Czołgi Abrams – zawsze chciałem mieć takie coś…

Najpierw przez tydzień słuchaliśmy monologów opozycji o tym, jak PiS intencjonalnie skłóca nas z Ameryką i wiedzie w stronę Rosji. A potem prezes Kaczyński osobiście wystąpił na zalanym żarem placu w Wesołej i powiedział, że przeciwko Rosji kupi od Ameryki 250 czołgów za 23 miliardy złotych. Szach i mat. Tylko, na miłość boską, to nie są szachy.

Z wicepremierem do spraw bezpieczeństwa łączy mnie to, że nic nie wiem o czołgach. Mogę więc podjąć partnerską polemikę.

Najsupernowocześniejsze

Pan premier był łaskaw powiedzieć, że czołgi Abrams są „najnowocześniejsze na świecie”,„supernowoczesne” i w „najnowszej wersji”, a także, że są „w stanie dokonywać różnego rodzaju manewrów, a także prowadzić walkę”. Trzymając się tego precyzyjnego militarnego języka dodam, że są to czołgi superciężkie oraz superdrogie, a także superniepotrzebne w polskiej armii, która ma już i najbardziej rozpowszechnione w Europie Leopardy, i nasze krajowe Twarde, z których ponoć byliśmy bardzo dumni. Kupując sprzęt amerykański wyłączamy się z harmonijnej współpracy z innymi siłami europejskimi i zamykamy sobie drogę do rozwoju i modernizacji krajowego przemysłu ciężkiego sprzętu.

Gorzej, że te absurdalne 23,3 mld złotych, wywalone na sprzęt, którego nigdy nie użyjemy do walki, najwyżej do parad na 11 listopada, to pieniądze, które nie będą pochodziły z już i tak absurdalnie rozdętego budżetu MON. Tonem naraz dumnym i uspokajającym – typowym dla nastolatków, niesłusznie podejrzewanych przez rodziców o oblanie klasówki – minister Błaszczak zaanonsował: „Uprzedzę jakieś wątpliwości i pytania: to są dodatkowe pieniądze. Kupienie czołgów Abrams nie odbędzie się kosztem innych programów zbrojeniowych”. Powiedzenie tego najwyraźniej sprawiło mu wielką przyjemność, bo ta sama informacja – o dodatkowych nakładach na monstrualne amerykańskie zabawki – padła na tej samej konferencji już dwa razy.

Nie mówmy o szczegółach

Żeby było zupełnie ciekawie – prezes Kaczyński, w typowym dla siebie lakonicznym tonie, którego używa, kiedy rozmawia z ludźmi niżej urodzonymi, wyznał: „Jest to, nie ukrywam, drogie przedsięwzięcie – chociaż nie będę mówił tutaj o szczegółach – ale przy dzisiejszej sytuacji naszego kraju, a także różnych możliwościach, które daje światowy rynek finansowy, to jest możliwe do przeprowadzenia”…

Chwila

Jakie „możliwości” daje „światowy rynek finansowy” w sprawie zakupu, którego „finansowanie musi być rozłożone na stosunkowo długi czas”? Nie wątpię, że mają one jakąś mądrą nazwę w rodzaju „Strategiczny Fundusz Lewarowania Strukturalnego Wysokiej Jakości” – ale tak naprawdę będzie to kredyt.

Na bardzo drogi zakup, za który chcemy płacić długo, choć zabawkę musimy mieć zaraz, już, natychmiast – czytaj, w przyszłym roku, czego prezes też nie omieszkał wyjaśnić: „Sama operacja będzie przeprowadzona w stosunkowo krótkim czasie, chociaż musicie państwo oczywiście pamiętać, że ta najnowocześniejsza broń co nie jest coś, co się kupuje w sklepie, to jest coś takiego, co się zamawia, a potem trzeba poczekać na produkcję”… Toż moje państwo zachowuje się jak panna z reklamy Providenta, która bierze pożyczkę na kombajn śnieżny z RRSO 89,5 procent, po czym radośnie odśnieża podwórko podśpiewując: „Zawsze chciałam mieć takie coś”…

Otwieramy oczy niedowiarkom

Nie wątpię, że zakochani w grupach rekonstrukcyjnych i paradach wojskowych panowie z PiS też sobie zawsze tak śpiewali, patrząc na amerykańskie czołgi. Ale przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie wierzy tak naprawdę, że Putin najedzie Polskę za pomocą „najnowocześniejszych rosyjskich T-14 Armata” i tylko M1A2 Abrams SEPv3 będzie mógł być stanowić dla nich „przeciwwagę” – jak z dumą ujął to min. Błaszczak.

W tym momencie nieodparcie nasuwa mi się inny cytat z klasyki.

„– Powiedz mi, po co jest ten miś?

– Właśnie, po co?

– Otóż to: nikt nie wie po co, więc nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta. Wiesz, co robi ten miś? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest miś na skalę naszych możliwości. Ty wiesz co my robimy tym misiem? My otwieramy oczy niedowiarkom”…

Nie wiem, czy zauważyliście Państwo, że jakoś nikt nie próbuje nam wmówić, że czeka nas druga bitwa na łuku kurskim? Może dlatego, że w tej bylibyśmy po stronie Niemiec.

Autorstwo: Agnieszka Wołk Łaniewska
Źródło: pl.SputnikNews.com