CDC boi się antybiotykooporności

Opublikowano: 20.09.2013 | Kategorie: Wiadomości ze świata, Zdrowie

Liczba wyświetleń: 598

Antybiotykooporne bakterie zostały uznane za jedno z poważnych zagrożeń w USA. W raporcie opublikowanym właśnie przez Centra Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) czytamy, że każdego roku w USA u co najmniej 2 milionów osób rozwija się poważna infekcja bakteryjna, która jest oporna na co najmniej jeden antybiotyk. Co najmniej 23 000 osób umiera z powodu takiej infekcji.

“Z pokolenia na pokolenie obserwujemy rosnącą oporność. Nie mamy leków, które wyskakują z kapelusza. Gdy już mamy jakiś lek, to po jakimś czasie i on okazuje się nieprzydatny” – powiedział doktor Thomas Frieden, dyrektor CDC. Za najpoważniejsze zagrożenia uznano antybiotykooporną rzeżączkę, superbakterię powodującą biegunkę (Clostridium difficile) oraz bardzo szybko namnażające się oporne na karbapenemy Enterobakterie (CRE – carbapenem-resistant Enterobacteriaceae), które zyskały miano “nocnego koszmaru”.

Główną przyczyną szybkiego rozwoju oporności mikroorganizmów jest powszechne przepisywanie antybiotyków przez lekarzy, dodawanie ich do domowych środków czystości czy faszerowanie nimi zwierząt hodowlanych. Dzięki temu patogeny mają styczność z lekami i mogą zyskać na nie oporność. Co gorsza, w ciągu ostatnich dziesięcioleci pojawiło się niewiele nowych antybiotyków, a nieliczne firmy farmaceutyczne pracują nad nowymi lekami. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy są nierealistyczne wymagania, jakie stawia FDA (Agencja Żywności i Leków) przed nowymi antybiotykami.

Nie tylko Amerykanie są zaniepokojeni rosnącą antybiotykoopornością. Przed kilkoma miesiącami naczelna lekarz Wielkiej Brytanii zaproponowała, by zjawisko to wpisać do narodowego rejestru zagrożeń, obok epidemii grypy, katastrowalnych powodzi czy wielkich ataków terrorystycznych.

Największym spośród trzech wymienionych powyżej zagrożeń jest C. difficile. Bakteria wywołuje zagrażającą życiu biegunkę, rozprzestrzenia się pomiędzy ludźmi za pośrednictwem przedmiotów, jest przenoszona na rękach przez pracowników służby zdrowia i osoby odwiedzające chorych. Szczególnie niebezpieczna jest w szpitalach, gdyż używane tam antybiotyki wyłajawiają przewody pokarmowe chorych i ułatwiają rozwój C. difficile. Zdaniem CDC każdego roku C. difficile powoduje 250 000 zachorowań i zabija 14 000 osób. Koszty opieki medycznej są przez to większe o miliard dolarów. Szczególnie niepokoi fakt, że w latach 2004-2007 liczba zgonów spowodowana przez C. difficile zwiększyła się aż 4-krotnie.

Kolosalny problemem jest również rzeżączka. Przed dwoma laty informowaliśmy o pojawieniu się szczepów dwoinki rzeżączki odpornych na wszystkie znane antybiotyki. Każdego roku w USA do lekarzy zgłasza się około 300 000 osób chorych na rzeżączkę. Jednak, jako że chorzy często nie wykazują żadnych symptomów, CDC szacuje, że prawdziwa liczba zachorowań jest bliska 820 000 rocznie.

Z kolei lekarze w nowojorskich szpitalach informują o chorych, którzy umierają na śmiertelne zapalenie płuc, powodowane przez bakterie, które nie poddają się leczeniu nawet potężnymi, stosowanymi w ostateczności antybiotykami z grupy karbapenemów.

Autor: Mariusz Błoński
Na podstawie: Medcity News
Źródło: Kopalnia Wiedzy


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

6 komentarzy

  1. Stasiu26 20.09.2013 23:24

    @goldencja
    Akurat antybiotykoodporność bakterii to ewidentny przykład mikroewolucji. Nie znam żadnego, nawet skrajnego ruchu, który by ją kwestionował (jeśli taki jest, to niech mnie ktoś oświeci). To akurat zaobserwowany fakt. Dyskutowana jest makroewolucja, mniej oczywista i pomijając, kwestionowane przez niektórych, skamieniałości – będąca nie do zaobserwowania.

    ale każdy temat jest dobry żeby się posprzeczać na tle ideologiczno-światopoglądowym 😉

  2. goldencja 20.09.2013 23:59

    @Stasiu, jak można jednocześnie twierdzić, że istnieje mikroewolucja i zaprzeczać, że istnieje makroewolucja? W takim razie czym dla Ciebie jest ewolucja, którą ja wspomniałam?

  3. Stasiu26 21.09.2013 11:05

    @goldencja
    Akurat nie napisałem, że jestem kreacjonistą. Po prostu zwracam uwagę na to, że oni nie kwestionują mikroewolucji. Jeśli pytasz jaka różnica, to jest coś takiego:

    mikro – dostosowywanie się do zmian środowiska (np. takie bakterie mają geny odpowiedzialne właśnie za dostosowywanie się, głównie dzięki ich rekombinacji, choć ulegają one również mutacji, jednak nie powodującej zaburzeń w funkcjonowaniu organizmu, ale mutacji kontrolowanych, dostosowujących go do zmian w środowisku, u bardziej skomplikowanych organizmów byłyby to ich rozmiary, kolory, czy owłosienie).

    makro – zmiana planu budowy, którą uznaje się za logiczną konsekwencję wielu zmian mikroewolucyjnych, ale trudno ją zaobserwować, jeśli podważamy wykopaliska (nie bez powodu to parcie na znalezienie “brakującego ogniwa”). Tu się można kłócić, bo makroewolucja powinna doprowadzić go powstania nowego gatunku, ale czym ten gatunek w ogóle jest ? Dodatkowo, można się sprzeczać, czym jest powstanie “nowej jakości”. Kreacjoniści uważają, że mutacja nie prowadzi do powstania nowej “informacji”, tylko zaburzeń w tym co już jest (albo wymiany z innym organizmem, ale w końcu dochodzimy do punktu alfa). Dużo tutaj jest do tłumaczenia, książkę można by napisać, ale w sumie chodzi o to, że według kreacjonistów, nie można zaobserwować zmian na planie budowy (zbyt mało czasu) i mimo rozwoju genetyki, one również nie daje argumentów za tym, jak miałyby takie zmiany przebiegać (to dopiero ciekawy temat), a ewolucjoniści uważają, że to głupie, bo przecież to oczywista konsekwencja mikroewolucji i wystarczy odseparować geograficznie dwa ptaki, a po jakimś czasie nie będą się mogły krzyżować, ergo – nowy gatunek, czyli makroewolucja. No i podają za argument np. skamieniałości opierzonych dinozaurów. Bez wehikułu czasu to porozumienie jest chyba niemożliwe.

    W sumie, to według mnie problemem jest to, że próbuje się traktować ewolucję jak potwierdzenia ateizmu, wręcz jako element ateistycznego dekalogu (tak to jest odbierane, niezależnie od tego co ateiści mówią, że to nauka, a nie wiara). Pod koniec takiej rozmowy ewolucjonista często podsumowuje – “widzisz, to wszystko był przypadek, nie potrzeba ingerencji Boga (w domyśle – Boga nie ma i w ogóle, wszystko co nadprzyrodzone to takie same bajki). “. No a z tym wierzący człowiek zgodzić się nie może.

    Mam nadzieję, że wytłumaczyłem o co chodzi i dlaczego dyskusja nie jest taka prosta 🙂

  4. goldencja 21.09.2013 12:43

    @Stasiu, ateizm to brak wiary w bogów (wszystkich) – nie potrzebuje ewolucji do tego. Wierzysz w Zeusa? Nie? Czy potrzebujesz do tego ewolucji? Nie. Mikro- i makro-ewolucja to jest to samo, tylko obserwowane w innych odcinkach czasowych, nie wierzysz sprawdź. Ewolucja to proces, zarówno mikro jak i makro i to proces rządzący się tymi samymi prawami dla każdego rodzaju. Przeczytaj prawdziwe definicje tych pojęć, bo trochę tworzysz za bardzo. Ewolucję na bieżącą obserwuje się odkąd ją zauważono, więc nie dotyczy tylko pojedynczych pokoleń. Możesz mieć “ale” co do datowania skamielin kopalnych. te skamieliny jednak istnieją i są badane pod względem podobieństw anatomicznych kosteczka po kosteczce. Jeszcze jedno na koniec – ateista nie zawsze jest ewolucjonistą, ani ewolucjonista ateistą. Tak się akurat stało w moim przypadku, że łączę te dwie cechy i pałam odrazą zarówno do religii jak i ciemnoty intelektualnej. To kreacjoniści wyprowadzili swoje teorie naprzeciw ewolucjonistom wykorzystując pojęcie boga i stworzenia, co sprowokowało tylko ateistów kochających naukę. Ateizm nie zawsze pochodzi z logicznego myślenia, czasami wystarczy, że osoba nie miała w dzieciństwie pranego regularnie mózgu bajkami o wiecznym dziadku w niebie, który w imię miłości do ludzi dał im wolną wolę, ale jeśli tylko zgrzeszą pośle ich na wieczne potępienie, też w imię miłości. Czasami też wystarczy sama logika, by zostać ateistą, nie trzeba posiadać wiedzy z genetyki itp.

  5. Stasiu26 21.09.2013 14:35

    @goldencja
    Proszę Cię, tłumaczę Ci co czuje druga strona. Nie kłuć się w stylu “nie jednego, ale wszystkich Bogów, o Ty niedouczony !”, bo nie o to chodziło, tylko o zwrócenie uwagi na to, że gdy spotyka się zwolennik teorii ewolucji (ateista), z jej przeciwnikiem (wierzący, w cokolwiek), to nieuchronne jest zboczenie z gruntu naukowego na ideologiczne – a w tym temacie porozumienie jest niemożliwe.

    Oczywiście, że zwolennik teorii ewolucji nie musi być ateistą (ale że ateista nie musi być ewolucjonistą, to już ciekawe – rozumiem, że taki człowiek wierzy w kosmitów itp. ?), ale to nie o to chodzi. Chodzi o to, że ten spór stał się sporem ideologicznym – nie wszyscy w to popadają, ale osoby które się kłócą na forach i piszą książki dla obu stron wpasowują się w ten schemat.

    Zmieniając temat – naprawdę myślisz, że Religia to wiara w dziadka w niebie ? Nawet jeśli zamykamy się w naszym zaścianku, to ciągle duuuże uproszczenie. Zgadzam się, że większość tzw. wierzących Polaków, zatrzymała się w rozwoju na I Komunii, ale chyba nie powinniśmy określać na podstawie ich wyobrażenia całej koncepcji Religii, prawda ?

    Ps. Mikro i makro rządzą się tymi samymi prawami/nie rozumiem definicji ? Ale to nie ma nic do rzeczy. Te terminy służą naukowcom do opisu przedziału czasowego, zmian odwracalnych i nie, a kreacjoniści wzięli te terminy żeby móc się z nimi dogadać (czy może na odwrót ? To ma znaczenie kto zaczął ? Jeśli tak, to powiedz jakie.). Kreacjoniści po prostu zgadzają się ze zmianami w obrębie gatunku (nawet Ci mega skrajni – bo tak mówi Biblia), ale nie zgadzają się z tym, że np. z czegoś dinozauropodobnego powstały ptaki. Nie ma płynnego przejścia pomiędzy mikro i makro, ale jest to najlepszy naukowy termin do opisu tego co mają na myśli mówiąc o “stworzeniu” i dalszej “specjalizacji”. Trzeba przyznać, że trochę nieszczęsny, ale zawsze tak będzie jeśli spotkają się dwie strony o zupełnie innym światopoglądzie – sam język jest barierą przekraczalną tylko dla najwybitniejszych jednostek (“Granice mojego języka są granicami mojego świata”).

  6. goldencja 21.09.2013 15:41

    @Stasiu26, problemu by nie było, gdyby kreacjoniści oraz związki wyznaniowe nie obdzierały biednych mniej inteligentnych ludzi z pieniędzy powołując się na nagrodę pośmiertną oraz nie zakłócały porządku prawnego ograniczając wszystkim innym niż oni wolności. Problemu by nie było, gdyby kreacjoniści nie próbowali zastępować nauki swoimi idiotyzmami próbując jeszcze bardziej ogłupić ludzi. Większość wojen wywołuje się w oparciu o religię. Kto walczy na wojnach? Najbiedniejsi, popychani ideologiami typu “bóg, honor, ojczyzna”. O co tak naprawdę walczą? O bezpieczeństwo majątków bogatych. Tak się zawsze kończy utrzymywanie społeczeństwa w ciemnocie, że bogaci sprytni manipulują nimi dla własnych interesów. Oni za to umierają myśląc o nagrodzie za ich “bohaterskie” czyny (np. mordowanie, gwałcenie, napadanie, niszczenie obcych narodów na ich własnych ziemiach).

    Dziadek w niebie to uproszczenie. Jak się okazuje wiara w siły nadprzyrodzone pochodzi z ludzkiej potrzeby posiadania super rodzica, który zawsze będzie się nami opiekował. Czysta psychologia.
    Ateiści istnieli zawsze, jednak dopiero od niedawna wyszli z ukrycia walczyć o swoje prawa do nie wierzenia w bóstwa i nie wyznawania religii. Jestem ateistką, a wbrew wszystkiemu zostałam ochrzczona jako malutkie dziecko, posłana do komunii i bierzmowania i pouczana, że z księdzem na religii się nie dyskutuje. Przez całe dzieciństwo prali mi mózg, że mam wierzyć bo tak trzeba. Jak na studiach uwolniłam się z tych idiotyzmów, to zaczęli mnie w pracy wytykać palcami, że jestem niewierząca. Nie jestem jedyną osobą z takimi przeżyciami pseudoreligijnymi. Stąd taka ogromna niechęć do wierzących hipokrytów.

    Kreacjoniści nigdy nie próbowali dogadać się z ewolucjonistami. To nie jest kwestia kompromisów. Ewolucjoniści bazują na nauce, ciągłych badaniach, falsyfikacji i eksperymentach, a kreacjoniści próbują z ich nauk wyciągnąć jakiś szczegół i dostosować do swoich “świętych” ksiąg. Jak im wychodzi każdy widzi. Nauka, to nie jest literatura fabularna, tak jak religia. Nie można “dogadywać” się pomiędzy nimi.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.