Coraz mniej nas…

Opublikowano: 26.11.2012 | Kategorie: Społeczeństwo, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 779

Za 40 lat mieszkańców Polski będzie tylko 32 mln zamiast obecnej liczby 38,5 mln – taką prognozę przedstawił w wypowiedzi dla radiowej Jedynki profesor Zbigniew Strzelecki, przewodniczący Rządowej Rady Ludnościowej.

Zdaniem profesora główne przyczyny wyludniania się Polski to obniżanie się płodności oraz wysoka emigracja.

Szczególnie niepokojący jest fakt, iż za granicę wyjeżdżają z reguły ludzie młodzi, będący w wieku produkcyjnym.

Źródło: Władza Rad


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

6 komentarzy

  1. bro 26.11.2012 16:24

    Myślę że 32 mln to nader optymistyczna prognoza, prawdopowobnie uwzgledniono jedynie malejący przyrost naturalny, nie biorąc pod uwagę, że Polacy nadal będą stąd uciekać i ściągać swoje rodziny

  2. davidoski 26.11.2012 17:46

    Ciekawe, że pan profesor nie podał rzeczywistej przyczyn tych zjawisk, jaką są pogarszające się warunki ekonomiczne życia w Polsce. Nikt nie wyjeżdżałby za granicę, gdyby w Polsce miał dobrze płatną pracę. Nikt nie rezygnowałby z posiadania dzieci, gdyby miał za co je utrzymać.

  3. edek 26.11.2012 21:45

    To Ci ludzie do tego doprowadzili. Polityką liberalną ostatnich 23 lat.

  4. Mscislaw Gniewomir 26.11.2012 23:22

    Proszę zapoznać się z wynikami badań statystycznych EUROSTAT’u:
    http://epp.eurostat.ec.europa.eu/portal/page/portal/publications/eurostat_yearbook_2011
    i zwrócić uwagę na wyniki badań nad populacją. Łatwo dostrzec że w krajach ubogich, rozwijających się(np. Indie, kraje płd. Afryki) – gdzie w niektórych, o “minimalnych płacach, żłobkach i urlopach macierzyńskich/tacierzyńskich” nawet nie słyszano – liczba urodzeń i tempo przyrostu naturalnego, jest parokrotnie wyższe od krajów “bogatej północy”, gdzie z kolei warunki bytowe, są kilkakrotnie lepsze.
    Zatem, nadal dopatrujecie się przyczyn niżu w “braku warunków do życia”?

    Ostatnimi czasy bardzo modne stało się poruszanie tematu demografii w Polsce, dla celów politycznych. Politycy i ich zaplecze przestrzegają i grzmią że drastycznie spada liczba polaków w wyniku emigracji i spadku liczby urodzeń. Przyczyn dopatrują się w niskich zarobkach, w braku żłobków – czego zasługą nie są “oni”, tylko “tamci”, i coś “w końcu” należy z tym zrobić. I o dziwo mają “rozwiązanie”! A no, podnieść płace minimalne, pobudować żłobki, przedłużyć urlopy – same świetne rozwiązania. Tylko że wszystko to jest jedynie pustą grą polityczną, służącą do mamienia obywateli. Kupowanie głosów “cudownymi rozwiązaniami”, które w istocie, nic nie zmienią.

  5. wolnykrytyk 27.11.2012 02:30

    @ Mscislaw Gniewomir

    Analiza komentarza prowadzi do wniosku, że przyczyn spadku liczby urodzeń w Polsce należy upatrywać w “minimalnych płacach, żłobkach i urlopach macierzyńskich/tacierzyńskich”. Błędem według autora tekstu jest zarówno dopatrywanie się przyczyn” kryzysu demograficznego w niskich zarobkach, w braku żłobków” jak i próba rozwiązania tych wyimaginowanych problemów poprzez podniesienie płac minimalnych, budowę żłobków, przedłużenie urlopów. Wniosek: chcąc zwiększyć przyrost naturalny należy znieść minimalne wynagrodzenia, skrócić urlopy (może lepiej znieść), zlikwidować żłobki oraz urlopy macierzyńskie i tacierzyńskie. I już mamy problem rozwiązany. Polskie rodziny pozbawione tego balastu przystąpią ochoczo do powiększania swojego składu osobowego o kolejnych potomków, i już wkrótce statystyczna polska rodzina będzie liczyła 10 dzieci. Niebawem powróci do nas około 3 milionowa rzesza Polaków, którzy opuścili kraj z powodów ekonomicznych. Polska, która miała być najpierw drugą Japonią, potem drugą Irlandią stanie się drugim Sudanem, ze wskaźnikiem przyrostu naturalnego na poziomie 26 ‰ Trzeba będzie tylko popracować nad wskaźnikiem analfabetyzmu, który nie powinien być niższy niż 60% oraz nad paroma innymi kwestiami, i będziemy żyć w państwie, które będzie bardziej przypominać Eden niż padół ziemski.
    Szkoda, że autor komentarza oparł się tylko na danych Erostatu. Istnieje szereg opracowań, wyjaśniających przyczyny wysokiej dzietności w krajach Trzeciego Świata. Sięganie do nich jednakże obciążone jest pewnym ryzykiem, ponieważ może skutkować potrzebą zweryfikowania swoich poglądów. Zgodzić sie należy z autorem tekstu, że klasy rządzące Trzeciego Świata mocą swoich decyzji politycznych odmawiają bezpieczeństwa socjalnego większości obywateli. Żyzna ziemia, praca, edukacja, opieka zdrowotna, a na starość emerytury, są niedostępne dla przeważającej liczby ludzi. Pozbawieni środków zabezpieczających ich przyszłość, ludzie mogą jedynie polegać na swoich rodzinach. Niemoc i bieda, są przyczyną sprawczą wielodzietności rodzin w krajach Trzeciego Świata. Dzieci są wartościowymi pracownikami, są dobrodziejstwem, a nie ciężarem. Przetrwanie w rolniczych krajach Trzeciego Świata często zależy od tego czy własne dzieci dostarczą dodatkowej żywności lub pieniędzy. Badania wykazują, że cztero i pięcioletnie dzieci przynoszą wodę i pasą bydło, sześciolatki pracują w polu, a dzieci od 10 roku w górę wypracowują więcej, niż same zużywają. Dzieci zapewniają bezpieczeństwo w podeszłym wieku. Trudne warunki życia powodują, że 45-letni mieszkaniec kraju nierozwiniętego najczęściej jest juz stary, wyczerpany pracą fizyczną i niedożywieniem. Nie miałby niczego, gdyby nie opieka dzieci w czasie starości. Często zdaje sobie sprawę z niepewności tego dobrodziejstwa i dlatego postanawia mieć dużo dzieci, bowiem głód i brak opieki zdrowotnej uśmierci wielu potomków zanim dorosną. W Krajach Trzeciego Świata oczekuje się od kobiety, że będzie rodziła i wychowywała dzieci, pracowała w polu, przynosiła wodę, pasła bydło i wykonywała wiele innych obowiązków. U licznych matek, najczęściej niedożywionych, obawa przed kolejną ciążą i dzieckiem musi ustąpić przed nadzieją na przyszły zysk z dodatkowego robotnika w rodzinie. Wszakże wiele kobiet nie ma wpływu na decyzję o zajściu w ciążę, pozbawiane są one wolności osobistej. Na przykład obyczaj panujący w Bangladeszu nie pozwala tamtejszym kobietom rozmawiać ze swoimi mężami o współżyciu seksualnym lub o zapobieganiu ciąży. Kobiety muszą za wszelką cenę rodzić synów, wskutek tego wydają na świat 10-15 dzieci (z czego córki są ogólnie traktowane jako mniej wartościowe). Kobiety pytane w ramach badań o ocenę własnej sytuacji mówiły: “Jestem zmęczona. Spójrz na mnie. Nie różnię się niczym od zwierzęcia harującego w polu i rodzącego wszystkie te dzieci. Nie chcę już więcej, ale mój mąż mówi, że muszę mieć tyle ile przychodzi.” Przyrost naturalny spada, gdy życie biednych ulega poprawie dzięki reformom społecznym, ekonomicznym i politycznym. Badania przeprowadzone w 64 różnych krajach świata wykazały, że gdy dochody najbiedniejszych zwiększają się o 1%, to ogólny poziom płodności spada o 3%.
    To jest jeden ze sposobów zwiększenia dzietności. Drugi geograficznie bliższy, jednakże zapewne ideologicznie dalszy autorowi powyższej wypowiedzi model, odnaleźć możemy we Francji, która pochwalić się może wysokim przyrostem naturalnym, a jednocześnie wysokim odsetkiem pracujących kobiet. To ile francuskie rodziny mają dzieci, postrzegane jest jako interes wspólny. Nawet kryzys nie uzasadnia cięć w wydatkach na politykę prorodzinną. Przedszkola we Francji są nieodpłatne, zaś większość kosztów prowadzenia żłobków pokrywa państwo. Rodzice, którzy decydują sie na opiekunkę otrzymują od państwa dodatek w wysokości 150 – 300 euro. Urlop macierzyński jest pełnopłatny i trwa 16 tygodni, ojcowski także pełnopłatny, ale trwa 2 tygodnie. Można też skorzystać z trzyletniego, urlopu wychowawczego, który jest płatny – około 500 euro oraz ulg podatkowych. We Francji jest również wynagrodzenie minimalne w wysokości 9,22 EUR za godzinę, co w skali miesiąca daje 1398,37 EUR brutto – przy minimum 35 godzinach pracy tygodniowo. Mimo trudnej sytuacji gospodarczej w 2011 roku utrzymał się wysoki współczynnik dzietności kobiet. Już czwarty rok z rzędu na statystyczną Francuzkę przypadało dwoje urodzonych dzieci. W minionym roku wskaźnik ten wyniósł dokładnie 2,01‰. Myślę, że dobrze byłoby się zastanowić nad konsekwencją swojego stanowiska. Jeżeli zależy mi na tym by dzieci się rodziły, to łożę w formie podatków również na ich utrzymanie, edukację itp. Jest to implikacją często przywoływanej przez gospodarczych liberałów zasady, wedle której możliwość zaspokojenia potrzeby jest uzależniona od zapłaty za nią.

  6. edek 27.11.2012 21:50

    @wolnykrytyk
    Mscislaw Gniewomir to przedstawiciel/wyznawca ideologii liberalnej charakteryzujący się bezkompromisową wiarą w słowo pisane, ale tylko potwierdzające jego przekonania.
    Osobiście całkowicie się z tobą zgadzam. A swój pogląd opieram nie na badaniach ale na obserwacji i życiu w polskim społeczeństwie. Mam REALNE dane z rzeczywistości by w pełni popierać stanowisko zgodne z twoim…
    Wyższe bezwzględne dochody polskich rodzin nie mają i nie mogą mieć nic wspólnego ze zwiększeniem dzietności. Większość polskich rodzin utrzymuje się na krawędzi bankructwa. I mało kto (a jestem pewien, że większość Polaków realnie kalkuluje swoje możliwości) decyduje się na następne (pierwsze?) dziecko, jeśli istnieje możliwość, że w wyniku tej decyzji rodzina będzie musiała się utrzymać za jedną pensję, skazując się na nędzę, a nawet eksmisję za nie płacenie rachunków.
    Jeśli już mowa o statystykach to warto sprawdzić 4 rzeczy.
    1. Jaki % Polaków ma minimalne dochody.
    2. Jakie są koszty utrzymania 4-osobowej rodziny.
    3. Jaki % rodzin w Polsce ma oszczędności (świetny wskaźnik możliwości finansowych tych rodzin)
    4. Jaka jest dzietność polskich rodzin w Wielkiej Brytanii, gdzie 1 osoba bez problemu może utrzymać rodzinę.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.