Czym są konsultacje społeczne i jak rząd ich unika

Opublikowano: 22.12.2015 | Kategorie: Polityka, Prawo, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 1421

Coraz więcej mówi się o tym, że rząd PiS unika konsultacji społecznych. Czym właściwie są te konsultacje? Czy mają jakiekolwiek znaczenie dla przeciętnego obywatela? Czy ich brak może zaszkodzić partii rządzącej? Postarałem się jak najprościej odpowiedzieć na to pytanie.

“Dziennik Internautów” wielokrotnie narzekał na brak konsultacji społecznych przy tworzeniu ustaw. Omijanie konsultacji społecznych zdarzało się za rządów PO i wówczas to krytykowaliśmy. Za rządów PiS omijanie konsultacji staje się niemal normą i nie tylko my to dostrzegamy. Coraz częściej organizacje pozarządowe apelują do władz o konsultowanie ustaw z obywatelami. Te apele trafiają w próżnie. Dlaczego? Może po prostu wielu ludzi nie wie czym naprawdę są konsultacje społeczne i jak wpływają na tworzenie prawa? Ba! Odnoszę ostatnio wrażenie, że nawet pewna część polityków nie wie czym właściwie są konsultacje społeczne.

Spróbujmy to wyjaśnić najprościej jak się da.

Najczęściej słysząc o projektach ustaw nie zastanawiamy się nad tym, kto te projekty napisał. Warto więc przypomnieć, że projekt ustawy może zgłosić: Prezydent, Senat, Rząd (czyli Rada Ministrów), posłowie oraz obywatele.

Wiele osób jest zdania, że najbardziej właściwą ścieżką dla ustawy jest ścieżka rządowa. Jest ona czasem długa, ale dzięki temu w prace nad projektem angażuje się wiele różnych osób, nie tylko ze strony rządu. Ta ścieżka może mieć kilka etapów.

1. Zwykle jest tak, że jakieś ministerstwo przedstawia projekt założeń ustawy. Jest to dokument opisujący co dokładnie ministerstwo chce zrobić i jak. Przykładem może być projekt założeń do ustawy o monitoringu.

2. Projekt założeń jest poddawany m.in. konsultacjom publicznym tzn. każdy zainteresowany może przysłać swoją opinię. Po zebraniu opinii ministerstwo powinno się odnieść się do zgłoszonych uwag.

3. Projekt założeń jest przyjmowany przez Radę Ministrów (Rząd).

4. Na podstawie projektu założeń powstaje projekt ustawy. To już jest propozycja konkretnego brzmienia przepisów. Projekt ustawy znów poddawany jest konsultacjom. Różni ludzie czytają projekt i przedstawiają swoje uwagi, a wszystko odbywa się publicznie.

5. Projekt ustawy może być poprawiony w oparciu o wyniki konsultacji i wreszcie trafia do Rady Ministrów. Jeśli Rada Ministrów go przyjmie, projekt trafia do Sejmu.

Opisano tutaj to idealny scenariusz. W praktyce może być tak, że ministerstwo przedstawi od razu projekt ustawy, bez założeń. Może się też zdarzyć, że konsultacje trwają bardzo krótko i nikt nie zdąży się wypowiedzieć.

Czy konsultacje mają znaczenie dla Ciebie? Tak. Konsultacje mają znaczenie dla Ciebie, nawet jeśli nie bierzesz udziału w konsultacjach i nie czytasz ustaleń z konsultacji!

W tym idealnym scenariuszu różne organizacje zgłaszają uwagi i robią to publicznie. Potem jest projekt ustawy i znów są zgłaszane uwagi. Cały ten proces jest śledzony nie tylko przez polityków, ale także przez media. Jeśli jakiś ekspert zgłasza cenną uwagę w konsultacjach, dziennikarze zwykle to podchwytują i mogą zgłębić temat poprzez zadawanie pytań kolejnym ekspertom. Konsultacje społeczne są niczym podpałka do debaty publicznej.

Załóżmy, że dyskutujemy ustawę o grach hazardowych. Może Ci się wydawać, że ta ustawa Cię nie dotyczy. W czasie konsultacji ktoś jednak zauważa, że ustawa zawiera przepisy wprowadzające cenzurę internetu. To już może Cię dotyczyć, a tak przecież było z Rejestrem Stron i Usług Niedozwolonych za czasów PO.

Konsultacje pozwalają wychwycić zamierzone kruczki i niezamierzone błędy. Media mają czas na przedyskutowanie tematu. Obywatele zwykle śledzą różne media i dzięki temu nakręca się debata o projekcie.

Konsultacje społeczne mogą wpłynąć na decyzje polityków nawet wtedy, gdy zgłoszone uwagi będą początkowo puszczone mimo uszu. Liczy się bowiem to, że etap konsultacji wydłuża i nasila debatę społeczną.

Partia obecnie rządząca pomija żmudny etap konsultacji społecznych. PiS chętnie korzysta z tzw. ścieżki poselskiej. Posłowie tworzą od razu projekt ustawy, który od razu wpływa do Sejmu, bez konsultacji. Co prawda w Sejmie poddawany jest on pewnym analizom, ale przed samym wpłynięciem projektu do Sejmu nie ma praktycznie żadnej debaty. Skoro nie ma debaty, nie ma wychwytywania kruczków, nie ma wychwytywania błędów. Sito staje się rzadsze, społeczeństwo ma mniej czasu na rekację.

Co gorsza, PiS używa ścieżki poselskiej do wprowadzania do Sejmu projektów, które wyraźnie pochodzą od rządu. Przykładowo gdy Ministerstwo Edukacji Narodowej ogłosiło koniec obowiązku szkolnego dla 6-latków, minister edukacji przedstawiła… projekt poselski. Jeśli minister przedstawia projekt poselski, to czy naprawdę jest on poselski? Co gorsza, minister edukacji powiedziała, że były w tej sprawie konsultacje społeczne. Tak naprawdę nie było konsultacji.

Niedawno w Sejmie pewna posłanka stwierdziła, że wybory to były konsultacje. To trochę tak jakby powiedzieć, że zakup niewybudowanej jeszcze nieruchomości oznacza automatyczną zgodę na wszystkie modyfikacje oferty i ceny według ustaleń wykonawcy. Kiepski pomysł.

Członkowie Obywatelskiego Forum Legislacji działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego policzyli, że rząd prowadzi obecnie prace nad trzema projektami ustaw (stan na 16.12.2015). Tymczasem sejm pracuje lub zakończył prace nad 24 projektami wniesionymi przez posłów partii rządzącej. Chodzi o ustawy o ogromnym znaczeniu, a jednak nie były one konsultowane.

Nie trzeba zresztą podobnych statystyk. Wystarczy spojrzeć na stronę z wykazem druków Sejmowych. Czy widzicie jak często na tej stronie pojawiają się słowa “Poselski projekt….”. Oczywiście nie wszystkie te projekty pochodzą od PiS, ale to mrowie projektów poselskich o czymś świadczy.

Brak konsultacji szkodzi nie tylko tym, którzy są przeciwni wprowadzanym zmianom. Szkodzi on również samym politykom partii rządzącej. Dlaczego?

Politycy nie są ekspertami w każdej dziedzinie. Nawet jeśli mają dobre intencje, mogą zrobić bubla prawnego z czystej nieuwagi albo niewiedzy. Każdy z nas napisał kiedyś komentarz w sieci lub jakiś inny wpis, w którym ujęliśmy rzeczy inaczej niż zamierzaliśmy. Programiści wiedzą, że w każdym kodzie może się znaleźć błąd. Z ustawami jest podobnie. Przy najlepszych intencjach mogą powstać niezamierzone błędy.

Konsultacje społeczne pozwalają wyeliminować niezamierzone błędy. Konsultacje są tanim sposobem na uzyskanie ekspertyz. Czy macie pojęcie ile normalnie kosztowałaby analiza prawna projektu ustawy? Ekspert nie wziąłby mało. Konsultacje społeczne to okazja do pozyskania wielu opinii całkiem za darmo.

Spójrzmy na trwające obecnie prace nad ustawą medialną. Już teraz wiemy, że projekt zostanie przedstawiony później niż obiecano i będzie inny niż początkowo zapowiadano. Dlaczego? Bo posłowie PiS nagle się zorientowali, że to nie będzie takie proste. Obawiam się, że projekt i tak może mieć poważne wady, jeśli nadal będą nad nim pracować tylko posłowie PiS. Konsultacje społeczne mogłyby ułatwić przygotowanie dobrego projektu.

Rezygnowanie z konsultacji jest porównywalne do sytuacji, w której programista rezygnowałby z propozycji uważnego przejrzenia kodu przez kilkudziesięciu lub kilkuset innych programistów… całkiem za darmo. Niekorzystanie z takiej pomocy jest po prostu głupie, a błędy ujawniane najpierw z powodu pychy i tak później się ujawnią…

Dokładnie dwa tygodnie temu skierowałem do Kancelarii Premiera pewne pytania w sprawie konsultacji. Chciałbym wiedzieć, czy obecne pomijanie konsultacji poprzez stosowanie ścieżki poselskiej to tylko taka przejściowa praktyka, czy może będzie to typowe zachowanie tego rządu. Kancelarii Premiera jak dotąd nie odpowiedziała na moje pytanie.

Autorstwo: Marcin Maj
Źródło: DI.com.pl


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

8 komentarzy

  1. lord_Algeroth 22.12.2015 10:22

    Moim skromnym zdaniem, PiS bardzo chce uzdrowić naszą ojczyznę, lecz ze względu na nieustającą manipulację mediów zagranicznych(naszych rodzimych już niewiele zostało), nie chce dopuścić do konsultacji. Wiedzą doskonale, że siła pieniądza z zagranicy jest olbrzymia i może niejednego Kowalskiego skusić, a to z kolei zablokuje jakiekolwiek posunięcia rządu, który został demokratycznie wybrany. O tym nie powinniśmy zapominać. Jeżeli połowa polaków wzięła udział w wyborach, a reszta czeka bierni na rozwój wydarzeń, jakim prawem grupy typu KOD szczekają w ich imieniu?
    Większość zadecydowała, a ci, co nie brali udziału w wyborach, niech siedzą cicho, albo ruszą zadki do następnych wyborów, które z resztą najprawdopodobniej odbędą się szybciej niż zakładamy.
    Pozdrawiam

  2. MB 22.12.2015 11:53

    @lord_Algeroth
    A dlaczego nie mówią o tym wprost? Bo też dali się, jak to piszesz, skusić. Grają swoją rolę jak pozostałe partie reżimowe. Za chwilę znowu odpadną od koryta, ale kolejna “tradycja” pozostanie – nowych aktów prawnych nie będzie się konsultować.
    Jak po tylu latach po-pisów można się jeszcze nabierać mainstreamowym partiom?

  3. Fenix 22.12.2015 12:42

    @ Maj , Ja popieram konsultacje społeczno – obywatelskie ustaw , z referendami włącznie, tworzonego prawa.
    @lord, nie wybieram ludzi władzy ,nie popieram ludzi władzy, notorycznie fałszowane wybory partyjne od lat ! Władza dla większości ! Nie dla partyjnych wodzów z ich przydupasami . Większość obywateli jest wolnych , nie zamierza należeć do kalejdoskopu partii, nie ma zamiaru tej garstki władzy nierządu wybierać, nie ma zamiaru wspierać czy popierać.
    Przyjmijcie to w końcu do wiadomości , nieludzie !
    Jawne wybory, to kopia karty dla sprawdzenia oddanego głosu z numerem dowodu osoby i list zamieszczonych w internecie w dniu wyborów .
    Wybory na zasadzie pracy ” bancomat ” i transferu danych kopia.
    Nie sprawowaniem władzy . Lecz udziałem dóbr każdemu zajmijmy się , by dzielić władzę.

  4. Fenix 22.12.2015 12:46

    Ban.komat , Józefina bezprawnie się wcina ! Najwyższy czas to poprawić Maurycy,bo to kolejny post odrzucony ?

  5. lord_Algeroth 22.12.2015 13:19

    @mb
    Tak, taka opcja też jest bardzo możliwa. Od lat pęd do koryta zaćmiewa rozsądek.
    Nie popieram PiS-u. Przyjrzałem się strategii Kukiza i muszę powiedzieć, że parę ich pomysłów ma sens. Co do mówienia wprost: śledząc media w stylu tefałen, widzę i słyszę jak przekręcają wyrazy, dodają niewypowiedziane słowa. Daleko nie szukając Kaczyński powiedział na demonstracji: “pora na wielką przebudowę kraju”. Media podały: “pora na gruntowną przebudowę kraju”.
    Według mnie to wielka różnica. To tylko jeden przykład, a jest ich po wiele, wiele więcej.
    Ja chcę żyć godnie we własnym, nie sprzedanym zachodowi kraju.
    Jak pewnie każdy z nas. Też mam wątpliwości co do PiS-u, ale biorąc pod uwagę to co zrobiła PO,
    nie jestem pewny czy PiS jest w stanie jeszcze bardziej wywłaszczyć Polskę.
    Pozdrawiam

  6. Rozbi 22.12.2015 16:27

    Ostatnio wpadłem na genialny pomysł – natchnęła mnie sytuacja z Trybunałem Konstytucyjnym.
    Otóż obecnie rozsądza on zgodność przepisów / ustaw / rozporządzeń itp – raczej po ich wejściu w życie (chyba że prezydent o to poprosi przed podpisaniem ustawy)

    A co by było gdyby ustawa nie mogła wejść w życie dopóki nie zostanie pozytywnie rozpatrzona przez Trybunał (nawet niech będzie w pełnym składzie jak proponuje PiS)
    Jakie życie byłoby piękniejsze – zamiast półtora tysiąca przepisów rocznie mielibyśmy może ze 100-200 – inflacja prawa by nie istniała. Wszystkie przepisy byłyby jawne i raczej zgodne z konstytucją (mimo wszystko trybunał jest niezawisły i wiele już ustaw doprowadził do porządku).

    Co myślicie o takim pomyśle ?

  7. RobG56 22.12.2015 17:50

    Już sam tytuł jest swoistą manipulacja i dezinformacją.
    W treści bowiem nic nie ma na temat tego, czym są w swej istocie konsultacje społeczne.
    Nie znajdziemy też nic o sposobach ich unikania przez rząd.
    Artykuł tyczy w istocie bieżących spraw.
    A szkoda.
    Podobne sytuacje (braku konsultacji społecznych) miały miejsce i za czasów poprzedniej ekipy, która tak się “poświęcała konsultowaniu”, że aż Komisja Trójstronna stała się dwustronną.
    Pawlak zaś twierdził “skromnie”, że konsultacje w sprawie energetyki atomowej nie są potrzebne, ani tym bardziej zbędna jest dyskusja o lokalizacji elektrowni atomowej.
    Jaki wpływ na stanowienie prawa ma społeczeństwo, miało ono nie raz możność się przekonać. Wskazywanie dziś, na “błędy” podczas gdy od samego początku konsultacje społeczne były tylko wytrychem wskazuje na manipulacyjny charakter tekstu.
    A teraz o tym jaka jest rola konsultacji społecznych i jak człowiek może w nich uczestniczyć.
    Zacznę od końca. Człowiek może sobie poczytać na stronach legislacji o tym, że toczy się jakaś dyskusja, że ktoś się w nią angażuje. Wszystko. Tyle!
    W konsultacjach społecznych biorą udział określone grupy społeczne. Czy one reprezentują społeczeństwo?
    Mogą to być stowarzyszeni lobbystyczne. Mogą to być stowarzyszenia tworzone przez ośrodki władzy, które dodatkowo maja możliwość wzmacniać je materialnie. I czynią to. Tak więc często są to wzajemne adoracje.
    Stowarzyszenia nie korzystające z rządowych subsydiów mają marne możliwości na przebicie. Nawet gdy reprezentują gro społeczeństwa, zawsze znajda się usłużne media, które określą je “nieznaczącymi” a dyżurny redaktor wyśmieje (np. Żakowski i casus Ratujmy Maluchy).
    Z analiz kilku tylko planów i projektów oraz legislacji prawa mam doświadczenie takie jak opisałem wyżej.
    Dlatego też jestem zwolennikiem likwidacji konsultacji społecznych. Konsultacje społeczne odbywają się przy urnie – w systemie JOW! Inne pomysły się nie sprawdziły i nie sprawdzą.
    Jestem też zwolennikiem ograniczenia dotacji do wszelkich stowarzyszeń i organizacji pozarządowych. Dotacji zarówno wewnętrznych jak i zewnętrznych, Nie powinny być wyższe niż rzeczywiste poparcie społeczne wyrażone kwotami zabranych składek członkowskich, a dofinansowanie określonych projektów uzależnione od zebranych funduszy własnym sumptem, rzeczywistymi potrzebami kraju oraz …. przetargiem.
    Dziś skala przekupstwa (co łatwo sprawdzić w projekcie PO-PSL Ustawy budżetowej na 2016) jest ogromna. Przekupywanie ogromnych rzesz ludzi nie ma żadnego zwiazku z budowaniem społeczeństwa obywatelskiego. To niszczenie obywatelskości oraz budowanie pokładów konformizmu. To jest spuścizna, z która należy walczyć.

  8. beth 23.12.2015 15:39

    Co do zasady , warto przypominać wszem i wobec .=>jak ten wyżej poruszany temat się ma do n/ przedstawionych wiadomości ?;

    http://wpolityce.pl/polityka/275794-przekonuja-ze-bronia-standardow-sami-nie-mieli-zahamowan-przypominamy-nocny-zamach-na-konstytucje-wideo

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.