Co się stało z zieloną wyspą?

Opublikowano: 09.01.2011 | Kategorie: Gospodarka

Liczba wyświetleń: 669

Pamiętamy wszyscy wizje roztaczane przez pana Tuska na temat świetlanej przyszłości Polski jako „zielonej wyspy”. Miał tu oczywiście na myśli Irlandię, najbliższą naszym neoliberałom krainę miodem i mlekiem płynącą, która miała być niejako drogowskazem i jednocześnie dowodem na słuszność głoszonych farmazonów ekonomicznych.

Jak skończyła Irlandia na tym eksperymencie to mnie więcej wiemy. Raczej mniej, bo nasze przekaziory jakoś nie kwapią się do zbyt szczegółowego przedstawienia prawdy i przyczyn tego wielkiego bum na dupę. Od ok 10 lat apologeci dzikiego kapitalizmu, którego uosobieniem i jedynym beneficjentem jest oligarchia pieniądza, przedstawiały Celtyckiego Tygrysa jako model i przykład do naśladowania. Irlandia miała wtedy najwyższy wskaźnik wzrostu gospodarczego, dużo powyżej średniej europejskiej. Podatek dochodowy od firm i osób prawnych został obniżony do 12,5% a ten faktycznie płacony przez międzynarodowe korporacje oscylował między 3 – 4%. Marzenie! Deficyt budżetowy – 0% w 2007. Wskaźnik bezrobocia – 0% w 2008. Autentyczny raj… Ludzie mieli pracę, rodziny konsumowały na potęgę korzystając z bogactwa a kapitaliści krajowi i zagraniczni osiągali znaczne zyski.

W październiku 2008, dwa dni przed tym, jak rząd belgijski uratował od bankructwa dwa wielkie „belgijskie” banki (Fortix i Dexia) pieniędzmi podatnków, Bruno Colmant, dyrektor brukselskiej giełdy w liście otwartym, zamieszczonym w opiniotwórczym dzienniku Le Soir wyraził gorące pragnienie by Belgia poszła całkowicie w ślady Irlandii i rozregulowała jeszcze bardziej swój system finansowy. Jak widać, nie tylko Tusk miał takie świetne pomysły… Kilka tygodni później Celtycki Tygrys był już na deskach.

W Irlandii deregulacja finansów dała impuls do eksplozji kredytów na zakup nieruchomości (zadłużenie rodzin doszło do 190 % produktu brutto Irlandii w przededniu wybuchu kryzysu). System bankowy nadmuchał się jak ogromny balon. Całkowita kapitalizacja giełdy, obligacji i aktywa banków osiągnęły zawrotną kwotę równą czternastokrotnego produktu brutto kraju.

To co nie miało się prawa zdarzyć w tym wspaniałym świecie prosperity i dobrobytu jednak się stało: we wrześniu i październiku 2008 domek z kart zawalił się, nadmuchane sztucznie balony finansowe i rynku nieruchomości pękły. Firmy zaczęły zamykać działalność lub opuściły kraj, bezrobocie wzrosło do z 0% w 2008 do 14 % na początku 2010. Liczba rodzin niezdolnych do spłacania zaciągniętych kredytów wzrosła. Cały system finansowy Irlandii stanął na krawędzi bankructwa, rząd szalonymi działaniami zagwarantował depozyty bankowe na sumę 480 mld euro (produkt brutto Irlandii to ok. 165 mld). Rząd „znacjonalizował” (czytaj – pokrył z publicznych pieniędzy długi) Allied Irish Bank, głównego gracza na rynku nieruchomości kwotą 48,5 mld euro.

Spadł eksport. Wpływy państwa także. Deficyt budżetowy podskoczył z 14 % PKB w 2009 do 32 % w 2010. Ponad połowa wzrostu deficytu spowodowana była operacją ratowania banków.

Plan „pomocy” europejskiej, w której uczestniczy także Międzynarodowy Fundusz Walutowy opiewa na sumę 85 mld i już widać, że tych pieniędzy jest za mało.
W zamian Irlandia musi wprowadzić drastyczny program oszczędnościowy, osiągnięty, jak to zwykle bywa, cięciami w wydatkach socjalnych. Odbije się z całkowitą pewnością na sile nabywczej społeczeństwa, konsumpcji, wydatkom na infrastrukturę itd.

Odsetki do zapłacenia od tej „pomocy” są dość wysokie – 5,7% od pożyczki MFW i 6,05% od europejskich. Środki te zostaną użyte do spłacenia banków, które kupią irlandzkie obligacje. I tu rzecz ciekawa. Banki kupią te obligacje za pieniądze pożyczone na 1% od Centralnego Banku Europejskiego… Tak w skrócie wygląda suwerenność pieniężna w strefie euro. Jeden lichwiarz pożycza od drugiego lichwiarza a koszty tej operacji ponosi kto? Nietrudno zgadnąć.

Reasumując, liberalizacja ekonomiczna i finansowa, która miała za cel przyciągnięcie za każdą cenę inwestycji zagranicznych i międzynarodowych instytucji finansowych zakończyła się całkowitym fiaskiem. Irlandia z podziwianego modelu stała się przykładem jak nie należy robić. Ja mam tylko cichą nadzieję, że polscy politycy zadają sobie, podobnie jak ja, odrobinę trudu i czytają czasami coś więcej niż GW…

Autor i źródło: SpiritoLibero


TAGI: , , , , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

3 komentarze

  1. ManiekII 09.01.2011 11:36

    Banki niewypłacalne powinny upadać (to jest normalne kapitalistyczne prawo) i tu należy szukać przyczyn obecnego kryzysu w Irlandii. Rząd Irlandii postąpił socjalistycznie dotując banki z pieniędzy podatników (a UE dotuje Irlandię z podatników europejskich), na dotacjach korzystają jedynie największe grupy finansowe bo ktoś te pieniądze musi pożyczyć, a cały ten dług rozłoży się na społeczeństwo i jak zawsze najwięcej zapłaci najbiedniejszy.

  2. janpol 10.01.2011 18:21

    Tak się kończy bezgraniczna wiara w zagraniczny, czy ponadnarodowy kapitał, który ma interesy zupełnie inne niż dobro gospodarki i ludzi w kraju, w którym inwestuje. Podstawą jest ZAWSZE rynek wewnętrzny. Kapitał i inwestycje zewnętrzne powinny być wisienką na torcie a nie tortem! Myślę, że warto się nad tym zastanowić BARDZO POWAŻNIE przed nadchodzącymi wyborami. A mądry interwencjonizm, np. w obronie przed skutkami działania kapitału spekulacyjnego jest, moim zdaniem, wskazany.

  3. dartan 11.01.2011 03:34

    Wypadałoby go jeszcze posłuchać http://www.youtube.com/watch?v=JpAcO5MTFow

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.