Liczba wyświetleń: 1305
Wielu ludzi nie potrafi ścierpieć tego, że ludzie myślący inaczej niż oni demonstrują tę inność publicznie. Zwłaszcza, jak ta inność dotyczy sfery seksu lub religii. Jedni nie potrafią na przykład znieść w miejscach publicznych widoku gejów, inni nie potrafią znieść w tych miejscach widoku krzyża. Niektórzy podejmują nawet aktywne wysiłki, by takie widoki się nie zdarzały.
Ciekawe, że szczególną aktywność przejawiają tutaj osoby wymachujące ostentacyjnie sztandarem Wolności. I tak prezes partii „Wolność i Praworządność”, Janusz Korwin-Mikke, nawoływał do obrzucania jajami uczestników parady EuroPride oraz wysyłania protestów do prezydenta Warszawy przeciwko organizowaniu jej pod hasłem „Nie lękajcie się!”. A członkowie stowarzyszenia „Wolność – Równość – Solidarność” zbierają podpisy pod petycją do Kancelarii Prezydenta RP o usunięcie sprzed Pałacu Prezydenckiego krzyża, który ustawili tam ludzie pragnący upamiętnić ofiary katastrofy smoleńskiej.
O człowieku uważającym, że parady gejów to „terror” pisałem parę dni temu (choć był to akurat nie JKM, a Paweł Kukiz), więc nie chce mi się wałkować tematu jeszcze raz. Pozwolę za to napisać sobie parę słów na temat akcji na rzecz usunięcia krzyża. Ludzie, którzy to organizują, identyfikują się (przynajmniej wielu z nich) z anarchizmem. Tak piszą o nich media, tak wynika z treści zawartych na ich stronach internetowych. Na tych stronach można znaleźć cytat z Lwa Tołstoja opisujący, czym jest anarchizm:
„Anarchizm nie oznacza braku instytucji w ogóle, lecz tych, które zmuszają ludzi do podporządkowania się przemocy”. Można znaleźć też manifest stowarzyszenia, informujący publicznie, czego jego członkowie chcą: „Wolności polegającej na rzeczywistym wpływie na nasze życie. (…) Równego traktowania niezależnie od płci, wyznania, koloru skóry, wieku czy narodowości. (…) Chcemy solidarności. Ludzie powinni kierować się ideą braterstwa, czyli ideą wzajemnej pomocy, wspólnego rozwiązywania problemów oraz dbania o wspólne dobro”.
I jak widać, praktyka kompletnie mija się z deklarowanymi ideami i hasłami. Anarchizm w praktyce wygląda tak, że prosi się władze państwowe, aby zmusiły zwolenników krzyża pod Pałacem Prezydenckim do podporządkowania się przemocy (nie tylko w postaci usunięcia przejawu ich aktywności z przestrzeni publicznej, ale i być może wprost fizycznej, bo całkiem możliwe, że policja podczas przenoszenia krzyża spałuje i siłą usunie tych, co go pilnują). Braterstwo i wzajemna pomoc w praktyce wygląda tak, że oddolna inicjatywa społeczna, jaką było ustawienie krzyża i opór wobec planów jego przeniesienia przez władze spotyka się z ostrym sprzeciwem. Równe traktowanie niezależnie od wyznania wygląda tak, że symbolowi chrześcijańskiemu odmawia się miejsca w przestrzeni publicznej dlatego, że to symbol chrześcijański. Wolność wygląda tak, że dużej grupie katolików odmawia się wpływu na ważną dla nich symboliczno-rytualną sferę ich życia.
Wygląda na to, że wolność wolnością, równość równością, solidarność solidarnością, ale najważniejsze, by dokopać katolikom – podobnie jak dla niektórych wolność wolnością, praworządność praworządnością, ale najważniejsze, by dokopać gejom. Do podludzi nie stosują się zasady.
I piszę to jako zdeklarowany ateista (kto chce, może sprawdzić na Internetowej Liście Ateistów), a nie żaden katolicki oszołom.
Autor i źródło: Jacek Sierpiński
Wielkie mi halo, że usunęli krzyż. Wiadome było, że wiecznie tam stać nie będzie, a PiSiaki się oburzą zawsze i wszędzie.