Deficyt solidarności

Opublikowano: 23.09.2013 | Kategorie: Gospodarka, Polityka, Publicystyka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 624

Strajkującym w sierpniu 1980 r. szło o godność ludzi pracy. 33 lata później ten sam postulat wrócił w protestach związkowców w Warszawie. Gospodarka dostała zadyszki, bezrobocie sięga 13 proc., praca jest niepewna i źle płatna, ceny rosną. Polacy spędzają w pracy najwięcej godzin obok Koreańczyków, co wiceministra Beata Stelmach uznała za wyraz ich pracowitości, a nie za dowód na to, że trudno im związać koniec z końcem.

W 1980 r. zachodnie media i rodzima szeptana propaganda ostrzegały, że Moskwa nigdy nie zaakceptuje wolnych związków zawodowych w Polsce. Teraz niedobitkom dawnej klasy robotniczej mówi się, że ich postulatów nie zaakceptuje rynek, bo idą pod prąd nowym globalnym realiom, już nie geopolitycznym, lecz zglobalizowanej gospodarki. Bratnie wojska nie wkroczą, ale inwestorzy zagłosują nogami.

Równowaga między kapitałem a pracą została zachwiana nie tylko w Polsce. Niskokwalifikowane, niskopłatne prace, niedające możliwości zatrudnienia w pełnym wymiarze godzin, w 2010 r. wykonywało w UE średnio 17 proc. zatrudnionych, a w Niemczech nawet 22 proc. W Wielkiej Brytanii symbolem postrecesyjnej gospodarki stały się zerowe kontrakty, na które, według związków zawodowych, skazanych jest ok. 5 mln pracowników. Spadek płac w tym kraju po 2010 r. jest drugim największym w G20.

Czy z faktu, że jakość zatrudnienia pogarsza się wszędzie, ma wynikać, że lepiej, by Polacy siedzieli cicho? Polską specyfikę określa m.in. to, że kraj jest nie tylko gorzej zarządzany od krajów starej UE, ale od nich biedniejszy. Ma też sporo cech państwa skolonizowanego przez obcy kapitał bankowy i handlowy. Jest krajem rosnących społecznych kontrastów, w którym polityczne elity wywodzące się ze świeżego w społecznej pamięci, niesprawiedliwego awansu bądź dokooptowania dawnej opozycji, słabo rozumieją i zabiegają o interes narodowy. Wyczerpuje się też model rozwoju oparty na ekspansji długu na cele konsumpcyjne, wyprzedaży majątku narodowego, przyciąganiu zagranicznego kapitału za wszelką cenę i dotacjach z UE.

Protesty w Warszawie, tak jak te sprzed ponad 30 lat, nie dotyczyły partykularnego interesu tej bądź innej grupy społecznej. Był to wyraz społecznej troski o to, że sprawy idą w złym kierunku. Robotnicy z 1980 r. są dziś zawiedzeni dawną demokratyczną opozycją, którą wynieśli do władzy, buntują się przeciw przerzucaniu na nich kosztów transformacji i modelowi gospodarki, który czyni z nich pariasów. Wciąż są tacy, którym na Polsce zależy.

Autor: Andrzej Świdlicki
Źródło: eLondyn


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

4 komentarze

  1. edek 23.09.2013 21:51

    Tylko dlaczego związki zorganizowały protesty nie przed wprowadzeniem nowelizacji kodeksu pracy, a po? Musztarda po obiedzie. I zero taktyki. Nie mówiąc o rozsądku…
    Gdyby zrobić POZYTYWNE wyliczenie możliwych nowych miejsc pracy… Gdyby sami Polacy zadbali o siebie. I nie oglądając się na sprzedajnych polityków zaczęli kupować POLSKIE PRODUKTY… Niech każdy wyda choć 50 zł miesięcznie więcej na polskie produkty… To staje się sumą…1900000000 zł (1,9mld zł) więcej dla polskich firm. Ile by to stworzyło miejsc pracy? Na pewno dużo…
    Ale Polacy są ogłupionym narodem… I nigdy tego nie zrealizują…

  2. gonzo111 24.09.2013 14:58

    edek

    Tak. Tylko gdzie teraz szukać polskiego produktu ?
    Większość marek jest w rękach koncernów.

  3. pasanger8 24.09.2013 18:19

    Najpierw władze musiałyby się poczuć odpowiedzialne za poziom bezrobocia.W konstytucji mamy nawet zapisany obowiązek władz publicznych jego zwalczania.Wysoki jego poziom pogarsza sytuację pracowników na rynku ale kto ma te władze do tego zmusić?Młodzi libertarianie z wypranymi mózgami i pracujący na czarno po 14 godzin dziennie na budowach aż nie staną się kalekami?

  4. edek 26.09.2013 09:40

    @gonzo111
    Zgadza się. Można wybierać z kurczącej się ilości polskich marek, które jeszcze są.
    Tu brak instynktu samozachowawczego dorobkiewiczów widzących poprawę swojej przyszłości tylko w chorej liberalnej ideologii. Powinni robić wszystko by głosić hasła wspierania rodzimej produkcji.
    Albo kupować produkty firm zagranicznych ale wyprodukowane w zakładach w Polsce.
    Jeśli Polska nie będzie nic produkować, to zbankrutuje. Jeśli będziemy więcej wysyłać pieniędzy za granicę niż otrzymywać za swoje produkty, to czeka nas katastrofa jakiej jeszcze nie było. To jest powolny proces. Polska od upadku komunizmu ma ujemny bilans handlowy. Jak skutki będą naprawdę widoczne, to będzie na wszelkie akcje ratunkowe już za późno…
    Ostatnio jakimś cudem się odwrócił. Co jest bardzo dziwne, ciekawe czy Tuskowi nie grzebali w danych GUS-u…

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.