :).

    tak jak w innych przypadkach, nawet jednak i w tych “beznadziejnych” powodem bezpośrednim Eutanazji jest brak wiary i nadziei w poprawę sytuacji, rodzaj depresji. dajemy wtedy “choremu” czy choremu na prawdę, poczucie że może przynajmniej podjąć decyzję o momencie, ale czy może o sposobie? nie do końca bo sposób określają biurokratyczne wytyczne i ustawa. żeby sam podjął decyzję musiałby zrobić to nielegalnie, i popełnić Samobójstwo a tego nie trzeba legalizować. moim zdaniem wystarczy zliberalizować przepisy dotyczące “biernego udziału w Samobójstwie”, żeby osoba informowana o zamiarze nie mogła później mieć problemów natury prawnej. niestety Samobójstwo i tak skończy się wówczas w samotności. bo nie łudźmy się, że powstaną takie przepisy, które pozwolą na legalne np przyglądanie się bezczynnie próbom samobójczym.

    zapewne istnieją Samobójcy bo takimi są w istocie przecież osoby domagające się Eutanazji na własne potrzeby, którzy chcieliby spokojnego odejścia z obecnością bliskich i to jedyny argument który dla mnie za legalizacją przemawia.

    ale dotykamy tu dwóch zasadniczych przeszkód. po pierwsze jeśli uznamy że osoba która chce Eutanazji, jest w jakiś sposób niepełnosprawna, i ubezwłasnowolniona a zazwyczaj do takich przypadków chce się wprowadzić Eutanazję zamiast wobec dowolnie wszystkich, decyzja może być podjęta wcale nie przez Nią, ale ZA NIĄ. w tym momencie mamy 2 podstawowe zagrożenia. eliminacja przez jakąś osobę bliską czy część rodziny, osoby której chcą się pozbyć poprzez przepisy które to utrzymują w majestacie prawa. druga to udział nieformalnych grup przestępczych, na styku świata medycznego i służb specjalnych które mogą posługiwać się tą metodą do eliminacji określonych osób, doprowadzając uprzednio do takiego a nie innego ich stanu, czy też fabrykując dokumenty na temat tego stanu, czy też w momencie po prostu kiedy taki stan nadejdzie, a one pociągną za sznurek. no i co jest najbardziej niebezpieczne. to istnienie tajnych ale mających przyzwolenie Władz działań w przyszłości mających na celu ograniczenie populacji, i odpowiednią planowaną eksterminację obywateli za pomocą programu Eutanazji co poza aspektem komercyjnym (tanie państwo i jeszcze $ za “zastrzyk” do kieszeni), ma też wymiar czysto służbowo-polityczny. nie trudno sobie wyobrazić zmiany w prawie idące z latami w takim kierunku, kiedy to Eutanazja na początku wprowadzona na kanwie “obyczajowej”, zostanie wykorzystana przez System w celu planowej eksterminacji i chociażby “kontroli populacji”. nie ma żadnego problemu żeby udowodnić “pacjentowi” że podpisał świadomie zgodę na Eutanazję. udowodnienie tego że nie podpisał albo że nie świadomie jest praktycznie niemożliwe.

  10. Il 22.02.2012 13:17

    do niedawna chińczycy publicznie dokonywali eutanazji na osobach chorych moralnie.
    nazwali to karą śmierci poprzez zastrzelenie lub śmiertelny zastrzyk.
    http://www.karasmierci.info.pl/kschrl.html

    Do niedawna byłem przeciwko jakiejkolwiek karze śmierci.
    Widząc jawną i skrytą korupcję polityków, urzędników, finansistów itp zastanawiam się czy wobec nich, aby nie szkodzili bezbronnemu urzędniczo społeczeństu powinna być stosowana kara śmierci w formie eutanazji. Za chore myśli doprowadzające do śmierci bezbronnych cywilów, obywateli, zwykłych ludzi powinno się stosować przymusową modyfikację umysłów despotów i tyranów.
    Jak to nie pomoże to w ostateczności dokonywać eutanazję na ich umysłach i organizmach.

  11. ARTUR 22.02.2012 20:16

    Pomiędzy samobójstwem a eutanazją nie ma różnicy gdyż są wykonywane za zgodą umierającego .Inną formą jest zabójstwo ,czyli odłączenie respiratora od nieświadomego pacjenta i dlatego rodzina powinna zawsze decydować o podłączeniu gdyż czasami jest to terapia uciążliwa dla umierającego .Jeszcze inną formą śmierci jest morderstwo ,dokonywane z ukrycia lub w majestacie prawa poprzez pozbawianie ludzi dostępu do leczenia .Tą ostatnią kwestię biorą na swoje sumienie politycy i społeczeństwo które podpisuje listę wyborców w lokalu wyborczym .

  12. Obi-Bok 22.02.2012 23:38

    Sedno tkwi nie w tym jakie ma pani poglądy na tą kwestię pani Mario, a w tym, że jakie by one nie były, nie ma pani prawa narzucać ich innym.
    O takich rzeczach każdy człowiek powinien decydować SAMEMU, bez uwag i agitacji ideologicznych innych ludzi. Poza tym dla pani (wnoszę po powyższym) eutanazji mogą chcieć tylko ludzie śmiertelnie chorzy. To nie jest prawda. Nie jest pai w stanie (ani nikt inny) objąć swym umysłem wszystkich sytuacji, wszystkich przypadków ani wszystkich ludzi, zatem każde pani “jestem za” albo “jestem przeciw” ma bardzo wąskie podstawy w obliczu wszystkich ludzi na tej Planecie i ich żyć.
    Ja osobiście chciałbym poddać się zabiegowi eutanazji. Nie mam niestety takiej możliwości. Samobójstwo w moim przypadku nie wchodzi w grę, ze względu na moje przekonania (nie religijne). Nie jestem śmiertelnie chory, ale Cierpię każdego dnia. Nie chcę i uważam, że nie muszę “bronić” przed nikim swojej decyzji ani się z niej tłumaczyć, ponieważ to jest MOJE życie – nikogo innego. Niestety większość osób uzurpuje sobie prawo, do wtrącania się w cudze życie i pozbawia ludzi ich Prawa do Samodecydowania.
    Zatem ponownie – najważniejsze w tym wszystkim nie jest to, kto jakie ma przekonania, ale fakt, że nie ma prawa narzucać ich innym. I nie tyczy się to tylko eutanazji, ale również aborcji i innych ludzkich Praw Podstawowych, które z niskich, egoistycznych powodów zostały zdelegalizowane. Ponieważ “egoistyczną” pobudką jest “silne emocjonalnie przeżywanie jakiejś kwestii” i traktowanie tego jako podstawy do narzucania innym swoich przekonań czy stanów emocjonalnych.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.