Czy USA są bezpieczniejsze?
11 września 2001 roku terrorystyczna organizacja al-Kaida dokonała najpoważniejszych ataków na USA w historii tego kraju. Akty terroru pochłonęły około 3 000 ludzkich istnień. Amerykański rząd rozpętał potem kolejno wojnę afgańską i wojnę iracką, cały czas wprowadzając w życie zaostrzone środki bezpieczeństwa w kraju. Jednakże w obliczu szóstej rocznicy 9/11 pojawia się pytanie, czy Stany Zjednoczone, wskutek prowadzonej przez ostatnie kilka lat wojny z terroryzmem, stały się bezpieczniejszym krajem? W kolejną rocznicę zamachów na USA, pytanie to stanowi temat gorących dyskusji Amerykanów.
Administracja Busha ostatnie 6 lat uznaje za okres udanej walki z terroryzmem, ze względu na to, że w tym czasie na terytorium USA nie doszło do żadnego ataku terrorystycznego. Niedawno, sekretarz bezpieczeństwa wewnętrznego USA Michael Chertoff stwierdził w Kongresie, że jest to sukces. Tym nie mniej, wiele osób z dystansem odnosi się do słów amerykańskiego sekretarza odpowiedzialnego za bezpieczeństwo.
W opublikowanym w lipcu tego roku raporcie o stanie bezpieczeństwa w USA stwierdzono, że poziom zagrożenia terroryzmem jest obecnie taki sam, jak przed rokiem 2001. Al-Kaida ma swoje komórki w Iraku. Jej wpływ ideologiczny sprawia, że nieustannie zwiększa się liczba terrorystów na całej kuli ziemskiej. W raporcie podkreślono, że al-Kaida otrzymała już wsparcie wystarczające do przypuszczania ataków na terytorium USA, a lider tej organizacji terrorystycznej Osama bin-Ladin jest nadal na wolności. Ostatnio nawet, za pomocą nagrania wideo rozpętał on nową wojnę psychologiczną przeciwko USA, co naprawdę stanowi najostrzejszą satyrę wobec antyterrorystycznych wojen USA.
Niedawno dziennikarze amerykańskiego czasopisma „Polityka Dyplomatyczna” odwiedzili 100 znanych amerykańskich specjalistów i uczonych z zakresu polityki dyplomatycznej, pośród których byli zarówno demokraci jak i republikanie. 92% z nich jest zdania, że świat staje się coraz niebezpieczniejszy dla Amerykanów. 84% uznało, że USA nie wygrają antyterrorystycznej wojny, a 80% osób jest przekonanych, że w ciągu 10 lat USA raz jeszcze staną się celem ataków terrorystycznych podobnych do tych z 11 września.
Były przewodniczący komisji ds. niezależnego zbadania okoliczności zamachów 11 września Thomas H. Kean i były wiceprzewodniczący tej komisji Lee H. Hamilton w artykułach stwierdzili, że w wyniku wielu błędów politycznych administracji Busha, stan bezpieczeństwa USA nie uległ poprawie.
Co więcej, w opinii wielu ludzi amerykańska polityka antyterrorystyczna ma coraz poważniejsze skutki. W wyniku skandali związanych z więzieniem w Guantanamo, zbudowanym z naruszeniem Konwencji Genewskiej, złego traktowania jeńców w więzienia Abu Ghraib, tajnych więzień CIA za granicą, wizerunek USA na świecie została poważnie podważony, a antyamerykańskie nastroje rozszerzają się na całym świecie. Największym następstwem antyterrorystycznej polityki Busha jest właśnie iracka wojna prowadzona pod szyldem „walki z terroryzmem”. Iracka wojna nie tylko rozproszyła siły USA w walce z terroryzmem, lecz doprowadziła do pojawienia się jeszcze większej liczby terrorystów. W wyniku tej wojny Irak stał się rajem dla terrorystów, a działania terrorystyczne rozszerzają się na całym świecie.
Specjaliści stwierdzili również, że choć dzięki wysokiej czujności w USA w ciągu minionych kilku lat nie doszło do wielkich incydentów terrorystycznych, to psychika społeczeństwa amerykańskiego staje się coraz bardziej wrażliwa i osłabiona. Z prowadzonego przez Centrum Badań Halis w czerwcu br. sondażu wynika, że 55% osób jest zdania, iż po wojnie irackiej USA są w jeszcze większym zagrożeniu. Z innego sondażu wynika, że aż do chwili obecnej przeszło 30% Amerykanów odczuwa zagrożenie i niepokój przed podróżą samolotem. Amerykanie stwierdzili, że rząd podejmował pewne przedsięwzięcia, w ten sposób starając się przekazać obywatelom, że podczas podróży sa oni bezpieczni. Jednakże nikt nie może potwierdzić skuteczności tych przedsięwzięć.