Czyja niepodległość?

Opublikowano: 06.12.2012 | Kategorie: Polityka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 833

W okolicach 11 listopada lepiej niż kiedy indziej widać, że życie publiczne w Polsce przebiega wedle wyświechtanego marksistowskiego schematu. Ideologiczno-polityczna nadbudowa notorycznie nie nadąża za geostrategiczno-ekonomiczną bazą. Ta zaś wygląda tak, że Polska jest dziś krajem uprzywilejowanym. Będąc członkiem UE i NATO znajduje się w klubie najbogatszych i najpotężniejszych. Nie przypadkiem na klub ten przypada przygniatająca większość z ponad biliona dolarów, które świat co roku wydaje na zbrojenia. Co więcej, należące do niego państwa oplotły całą planetę siecią setek swoich baz wojskowych, które okrążają wszystkie znaczniejsze kraje pozostające poza klubem. Nie tylko nic nie zagraża niepodległości Polski, ale przeciwnie, to Polska jest dziś zagrożeniem dla niepodległości innych krajów. I to zagrożeniem nie potencjalnym, ale jak najbardziej realnym, o czym boleśnie mogli się przekonać Irakijczycy, a wciąż mogą Afgańczycy. Nasz klub jest bowiem najagresywniejszym ośrodkiem władzy światowej, a realizowany przezeń projekt zbiorowego imperializmu jawnie podważa rządy prawa międzynarodowego i stojących na jego straży instytucji takich jak ONZ (o suwerenności innych krajów nawet nie ma co wspominać).

A jednak fakt, że Polska stoi dziś po stronie mocy (ciemnej) z trudem przebija się w świadomości zbiorowej obywateli III RP. Długa tradycja celebrowania polskich cierpień i krzywd, polskiej słabości i ofiary, wzmocniona ostatnio prawicową polityką historyczną owocuje dość powszechnym przekonaniem, że niepodległość Polski jest zagrożona, a ona sama osamotniona i nieledwie zdradzona. Przekonanie to jest ponadpartyjne, łączy organizatorów faszystowskiego Marszu Niepodległości i atakowanych przez nich dziennikarzy TVN. Za każdym razem gdy pada słowo Rosja obie strony jednoczą szeregi. Ci, dla których ekspansja Halliburtona w Polsce nie wzbudza żadnych kontrowersji, a tajne więzienia CIA to sprawa nieistotna gotowi są sypać wały przed napierającym od wschodu Gazpromem.

Oczywiście przyczyny tej niepodległościowej schizofrenii są równie proste jak jej ideologiczna treść. Histeria zagrożenia zewnętrznego doskonale sprawdza się w roli mobilizatora poparcia politycznego w trudnych czasach i dlatego można się spodziewać sukcesów w jej wykorzystaniu przez polską prawicę, w obliczu nadciągającego kryzysu. Zapewne też byłoby wielką naiwnością liczyć na oprzytomnienie – w końcu chodzi o zupełnie cyniczną rozgrywkę Prawa i Sprawiedliwości o władzę, w której liczy się poparcie najbardziej paranoicznej prawicy z piłkarskimi kibolami włącznie.

Tymczasem na przekór cynicznym lub naiwnym jej obrońcom z PiS-u i radykalnej prawicy, niepodległość naprawdę znajduje się w niebezpieczeństwie. Nie chodzi tu jednak o niepodległość aparatu państwowego. Suwerenności władzy nic nie zagraża. Bo przecież realizuje się ona jako nie-podleganie-kontroli-obywateli. Pod tym zaś względem obserwujemy nawet jej prawdziwą ekspansję. I właśnie za sprawą tej ekspansji w niebezpieczeństwie znalazła się niepodległość obywateli. Dotyczy to całej Europy, a Polska nie jest wyjątkiem.

Nie mają racji ci, którzy mówią o upadku państwa narodowego w kontekście kryzysu. Państwa narodowe mają się całkiem dobrze. Najpierw uratowały prywatne banki i inne instytucje finansjery, a teraz starają się je utrzymać na powierzchni kosztem większości społeczeństw Europy. Finansjera, jakkolwiek lekkomyślna i pazerna także dobrze wie, że państwa są jej niezbędne. Bez obniżek podatków dla najbogatszych i kapitału, bez liberalizacji przepływów finansowych, bez prywatyzacji systemów emerytalnych, bez przykręcania śruby pracownikom, a wreszcie bez kilku bilionów euro pomocy publicznej w ostatnich latach, finansjery po prostu by nie było. Państwo narodowe jest naturalnym środowiskiem zarówno kapitału finansowego, jak i korporacyjnego [1]. Kryzys pokazał to z całą jaskrawością, której nie dostrzegać mogą tylko niektórzy europejscy intelektualiści.

Obecna sytuacja w UE to nie wybór między federalizmem a suwerennością państw narodowych, ale między demokratyczną niepodległością obywateli a zredukowaniem Europy do rangi kondominium Trojki i banków-spekulantów. Kondominium obsługiwanego przez tę samą klasę polityczną, która kontroluje aparaty państw narodowych. Kariery Mario Draghiego, Mario Montiego, Lukasa Papademosa, Luisa de Guindosa, Petera Sutherlanda (a u nas choćby Marka Belki i Jana Krzysztofa Bieleckiego) swobodnie krążących między posadami ministrów, urzędników EBC lub MFW i dyrektorów Goldman Sachs, Lehmann Brothers czy Royal Bank of Scotland to tylko czubek góry lodowej. Ta klasa nie jest jednak przyczyną, ale skutkiem historycznego i strukturalnego związku państwa i kapitału.

Europejskie klasy ludowe stoją dziś w obliczu realnego zagrożenia ich podstawowych praw demokratycznych. Państwa forsując interesy wielkiego kapitału nie czynią nic nowego. Z większą bezwzględnością realizują projekt zarysowany już w narzuconych Europejczykom traktatach (od Maastricht po Lizbonę i Europejski Mechanizm Stabilizacyjny), które podkopują najważniejsze zdobycze społeczne minionych dekad. Realizowana w ten sposób niepodległość (czyli nie podleganie demokratycznej kontroli) europejskich klas panujących nie jest żadną alternatywą dla samowoli elit poszczególnych państw. Związku między nacjonalizmem a euroneoliberalizmem nic nie pokazuje lepiej niż nagonki na Romów i imigrantów rozkręcane przez Sarkozy’ego, Berlusconiego i Merkel w ramach zarządzania kryzysem w latach 2009-2010. Następcy dwóch pierwszych z tej trójki wycofali się z brunatnej polityki nie pod naciskiem rynków finansowych, ale w wyniku wielkiej fali strajków generalnych i okupacji placów miejskich w zeszłym roku. Dlatego stawką walki o prawdziwą niepodległość jest dziś nie tylko obrona podstawowych form politycznej podmiotowości obywateli UE, ale także odparcie fałszywej alternatywy dla unijnego neoliberalizmu, jaką coraz częściej jawi się faszyzm.

Autor: Przemysław Wielgosz
Źródło: Le Monde diplomatique – edycja polska

PRZYPIS

[1] Zob. Michael Hartmann, „Czy istnieje klasa międzynarodowych kapitalistów?”, Le Monde diplomatique – edycja polska, sierpień 2012.


TAGI: , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

10 komentarzy

  1. kiereman 06.12.2012 18:14

    bzdury

  2. _SL_ 06.12.2012 19:24

    @xxx31 Czego spodziewac sie po lewackim Le Monde, to glos francuskich marksitow, parszywych typow pokroju Michnika czy zaklamanego Ikonowicza.

    Kloaka pokolenia 68′, przez ktore Europa z wiadacej sily swiatowej stala sie brudnym, zdychajacym wysypiskiem smieci.

  3. krzychcool 06.12.2012 20:35

    Zgadzam się z poprzednikiem – bzdury. Polska już jest krajem neokolonialnym. Tak jak w zssr ukraińscy żołnierze musieli walczyć w Afganistanie tak Polacy teraz. Rządzą nami spenetrowane politycznie elity. I jaki rząd nie dojdzie do władzy to zawsze będzie dbał o interesy Izraela, USA, Czy UE na końcu jest interes polski. Nie lodźcie się moi mili niestety PIS nie jest lepszy za ich rządów siedzieliśmy w Afganistanie i Iraku i nie chcieli palcem kiwnąć. I kaczory ścigali się z Tuskiem który lepiej wejdzie du..ę Amerykańcom i żydom, no kaczory były uczulone na Niemcy to ich tylko odróżniało. A prawda jest taka że Smoleńsk to był zamach tylko że nie wiem na kogo bo kaczor to zdrajca polski POdpisał traktat lizboński i zrzekł części suwerenności polski. Podejrzewam że chodziło o generałów tak jak w Mirosławcu chcieli dorżnąć niedobitków patriotów mogących zrobić przewrót który odsunął by zdrajców od władzy. Mieli by duże poparcie społeczne

  4. Herstoryk 07.12.2012 01:12

    Trafny i rzeczowy artykuł.
    Prawda boli!

  5. jakiskretyn 07.12.2012 09:40

    @krzychcool
    Jako dodatek do generałów dostali prezydenta, i teraz każdy kto próbuje forsować tezę o zamachu jest pisowskim oszołomem. Genialny PR.

    Co do samego artykułu – Niezależnie od opcji politycznej i sympatii, należy zauważyć, że:
    a) Niepodległości nie mamy – i konsekwentnie dążą do tego wszystkie rządy po 1989 roku.
    b) Z dwoma tezami można się zgodzić – Finansowe elity ustawiają politykę i ludzie nie mają na to wpływu.
    c) Nie wiem skąd autor wziął sypanie wałów przed Gazpromem. Wszyscy prawicowcy (również skrajni i “kibole”) sympatyzują bardziej z każdym narodem słowiańskim, niż żydo-europą.

  6. jakiskretyn 07.12.2012 09:41

    Mały errata – wszyscy prawicowcy, jakich znam. A znam niemało.

  7. MilleniumWinter 07.12.2012 18:37

    Co to za bzdury? To Gazeta Wyborcza czy co???
    Wystarczy spojrzeć na stan polskiej armii żeby zobaczyć tą “przygniatająca większość z ponad biliona dolarów, które świat co roku wydaje na zbrojenia” które trafiają (według autorów) do Polski.

  8. Czejna 08.12.2012 00:29

    Przy Panstwa komentarzach dosc komicznie wypada niejaki Pan Herstoryk.
    Francuskie GownoPrawda w swojskim papierku.

  9. Roots Chant Rising 08.12.2012 00:37

    Herstoryk gqwno prawda jeszcze bardziej boli.

  10. Hassasin 08.12.2012 09:50

    Za komuny władza ,,dzwoniła,, do zaprzyjażnionego dziennikarza , który dzwonił potem za granice do innego zaprzyjaznionego dziennikarza z właśnie np: z Le Monde albo z radia BBC . Potem takiego ogłoszonego w BBC Wolna Europa czy z drukowanej gazety zza granicą newsa , przedrukowywała Trybuna Ludu i socjalistyczny leming to łykał . Toć przecie news zza granicy . Scenariusz metody oczywiście pochodzi z pałacu na Łubiance w Moskwie .

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.