Bradley Manning – Człowiek Roku

Opublikowano: 21.09.2013 | Kategorie: Media, Polityka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 756

Wiadomość o rozpoczęciu procesu Bradleya Manninga przemknęła w polskich mediach niemal niezauważona. Amerykańskiemu żołnierzowi, który kilka lat temu za pośrednictwem WikiLeaks upublicznił setki tysięcy dokumentów dotyczących haniebnych działań Waszyngtonu w ramach „nieograniczonej wojny z terroryzmem”, zbrojnych agresji czy po prostu imperialnej polityki zagranicznej, grozi dożywcie. Dręczony i torturowany całymi miesiącami Manning oskarżany jest bowiem o „pomoc wrogowi”. Według amerykańskiej prokuratury tak się teraz nazywa wyciąganie na światło dzienne niegodziwości rządzących. To niewątpliwie ważna wiadomość dla dziennikarzy, a w każdym razie tej ich części, która tak właśnie definiuje swe posłannictwo. Niestety grupa ta maleje w zastraszającym tempie i właśnie ów fakt mówi sporo o okolicznościach czynu Manninga.

W ciągu kilkunastu ostatnich lat wielkie media wyrzekły się swej krytycznej roli. Działalność ich pracowników w niczym nie przypomina pracy reporterów, którzy ujawnili brzydką prawdę o wojnie wietnamskiej w latach 1960. i 1970., czy o amerykańskim zaangażowaniu po stronie ludobójczych reżimów w Salwadorze i Gwatemali w latach 1980. Od czasu propagandowych relacji z ataku na Grenadę w 1983 r. i pierwszej wojny w Zatoce, której obraz wykreowano w studiach CNN, zachodnie media zawarły podwójny pakt z diabłem.

Po pierwsze, korespondenci wojenni pozwolili sobie narzucić kuratelę wojskowych de facto stając się propagandowym ramieniem armii. Efekty możemy oglądać w relacjach z Afganistanu, Iraku czy Strefy Gazy, które gdyby nie aktywiści z kamerami w telefonach komórkowych, wyglądałyby na pierwsze w historii wojny bez krwi, cierpienia i trupów. Co więcej, pod pretekstem mglistych wymogów „bezpieczeństwa narodowego” rządy zaczęły gwałtownie rozszerzać sferę tajności działań państwa (jednocześnie na masową skalę odtajniając prywatność obywateli przez poddanie ich nieustannej inwigilacji m.in. za pośrednictwem systemów kamer). Tylko w Stanach liczba tajnych dokumentów wzrosła z 5,6 mln w 1996 r. do 54,6 mln w 2009 r.

Po drugie, media praktycznie utraciły niezależność. W ciągu minionych dwóch dekad dostały się w ręce wielkich grup kapitałowych (zawsze bliskich elitom politycznym), których zarządy zainteresowane są wyłącznie podnoszeniem tzw. wartości dla akcjonariusza wyciskanej kosztem wydatków na wyjazdy reporterów, pracę korespondentów, zatrudnianie redaktorów i korektorów, czyli po prostu dziennikarstwo z prawdziwego zdarzenia. Standaryzacja i banalizacja informacji spowodowana tym procesem podcina skrzydła prasie papierowej bardziej niż fetyszyzowane nowe technologie informacyjne. Otwiera to rzecz jasna drogę nowym mediom zaangażowanym czy społecznościowym, oraz posługującym się nimi aktywistom, takim jak twórcy WikiLeaks i Bradley Manning. Sojusz władzy i korporacji medialnych wystawia ich jednak na wielkie niebezpieczeństwo.

Wyzwanie, które rzucają możnym tego świata czyni z nich prawdziwych bohaterów wolnego słowa, ale nie zapewnia solidarności ze strony głównych mediów. Te o wolności przypominają sobie tylko wówczas gdy trzeba skarcić jakiś kraj, który wymknął się Zachodowi spod kontroli, albo gdy ktoś próbuje ograniczyć ich wpływy z reklam.

Dlatego właśnie to Manning stoi przed sądem, czego nie można powiedzieć o wielu amerykańskich żołnierzach z Iraku i Afganistanu oskarżanych o popełnienie zbrodni wojennych… i wciąż cieszących się bezkarnością.

Bardzo symptomatyczne, że dla polskich mediów bohaterem jest niejaki sierżant Żebryk nasyłający prokuraturę na ludzi, którzy w Internecie ośmielają się w niewybredny sposób krytykować polski udział w agresywnej wojnie i okupacji w Afganistanie. Symptomatyczne jest także to, że “Gazeta Wyborcza” niemalże w tym samym czasie z wielką pompą przyznała swoją nagrodę Człowieka Roku Yoani Sanchez – kubańskiej dziennikarce i blogerce objeżdżającej świat w roli twarzy antycastrowskiej opozycji. Pani Sanchez nikt nie torturował, a jej rząd nie prowadzi żadnej imperialnej wojny kilka tysięcy kilometrów od swych granic. Być może dlatego idącej w stronę tabloidu “Gazecie” łatwiej, a przy okazji bezpieczniej i taniej (bo bicie leżącego nic nie kosztuje) solidaryzować się z właśnie z nią, a nie z Bradleyem Manningiem. W końcu amerykański żołnierz nierozsądnie naraził się rządowi największego mocarstwa, a nie ciągnącemu resztką sił, osamotnionemu reżimowi. Manning nie zasłużył na solidarność, bo zadarł z naszym Wielkim Bratem, który tylko w ciągu ostatnich 12 lat odpowiada za rozpętanie kilku wojen (Afganistan, Irak, pogranicze Pakistanu), wsparcie agresywnych działań swych sojuszników (Izrael w Libanie i Palestynie, NATO w Libii, Arabia Saudyjska w Bahrajnie, Kolumbia we własnym interiorze) oraz popieranie prawicowych zamachów stanu (Honduras, Wenezuela, Haiti).

Jak widać, “Gazeta” której nie jest wszystko jedno, i pewnie dlatego udostępnia swoją powierzchnię reklamową producentowi samolotów F-16, zdecydowanie woli szukać źdźbła w cudzym oku niż zauważyć belkę we własnym.

Autor: Przemysław Wielgosz
Źródło: Le Monde diplomatique – edycja polska


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

4 komentarze

  1. W.W. 21.09.2013 14:56

    Bradleyowi Manningowi należy się odznaczeni ONZ i ochrona tej organizacji.
    jego niezaprzeczalnym osiągnięciem jest fakt, że to on zmusił ciemy lud do podniesienia głowy i przyjrzenie się rządzącym.
    Dla mnie ten zwykły chłopak stal się symbolem walki z NWO.
    A że inni zawodowi “bohaterowie woalki o …” go nie lobią i nie popierają to i nie dziwota.
    On nie jeździ na konferencje urządzane, trzeba trafu, w najbardziej luksusowych hotelach na świecie, nie pokazuje się w gronie koronowanych głów, nie podpisuje milionowych kontraktów, nie wypowiada się w telewizji jak to walczy o .. co jest JEDYNĄ działalnością innych “bojowników”.
    Ten skromny człowiek jest dla mnie największym symbolem walki, bo walki osamotnionej i z góry skazanej na przegraną.
    To jest prawdziwy bohater!
    Hańba dziennikarzynom, co z pańskiego stoły jedynie odpadki zlizują.

    WW

  2. robi1906 21.09.2013 15:36

    dobrze naspisane i artykuł i pierwszy komentarz

  3. Jacek K. Poreda 21.09.2013 16:38

    Masz rację, że to symbol walki z NWO, tylko ONZ jest jednym z głównych elementów tego NWO. Więc nie licz na uznanie ONZ dla Bradleya. Podobnie nie liczmy raczej na Nobla, Nobla dostają ci, którzy uprawiają mniejszą lub większą politykę, a Bradley M. to zwykłych uczciwy chłopak, który odważnie zareagował na widziane na własne oczy przestępstwa. Niestety, nikogo nie zmusił do niczego, więcej bowiem zainteresowania i współczucia wzbudził za granicą, w tym w Polsce, niż u siebie w kraju. Jak media robią z niego zdrajcę, to znaczy, że jest zdrajcą i większość tak wierzy.

  4. JohnGaltSpeakin 21.09.2013 21:47

    Polecam ten wykład http://johngaltspeakin.wordpress.com/2013/04/21/czy-11-wrzesnia-usprawiedliwil-wojne-w-afganistanie/ USA jest jak III Rzesza a Polska jak jej satelita.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.