Czarne i czerwone – dialog anarchisty z komunistą

Opublikowano: 14.05.2014 | Kategorie: Opowiadania, Polityka, Publicystyka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 590

ANARCHISTA: Witaj, mój drogi misjonarzu. Ileż to duszyczek zdołałeś dziś zawojować?

KOMUNISTA: Witaj, witaj, acz bądź tak uprzejmy i daruj sobie ten ironiczny i poufały ton. Obaj dobrze wiemy, że człowiek nie jest drogi twemu sercu.

ANARCHISTA: Ależ kiedy ja właśnie staram się być uprzejmy, dochowując konwenansu i mówiąc wprost z mego serca. A obecnie rozmawiam z tobą, a nie z ideą ciebie, stąd każdy człowiek jest mi drogi pod warunkiem, że nie skrywa się w pojęciu. Ponadto o ile mi wiadomo nie chcecie zniszczyć wszelkiej obyczajowości niczym jacyś tam… nihiliści.

KOMUNISTA: Sabotowanie stosunków społecznych to wasza działka. My pragniemy wyłącznie normalizacji tych stosunków w oparciu o sprawiedliwy podział dóbr.

ANARCHISTA: Tak wiem, wzorem starego, poczciwego chrześcijaństwa, pragniecie maszerować ku niebu, a, że wisi ono nie wzruszone, chwielibyście żeby jeszcze za życia spadło wam na głowy. Muszę przyznać, że zazdroszczę wam tej nieugiętej wiary i pragnę jednocześnie zauważyć, że jesteście bliżej celu iż wam się zdaję. Chodzicie wszak nieustannie z głowami w chmurach. Wasz niepoprawny optymizm przysłania wam całą gamę antynomii ludzkiej duszy, których pogodzić nie sposób przy pomocy politycznych programów.

KOMUNISTA: Chciałbyś zatem żebyśmy waszym śladem rzucili wszystko na jedną szalę? By splunąć światu w twarz, całym naszym gniewem bez nadziei na pomyślny wynik owego w rozpaczy zrodzonego szalbierstwa? O nie mój drogi my nie jesteśmy desperatami!

ANARCHISTA: Stan o którym piszesz, a który desperacją definiujesz, jest nie mniej nie więcej stosunkiem wrażliwości do temperamentu. Zważ i zmiarkuj, że zdecydowana większość ludzi jest zbyt grubo ociosana powszedniością by zdała się na trud wejrzenia w siebie, a tym bardziej w troski innych. Już samo słowo trud zdejmuje ich obrzydzeniem. Jakkolwiek istnieją nieliczne egzemplarze, pośród rzecz jasna obfitego stanu pośredniego obdarzonego pewną dopuszczalną formą empatii, które naznaczone fatalnie przez naturę, predysponowane są niczym odbiorniki radiowe wychwytujące fale o najniższych częstotliwościach na odbiór tych wszystkich przykrych subtelności codziennego życia, które zazwyczaj przechodzą bez echa na stadnych pastwiskach. Kiedy takiej jednostce będzie odpowiadał ognisty temperament, bądź pewien, że zrodzi on desperację. Przeto wymawiasz to słowo z taką trwogą, jakby sam diabeł ukuł je na użytek ludzki. Coś mi się wydaję, że zrzucając boga z piedestału, a diabła z jego tronu zamknęliście ich w pojęciach. Na niebiosa! Czy zatem i wasz ateizm miałby być nowym parawanem dla starego boga? Cha, cha, cha!

KOMUNISTA: Na nic się zdadzą twoje słowne gierki i umysłowe akrobacje spod znaku sofistyki. Dobrze wiesz, że nie ma w naszej doktrynie boga nad człowieka!

ANARCHISTA: [ledwo powstrzymuje się od śmiechu]

KOMUNISTA: My nie możemy pozwolić sobie na negację dla negacji, na pesymizm i zwątpienie graniczące z obłędem. Trzymamy piecze nad losem mas robotniczych, ale i od biedy też tych bez pracy. Na mocy powołania danego nam z ust milczącego proletariatu, wypełniamy misje, której wtóruje wielowiekowa tradycja, filozofia, drobiazgowy system. Nas nie stać na bezmyślne i nic nie warte posunięcia typowe dla ludzi waszej podejrzliwej maści.

ANARCHISTA: Niemniej jednak robimy tylko to co za sprawą sennych rojeń stawia was na naszym miejscu, kiedy w parne noce dajecie sobie puścić wodze fantazji przy asyście satynowych kołder. To co wyrzucacie z siebie z taką pasją wyłącznie w chwilach silnego wzburzenia, tej typowej nadwyżki gniewu, a i to wyłącznie szeptem, na ucho pośród swoich. Robimy to co w duchu uznajecie za słuszne i usprawiedliwione ogromem podłości, ale co przez resentyment szkalujecie posiłkując się całym szeregiem racjonalizacji, tak by po wielokroć z zażenowaniem złapać się na tym, że potrząsając głowami z minami oświeconych stoików, mówicie do siebie w duchu: „tak przecież się nie godzi, to donikąd nie prowadzi”

KOMUNISTA: Chcesz może przeto powiedzieć, że nie posiadamy odwagi? Brak nam ofiarności!?

ANARCHISTA: Skądże znowu mój miły, tego wam zarzucić nie sposób. Ale też nie mogę za nic w świecie pojąć jak możecie odmawiać prawa do tej samej (choć zgoła jakościowo innej albowiem pozbawionej grupowego oparcia) odwagi, poświęcenia i słusznego gniewu jednostce, wylewając na nią najczęściej wiadro pomyj z iście drobnomieszczańską zapalczywością? Czemu odzieracie ją z odpowiedzialności za czyny własne?

KOMUNISTA: Jako przedstawiciele ludzkości i praktyczni humaniści czujemy się odpowiedzialni nie tylko za nasze jednostkowe istnienia, ale za cały kwiat człowieczego gatunku. A jako taki nic nie zyskuje na skutek waszego poświęcenia, które w większości przypadków nosi znamiona bezmyślnych aktów przemocy i destrukcji!

ANARCHISTA: Czy i do takich nie dochodzi zarówno na masowych wystąpieniach? Więcej jeszcze, czy tam nie przybierają one na sile, a im większa liczba ludzi w nich uczestniczy, tym takie erupcje niezadowolenia nie stają się tym bardziej „nieludzkie”? Powiem coś panu, tam gdzie siła ma oparcie w liczbie, tam możesz pan być gotów na wszystko, łącznie z najniższego formatu nikczemnością. Tylko jednostki mogą być w rzeczywistości odpowiedzialne, stąd wasza pożal się moralność reglamentująca przemoc i stwarzająca na nią monopole okazuje się koniec końców ordynarnym relatywizmem.

KOMUNISTA: Przemoc to jedynie efekt uboczny szczytnych celów jakie przed sobą stawiamy. Jak różna jest od waszej na zimno wykalkulowanej przewrotności!

ANARCHISTA: A czy nie jest poniekąd tak, że tam gdzie zbywa wam na jednostkowej mocy, szafujecie masą, ludzkością, kolektywem, by w ten prosty i najmniej inwazyjny sposób zwielokrotnić quantum własnej bezsilności i przemienić ją tym samym w sile? Nie oszukujmy się, tu działa chrześcijański paradygmat słabości jako cnoty, to za jego pośrednictwem z taką nienawiścią spoglądacie w stronę tych nielicznych, którzy okazali się twardsi niż warunki i okoliczności, które ich w bólu zrodziły. Dla nas panie, cnotą jest walka z przeszkodami, które z pozoru wydają się niezniszczalne. Bo tylko w takim obrachunku możliwy jest wzrost i rozwój.

KOMUNISTA: Ty mi tu złotousty możesz godzinami prawić o sile, przemocy i gatunkowych rozróżnieniach onych pojęć, a podczas tych kilku godzin umrą kolejne setki ludzi z głodu.

ANARCHISTA: Nieprawdaż, że podły to świat, kiedy choć jedna osoba musi cierpieć głód?

KOMUNISTA: I temu zaradzić może wyłącznie socjalna rewolucja. Masowy zryw, a nie jednostkowy akt buntu. Nie jesteś chyba na tyle wyrachowany by i temu przeczyć. Co gagatku? Gadaj pókim nerwy trzymam na wodzy.

ANARCHISTA: Niepotrzebnie spalasz się w gniewie nie mając widoków na jego wybuch. Powiedz mi lepiej proszę, jakim to cudem, bo zaiste cudu będziesz potrzebował, rezygnując uprzednio z przemocy, pomny dawnych eksperymentów, by ruszyć tą bryłę ignorancji co ją zowie stadem? Mało tego, zachodzę w głowę, w jaki sposób chcecie przeciwdziałać skutkom wiekowej tresury w strachu i poddaństwie w taki sposób by rewolucja nie stała się zarazem swoją karykaturą. Bo w istocie, rewolucja bez fundamentu w świadomości, pożre was w swojej beztrosce jak Saturn swoje dzieci.

KOMUNISTA: Ach tak, to ty się może lepszy od masy czujesz, co?

ANARCHISTA: Zaletą mojego rozróżnienia równości jest, że pragnąłbym wszystkich ich wynieść pod niebiosa, gdzie i ja pragnę wzlecieć, ten natomiast co nieczyste ma sumienie i niskiego instynktu jest powodem, wszystkich, a w szczególności okazy wyższe duchem, do siebie ściągnąć ma zamiar. Aczkolwiek przy takich kalkulacjach nieodłączny jest element wiary, która tak się składa jest zbytkiem na jaki mnie nie stać oraz jasne i szlachetne chęci, na które na obecnym stopniu samoświadomości nie stać masy. W każdym razie nie oszukasz nikogo przecząc, że nie czynisz rozróżnienia między sobą i swoim uzbrojonym w zbawienną prawdę stronnictwem, a czekającą dopiero na uświadomienie ciemną tłuszczą. Niezależnie jak życzliwy stosunek będziesz żywił wobec masy, masz ją za coś co dopiero trzeba pouczyć, przekształcić, nawrócić czyli wynieść na swój poziom, co ją niewątpliwe lokuje jako coś niższego. Mając to wszystko na uwadze, z pełną odpowiedzialnością ludzi piastujących tę niechlubną rolę powierników dzielących nas dystansów, porzucamy płonne nadzieje ewangelizacji kogokolwiek. Macie wolne pole…

KOMUNISTA: Tobą powoduje niskich lotów egoizm.

ANARCHISTA: Egoizm i owszem, konia z rzędem temu, który wskaże mi osobę, która nie miałby osobistego celu, względnie interesu we wszystkim co robi, byłaby to doprawdy istota z innej planety. Problem w tej materii zasadza się wyłącznie na tym który z egoizmów tobą powoduje, gatunkowy czy indywidualny, czy instynkt stadny jest w tobie silniejszy niż jednostkowy, tzn, czy bardziej cenisz ogólne nad to co wyjątkowe ; no ale żeby tak mianem niskich lotów cechować gotowość poświecenia siebie za swą prawdę? Mógłbym i to samo o was rzecz, gdyby nie…

KOMUNISTA: Gdyby nie co?

ANARCHISTA: Gdyby nie to, że wasza prawda jest obiektem jarmarcznej gry handlowej.

KOMUNISTA: Też mi! Co nihilista może wiedzieć o naturze prawdy???

ANARCHISTA: Wiem, że prawda sprzedawana hurtem staję się w końcu ucieleśnionym kłamstwem. Wiem, że totalny i niepodważalny charakter prawdy, jest kłamstwem z potrzeby. Z potrzeby duchowej supremacji, ze strachu przed duchową autonomią. My nie aspirujemy do miana mocodawców prawd absolutnych, pragniemy swoją ścieżkę znaczyć uczciwością, która obywa się bez takiego stanowiska, gdzie sumą grupowego przymusu, stwarza się prawa obowiązujące powszechnie. Takie są konsekwencje śmierci boga, któremu wespół zadaliśmy śmiertelny cios i którego my w swojej nieustępliwości pragniemy ostatecznie pogrzebać, czego wam niestety wzbrania wciąż chrześcijańska genealogia.

KOMUNISTA: Wasza ideologia to przegniły owoc burżuazyjnego myślenia i jako taka działa na szkodę ruchu robotniczego, mało tego, stanowi dla niego zagrożenie.

ANARCHISTA: Nie przeczę, nie przeczę, marksistowska terminologia pozwala wam przecież na tak wiele. Obawiam się, czy ostało wam poza waszym kółkiem jakichś sympatyków, stosunkowo sojuszników, nie obarczonych etykietą burżuazyjnego. Zaprawdę bezwzględna musi to być filozofia, operująca tak sprawnymi narzędziami stygmatyzacji wszelkiej innej od siebie myśli. Zdaję mi się, że w próbie całościowego zamknięcia świata na podobieństwo i wzór swój, dokonaliście zadania graniczącego chyba jedynie ze stworzeniem świata w 7 dni, którą przypisywano pewnemu starcowi z siwą brodą.

KOMUNISTA: Materializm dialektyczny jako metoda klasowej ana…

ANARCHISTA: Szzz! Kiedy zaczynasz teoretyzować robisz się tak nieprzystępny moim uszom jak teolog perorujący w tartaku i zarazem tak odległy mojej prostodusznej naturze jaki gwiazdy astronomowi bez lunety. Czasami odnoszę wrażenie, że te wasze wszystkie analizy i projekty służą nie szukającym pocieszenia ile samym pocieszycielom.

Tę przyjacielską skądinąd dysputę, która zapewne mogłaby ciągnąc się w nieskończoność, a przynajmniej do czasu wyczerpania argumentów, co na jedno wychodzi, przerwał nieoczekiwany przypływ woli obu panów, by jak najlepiej przyczynić się swojej sprawie. Co też niezwłocznie poczynili, rozstawszy się bez słowa w przeciwległych kierunkach, co natomiast nie bez znaczenia tą samą stroną ulicy.

Autor: Raskolnikow
Źródło: Grecja w Ogniu


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

4 komentarze

  1. norbo 15.05.2014 17:39

    Wszystkie strony tych bezsensownych dyskusji (nie tylko komuniści i anarchiści ale przedstawiciele wszystkich izmów) robią co tylko w ich mocy aby pozostać niezrozumiałymi przez społeczeństwo, aby zachować wyłączność do prawdy i nie pozwolić pozbawić się wyimaginowanej pozycji mesjasza niosącego zbawienie światu. Tymczasem rzeczywistość – tak jak to zwykle bywa, jest banalnie prosta.

    Komunizm to ideologia zakładająca przede wszystkim równość wszystkich ludzi oraz – co ważne, równe prawo każdego człowieka do korzystania z zasobów świata (czyli kapitału, jakkolwiek rozumianego poza sensem finansowym). W rozumieniu społecznym najistotniejszym dążeniem komunizmu jest współpraca wszystkich ludzi, wspólne (kolektywne) gospodarowanie zasobami świata w celu zapewnienia wszystkim dostatniego życia.

    Anarchizm to ideologia zakładająca przede wszystkim równość wszystkich ludzi oraz – co ważne, równe prawo każdego człowieka do decydowania o własnym losie. W rozumieniu społecznym najistotniejszym dążeniem anarchizmu jest stworzenie oddolnej struktury społecznej umożliwiającej współpracę wszystkich ludzi, wspólne (kolektywne) gospodarowanie zasobami świata w celu zapewnienia wszystkim wolności.

    Nieznaczne przesunięcia akcentów, wielokrotne wypaczenia obu wersji tego samego (od totalitarnego pseudo-komunizmu po twory anarcho-kapitalistyczne)… A przecież obie te ideologie głoszą te same dogmaty – wszyscy ludzie są równi, wszyscy ludzie mają prawo do godnego życia, wszyscy ludzie mają prawo do wolności (duplikat, jeśli są równi to nie może być zniewolonych), świat jest wspólnym dobrem. O co zatem te dziecinne przepychanki?

    ***

    Wniosek (oczywiście smutny):

    Ludzie mają taki świat na jaki zasługują.

  2. TKr 16.05.2014 14:57

    Cel, dogmat, wspólna sprawa to nie wszystko. I jedni i drudzy mają inne metody na realizację tychże celów. Np. “Dyktaturę proletariatu” już wypróbowano w praktyce – z marnym skutkiem dla milionów istnień ludzkich.
    Metody, różne metody. Dlatego panowie poszli w dwie przeciwne strony tej samej ulicy.

  3. norbo 16.05.2014 22:05

    @TKr, błąd logiczny – “dyktatura proletariatu” to władza klasy robotniczej, a w społeczeństwie równych ludzi nie ma miejsca na żadne inne klasy. Skoro wszyscy są równi to wszyscy (względnie, z uwzględnieniem jednostkowych możliwości) powinni uczestniczyć w procesie wytwarzania dóbr i usług zaspokajających potrzeby społeczeństwa – ergo w społeczeństwie komunistycznym istnieć może tylko jedna klasa, klasa robotnicza. Uchylanie się od obowiązku uczestniczenia w procesie produkcji jednoznaczne jest z “kontrrewolucją”, czyli aspirowaniem do statusu “klasy posiadającej/wyzyskującej”. [Dla jasności za udział w procesie produkcyjnym uznajemy wszystkie prace użyteczne społecznie, włącznie z opieką nad dziećmi czy osobami starszymi – praca to proces społeczny, wykluczyć zaś z tego pojęcia zdecydowanie należy jakiekolwiek formy wyzysku człowieka przez człowieka.]

    Wniosek:

    “Dyktatura proletariatu” to najwyższa forma demokracji.

    Uwagi:

    Jakiekolwiek wypaczenia, patologie czy zaszłości historyczne nie mogą stanowić podstawy analizy ideologii – wynikają one głównie z niedoskonałości ludzkiego charakteru. [Bezwzględne niby-komunistyczne dyktatury to skutek dążenia do władzy i bogactwa, czyli zachowań wybitnie antykomunistycznych. Niby-oddolna aktywność kontrrewolucyjna (najczęściej inspirowana przez osoby dążące do władzy i bogactwa) to skutek chorobliwej potrzeby porównania – ludzie nie są w stanie funkcjonować w warunkach równości, bez biedy nie ma bogactwa a skoro ludzie nie czują się bogaci to czują się źle i chcą coś zmienić, nawet gdy nie bardzo wiedzą co i w jaki sposób zmienić można.] Parafrazując tekst piosenki Włochatego można stwierdzić, że “nie zmienimy na siłę poglądów ludzi, którzy żyjąc w klatce przestali widzieć kraty [a gdy ich z tej klatki wypuścić to sami do niej włażą] (…) gdy ludzkość dojrzeje komunizm przyjdzie sam”… [Włochaty – “Złamane obietnice”].

    [Wybitnie prywatna opinia] Aby przełamać prymitywne dążenie człowieka do utrzymania “hierarchii stada” należałoby w społeczeństwie komunistycznym/anarchistycznym wprowadzić zasadę, że każdy człowiek zobowiązany jest do uczestniczenia w pracach podstawowych (czyli zaspokajających bezpośrednio najważniejsze potrzeby społeczeństwa). Współczesna technologia praktycznie już umożliwia wytworzenie wszystkiego co niezbędne minimalnym nakładem pracy, zatem gdyby każdy człowiek poświęcił na to kilka (dosłownie kilka) godzin tygodniowo wszystkie niezbędne prace zostałyby wykonane – pozostały czas każdy mógłby poświęcić pracom służącym zaspokajaniu potrzeb wyższego rzędu. W ten sposób każdy człowiek miałby szanse zarówno uczestniczyć w procesie produkcji dóbr i usług podstawowych jak i na kreatywną aktywność (intelektualną, artystyczną, kulturalną, etc.). Przecież nic nie stoi na przeszkodzie aby inżynier kilka godzin tygodniowo poświecił układaniu cegieł a lekarz sprzątaniu szpitala – mile widziane byłyby także zachowania interdyscyplinarne, skończmy wreszcie ze specjalizacją i powróćmy do “człowieka renesansu” – w praktyce oznaczałoby to faktyczne zrównanie wszystkich ludzi i likwidacje głównej podstawy tworzenia hierarchii. [W tej utopi konieczny jest nieograniczony dostęp do edukacji oraz chęć chęć do nauki i zdobywania wiedzy.]

    Zasadniczy problem polega na tym, że ludzie nie potrafią sobie nawet wyobrazić innego świata niż obecnie istniejący.

  4. Abnegat 19.05.2014 13:08

    @norbo

    świetny komentarz, sam bym tego lepiej nie ujął. Nie będzie pozytywnych zmian bez zmiany mentalności nas wszystkich. Dopóki istnieją ludzie, którzy uważają, że ich praca(lub oni sami) jest(są) więcej warta, niż praca kogoś innego dopóty istnieć będą nierówności. W przypadku zwiększenia poziomu specjalizacji niebawem wrócimy do społeczeństwa kastowego. Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.