Liczba wyświetleń: 796
Na brytyjskich drogach będzie można stracić prawo jazdy za… słaby wzrok. We wrześniu ruszył pilotażowy program sprawdzania jakości wzroku kierowców.
Wezmą w nim udział policjanci Thames Valley Police, Hampshire Police oraz West Midlands Police. Będą oni wspomagani przez pracowników organizacji charytatywnej Brake Safety. Celem programu jest rzecz jasna poprawa bezpieczeństwa na brytyjskich drogach. Mundurowi będą chcieli zebrać jak najwięcej danych dotyczących kierowców, którzy siadają za kółko, pomimo tego, że ich wzrok nie znajduje się w najlepszym stanie. Stanowią zagrożenie zarówno dla siebie, jak i innych uczestników ruchu drogowego.
Jak będzie wyglądała ich praca? Zmotoryzowani będą zatrzymywani przez oficerów drogówki. Następnie z odległości 20 metrów będą musieli prawidłowo odczytać numery znajdujące się na tablicy rejestracyjnej danego samochodu. Jeśli nie będą tego w stanie zrobić policja zabierze im prawo jazdy.
Dlaczego “sokoli wzrok” jest tak ważny w przypadku jazdy samochodem? “Nieumiejętność dostrzeżenia zagrożenia w odpowiednim czasie lub szybkiej reakcji na sytuację może mieć doprawdy katastrofalne konsekwencje” – komentował na łamach “Guardiana” sierżant Rob Heard. Aktywiście z Brake od dłuższego czasu chcą wprowadzić nowe regulacji, w myśl których co dziesięć lat konieczne byłoby odnowienie uprawnień połączone z koniecznością przejścia dodatkowych testów na ostrość widzenia.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, jedyne obowiązkowe badanie wzroku odbywa się podczas testu praktycznego na prawo jazdy. Wtedy i tylko wtedy kursanci muszą odczytać tablicę rejestracyjną z odległości 20 metrów. Gdy ktoś raz zdobył prawko jest zobowiązany do powiadomienia DVLA o swoich problemach ze wzrokiem, ale praktyka pokazuje, że nikt sobie tym głowy nie zawraca.
A jak wygląda sytuacja na drodze? W poniedziałek oficerowie Surrey Police zatrzymali 87-letniego kierowcę z Woking. Potrafił on odczytać cyfry na rejestracji z odległości… siedmiu metrów!
Źródło: PolishExpress.co.uk
Pijany taczkarz też może być niebezpieczny dla otoczenia. Taczkarz też musi znac przepisy ruchu ogrodowo/chodnikowo/drogowego. Koniecznie trzeba wprowadzić egzaminy na taczki.
świetne porównanie :/… .. .
Co do badań:
Kiedyś pracowałem w firmie, której szefowa (zresztą zasługująca na tytuł Matki Wszystkich Grażyn Byznesa) w wieku lat 70 (+VAT, normalni ludzie tyle nie żyją) jeszcze jeździła samochodem. Jechałem z nią jeden raz… O jeden za dużo!
Kobieta ledwie ogarniała kierownicę, ledwie trzymała się drogi biorąc przerywaną linię “między koła” – bo tyle widziała, skrzyżowania przejeżdżała “na pałę” i szczęście…
Nie docierało do niej, że już czas pożegnać się z kluczykami, zanim nie zabije kogoś przypadkowego, na przykład Wilkowego, czy Radka.