Cenzorskie (se)dno

Opublikowano: 05.11.2022 | Kategorie: Media, Publicystyka, Publikacje WM, Telekomunikacja i komputery

Liczba wyświetleń: 2239

Samoobrona w sądzie jest dziś wysoce ryzykownym i niepewnym zajęciem choćby ze względu na nieskończoną ilość przepisów. W każdym razie oznacza szalony wysiłek w żmudnym gromadzeniu dowodów, świadków i stalowych nerwów. Wojna o wolne słowo odnotowuje sukcesy gdy intelektualnie aparat sprawiedliwości potrafi stać na straży roli do jakiej jest powołany w tradycyjnym rozumieniu tego pojęcia. Karykaturą staje się kiedy jakaś ograniczona „społeczność” nagina ją do swoich wewnętrznych norm diametralnie przecząc faktom, prawdzie i ładowi prawnemu.

Wiemy już dość wiele o kontroli obiegu informacji, selektywności i faworyzowaniu, bądź piętnowaniu ośrodków przekazu. Cokolwiek mniejsza jest wiedza o mechanizmach osmozy charakteryzującej służby i właścicieli internetowych zabawek.

Dr Shiva Ayyudarai jest inżynierem, Wykształcenie techniczne zdobył w MIT – Massachusetts Institute of Technology. To on wynalazł e-mail. Ubiegając się o fotel senatora doświadczył bezwzględnej eliminacji w nieuczciwej konkurencji. W toku prowadzonej kampanii został „uciszony” likwidacją portalu.

Traktując ten akt jako naruszenie konstytucyjnego prawa wolności słowa, dr Shiva złożył w sądzie pozew. Powiadomił o nim media, ale te nie zainteresowały się rozprawą. Jako pierwsza rozprawa o politycznym charakterze powinna była zainteresować media. Zwłaszcza, że jako skarżący dr Shiva nie miał pełnomocnika reprezentującego jego interes w sądzie.

W pierwszej instancji poszkodowany wygrał. Pani sędzia przesłuchała Sekretarza Stanu, który potwierdził istnienie struktury pośredniczącej między rządem a w tym konkretnym przypadku Twitterem. Dr Shiva wiedział, że jedynym powodem do zlikwidowania portalu były treści jego wypowiedzi. Decyzją sędzi było przywrócenie portalu.

Krótkotrwała radość przerwana została ponownym usunięciu wypowiedzi dr Shivy, który postanowił podzielić się na przywróconym portalu wynikami swoich dociekań o powiązaniach służb z właścicielami mediów społecznościowych.

Tym razem wezwany został do sądu przedstawiciel Twittera. Poza nim 6-osobowy sztab adwokacki. Trzej występowali z ramienia Sekretarza Stanu, trzej – z Twittera i jeden z organizacji NASS. Dzień przed samą rozprawą w maju, inżynierowi Shiva udało się odkryć portal stworzony przez uczelnię Harvarda, zawierający instruktaż dywersji wyborczej o nazwie „The Long Fuse, czyli dezinformacja okresu wyborczego 2020”, z pieczęcią EIP – Election Integration Partnership (partnerstwa integracji wyborczej). W nim krok po kroku nakreślono działanie kontrolujące i sterujące zachowaniem społeczeństwa w dowolnym miejscu na ziemi. Dokonując oceny uczestników jako wysokiego, średniego i minimalnego ryzyka, doprowadza się do eliminowania osoby z konkurencji, wpływu nie zaprzestając ustawicznej jej obserwacji.

Ujawnienie tej struktury doprowadziło do likwidacji platformy inżyniera Shivy po raz wtóry. Struktura koordynuje wielostopniowo działania wyborcze aktorów biorących udział w wyborach i działania znanych platform („Facebook” i „Twitter”) w uciszaniu wypowiedzi. W pełni skoordynowane działanie wykluczające przypadkowość zaprezentowane zostało w sali sądowej przez pokrzywdzonego.

Kolejnym składnikiem skoordynowanego działania kontroli wyborów jest instytucja policyjna, konkretnie jej wydział o nazwie „Intercept – Policja Prawdy”. Zadaniem jej jest stać na straży kontroli wypowiedzi, by zapobiegać nienawiści kontrolując wszelką postać kanałów informacyjnych. Zakłada się też możliwość przechowania niepożądanej treści, którą będzie można wykorzystać w stosownym momencie.

Postacią centralną całej struktury jest Pierre Omedyat. Przedstawia się jako filantrop, miliarder, który sfinansował tę mozaikową układankę świata cenzorów z funduszu o nazwie „Fundusz Demokracji”. To on sfinansował policję myśli – „The Intercept”. Udział w nim ma dziennikarstwo zajmujące się sensacjami, odpowiednio dozowanymi, uprawiane jako dziennikarstwo śledcze przez ludzi często nagrodzonych nagrodą Pulitzera.

Mechanizm działa na następującej zasadzie: reporter widzi przestępstwo, donosi o nim wiedząc, że zleca je i opłaca przestępca. Funkcjonuje tak ułożona całość od dwóch lat. Rządzący najpierw ukrywają prawdę, wyczekują na właściwą chwilę, następnie wyciągają na światło dzienne bawiąc się nastrojami społecznymi. Omedyat funduje demokrację, którą skrzętnie kontroluje.

Służby wywiadu doskonale koordynują proceder po obu stronach. Widoczne afery polityków ujawniane są od czasu do czasu interpretowane jako PR. Ludziom wydaje się, że świadczą one o demokracji, tymczasem to tylko błyskotka odwracająca uwagę. W istocie wolne słowo jest całkowicie zniszczone.

Ujawnione przez dr Shivę mechanizmy i struktura, łącznie z finansowaniem powinny poruszyć media w ich posadach, by otrząsnąć się z infiltracji służb. Skrywanie prawdy, odkładanie jej ujawnienia, jest procesem wieloletnim, ale obnażonym. Jeśli duże i wpływowe media przemilczą sam proces i wnioski z niego płynące, nie staną razem z przedstawicielami małych mediów, wcześniej czy później będą musiały dopuścić się niegodziwości tracąc wiarygodność tylko dlatego, że w grę wchodzą niemałe pieniądze.

Nie dziennikarze śledczy, a skromny inżynier cierpliwie rozsupłał zagadkę, która dla wielu jest jak odległa i mroczna galaktyka.

W polskiej praktyce istnieje jeszcze inna prawidłowość. Oskarżenie publiczne kogokolwiek w głównych kanałach jest jednostronną wersją jakiegoś zdarzenia ukazującego domniemanego sprawcę w jak najgorszym świetle. Działa jak publiczny lincz. Brak równorzędnej wypowiedzi oskarżanego o porównywalnym wymiarze czasowym w tym samym medium jest dokładnie tym, czym zakaz nadawania na jego skromnym kanale, platformie. Gdzie zatem równość wobec prawa?

Opracowanie: Jola
Na podstawie: YouTube.com
Źródło: WolneMedia.net


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.