Dzieci są germanione

Opublikowano: 09.01.2013 | Kategorie: Publicystyka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 1010

Polacy nie lubią Niemców. Wanda wolała śmierć w Wiśle niż małżeństwo z niemieckim księciem, hamując rozwój cywilizacyjny Polski o jakieś 100 lat, o czym naturalnie nie przeczytasz w legendzie. Niestety w Polsce żyje około 150 tysięcy ziomków Bismarcka, a nasz kraj jest w zjednoczonej Europie, która prawa mniejszości narodowych traktuje priorytetowo. Chrząstowice, położone o rzut kamieniem od Opola, od 4 lat są Chronstau, jeśli ktoś woli. Obie nazwy znajdują się na tablicach przy wjeździe do miejscowości. Do urzędników można gadać po niemiecku, bo w 2006 r. oficjalnie uznano ten język za pomocniczy. Dwupaszportowcy – To ukoronowanie procesu germanizacji tych ziem. Wcześniej niemieckie nazwy były na obiektach prywatnych: hotelach, restauracjach, zakładach pracy – przypominają prawdziwi Polacy. W Chrząstowicach prawdziwych Polaków nie znalazłam, dopiero w Opolu. Miejscowi, z którymi rozmawiałam, w niemieckim nazewnictwie widzą biznes: mają ściągnąć nadzianego klienta z Niemiec. Od 14 lat wójtem Chrząstowic jest Helena Rogacka. Próżno szukać informacji na stronach internetowych gminy, czy pani wójt ma związek z Niemcami, a jeśli tak, to jaki. W ogóle na temat niemieckich Polaków informacji tyle, co kot napłakał, choć przecież z innych źródeł wiadomo, że stanowią 30 procent mieszkańców gminy. – Tisze jediesz, dalsze budiesz – mówi mój przewodnik Piotr, lat 32, przedsiębiorca, posiadacz dwóch obywatelstw, polskiego i niemieckiego. – Nie jestem pieprzonym wyjątkiem. Większość przedstawicieli mniejszości niemieckiej osiadłej w Polsce od 1992 r. ma dwa paszporty. Nie chodzi o sentymenty czy szpan, ale o pieniądze. Łatwiej świadczyć usługi po tamtej stronie granicy. Ja na przykład robię meble na wymiar. Rogacka wygrała wybory w barwach Komitetu Wyborczego Mniejszość Niemiecka. Hasło komitetu: “Z nami ponad partiami”. Program miała sensowny, obiecała m.in.utworzyć polsko-niemiecki ciąg kształcenia, od przedszkola po gimnazjum. Placówki oświatowe z językiem niemieckim od dawna cieszą się zainteresowaniem rodziców, również niemających niemieckich korzeni. Prawie 100 procent mieszkańców wybiera dla swoich pociech klasy z rozszerzonym niemieckim. – Chodzi o otwarcie na świat, interes intelektualny – tłumaczą. Nikt się nie boczy, jeżeli z okazji świąt uczniowie w publicznych szkołach prezentują bajki wyłącznie po niemiecku i w tym języku składają życzenia.

PACZKI Z HAMBURGA

Dziadek Piotra walczył w Wehrmachcie, aby Rzesza ciągnęła się od morza do morza. To nie był osobisty wybór, tutejsi stanowili dla Hitlera naturalne mięso armatnie. W 1945 r. mógł wyjechać do Niemiec Zachodnich, ale ckniło mu się za ojcowizną i Gerdą, z którą był po słowie. Wrócił do wsi, która nazywała się całkiem inaczej, język można było połamać, z łatą zbrodniarza wojennego. Z łaski przyznano mu polskie obywatelstwo, przez lata był na cenzurowanym. Wiedział: zły ruch i mogą mu obywatelstwo odebrać.

Gerdy nie było, wyjechała do Niemiec, ale miedze wciąż były te same.

Gerdę odszukał ćwierć wieku później w Hamburgu. Miała za sobą nieudane małżeństwo, więc prosiła “wróć”.

– Jak mam wrócić, skoro nigdy nie byłem w Hamburgu? – rozważał przez kilka wieczorów, siadając z rodziną do kolacji. Za żonę miał Zosię, która w 1945 r. zjechała do Chrząstowic z Wileńszczyzny. Zosia potrafiła po niemiecku powiedzieć “danke”oraz “gutentag”, ale nie protestowała, gdy wieczorami szprechał z synami.

– To jest okno do lepszego świata – mówiła koleżankom. Pewność zyskała dzięki Gertrudzie, a właściwie zawartości przysyłanych przez nią paczek.

GMINA U MALZIGA

Gunter Malzig, mieszkaniec Baden Baden, urodził się w 1933 r. w Gliwicach, ale na szczęście dla Chrząstowic jego rodzice mieli tutaj domek myśliwski i przywozili bachora, żeby pobiegał.

Nigdy nie zapomniał czasu swego dzieciństwa, a co za tym idzie także Chrząstowic. Jego wrażliwość na to, co piękne, co szlachetne, jego szacunek do śląskiej ziemi nie pozwoliły mu zapomnieć. I tak odwiedził już w komunistycznych czasach Chrząstowice, aby pokazać je także swojej rodzinie – relacjonuje kronikarz gminy.

– Ups – wyrwało się pewnie Malzigowi, bo na rodzinnej chałupie była tablica “Urząd Gminy w Chrząstowicach”, a w środku rezydował polski wójt z polskim przewodniczącym rady narodowej i polskimi urzędnikami.

Do tej pory Urząd Gminy Chrząstowice mieści się u Malziga, który niedawno zadeklarował, że nie będzie zabiegać o zwrot nieruchomości. Interes jest obopólny. W zamian demokratyczna Polska pozwala Malzigowi – jak każdemu – odwiedzać Heimat bez ograniczeń, a także finansować Związek Studentów Niemieckich w Opolu, żeby młodzi ludzie poznali wszystkie kraje, w których mieszka mniejszość niemiecka. Wdzięczny chrząstowicki samorząd obdarzył go tytułem Honorowego Obywatela Chrząstowic, żeby dalej był chrząstowiczaninem, choć obecnie bezdomnym.

Identycznym tytułem uhonorowano Oswalda Cioła osiadłego w Bawarii za książkę “DieGemeinde Chronstau (Kranst)bei Óppelnund Umgebung”, w której na 334 stronach przedstawił chrząstowickie kościoły, miejsca grzebalne oraz pomniki tych, którzy grobów nie mają, bo spoczęli daleko na niemieckiej ziemi. Żeby nie przynudzać, dodam jeszcze, że Honorowym Obywatelem Chrząstowic jest również Paul Glados (rocznik 1924), który podczas studiów na Akademii Medycznej w Poznaniu po nocach, bez wsparcia przyjaciół, z latarką w ręce wkuwał polską mowę.

DOJENIE POLSKI

– Czegoś takiego jeszcze w Polsce nie było. Roszczenia Mniejszości Niemieckiej nie powinny doić państwa polskiego! – zagrzmiał w październiku 2012 r. pod chałupą Gflntera Malziga, czytaj Urzędem Gminy w Chrząstowicach, sekretarz okręgowy PiS Arkadiusz Szymański. – Ludzie nie mają na lekarstwa, a wielu ledwie wiąże koniec z końcem. Domaganie się pieniędzy na dwujęzyczne tablice w takim momencie jest haniebne!

Emocje demonstrantów (8 osób, wszystkie spoza terenu gminy) wzbudził zamiar powieszenia tablic z niemieckimi nazwami na dworcach kolejowych w Chrząstowicach, Dębskiej Kuźni i Suchym Borze.

Szymański skrytykował Tuska, który dał szmal (“kolejny raz nas oszukał”), oraz wójt Rogacką (“zamiast odpowiadać na potrzeby mieszkańców, spełnia kaprysy Mniejszości Niemieckiej”). – W zamian można było wyremontować drogi, nakarmić biedne dzieci czy dofinansować podręczniki – wyliczył. Demonstranci zapowiedzieli, że wyślą do Niemców protest z zapytaniem, czy nie wstydzą się doić Polski, zwłaszcza dziś, gdy świat jest w kryzysie.

Na koniec dwie informacje.

PiS jest to ta partia, która żąda, aby Polacy na Litwie mieli wszystko po polsku. Naturalnie polonizacja ma się odbywać wbrew litewskiemu prawu, za to na koszt litewskiego państwa.

Nowe tablice na Opolszczyźnie kosztowały 29 tys. zł.

Autor: Bożena Dunat
Źródło: “Nie” nr 45/2012


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

7 komentarzy

  1. 23 09.01.2013 09:31

    Co to ma za znaczenie ze jest z Pisu? Czy liczy sie to o czym sie mowi czy kto kim jest?
    Pytanie retoryczne, kazdy wie jak jest.
    29 kilozlotych piechota nie chodzi

  2. Gylhyrst 09.01.2013 11:24

    Co do ceny tablic – w pewnej gminie na Podkarpaciu (najbiedniejszej w PL swego czasu) na 3 tablice witające wjeżdżających do gminy poszło 15 tys. Trochę blachy, kilka rurek i kilka wiader betonu żeby to osadzić. Po roku już ledwo było widać, bo deszcze i słońce zrobiły swoje, trzeba było stawiać nowe.
    Takie tablice zrobiłbym i zamontowałbym sam za kilkakrotnie mniej.
    To są piękne dziury dla znikających pieniędzy z budżetów gmin i miast.
    Co do germanizacji – co zrobić, takie czasy, trzeba się poddać, jak lud głupi to trudno. Sam dzięki znajomości niemieckiego jeszcze bardziej czuję się Polakiem, nie na zasadzie “nienawidzę Niemców bo tak i już” tylko na innych zasadach, natomiast Niemcy głupi nigdy nie byli i nie są, przy tym cywilizacyjnie i mentalnie są 100 lat przed nami. Kto zna Niemców i Polaków ten powinien wiedzieć co mam na myśli, z chęcią pociągnę temat.

  3. thalys 09.01.2013 12:05

    Dla mnie to dziwne, niektórym przeszkadzają dwujęzyczne tablice z nazwami miast a przecież notorycznie chodzą do “supermarketów”, wysyłają “e-maile”,jedzą “hot-dogi” itd a w samej warszawie cała infrastruktura komunikacyjna jest już też po angielsku (dla turystów). I nikomu to nie przeszkadza. A jeżeli jakiś gminny urzędnik wydał 30 000 na takie tablice,warte np. 5 000 to niech mu potrącą resztę z pensji albo go wyrzucą ze stanowiska.

  4. pablitto 09.01.2013 12:09

    Zgadzam się z Gylhrystem.

    Dodam jeszcze, że jak sięjedzie pociągiem/autem przez Niemcy przy granicy, to nie dość, że w przygranicznych miastach są napisy na różnych tablicach, czy informacje na dworcach także po polsku, to np. na terenach zamieszkałych przez Sorbów – Dolno i Górno -łużyczan (nie wiem, czy dobrze odmieniłem 😉 – to wszystkie tablice w całym regionie są po niemiecku i dolno/górno-łużycku (dla niewtajemniczonych – to mowa słowiańska, zdziebko podobna do polskiego). A tychże Łużyczan żyje tam może koło 100 tys. rozsianych po całym regionie – chyba Brandemburgia głównie to jest, jak i może 1 land na południe przy naszej granicy.

    A co do mentalności – to niestety prawda. Dopóki u nas wciąż ważniejsze będzie – kto kogo obraził, pozwał, uraził uczucia religijne, sprowokował jakąś mniejszość/większośc jakimś bałwochwalczym pytaniem w mediach, jak pomachać ładnie flagą i być jeszcze bardziej polskim Polakiem od Dmowskiego ;))) etc… zamiast – jak dobrze zaprojektować drogi, jak ułatwić obywatelom produkcję energii, jak usprawnić dostęp do platform wiedzy modernizując przestarzałe zapisy o prawie autorskim, jak pociągnąć sprawnie światłowód do wioski obok, etc.. … dopóty u nas po prostu będzie ciemnogród.

    Tymczasem – bawmy się dalej w cyrk Monty Pythona – akurat cały świat na to leje, bo po prostu idzie dalej, swoją drogą. Polacy w Niemczech są ok, i raczej nie narzekają na byt tamże. Studiują, budują autostrady, robią kariery (wystarczy poszukać polsko brzmiących nazwisk w tamtejszej TV, na uniwersytetach, czy w Bundeslidze 😉 – robią to, co mogliby robić tutaj… tak, ale nie chodzi wcale tylko o to, że Niemcy mają x razy więcej wirtualnej kasy i wirtualnego złota od nas – po prostu jakoś tam wszystko funkcjonuje, bo potrafią się jakoś dogadać, i ogólnie jest większa kultura. Nawet spotkanie z tamtejszą drogówką tak nie przeraża jak w Polsce (doświadczyłem).

  5. Rafal 10.01.2013 13:54

    Witam !

    Z góry piszę że jestem z Opolszczyzny i mam “2 paszporty”, wiele informacji w tym artykule to prawda, lecz niepokoi mnie konstrukcja tego artykułu (mam odczucie że autorka ma jakieś szerokie pretensje).

    My tutaj spokojnie sobie żyjemy, Polscy Niemcy przyjeżdzają na święta wakacje powspominać stare czasy, wypocząć, nikt tutaj nie chce wybijać się na niepodległość, tu jest Polska i koniec.

    Przykro mi gdy czytam ze urzędnicy mówią po Niemiecku czyniąc z tego zarzut, naprawdę wielu z nich Angielskim też włada, a że tablice są w 2 jezykach to znak że i tu nasi Polacy i nasi Niemcy i nasi Ślązacy potrafią sie dogadać.

    Przez przeszło 67 lat rodziny tutaj mieszkające i Niemcy Polacy Ślazacy wymieszali się miedzy sobą, jak Państwo ( nastawieni przeciwko ) wyobrażacie sobie pytanie przy naszym Świątecznym Stole ” no ale jesteś Polakiem Czy Niemcem” “jak by była wojna to za kim byś poszedł” itp

    I co ma powiedzieć dziecko które ma Dziadka Niemca Babcię rodowitą Ślązaczkę Ojciec pracuje w Niemczech a matka to Polka? Jak te dziecko ma się określić ? bo to 3 pokolenie już jest.

    To juz nie złość człowieka ogarnia tylko bezśilność tak jakby kopać leżącego.

    Apeluje do ludzi dobrej woli, zostawcie nas w spokoju, płacimy podatki, ciężko pracujemy, staramy się osiągać ciężko wypracowane kompromisy nie tylko na tle tablic 2 języcznych tylko na polu relacji rodzinnych, chcemy żeby był tutaj spokój.

    My na Opolszcyźnie nie dzielimy ludzi na Niemców Ślązaków Polaków my rozróżniamy ludzi mądrych i głupich.

    Serdecznie was pozdrawiam, nie oceniajcie Opolszczyny surowo bo na to niezasługuje.

  6. grzech 10.01.2013 15:40

    mieszkam na Opolszczyźnie i tablice i niemczenie ziem mnie razi. Jesteśmy rzekomo w Polsce, językiem zgodnie z konstytucją napisaną przez komunistę Stoltzmana (Kwacha) jest język polski. I tutaj powinna być kropka. Nikt nikomu nie broni nauki obcego języka, to pomaga w porozumiewaniu się. Ale niemieckie nazwy na ziemiach polskich? Mówię stanowcze nie!
    Jedynym uzasadnieniem dlaczego tak jest to jest to, że nie ma Polski. ziemie nasze są w Eurokołchozie. Kołchoz nam narzuca prawo, rząd nie jest polski i tylko zarządza więc się nie dziwię niemczeniu Opolszczyzny.
    Aha Ślązacy to Polacy…jak Krakowiacy!

  7. pablitto 11.01.2013 00:41

    heh, zawsze się jakiś “patryyjotta” znajdzie, co pewnie ma delikatny problem ze skonstruowaniem po polsku zdania podrzędnie złożonego…
    ehhh… Chcesz nauczać ludzi, kim są? Popytaj się Ślązaków lepiej, zamiast pisać głupoty.
    Tak, Eurokołchoz jest okropny, tylko jak zatem nazwiesz SŁOWIAŃSKIE dolno/górno łużyckie tablice w Niemczech, gdzie liczebność Sorbów, mieszkających tam od dziada pradziada (podobnie jak Ślązacy, Kaszubi…) wynosi powiedzmy kołe tych >100 000? 100 000 Sorbów kontra 80 milnionowy niemiecki naród, i mają swoje tablice, znaki, informacje etc.. (nie wierzysz – pojedź, sprawdź). Nie wiem tylko, kto to “narzucił” – Eurokołchoz, czy euro-Niemcy. Jak zatem to nazwać? Zsorbienie Niemiec ??? ;))))))))
    …nie mówiąc o tureckim w niektórych szkołach tamże…

    A skoro Ślązacy to Polacy, jak Krakowiacy, czy może Kaszubi (taaaa, język prawie polski mają 😉 – i… o zgrozo, na Kaszubach też są dwujęzyczne tablice!!! Jezus Maria!)…
    hmm, to w takim razie Chorwat i Serb to Jugosłowianie, tak?
    Ujgur i Tybetańczyk to Chińczycy? ;p

    a Łemk to pewnie Eurokołchoźnik… Ukrainiec z akcji Wisła to też Polak naturalnie, i czci pewnie Dmowskiego ;p

    Nie widzisz jaki ten świat już jest poryp@ny? Mało Ci?

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.