Dlaczego nie powinniśmy milczeć?

Opublikowano: 06.06.2012 | Kategorie: Publicystyka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 1196

„Okupacja” Warszawy i Krakowa skończyła się szybkim zwinięciem obozów grupek protestującej lewicy przez włodarzy miast – rękoma policji. Przy okazji pojawiły się oburzone głosy rodzimych „oburzonych”, którzy na własnej skórze doświadczyli, że władze poczynają sobie nader lekko ze swobodami demokratycznymi i prawem do protestu. To, co „mohery”, nie tylko z Krakowskiego Przedmieścia, dawno już wiedziały, stało się teraz doświadczeniem i nauczką dla lewicy „okupującej” publiczną przestrzeń.

Lepiej późno niż wcale. Z tym, że kontestatorska prawica w ostatnich latach zjadła zęby na protestach naprawdę masowych, nie wspieranych przez większość mediów, gdy lewicy wciąż nie udało się przekroczyć masy krytycznej, która pozwoliłaby uznać, że mamy do czynienia z czymś więcej, niż piknikami na świeżym powietrzu. Zaznaczę, że nie mówię tu o działalności np. w kwestii blokad eksmisji, bo to nieco inna historia.

O społeczeństwie obywatelskim w Polsce można napisać wiele. Między innymi to, że zostało w dużym stopniu zepchnięte do niszy „organizacji pozarządowych”, w której ma pięknie kwitnąć, żyć z czerpanych profitów i się nie wychylać, czytać zaangażowane książeczki i radzić o braciach zza Buga. Społeczeństwo obywatelskie w charakterze paprotki – tak to mniej więcej widzę.

O podejściu rządzących do protestów społecznych również można powiedzieć wiele. Zakłamanie III RP dotyczy także tej kwestii. W kraju, który nieco ponad 20 lat temu ogłosił niepodległość i wypisał na sztandarach demoliberalne hasła, w którym byli dysydenci stali się decydentami – swobody obywatelskie i głos ludu są na cenzurowanym. A im bardziej oligarchia i reprezentujący ją establishment umacniają swoją władzę, im pewniej się czują – tym bardziej stają się aroganccy i nieprzyjaźni wobec tej części społeczeństwa, którą nie wszystko zachwyca. A w myśl pewnych oświeconych, politycznie poprawnych standardów powinno.

Demokracja po polsku: Ty się zanadto nie wychylasz, my właściwie dajemy ci święty spokój, w końcu żyjemy w cywilizowanym kraju, nie na jakiejś Białorusi. Ale nie przesadzaj z aktywnością i protestami – toż to niepotrzebne jątrzenie i czysty populizm. Uszanuj spokój i dobre samopoczucie starszych panów, co o taką Polskę dla ciebie walczyli… Nie rezonuj, obywatelu, jeśli nie siedziałeś za komuny i nie męczyłeś wątroby, w imię pluralizmu oczywiście, konsumpcją wódeczności z Urbanem.

Nic też dziwnego, że idea i praktyka „społeczeństwa obywatelskiego” są w Polsce traktowane jako jeszcze jedno narzędzie wzmacniania władzy i prymatu ideologii wyrażającej poglądy i interesy najlepiej sytuowanych, najbardziej ustosunkowanych beneficjentów III RP. To sytuacja patologiczna, bo zawłaszcza i przekreśla suwerenność ludu, jego potencjalną chęć i pole aktywności (i tak niewielkie), traktując je czysto instrumentalnie. Ujmę rzecz w dużym skrócie: jeśli ośmielasz się działać i wypowiadać publicznie, wbrew ideologicznemu i instytucjonalnemu „konsensusowi” elit, wbrew „umowie społecznej” panującej w III RP – stajesz się populistą, niebezpiecznym radykałem, „oszołomem”, „skrajną lewicą/prawicą”. A Twój publiczny protest zostanie szybko spacyfikowany, niezależnie od tego, czy ośmieliłeś się ustawić krzyż ze zniczy, zablokować wejścia do parlamentu, czy współuczestniczyłeś w rozbiciu kilku namiotów w centrum Warszawy lub Krakowa.

Znamienne są ostatnie wydarzenia związane właśnie z odrzuceniem wniosku o referendum w sprawie „reformy” oraz późniejsze reakcje na zablokowanie Sejmu przez związkowców. Każdy ma swój plac boju z arogancją i poczuciem bezkarności władzy. Prawica – Krakowskie Przedmieście. Społeczna, prozwiązkowa lewica – okupację Sejmu. Ale przynajmniej póki co są to dwa różne doświadczenia. Problem polega na tym, że siły, które mają swoje powody, by zakwestionować i kontestować polskie status quo, stoją właściwie w opozycji do siebie i wzajemnie szachują się niechęcią i obcością. Mówię tu o prawicowej opozycji i stosunkowo nielicznych środowiskach lewicy pozaparlamentarnej. Dodatkowym problemem jest to, że znacząca część ideowej lewicy nie raz już pokazała, że w mniej lub bardziej świadomy i przemyślany sposób woli opowiedzieć się za konsensusem III RP i przeciw pisowskiej czy związkowej opozycji. Gdy ma do wyboru walkę z Platformą Obywatelską i jej antysocjalnymi reformami i „walkę z faszyzmem”, wybiera to drugie. Faszyzm nie przechodzi, neoliberalne ustawy w Sejmie – owszem.

Pytanie, czy Euro 2012 stanie się okazją do wspólnego wystąpienia ponad podziałami. Nie mam co do tego pewności, mam jedynie cień nadziei. Impas może przełamać – co miałoby arcyinteresujące historyczne konotacje – „Solidarność”. Jej opór wobec platformerskiego reżimu politycznego popiera w niemałym stopniu prawica i lewica, media kontestatorskiej prawicy i głosy lewicowej opinii (tak, pamiętam o proporcjach, przemawiających na niekorzyść lewicy). Dla lewicy to doświadczenie byłoby pożyteczne ze wszech miar – także ze względów pedagogicznych, leksykalnych i semantycznych.

Mówiąc wprost – od dzisiejszej „Solidarności” lewica ma szansę nauczyć się języka oporu społecznego, przystającego do mowy przeciętnych Polaków. A także przestać wdzięczyć się intelektualnym żargonem do samej siebie i garstki oczytanych dżentelmenów.

Nie, nie głoszę obskuranckiej tezy o rezygnacji z myślenia i konstruowania wartościowych teorii. Głoszę zachętę do zerwania z mówieniem do towarzyszek i towarzyszy z kawiarni. Nie dlatego, że uważam, iż proletariusze, prekariusze, potencjalny elektorat lewicy, na kawę nie chodzi i jest mu to „klasowo obce”. Myślę jednak, że język protestu jest mocniej osadzony w przyziemności, a mniej w publicystyce, tworzonej nierzadko w sterylnej przestrzeni idei, albo w takich miejscach, które są od „języka mas” fizycznie i symbolicznie odseparowane. Głoszę ideę nie tylko trzymania się „szarej rzeczywistości”, ale i zdolności mówienia o niej z ludźmi, którzy ją zamieszkują. Myślę, że lewicowe mówienie o Polsce zza kierownicy snobistycznego auta, które notabene symbolizuje triumfy neoliberalizmu, jest bardzo utrudnione.

Na koniec nieco etycznego patosu. Tytuł tego felietonu nawiązuje do książki Martina Luther Kinga, „Dlaczego nie możemy czekać”. Z niej pochodzić myśl: „Pokonana racja jest silniejsza niż triumfujące zło”. To myśl przede wszystkim dla tych, którzy obecnie pytają: co zrobić z faktem, że stoimy na przegranej pozycji wobec realnego liberalizmu. Odpowiedzią jest świadomość wartości tego, za czym się opowiadamy, nie resentyment przegranych. Ale nie jest to także proklamacja manifestu bierności. W słowach Kinga kryje się nadzieja. Daje ją wielkość sprawy, która wydaje się przegrana. Dlatego nie powinniśmy milczeć. Dlatego musimy nauczyć się mówić: językiem ulicy i na ulicy – w trakcie Euro 2012, razem z „Solidarnością”, razem z kontestatorską prawicą, gdy trzeba. Oby taka szansa była nam dana.

Autor: Krzysztof Wołodźko
Źródło: Nowy Obywatel

O AUTORZE

Krzysztof Wołodźko (ur. 1977) – na ogół publicysta, bloger (www.consolamentum.salon24.pl). Pisał i/lub pisze m.in. do „Trybuny”, „Życia Duchowego”, „Znaku”, „Gazety Polskiej Codziennie”, „Kontaktu”, portali Teologii Politycznej, deon.pl, ngo.pl. Uczestnik cyklu dokumentalnego „System 09” i „System: rewolucja Solidarności”. Członek Zespołu „Pressji”. Redaktor „Nowego Obywatela”.


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

11 komentarzy

  1. JamiroQ 06.06.2012 13:34

    Piękny artykuł. Polacy powinni zjednoczyć się WOKÓŁ SPRAWY, nie pod sztandarem takiej czy innej opcji politycznej. Niestety tradycyjna “prawica” nie rozumie (lub nie chce zrozumieć) ponadnarodowych idei humanizmu lewicy, a “lewica” nie toleruje (nie chce zrozumieć) patriotycznego ducha “prawicy”. Ta ostatnia jest często przesiąknięta zbyt dużą ufnością w “boskość” kościoła katolickiego, co narusza egalitaryzm lewicy itd itp. Wszak SPRAWA jest jasna – odsunąć od władzy POmioty niszczące ten kraj!

  2. janpol 06.06.2012 15:21

    Dokładnie! Wygląda na to, że tylko “sprawa” skupia uwagę znaczącej ilości wyborców (np. ACTA i okolice, nawet POpaprańcy w końcu zrozumieli, że coś tu nie-halo) i na takiej “sprawie” należy oprzeć organizacje ruchu np. “oburzonych” w celu zmiany naszej rzeczywistości społ.-pol. Uważam, ze najlepsza była by sprawa budowy społeczeństwa obywatelskiego, ale to chyba “zbyt skomplikowane” dla większości. Może rację ma prof. Przystawa, że należy się skupić na prostej sprawie np. wprowadzeniu jednomandatowych okręgów wyborczych?

  3. MaKTrix 06.06.2012 15:39

    Zgadzam się “piękny artykuł” dający nadzieję i zagrzewający do walki,nawet jesli teraz stoimy na przegranej pozycji…

  4. eLJot 06.06.2012 16:57

    JOWy to kicha, na odkryju obejrzyj sobie cała prawda o JOW.

  5. janpol 06.06.2012 17:23

    ~@eLJot: Taka mała prośba: jeżeli coś jest trochę starsze, co mam poczytać to proszę o np. link, bo czasem trudno znaleźć.

    Ale ogólnie: nawet jeżeli 1000 osób uważa że coś jest kicha to wcale nie znaczy, że to jest kich naprawdę. JOW z ordynacją większościową i sensownymi regułami zgłaszania kandydatów to, moim zdaniem, jedyny sposób wyznaczania prawdziwej i reprezentatywnej demokratycznej władzy. Chociaż ideałem byłaby demokracja bezpośrednia.

  6. pasanger8 06.06.2012 23:11

    Nie wspomniał autor o tym ,że jakby nie patrzeć to ,,Solidarność” bardzo długo zdradzała pracowników i osłaniała obecny system władzy -obecna blokada też była opowiedzeniem się po stronie PiS ,zresztą pan Śniadek posłem PiS-u jest jakby kto zapomniał-tego PiSu,który zlikwidował w 2006 r podatek spadkowy i obniżył wyższą stawkę PIT z 40% do 32% w ramach ,,solidarnej Polski”-przeciwstawianej Polsce liberalnej. Tak ,że ,,Solidarność” musi zrobić o wiele więcej ,żeby odkupić swoją zdradę pracowniczych interesów w postaci osłaniania reform Balcerowicza.
    Powołanie się na tradycję Martina Luthera Kinga czy pokojowe metody oporu Gandhiego uważam za bardzo słuszne -gdyby zrobiono blokadę całej Warszawy w postaci pokojowych sittingów(protestujący siadają na ziemi-blokują jakieś miejsce)i przyszło na tę blokadę chociaż 200 tysięcy ludzi -to inaczej wyglądałyby rozmowy z władzami-policja nie rozgoniłaby 200 tysięcy ludzi -2 tygodnie blokady Warszawy i rząd podaje się do dymisji a referendum się odbywa -zobaczcie ilu ludzi było na marszu gwiaździstym w Waszyngtonie gdy przemawiał Martin Luther King i ile jeszcze ciężkiej pracy przed opozycją antysystemową aby przełamać obojętność ludzi
    Martin Luther King “I have a dream”- Napisy PL…Pt.2 – YouTube
    http://www.youtube.com/watch?v=v2HzmonoJWU

    @janpolu JOW-y wzmacniają najsilniejsze partie tego chyba nie chcesz z tym ,że ideałem jest większa rola demokracji bezpośredniej wypada się tylko zgodzić -jakoś w Szwajcarii ten głupi lud podejmuje decyzje bezpośrednio w referendach od setek lat i głodem nie przymierają-pewnie dlatego ,że lobbysta może ,,przedstawicielowi ludu “dać walizkę z forsą a tak musi przekupić cały ,,lud”-to znacznie trudniejsze.

  7. janpol 07.06.2012 01:32

    ~@pasanger8: Jest co najmniej 2 (lub więcej) Solidarności. Pierwsza to ta, która zgromadziła ludzi wokół sprawy: “dość samowoli komunwładzy, nic o nas bez nas” i to był ruch autentyczny, skuteczny i masowy. Te następne to oczywiście miały różne cele i faktycznie, przynajmniej od czasu do czasu się kompromitowały.

    Najsilniejsze partie to wzmacnia aktualnie obowiązująca ordynacja a na dodatek uniemożliwia wybieranie lokalnych liderów, nawet partyjnych ale nie mających poparcia w “centrali” partii i pomijanych na listach wyborczych. W przypadku JOW tacy liderzy mają przynajmniej szansę w wyborach. Oczywiście te JOW też powinny być ustalane w jakiś logiczny i przejrzysty sposób bez możliwości manipulacji przez rządzących (np. przy liczebności wyborców i granicach JOW ustalanych wg. własnego widzimisię rządzących).

  8. egzopolityka 07.06.2012 08:26

    Jeżeli ktoś mi robił zdjęcia to proszę je opublikować. Mogą mi się przydać. Stałem zaraz koło tego obozu w Krakowie i przez kilka godzin rozdawałem ulotki antyrządowe. Miałem piracką czapkę.

  9. memento 07.06.2012 10:05
  10. 8pasanger 08.06.2012 04:04

    Utrwalenie systemu partyjnego przez jego niewielkie polepszenie(centrala partii będzie musiała stawiać na ludzi popularnych w danej partii zamiast przywiezionych w teczce z centrali)-tyle ,że ma to uzdrowić system oparty na demokracji przedstawicielskiej ,który jest właśnie przyczyną choroby.Widzieliśmy co nasi ,,przedstawiciele” zrobili z propozycją referendum-podtarli sobie nią tyłek a co gorsza w obecnym systemie mogli to zrobić w pełni ,,legalnie” sejm przecież nie musi tylko może się na referendum zgodzić albo nie -nawet gdyby pod wnioskiem podpisało się 99% uprawnionych do głosowania.Dzisiaj w epoce gdy możesz w banku internetowym zrobić przelew na 100 tysięcy USD -nie możesz internetowo głosować -to przecież archaiczne na maxa-cała (albo 95%)tej całej klasy nie jest nam w ogóle potrzebne-moglibyśmy w referendach decydować o wszystkim (albo przynajmniej o większej ilości spraw) bez ,,przedstawicieli”,którzy nie dość ,że notorycznie robią nas w konia to jeszcze żyją z tego(oraz z pieniędzy z walizek od lobbystów)jak pączki w maśle. Gadanie o tym ,że nie można tego zrobić to zwyczajne bicie piany-prędzej czy później się to stanie.Ale wojna o to będzie na śmierć i życie -z czego żyłby taki pasożyt jak Niesiołowski,Kaczyński czy Napieralski?Musieli by się wziąć do uczciwej roboty -czego póki tchu im starczy nie zrobią.

  11. janpol 11.06.2012 03:28

    ~@8pasanger: Nie wypisuj głupot i pierdół, powtarzając propagandowe bzdury rożnych propagandzistów wrogów społeczeństwa obywatelskiego. Parlament WB (a ściślej Izba Gmin), który wybierany jest w okręgach jednomandatowych składa się nie z dwóch, tylko z trzech silnych partii, bez których nie uda się stworzyć większości rządowej: Partia Konserwatywna, Partia Pracy i Liberalni Demokraci a do tego kilkudziesięciu (na ok. 650 parlamentarzystów) z innych małych partii w tym też PARLAMENTARZYŚCI BEZPARTYJNI (!!!!!). I tak jest we WSZYSTKICH krajach gdzie obowiązuje podobna ordynacja wyborcza i to jest PRAWDZIWA demokracja i reprezentacja obywateli i wyborców, nawet jeżeli udajesz, że nie rozumiesz, że lokalny działacz jednej z czołowych partii w danym kraju i okręgu wyborczym to nie jest “normalny” obywatel i parlamentarzysta!!!

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.