Dlaczego wschodnia Europa dostaje gorsze produkty?

Opublikowano: 21.08.2017 | Kategorie: Gospodarka, Wiadomości ze świata

Liczba wyświetleń: 870

W Europie nabiera rozpędu skandal z podwójnymi standardami jakości. Wiele produktów spożywczych i chemii gospodarczej ma różny skład w zależności od tego, do którego kraju trafi. Aby dowiedzieć się, jak bardzo różnią się między sobą produkty od tego samego producenta, stacja telewizyjna Rossija 1 wysłała je na ekspertyzę.

Pani Beata na zakupy pojechała do Lidla. Ma tu wszystko w zasięgu ręki: chleb, parówki, kapustę do ulubionej potrawy – bigosu – i żywność dla dzieci dla wnuka. Proszku do prania kobieta nie kupuje w niemieckiej sieci supermarketów. “Proszek do prania kupuję na specjalnym rynku, gdzie trafiają produkty bezpośrednio z Niemiec, a w sklepie niemiecki proszek jest zupełnie inny. Białe rzeczy szarzeją” – zaznaczyła.

„Viesti” w ramach eksperymentu pojechały po proszek do prania najpierw do supermarketu w Niemczech, a potem do Polski. Ponadto testy towarów tej samej marki przeprowadzono w Czechach, gdzie od kilku lat naukowcy zajmują się kwestią podwójnych standardów jakości.

Na Uniwersytecie Chemii i Techniki w Pradze odbyły się badania, w trakcie których naukowcy porównali 21 rodzajów produktów: mięsnych, rybnych, pieczywa. Trafiają one na rynki krajów Grupy Wyszehradzkiej oraz Austrii i Niemiec pod tą samą marką. Okazało się, że w 13 przypadkach istnieją znaczne różnice jakościowe.

W oddziale ochrony produktów żywnościowych nagromadzono dużą liczbę próbek. Nawet gołym okiem widać, jak bardzo się różnią.

“Zawartość saszetek z kawą kupionych w różnych krajach różni się nawet kolorem, nie mówiąc już o składzie. Okazało się, że wszędzie jest różna zawartość kofeiny. Konserwy mięsne z Niemiec są zrobione z wieprzowiny, a ten sam produkt wyprodukowany na Czechy ma dodatek mięsa drobiowego z obróbki mechanicznej” – wyjaśnił Jan Pivonka, kierownik oddziału ochrony produktów żywnościowych Uniwersytetu Chemii i Techniki w Pradze.

Dostarczone przez nas próbki proszku do prania najpierw są porównywane pod względem wyglądu zewnętrznego. Okazuje się, że proszek kupiony w Polsce ma żółty odcień i zawiera mniej cząsteczek ściernych. Następnie próbki wysłano do analizy chemicznej. “Ustalono, że w proszku z Niemiec jest o jedną czwartą substancji aktywnych mniej niż w próbkach z Polski” – powiedział Jan Pivonka.

Przedstawiciele dużych marek nie chcą zauważać problemu, powołując się na to, że na różnice w składzie wpływają preferencje smakowe mieszkańców różnych regionów. Ale obniżeniem kosztów produkcji po cichu zajmują się światowe koncerny w krajach Europy Wschodniej, głównie w Polsce, na Węgrzech i krajach bałtyckich. Często bez wiedzy samego producenta może być tam zmieniany skład produktu poprzez wykorzystanie najtańszych zamienników. Państwowe organy nadzoru wolą przymykać na to oczy.

Źródło: pl.SputnikNews.com


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

6 komentarzy

  1. BrutulloF1 21.08.2017 10:59

    Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz. Niech odda te biliony za wojnę a potem w godności się rozstaniemy.

  2. Wędrowny 21.08.2017 17:56

    No jasne, preferujemy np. czipsy smażone na ordynarnym, przemysłowym, utwardzanym tłuszczu zamiast czipsów smażonych na dobrym oleju słonecznikowym. Pewnie z badań korporacyjnych marketingowców wynika, że statystyczny konsument Kowalski nie przeczytał w życiu ani jednej książki, więc etykiet również nie czyta. Powinniśmy stworzyć ogólnopolską kampanię informującą o żywieniowym holokauście na Polakach!!!

  3. cacor 21.08.2017 17:57

    No jak w mordę strzelił – sprawa w sam raz dla Komisji Europejskiej.
    W końcu łamane są europejskie standardy, więc niech się wykażą…..

  4. MvS 23.08.2017 10:05

    Ehm, problem z niczym ? Jeżeli produkty niemieckie czy francuskie są kiepskie, to niech kupują te polskie ? A jak nie chce się przeczytać etykiety, to sorki: chcącemu krzywda się nie dzieje.
    “W sklepie niemiecki proszek jest zupełnie inny” Oj, a to peszek ;-)))
    O jakości giermańskich tanków też tak gadali a potem ci durni Słowianie zaprojektowali T34-57…

    @ cacor
    Dobre, dobre, nie najgorsze !

  5. Perun 23.08.2017 11:19

    MvS 23.08.2017 10:05

    “O jakości giermańskich tanków też tak gadali a potem ci durni Słowianie zaprojektowali T34-57…”

    T34-57? chodzi chyba o ilość wyprodukowanych egzemplarzy (57tyś) bo takiej wersji nie było.
    T-34/76 nie był jakimś objawieniem super-technologii, prostota konstrukcji i obsługi sprawiła ,że czołg był produkowany na olbrzymią skalę a szkolenie załogi było krótkie. W 1943r armata kalibru 76,2mm już nie wystarczała i trzeba było zastąpić ją działem 85mm. Prostota i masowość produkcji spowodowała, że był to czołg przełomowy. Niemieckie Panzerkampfwagen VI Tiger (Tygrys I) i Panzerkampfwagen VI Ausf. B „Königstiger” (Tygrys II lub Tygrys Królewski) w porównaniu do radzieckich T-34 i powiedzmy amerykańskich M4 Sherman to była kosmiczna technologia jak na tamte czasy ale szedł za tym skomplikowany proces produkcji i problemy z eksploatacją, niestety masowość T-34 i Shermana wygrała. Dopiero IS-3, zaprezentowany dopiero po wojnie(7.09.1945r w Berlinie na defiladzie zwycięstwa) spowodował,że aliantom opadły szczęki, nie było w 45r w arsenale sprzymierzonych czołgu który mógł mu stawić czoła.

  6. MvS 23.08.2017 21:10

    @ Perun
    Mea culpa. Chodziło mi oczywiście o T34/76. Co prawda wersja 57 była, ale mało.
    Co do samego porównania myśli technologicznej, to jakoś tak po napotkaniu tych prostych, jeśli nie prostackich tanków, Szkopy zaczeły na gwałt projektować swoją odpowiedź, czyli potem Panterę, której projekt od Deimlera- VK30.02(DB) był tak podobny do tegoż T34, że komisja go odrzuciła. Pewnie za mało aryjski był 😉
    Dodać można dla smaczku, że ten uber czołg, cud- miód, techniczny majstersztyk, Pzkw V, psuł się na potęgę w warunkach bojowych, bo miał za delikatny i skompikowany układ przeniesienia napędu. No jakoś te radzieckie gniotsia niełamiotsia śmigały po stepach Ukrainy i łoiły tyłki uber- maszynom Wehrmachtu :-)))

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.