Dobry moment na sprzątanie w PZPN

W Polskim Związku Piłki Nożnej najwyraźniej ktoś kogoś oszukał, nie wywiązał się z danej obietnicy, zdradził. Efektem tego jest wielka afera, która może okazać się aferą korupcyjną. Co ciekawe, wszyscy o niej mówią, ale niewielu ona dziwi. Można odnieść wrażenie, że – prędzej czy później – spodziewano się wybuchu jakiejś sensacji z przestępczą działalnością najważniejszych działaczy w tle. Bo towarzystwo rządzące polską piłką, poza generalnym wstydem, jaki nam przynosi przy okazji wszelkich publicznych aktywności – powiedzmy delikatnie – godne zaufania nie jest.

Nowa minister sportu zawiadomiła prokuratora generalnego o możliwym przestępstwie, a PZPN poprosiła o wyjaśnienia. Zastawia się, nad wnioskowaniem do sądu o wprowadzenie do Związku kuratora.

Można się zastanawiać, nad czym zastanawia się pani minister. Czy naprawdę oczekuje, że pismo z wyjaśnieniem sprawy z PZPN będzie wiarygodne? Kto je napisze, jeśli nie zaufany Grzegorza Laty, nad którym prezes będzie stał i łamaną polszczyzną (bo z poprawną ma kłopoty) dyktował podwładnemu swą linię obrony.

Joanna Mucha powinna taki wniosek o kuratora sporządzić i to jak najszybciej, zanim chłopaki od Laty zdążą jak najwięcej pochować.

To dobry moment na zrobienie porządków w PZPN. Dotychczas wszyscy politycy, którzy chcieli posprzątać piłkarską centralę, przegrywali z UEFĄ, która – jak wszyscy w świecie sportu wiedzą – jest podobnie działającą, tyko na większą skalę, kliką jak PZPN. Europejska Unia Piłkarska groziła, że nas zawiesi, wykluczy i skompromituje, a polscy politycy się uginali. Teraz, jak sądzę, niewiele nam mogą zrobić. Nie zawieszą polskiej reprezentacji, bo nie uczestniczymy w żadnych rozgrywkach międzynarodowych (eliminacjach czy turniejach), z Euro nas nie wyrzucą, bo bez gospodarza się nie odbędzie. Gospodarza Euro nie zmienią, bo jest już za późno – reprezentacje rezerwują hotele, ośrodki treningowe, bilety są sprzedane, stadiony kończą się budować, cała logistyczna machina jest za bardzo rozpędzona, by nagle, na pół roku przed imprezą wszystko zmieniać.

A zatem – teraz albo nigdy.

Po co? Choćby po to, że ktoś z zewnątrz wreszcie zajrzał w papiery tego państwa w państwie. Żeby zanalizować umowę z firmą Sportfive, której włodarze (na czele z postacią Andrzeja Placzyńskiego – według „Wprost” porucznika SB prowadzącego m.in. o. Konrada Hejmę) mogą do końca swoich dni wieść dostatnie życie tylko z kontraktów zawieranych z (bądź dzięki) PZPN. Żeby sprawdzić, czy opłacało się oddać tej firmie wyłączność na sprzedaż praw do transmisji spotkań polskiej reprezentacji (przez co m.in. kadra musi grać kilka meczów w roku za granicą ze słabymi rywalami – stąd niedawny absurdalny mecz z Białorusią na niemieckiej prowincji). Żeby przyjrzeć się umowom na budowę nowej siedziby związku (czego ma dotyczyć aktualna afera). Żeby wczytać się w całość finansów związku – sprawdzić umowy ze sponsorami, policzyć ile z wpływów PZPN-u trafia do działaczy, ile jest przeznaczane na reprezentacje i szkolenie młodzieży, a ile gdzieś się zawierusza.

Jeśli wierchuszka PZPN przetrwa i ten kryzys, lepsza okazja na skontrolowanie jego kazamatów może się nie nadarzyć, bo za kilka miesięcy zaczynać będziemy eliminacje do brazylijskiego mundialu, z których nie chcielibyśmy być wyrzuceni.

Jest tylko jeden problem – na wiosnę w europejskich pucharach grać będzie stołeczna Legia. Warszawiacy mają najlepszy sezon od kilkunastu lat i zaczynają obawiać się ich uznane europejskie kluby. Gra Legii (w której, co jest ostatnio rzadkością, większość drużyny stanowią Polacy) jest piękna i skuteczna i szkoda byłoby przeciąć tę wspaniałą europejską przygodę, rozpoczętą w Moskwie, kontynuowaną w Bukareszcie, a kto wie, może w lutym w Londynie z Tottenhamem? Zawieszenie klubu w Lidze Europy jest jedynym straszakiem, jaki ma na nas UEFA, ale od czego są przyjaźnie, których dowody widzieliśmy w telewizjach – Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego – z Michelem Platinim? Będzie okazja z nich skorzystać.

Autor: Marek Pyza
Źródło: Stefczyk.info