Chipsy i cola zamiast kalafiora

Z badań naukowców z wrocławskiego wydziału Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej wynika, że wśród polskich nastolatków narasta problem nadwagi i otyłości. Zjawisku sprzyja zbyt łatwy dostęp do niezdrowej żywności, szczególnie w szkołach.

Jak informują „Rzeczpospolita” oraz RynekZdrowia.pl, pracownicy naukowi SWPS przebadali ponad 800 uczniów szkół podstawowych, gimnazjów i liceów w wieku od 10 do 17 lat. Okazało się, że dostępność do niezdrowej żywności w domu i poza nim – zwłaszcza w szkole – jest zdecydowanie wyższa w Polsce niż w Holandii, Wielkiej Brytanii czy Portugalii.

Uczniowie nie mając innego wyboru, sięgają po to, co oferują im szkolne sklepiki oraz automaty. Tymczasem, jak podaje raport, w 87% szkół prowadzących sklepiki oraz 75% posiadających automaty spożywcze oferowane są produkty o niskiej wartości odżywczej, niezalecane przez dietetyków (np. chipsy, słodkie napoje gazowane, napoje energetyzujące), podczas gdy aż 1/3 szkół nie zapewnia uczniom możliwości zjedzenia obiadu.

Z raportu NIK, obejmującego lata 2009-2011, wynika, że w Polsce przybywa dzieci z nadwagą i otyłością. Problem ten stwierdzono aż w 50 szkołach (na 52 skontrolowane), zmaga się z nim już 18% uczniów. Mimo to w żadnej ze skontrolowanych przez NIK gmin rada nie skorzystała z prawa do podjęcia uchwały wycofującej ze szkolnych sklepików produktów o niskiej wartości odżywczej. Tymczasem samorządy – szczególnie te borykające się z problemami finansowymi – częstokroć oczekują od dyrektorów szkół, aby dochody z wynajmu powierzchni pod sklepiki, wspomagały budżet szkoły.

W opinii ekspertów, resort edukacji powinien podjąć stanowcze działania, które ograniczyłyby lub zupełnie zakazały sprzedaży niezdrowej żywności w szkołach.

Źródło: Nowy Obywatel