Co dalej z protestami przeciwko ACTA?

Opublikowano: 10.02.2012 | Kategorie: Polityka, Prawo, Publicystyka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 910

Ostatnia deklaracja premiera Tuska, że Polska nie ratyfikuje ACTA przynajmniej do końca 2012 roku, ma zdemobilizować ruch i ostatecznie położyć kres protestom. Jak się dowodzi jest ona spóźniona i bez większego znaczenia prawnego. Powinniśmy upierać się przy referendum, chociaż jego wygranie – jak się okazuje – może nie powstrzymać negatywnych konsekwencji wprowadzenia ACTA przez UE. Tym bardziej międzynarodowa mobilizacja ogłoszona na 11 lutego staje się ważna i to pomimo pewnego spadku zainteresowaniem ACTA w Polsce.

Spadek mobilizacji społecznej przeciwko ACTA najczęściej przypisywany jest czynnikom od protestów faktycznie niezależnym: mroźna pogoda zniechęcająca ludzi do wyjścia na ulicę, sesja studencka, ferie uczniowskie itd. Jeżeli nawet one wyjaśniają częściowo problem, to moim zdaniem nie trafiają w jego sedno. Spadek mobilizacji wydaje się wiązać głównie z ograniczeniami samego protestu. Przede wszystkim trudno jest utrzymać masowe poparcie społeczne dla ruchu „jednej sprawy” – sprzeciwu tylko wobec wprowadzenia ACTA. Musiałby się on z czasem przekształcić w walkę o szersze kwestie społeczne. W ten sposób można by przekroczyć ograniczenia związane ze składem protestujących grup. Nie za wiele możemy o nich powiedzieć poza tym, że rekrutują się głównie spośród młodzieży pochodzącej z różnych środowisk. Dotychczas nie podnosi się innych kwestii, które są interesujące np. dla większości pracujących. Dobrym przykładem jest tu bezrobocie i niestabilne zatrudnienie, które w pierwszym rzędzie dotykają młodzieży, ale są jednocześnie zagrożeniem dla innych grup społecznych, co mogłoby skłonić je do większego zainteresowania dzisiejszym ruchem.

Po drugie, pewne treści polityczne protestów nie wszystkim odpowiadają. Zaryzykuję nawet twierdzenie, że większość protestujących – tych na ulicach i w Internecie – nie chce mieć nic wspólnego zarówno z oficjalnymi partiami politycznymi, jak też z radykalnie prawicowym czy też lewicowym przesłaniem. Niemniej jednak wyraz ideowy manifestu Anonymous, których działania rozpoczęły ten ruch i spowodowały wyjście na ulice, i z którymi znaczna część protestujących się utożsamia, jest jasny. Anonimowi są częścią ruchu wolnościowego, nieakceptującego odwoływania się do autorytarnych koncepcji. Tymczasem nie ulega wątpliwości, że prawica próbuje narzucić protestom swoją retorykę i wykorzystać je dla własnych wąskich politycznych celów. Chce jedynie skierować niechęć protestujących przeciwko rządowi Platformy Obywatelskiej. Nie widzę oczywiście w krytykowaniu tego rządu nic złego. Jednak rząd Prawa i Sprawiedliwości w latach 2005-2007 dowiódł, że jest ze swobodami obywatelskimi poważnie „na bakier”. Prawicowi deputowani nie widzieli nic zdrożnego w tym, aby w Parlamencie Europejskim zagłosować za ACTA. To nie dziwi. Środowiska prawicowe wielokrotnie wychodziły z postulatami dotyczącymi cenzury obyczajowej, ograniczenia swobody wypowiedzi twórców, zaostrzenia prawa dotyczącego np. posiadania narkotyków itd. Po prostu są oni zwolennikami rządów „silnej ręki”, z czym kłóci się cały ruch przeciwko ACTA opowiadający się raczej za głęboką, uczestniczącą demokracją i niehierarchicznymi, sieciowymi relacjami społecznymi charakterystycznymi dla Internetu. Także w kwestii sporów o suwerenność i relacje międzynarodowe, co przy ACTA (jako umowie międzynarodowej) musiało wypłynąć, różnica polega na tym, że o ile rządzący liberałowie chcą nas przeważnie podporządkować dyktatowi Waszyngtonu i uzależnić całkowicie od Brukseli, to prawica najchętniej widziałaby Polskę jako ideologiczną kolonię Watykanu.

Po trzecie, pojawił się pewnego typu wulgaryzm. Można oczywiście traktować go jako przejaw ludycznego i spontanicznego charakteru demonstracji. Ludzie chcą, żeby było obrazoburczo, z przytupem, chcą tymi okrzykami zwrócić uwagę, że naprawdę mają dość „kulturalnej” arogancji władzy. Oczywiście mogliby krzyczeć inne hasła, tak samo obrazoburcze, ale nie zawierające wulgarnych sformułowań, tyle że takich haseł nie znają, bo wiele osób na demonstracji jest pierwszy raz, częściej bywała na stadionie. Z drugiej strony, za tymi okrzykami kryją się, obojętnie czy świadomie czy nie, zaczerpnięte od prawicy np. homofoniczne hasła. Nie uważam, żeby używanie podczas protestów słów typu „pedał” czy „kurwa” było właściwe, bynajmniej nie z powodu „dobrego wychowania”, ale dlatego, że za nimi kryje się rodzaj pogardy. Choć nie można przeceniać znaczenia dyskursu, wyciągać jakichś pochopnych wniosków dotyczących świadomości osób wykrzykujących to, czy tamto, to jednak trzeba też zwrócić uwagę, że język jest materialny, ostatecznie współtworzy i przekształca rzeczywistość. Wielokrotnie powtórzone słowo lub hasło staje się częścią naszego politycznego otoczenia. Radykalny język może być jednak wolny od spersonalizowanej nienawiści.

Cztery. Maska Anomymous niestety nie uwzględnia aspektu genderowego, a dodatkowo udział kibiców w protestach (jak najbardziej uzasadniony, ponieważ stali się oni wcześniej ofiarami represji ze strony rządu) mocno je zmaskulinizował. Choć kobiety biorą udział w ruchu – w Poznaniu czynnie uczestniczyły w przemarszach, spotkaniach organizacyjnych i dyskusjach – wydaje mi się, że ich głos nie jest dobrze słyszalny. Co więcej, niektóre hasła mogły wpłynąć zniechęcająco na przynajmniej część aktywistek. Oznacza to kolejną redukcję społecznej mobilizacji i poważne ograniczenie dla ruchu, który bez poparcia kobiet nie może się rozszerzyć i przetrwać.

Po piąte. Ruch, uciekając od problemów narzucenia pewnej ideologicznej retoryki, próbuje w działaniach na siłę zachować apolityczność, zamiast wykształcić własny program i język. Na razie może zdaje to egzamin, ale na dłuższą metę strategie postpolitycznego działania prawdopodobnie się nie sprawdzą. Sprawa ACTA jest sprawą ze wszech miar polityczną i rozciąga się na szereg problemów wykraczających daleko poza jedynie postulat zachowania swobody w Internecie. To także kwestia nadużyć władzy w ogóle oraz ekonomicznego dyktatu korporacji, w tym koncernów medialnych. To problem dotyczący granic własności, nie tylko intelektualnej. Zostało wreszcie przełamane pewne tabu, dające własności prywatnej prymat nad poszczególnymi prawami jednostek i wspólnot. Nie ulega wątpliwości, że to głęboko polityczny przełom.

Ruch przeciw ACTA, oprócz wyliczonych tu słabości, ma swoje mocne punkty. Przede wszystkim, jest wiele ośrodków, z których wychodzi inicjatywa protestów. Nie wszystkie one dają się łatwo zlokalizować, a zatem trudno jest je władzom spacyfikować. Dochodzi nieraz do umiejętnego połączenia działań legalnych i nielegalnych. W dużej części ruch opiera się na spontaniczności czy nawet chaotyczności, która zaskoczyła rząd, wyraźnie nieradzący sobie z tą falą niezadowolenia społecznego.

Jeżeli ruch się ugnie, to raczej pod ciężarem własnej niedoskonałości i ograniczeń, niż represji władz. Wydają się one raczej czekać, aż protest się wypali, żeby przeforsować „swoje”. Jednak tak stać się nie musi. Być może za chwilę doczekamy się kolejnej fali protestów angażujących szersze rzesze społeczeństwa domagającego się głębokich zmian politycznych i gospodarczych. Pierwszy krok został uczyniony.

Autor: Stanisław Krastowicz
Źródło: Rozbrat


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

13 komentarzy

  1. perini 10.02.2012 09:29

    PiS to nie prawica

  2. jacekstu 10.02.2012 09:52

    dokładnie.. PiS, PO, PSL, SLD to wszystko to samo tylko pod kilkoma nazwami, niestety zdecydowana większość społeczeństwa jakoś tego nie zauważa

  3. erazm55 10.02.2012 11:21

    Wypadałoby spróbować uświadomić większą część społeczeństwa o zagrożeniach po wprowadzeniu ACTA.Przedsiębiorcy,rolnicy a w konsekwencji wszyscy dostaną po czterech literach nie tylko internauci.

  4. rayX 10.02.2012 11:52

    “Co dalej z protestami przeciwko ACTA?” – i co teraz. Brak liderow… kogo poprosic by to dalej poprowadzil… Hmmmm….

  5. Drill 10.02.2012 12:32

    Aspekt “genderowy”- po tym można już zdecydowanie przestać czytać.

  6. Angel 10.02.2012 13:04

    pomijając aspekt “genderowy” 🙂

    nie zgadzam się też z autorem w sprawie wulgarnego języka. język “społeczeństwa obywatelskiego” powinien być językiem radykalnej negacji i nienawiści do Władzy, wymierzonym przeciwko niej z taką siłą jaka tylko jest możliwa. język ten, powinien odmawiać Władzy prawa do istnienia i nie może oznaczać dla niej najmniejszej akceptacji i szacunku ani do Władzy bezpostaciowej, ani przedstawicieli tej Władzy w formie osób ją sprawujących. język ten powinien nawoływać wprost do fizycznej Eksterminacji ludzi sprawujących Władzę, i braku uznania prawa do życia jej przedstawicieli, wśród tzw “społeczeństwa obywatelskiego”. język wulgarny jak najbardziej do tego się nadaje. Władza powinna czuć strach przed “społeczeństwem obywatelskim”, strach przed utratą życia.

    jednym z głównych zarzutów jakie bym stawiał tym protestom jest brak agresji, i brak “mowy nienawiści” wśród wesołych podrygujących na mrozie, czasem jak by ubzdryngolonych przedstawicieli młodzieży polskich szkół, i polskich stadionów. nie należy się dziwić, że młodzi ludzie nie przeszli jeszcze egzaminu dojrzałości przez młodzieńczą fazę buntu i pewne posunięcia ciągle wydają im się zbyt radykalne. nie wiedzą że każda “Władza” jest ich wrogiem i należy jej się krzyżyk, ale tylko wtedy kiedy jest się wierzącym.

    społeczeństwo obywatelskiej z samej swojej istoty jest Wrogiem Władzy, a nie jej sprzymierzeńcem. nie wykształca się w tzw “demokracji” (czyli demokracji z nazwy modelu zachodniego) jako składowa, jak próbują sugerować politycy. społeczeństwo obywatelskie mimo że czasami jest nazywane podmiotem demokracji modelu zachodniego, jest jej realnym Wrogiem albowiem tamta demokracja jest emanacją tylko i wyłącznie reprezentującej interesy establishmentu Władzy. Władzy rozdzielonej przez Kapitał Prywatny zależny od Władzy, Media zależne od Władzy i Polityków oraz Urzędników sprawujących Władzę i konkurujących jedynie o Wpływy w tej Władzy. nigdy Władza nie reprezentuje interesów społeczeństwa obywatelskiego, tak więc zawsze jest jego Wrogiem, a ono Wrogiem tej Władzy. wobec powoli budzącego się społeczeństwa obywatelskiego dzięki internetowi, Władza widząc co się dzieje w krajach arabskich, w takiej Rosji idzie w ślad za rozwiązaniami Chińskimi, i Białoruskimi próbując subtelnie przykryć cenzurę internetu, różnymi wytłumaczeniami i pretekstami. Istota Władzy w Rosji niczym nie różni się od Istoty Władzy w USA, czy UE. można by powiedzieć że rządzą tam identyczne mechanizmy i zachodzą identyczne zjawiska. różnica jest jedynie w stylu i skali bezczelności, i zdolności do zakładania białych rękawiczek. System jest praktycznie Identyczny! w przypadku istnienia Władzy w państwach takich jak Polska, społeczeństwo obywatelskie jest jej wrogiem największym ponieważ mogłoby zreorganizować ten System. brak tego społeczeństwa jest celem Władzy, żeby mogła organizować go sama. w krajach gdzie System jest zorganizowany i scementowany jak USA, czy GB, społeczeństwo obywatelskie jest bardziej wrogiem ideologicznym niż faktycznym, ponieważ tylko wielka masowa rewolucja może jeszcze cokolwiek zmienić w tych “demokracjach”. jedynie w przypadku krajów takich jak np Szwajcaria, gdzie mamy dość liberalny System z czynnym mechanizmem referendalnym można powiedzieć że społeczeństwo obywatelskie wrogiem Władzy nie jest a jest częścią Systemu. ale my w Polsce, ani w USA, ani w GB ani Francji nie mamy takiego Systemu, a Szwajcaria nie jest w UE! dopiero wtedy kiedy Władza jest wykonawcza, a w rękach społeczeństwa obywatelskiego jest “ustawodawcza” czyli referendalna, wtedy możemy mówić że wrogości między Władzą a społeczeństwem obywatelskim może nie być, co nie oznacza że nie ma między nimi antagonizmów i konfliktu interesów. w naszym kraju społeczeństwo obywatelskie to Wróg Władzy, a Władza jest Wrogiem tego społeczeństwa, a wrogość powinna prowadzić do nienawiści, a ta do eksterminacji Wroga.

    wystarczy moim zdaniem żeby przekazem protestów przeciw Acta i ich spoiwem była całkowita negacja Władzy politycznej, brutalizacja działań, i afirmacja społeczeństwa obywatelskiego które kreowane jest na jej jedyną możliwą alternatywę, przynajmniej w sprawach np dotyczących “wolności obywatelskich”, a w tym przypadku wolności – a najlepiej anarchii, w internecie. protest przeciw Acta, nie powinien być tańcem na lodzie, ale pistoletem przystawionym do skroni każdemu politykowi, czy w masce czy bez niech pozostanie w gestii indywidualnych preferencji.

  7. guarana 10.02.2012 13:57

    Angel, absolutnie się z Tobą zgadzam. To nie może się ciągnąć przez kolejne 20 lat. Dość kurwa dość!!!

  8. Pires 10.02.2012 14:21

    Nie wiem jak w innymch miastach, ale w Radomiu organizacja protestu była po prostu kiepska. Część z ludzi, którzy przyszli pod prezydium wstydziło się podejść bliżej i obserwowali protest z daleka. Powód? Nie chcieli wyglądać jak kibole pod stadionem. Organizator przy słabiutkim nagłośnieniu tylko krzyczał “kto nie skacze ten za ACTA hop hop hop”, “jakie hasło ma pan premier…” czy “Donald matole…”. Jak dla mnie mało ambitne skakać przez godzine i wsłuchiwać się w słowa. Postawcie na scenie kogoś z charyzmą, kto porwie tłumy i ZACZNIE MÓWIĆ zamiast krzykaczy. Protest powinien mieć siłe przyciągania przechodniów, a tymczasem sami uczestnicy czuli się trochę głupio.

    Żeby nie było tak pesymistycznie to chcę zapewnić wszystkich, że pójdę na protest i wezmę ze sobą znajomych. Rozmumiem, że wtedy było mało czasu więc liczę, że teraz organizacja się trochę poprawi.

  9. Wiem 10.02.2012 21:13

    angel oni właśnie tego chcą, taka agresja ze strony protestujących pokaże, że społeczeństwo jest niebezpieczne i musi być inwigilowane dla dobra wszystkich. Wykorzystają ten gwałt przeciwko wszystkim Polakom i pewnie pokażą światu jako przykład… Opamiętaj się ! Nie możesz nawoływać do mordu !

    Bez pretekstu nie będą mogli uderzyć, pretekst pojawi się na początku czerwca a agresja tylko przyspieszy wydarzenia. Nie bez powodu Tusk czuje się tak pewnie.

  10. Il 10.02.2012 21:16

    A co dalej z wywłaszczaniem pod pseudopubliczne zadłużające społeczeństwa (nie)rządowe kolesiowe inwestycje ???
    Co z (nie)rządowym i urzędniczym przymuszaniem i zmuszaniem do sprzedaży pokoleniowych własności ??? (gospodarstw, gruntów, budynków)
    germańsko-faszystowska unia kontratakuje?

  11. Prometeo 10.02.2012 22:15

    acta robi z nas nic nieznaczący naród bo za zgodą naszej wladzy obce służby wywiadowcze będom mialy pelne prawo do inwigilacji imiennej użytkowników sieci jeśli bedziesz zamieszczać niepoprawne treści to pobierze ci sie nielegalny plik i masz klopoty Piractwo w sieci nie ma dla nich znaczenia tym bardziej ze spełnia znakomicie role marketingową ale problemem jest fakt że internauci mają szeroki dostęp do informacji o produktach spychanych przez kontrolowany główny nurt jeśli tak to istnieje dla nich obawa że projektowane przez wladze wzorce postepowania staną sie nie odbierane przez coraz bardziej rozwiniętą w innym kierunku niż by chcieli populację. To jest konflikt dwuch światów to jest republikańskiej idei rowności i swobody w postepowaniu i piramidalnego chorego afrykańskiego poglądu o koniecznosci wzajemnej inwigilacji dla ustalania odgórnego potrzeb jednostki to jest proste i oczywiste że nie bedziesz chcieć czytać Orwela jak o nim nie uslyszysz

  12. Prometeo 11.02.2012 07:40

    Poniosło Cie Angel wyluzuj jakaś władza zawsze będzie.

  13. rebelia 11.02.2012 09:51

    a ja zgadzam się z Angel. Na im więcej pozwolimy , tym bardziej władza nas przydusi. Władza, która nie boi się ludu zawsze będzie niebezpieczną dyktaturą. Wasz problem, jeśli wolicie sobie poskakać i rysować pacyfki, ale nie brońcie innym radykalnego oporu. Strażnicy moralności 😉 Właśnie dlatego, że ludzie boją się radykalizmu, to władza czuje się coraz pewniej. Konformizm i strach społeczeństwa-budulcem Systemu.
    Chcecie spokoju, jedźcie do Korei Płn.- tam nie ma ekstremizmu…

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.