Edukacja na bezrobocie

Opublikowano: 30.09.2011 | Kategorie: Edukacja

Liczba wyświetleń: 566

Czym jest wykształcenie wyższe? Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta. Z upływem lat w kulturze akademickiej przemianie uległo wiele aspektów. Prościej jest dzisiaj zostać studentem na wyższej uczelni i uzyskać wyższe wykształcenie, rozmnożyły się różnorodne, nowe gałęzie nauki, które umożliwiają niespotykaną w dotychczasowej historii specjalizację na wybranym przez studenta kierunku, zmianie uległ status absolwenta a także diametralnej przemianie poddany został sam proces kształcenia i jego funkcja we współczesnym, kapitalistycznym społeczeństwie.

Uniwersytet trwa. Gdy w samochodzie kończy się paliwo, pojazd napędzany siłą rozpędu mknie jeszcze przez kilkadziesiąt metrów naprzód impetem samej skorupy. Podobnie jest z dzisiejszymi szkołami wyższymi – ich hierarchia, tradycja i rytuały zaklęte w podtrzymywanie pozorów trwają niezmiennie od wielu wieków. Paliwem uniwersytetów są absolwenci. Studenci, którzy ukończyli uniwersytety [dawniej witani na wsiach niczym herosi] są dzisiaj ogromną rzeszą ludzką, dla której ucieczka w edukację była próbą realizacji marzeń o godnej pracy, staraniem o szybki awans w hierarchii społecznej. Niespodziewanie system uległ gruntownej przemianie.

W przeszłości na wyższe uczelnie dostawali się przede wszystkim ludzie wyjątkowo uzdolnieni i utalentowani lub bogaci – przez to uniwersytety przyodziane zostały w hipnotyzującą aurę statusu. Status ten stał się doskonałym towarem w nowych realiach: realiach liberalnej gospodarki rynkowej. Nic dziwnego, że już kilkanaście lat po transformacji ustrojowej w Polsce zaczęły rodzić się jak grzyby po deszczu prywatne uczelnie, oferujące ten nieosiągalny dla poprzednich pokoleń dyplom za pewną sumę pieniędzy. Nagle studia stały się dostępne dla dużej liczby ludzi, także dla dzieci pokolenia, któremu w dużej mierze odmówiono w przeszłości [często bardzo słusznie] wyższego wykształcenia. Rozpoczęła się przemysłowa produkcja ludzi, którzy w następnych latach stanowili doskonały towar eksportowy jako tania siła robocza do prac fizycznych na Zachód.

Dawniej potężną barierą dla kandydatów były bardzo trudne egzaminy wstępne, jeszcze dawniej była nią sztuka czytania i pisania wiązana ze statusem społecznym i usytuowaniem na drabinie społecznej. W nowej rzeczywistości czasy gdy z szacunku tytułowano ludzi z wykształceniem uniwersyteckim Per Magistrze minęły, minęły też czasy gruntownej edukacji i oczytania – albowiem aby zachować rosnącą stopę zysku na rynku prywatnej edukacji uproszczono programy, ‘uelastyczniono’ kryteria i wymagania. Dzisiaj nie czyta się książek już od gimnazjum i liceum, zamiast tego proponuje się kilka stron opracowania, tymczasem zamiast oddelegowywać ludzi niezdolnych do przeczytania pojedynczej książki do szkół zawodowych trzymani są oni w liceach ogólnokształcących by później zasilać warstwę ‘lipnych studentów’.

Absolwenci uczelni stają się bezrobotnymi, których system oszukał. Przy okazji prywatyzacyjnego boomu w Polsce upadły w zasadzie uczelnie techniczne, a gniew ludzi rozładowano tworząc tą przetwórnię pseudoabsolwentów jaką są dzisiaj liczne prywatne uczelnie, które miały być obietnicą awansu społecznego. Boom edukacyjny skutecznie zamaskował brak miejsc pracy i bolączki związane ze złodziejską prywatyzacją – w trwającej gorączce przedwyborczej postulat tworzenia miejsc pracy jest niemalże całkowicie nieobecny, zamiast tego politycy prześcigają się w obietnicach budżetowania dosłownie wszystkiego, ale z jakich środków zamierzają to zrobić? Dzisiaj rzesze młodych bezrobotnych mają jeszcze możliwość emigracji za pracą – w realiach Europy pogrążonej w kryzysie ten wulkan niezadowolenia i nowe rzesze bezrobotnych zostaną jednak w kraju.

Dzięki tej pozornej powszechnej dostępności wyższego wykształcenia rozbrojone zostały potencjalne niepokoje społeczne związane z poczuciem izolacji od lepszej edukacji, lepszej płacy. Tą lepszą edukację nadal zapewnia pieniądz. Oxfordy, MIT’y i inne prestiżowe uczelnie za granicą i w Polsce płacić każą sobie dziś tyle co nigdy, zachowując przy tym kryteria jakościowej eliminacji kandydatów. Tak trwa proces fałszywej edukacji, na horyzoncie czai się jednak bolesne przebudzenie.

Autor: Tymoteusz Kochan
Źródło: Lewica


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

9 komentarzy

  1. dinozaur 30.09.2011 10:48

    Nie wiem dlaczego osoby po skończeniu studiów marnują się w pracy dużo poniżej kwalifikacji? Obecnie dla mnie na pomocy kuchennej pracuja 2 osoby po kierunkach ekonomicznych, jedna po polonistyce i jedna po socjologii. Jednak pomimo ich wykształcenia i młodego wieku jestem zawiedziony ich ograniczonym umysłem. Jakby byli zaprogramowni na kleskę , niepowodzenie.Zauważam brak motywacji,marazm.Czy nie wydaje się Wam ,iż część studentów traktuje studia jako czas na opoźnienie wejścia w dorosłość , poczekalnię bez planownia przyszłości?Obserwuję od kilku lat osobiste tragedie. Ludzie w wieku 30 kilku lat budzą się z ręką w nocniku.
    Link w temacie.
    http://www.emetro.pl/emetro/1,88815,10380835,Sprzatalas_w_Anglii__Nie_masz_po_co_wracac_do_Polski.html

  2. dona 30.09.2011 12:56

    Smutne i prawdziwe jest to o czym piszesz, ale i nie dziwne skoro cały ten SYSTEM otaczający człowieka zorientowany jest na pieniądze, a nie dobro ludzi. Dyrektor szkoły łapie jak najwięcej uczniów, bo od każdego łepka ma określoną kasę i gwarancję utrzymania etatów dla rodzin prezydenta i urzędników miejskich zatrudnionych jako nauczyciele i administracja. Szkoła ma ponad 1100 uczniów i jedną salę gimnastyczną na której wf ma na raz 9 klas. Program wychowawczy w szkołach – dokument o wartości literackiej i nic ponad, bo na lekcjach nauczyciele mają do realizacji program z przedmiotu i z tego rozliczą ich wyniki egzaminów ich uczniów, a konflikty, problemy, wyśmiewanie dzieci bo: noszą okulary, nie markowe ubrania, są grube, nie mają tel z dotykowym wyświetlaczem itp… oni to zlewają, no chyba, że uczeń popełni samobójstwo! Ale i wtedy sprawę zamiata się pod dywan, szybkim znalezieniem winnych – RODZICE! Jeszce pieniądze zarabiają wydawnictwa, w przyszłym roku nikogo nie powinien zaskoczyć komplet podręczników w cenie 1000 zł i o wadze 20 kg. Tu chodzi o pieniądze a nie o dzieci – i czy teraz można się dziwić, że są zaprogramowane na klęskę, w pojedynkę nie wygra się z tym SYSTEMEM!

  3. ManiekII 30.09.2011 14:47

    Dobrym rozwiązaniem byłoby podawanie do publicznej wiadomości ilu absolwentów danej uczelni i kierunku pracuje w wyuczonym zawodzie na przykład przez okres pięciu lat, ilu z nich jest bezrobotnych ilu wyjechało i ilu pracuje poniżej kwalifikacji. W ten sposób ludzie wybierali by uczelnie i kierunki w których mieliby najlepsze perspektywy na przyszłość.

  4. jegor 30.09.2011 17:17

    @ ManiekII .. oto proponujesz kolejny ranking uczelni, za tobą pójdą następni i w ramach ich koncepcji marketingowej wymyślą jeszcze mnóstwo innych kryteriów rankingowych, aby każda uczelnia mogła być na czele jakiegoś rankingu.
    Problem leży gdzieś indziej – otóż najpierw wmawia się młodym ludziom, że praca jest, tylko należy ją znaleźć. Kiedyś na podobnej zasadzie szukano kwiatu paproci czy zaginionej arki. Skutek w każdej z tych sytuacji był podobny. Powiedzmy sobie uczciwie – jedyna praca jaka jest dostępna poza budżetówką to akwizytorzy. I nie jest ważne jak ich nazwiesz. Od akwizytorów kredytów czy ubezpieczeń poczynając po panienki w supermarketach zachęcające do kupna jakiejś herbaty, szamponu czy proszku do prania. Inne etaty są obsadzane z jakiegoś klucza, spośród “nowej nomenklatury”, gdzie normalni absolwenci czegokolwiek mają zerowe szanse dostania się na jakąś listę potencjalnych beneficjentów tego systemu. Sprzyja temu żelazny uścisk wszelkiej reglamentacji. Zaczynając od reglamentacji mniej lub bardziej wolnych zawodów (zbieracz grzybów powinien mieć maturę i zdać odpowiedni egzamin, wówczas znajdzie się na liście, z innymi zawodami jest jeszcze trudniej) aż do reglamentacji wyrobów – jeśli ktoś wymyśli np. nową cegłę to polegnie na kosztach czy upierdliwościach certyfikacji. Mimo, że ta cegła może być zdrowsza, lepsza od tradycyjnej, o czym może świadczyć wiedza twórcy. Ale bez pieczątki nie da rady. Dlatego śmieszą mnie gadki o potrzebie innowacyjności, bo jakakolwiek innowacyjność została wyjątkowo skutecznie zablokowana. Blokada ta jednak nie dotyczy działań dla propagandy i reklamy. Podobał mi się młody człowiek, który dostał w “dragon’s den” dofinansowanie projektu wieszania reklam w windach. Z racji małej powierzchni i przymusu korzystania nikt nie ominie reklamy szerokim łukiem, i nie może się od jej natręctwa uwolnić w inny sposób. Szkoda, że tylko w tej materii można legalnie być innowacyjnym.
    Reasumując – absolwenci mają przechlapane. Nikt ich, w obecnym systemie pieniądza nie potrzebuje. To brutalna prawda, ale lepiej ją sobie uświadomić, niż żyć złudzeniem, że czasem da się odnaleźć kwiat paproci. Choć mimo wszystko znalezienie jakiejkolwiek pracy ciągle jeszcze jest łatwiejsze, niż trafienie szóstki w kumulacji. Ale to tylko kwestia czasu. Te proporcje mają szansę się odwrócić.

  5. szara 30.09.2011 17:44

    Artykuł jest bardzo prawdziwy, potwierdza zresztą znaną wypowiedź profesora Wolniewicza na temat współczesnego szkolnictwa.
    http://www.youtube.com/watch?v=QdBPp8TwASo
    Problemy finansowe uczelni i przymowanie zbyt dużej rzeszy studentów to jedno,ale również coraz częsciej spotykam się ze studentami, którzy nie są zainteresowani zawodem do którego przygotowuje ich określony kierunek studiów. Bardzo to smutne.

  6. ManiekII 30.09.2011 18:59

    @jegor Żadne rozwiązanie nie jest pewne, dlatego możemy próbować coś poprawić lub obserwować powolny rozkład szkolnictwa. Wiadomo że każdy chciałby być zatrudnionym po studiach ale niestety w Polsce jeszcze długo nie będzie możliwości wykorzystania intelektu absolwentów, po pierwsze rządzą nami ludzie których nie interesuje interes większości polaków tylko własny. To co proponuje na pewno nie rozwiąże problemu tylko wyłącznie uświadomi młodym ludziom jakie będą mieli szanse w przyszłości i dzięki temu będą mogli sami decydować co zrobić, ponieważ aktualnie wszystkie uczelnie są dobre i nie każdy ma możliwość sprawdzić która uczelnia tak na prawdę jest godna zaufania.

  7. jegor 30.09.2011 21:02

    @Maniek II: Teoretycznie masz rację. Ale spróbujmy razem odpowiedzieć sobie na pytanie – KTO ma tworzyć miejsca pracy dla ludzi po studiach? Czy mają to robić ludzie po zawodówkach? [proszę tego nie rozumieć jako sformułowanie dyskryminujące absolwentów zawodówek]. Ale powtórzę to pytanie jeszcze raz- jeśli nie ludzie po studiach mają kreować rozwój, postęp i tworzyć miejsca pracy, to KTO??? KTO jak nie oni??
    “Wy nie pytajcie, co wam da Ameryka ..” tak mi się skojarzyło …
    Więc walczmy o zrzucenie kajdan dla przedsiębiorczości, kajdan, jakie z nawiązką wróciły po 20 latach .. Chyba od tego trzeba zacząć .. Ja pamiętam faktyczny “cud gospodarczy”, jaki został zapoczątkowany słynną i rewolucyjną ustawą Wilczka- Rakowskiego o swobodzie działalności gospodarczej z 1988 roku.. Ale wkrótce potem nastąpiła biurokratyczna kontrrewolucja, która trwa do dziś.

  8. ManiekII 30.09.2011 21:58

    @jegor Absolwenci po studiach nie mają zbytnio większego wyboru albo mogą załapać się do jakiejś większej firmy albo znaleźć zatrudnienie w państwówce które wymaga znajomości, prawo mamy tak zagmatwane że praktycznie otworzenie firmy jak to się mówi w piwnicy jest nie możliwe, a takie firmy jak Microsoft czy Apple w Polsce z powodu prawnych nie mają żadnych szans powstać, a co jest najgorsze że politycy nie chcą nic zrobić dla polepszenia sytuacji powiem więcej ostatnio nawet obcięli fundusze dla bezrobotnych którzy chcieli otworzyć własną firmę. Nie wiem czy śledzisz to co państwo wyprawia z nowo powstałymi firmami IT, otóż mieli dostawać dotację z uni ale pieniędzy brak, a postępy w pracy muszą robić inaczej stracą dofinansowanie.

  9. Rozbi 01.10.2011 10:29

    Jegor – miejsca pracy tworzą ludzie posiadający firmy – a w dużej większości są to ludzie bez studiów – bo w czasie gdy ich rówieśnicy tracili czas na studia , i akademickie imprezy to Ci ludzie rozwijali swoje firmy i robili coś pożytecznego, dzięki czemu mogą zatrudniać…

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.