Bóg w naszych głowach

Opublikowano: 16.09.2012 | Kategorie: Paranauka, Publicystyka, Wierzenia

Liczba wyświetleń: 802

“Gdyby Boga nie było, należałoby Go wymyślić” – twierdził Voltaire. Współczesna neurologia zaglądając w głąb ludzkich umysłów pozwala odkryć, że dzięki odpowiednim stymulantom można pobudzić mózg do doznań mistycznych, a nawet wywołać odczucie „obecności Stwórcy”. Czy zatem w pojęcie Boga wyposażyła nas natura? Prób znalezienia odpowiedzi na to kontrowersyjne pytanie podjęli się naukowcy. Do jakich wniosków doszli?

Mistycy na przestrzeni wieków nie mieli łatwego życia. Im bardziej do głosu dochodził kartezjański obraz świata, tym bardziej mistyczne przeżycia były podważane, lub też próbowano wyjaśniać je na drodze rozumowej.

Ta tendencja zaowocowała oryginalnymi koncepcjami odnośnie pochodzenia stanów mistycznych. Przykładowo u znanej stygmatyczki Teresy Neumann, pojawienie się ran i wizji religijnych miało być spowodowane nadwerężeniem kręgosłupa, do czego doszło, gdy kobieta podczas pożaru podźwignęła wiadro z wodą. Część lekarzy powodu owych dziwnych stanów upatrywała w… kile wywołującej wiąd rdzenia kręgowego. Jeśli chodzi o Teresę z Lisieux, zwaną Teresą od Dzieciątka Jezus, mówiono o wyjątkowo frapującym przykładzie schizofrenii. Za sprawczynię mistycznych wzlotów uchodziła też epilepsja skroniowa, nie przez przypadek nazywana „chorobą świętą”. (Luter używał określenia choroba demoniczna – morbus demonicus).

Co się dzieje w głowach ludzi, którzy odwracając się od świata doczesnego zanurzają się w „rzeczywistości boskiej”? Pierwszy raz, odkąd zadano to pytanie, nauka może udzielić na nie odpowiedzi. Stało się to możliwe dzięki nowym technikom obrazowania ludzkiego mózgu, takim jak: funkcjonalny rezonans magnetyczny (fMRI), pozytonowa tomografia emisyjna (PET), czy tomografia emisyjna pojedynczego fotonu (SPECT). Badanie mózgu człowieka w chwili, gdy przeżywa on głębokie doświadczenie religijne, dało podstawę do stworzenia nowej dziedziny wiedzy – neuroteologii.

Jest rzeczą oczywistą, że za każdy rodzaj naszych przeżyć odpowiada inna struktura w mózgu. I tak, jeśli prawy płat czołowy gwarantuje nam poczucie tożsamości, o czym świadczy fakt, że jego uszkodzenie gruntownie zmienia charakter człowieka – być może inna struktura neuronów jest odpowiedzialna za wszelakie doznania religijne, stany ekstatyczne i poczucie mistycznej jedności z istotami nadprzyrodzonymi lub Bogiem. Religia mogłaby się wówczas okazać zjawiskiem o podłożu biologicznym.

Na pierwszy rzut oka stwierdzenie, że np. osoby chore na epilepsję, w wyniku tej choroby mogą stać się bardziej religijne, wygląda na niestosowny żart. Vilayanur Ramachandran, profesor i dyrektor Ośrodka Badań nad Mózgiem i Świadomością na Uniwersytecie Kalifornijskim, jest jednak daleki od dowcipkowania gdy mówi, że wielu jego pacjentów cierpiących na padaczkę skroniową doznaje bliskości Boga. Doświadczenia przeżywane przez tych ludzi w czasie napadów padaczkowych niepokojąco przypominają doświadczenia mistyków, proroków, przywódców religijnych, znane z licznych opisów.

Inny badacz mózgu, dr Michael Persinger z Uniwersytetu Laurentyńskiego w Sudbury w Kanadzie, pobudzał szybkozmiennym polem magnetycznym własne płaty skroniowe. Po tym doświadczeniu stwierdził, że po raz pierwszy w życiu dane mu było odczuć obecność Boga. Zdaniem tego naukowca, padaczka płata skroniowego może być odpowiedzialna za takie doznania, jak np. podróże poza ciałem (OBE), doznania na granicy śmierci (NDE), czy sugestywne halucynacje. Wszystkie te doświadczenia jest on w stanie, jak twierdzi, wywołać w warunkach laboratoryjnych.

Dwaj amerykańscy neurolodzy, Jeffrey Saer i John Rabin uważają, że objawy padaczkowe występowały u wielu przywódców religijnych i mistyków. Wystarczy wspomnieć Mahometa, Świętego Pawła, czy Joannę d`Arc. Eric Altschuler, neurobiolog z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego, zdiagnozował epilepsję u żyjącego sześćset lat przed Chrystusem Ezechiela. Jednym z dowodów choroby proroka ma być długość i zawiłość księgi jego autorstwa, którą bez wątpienia stworzył człowiek inaczej postrzegający otaczającą go rzeczywistość, poddany przymusowi pisania, co mogłoby być objawem hipergrafii, która stanowi jeden z syndromów padaczki płata skroniowego.

Czyżby naukowcy, nie mogąc wytropić śladów Boga we wszechświecie, postanowili za wszelką cenę odnaleźć je w ludzkiej głowie?

Rzecz jest warta zachodu. Gdyby udało się ustalić, dlaczego jedni ludzie są religijni, a inni nie – ludzkość zrobiłaby duży krok naprzód.

Wiemy już, że doświadczenia religijne i mistyczne mogą być wynikiem zjawisk elektrycznych w płatach skroniowych. Pytanie brzmi, czy te zjawiska pośredniczą w takich doświadczeniach, czy też je tworzą?

Persinger uważa, że doświadczenia określane jako religijne to nic innego jak efekt uboczny nadaktywności pewnych obszarów naszego dwukomorowego mózgu. W dużym uproszczeniu jego teoria przedstawia się następująco: kiedy prawa półkula mózgu, siedziba emocji, jest stymulowana w obszarze odpowiedzialnym za postrzeganie „ja”, lewa półkula, ośrodek języka, czuje się w obowiązku przypisać owym bodźcom jakiś sens, wytwarzając wrażenie czyjejś obecności. Persinger drażnił już płaty skroniowe ponad 1000 osób i doszedł do wniosku, że ludzie nadają owej bezcielesnej obecności imię podsuwane im przez ich kulturę: równie dobrze może to być Eliasz, Jezus, Maryja Dziewica, jak i Mahomet czy Duch Święty. Niektóre reakcje da się nawet interpretować w duchu freudowskim: ktoś wyczuwa na przykład obecność swojego dziadka. Inne osoby, dajmy na to – agnostycy wierzący w UFO – z przerażeniem opowiadają o próbie uprowadzenia ich przez Obcych…

Redukowanie Boga do kilku synaps w mózgu zakrawa na świętokradztwo i lekkomyślność. Jednak współczesna neurologia w tak uświęconych uczuciach jak miłość, radość, altruizm, współczucie, już od dawna dostrzega efekt pobudzenia określonych obszarów naszego wysoce wyspecjalizowanego mózgu.

Doktor Persinger posuwa się o krok dalej. Jego teorię można by określić jako Wielką Spójną Koncepcję Zjawisk Paranormalnych. Twierdzi on, że oddziaływanie fal elektromagnetycznych na ludzki mózg jest odpowiedzialne za niemal wszystkie zjawiska, które określamy jako paranormalne.

Badawcze zainteresowania Persingera nie są wśród neurologów rzadkością. Ostatnio coraz większa grupa naukowców zgłębia biochemiczne i bioelektryczne aspekty funkcjonowania mózgu, by zrozumieć istotę ludzkiej świadomości. W jaki sposób przeprowadza się takie badania? Dzięki nowoczesnym metodom obrazowania pracy mózgu.

W PET wykorzystuje się radioaktywną glukozę. Glukoza to substancja, którą odżywia się nasz mózg. Im komórki intensywniej pracują, tym większe jest zapotrzebowanie na ten cukier. Radioaktywna glukoza emituje pozytony – dodatnio naładowane cząstki elementarne. Kiedy krew przeniesie ją do mózgu, pozytony i elektrony w cząsteczkach wewnątrz mózgu zaczną się zderzać i unicestwiać nawzajem, przez co powstaną promienie gamma, które łatwo będzie wykryć poza czaszką. By dowiedzieć się, które struktury mózgu uczestniczą w doświadczeniach duchowych czy religijnych, musimy podać pacjentowi radioaktywną glukozę, założyć mu na głowę kask zaopatrzony w detektory, a następnie nakłonić go do modlitwy czy medytacji. Obszary mózgu, które w tym czasie zaczną zużywać najwięcej glukozy, będą stanowiły cel naszych poszukiwań. Złą stroną tej techniki jest dość słaba rozdzielczość. Nie da się bowiem na głowie badanego umieścić miliona detektorów – zwykle jest ich kilkaset.

Bardziej czuły jest rezonans magnetyczny (MRI). Również dzięki tej technice widzimy najciężej pracujące w danej chwili obszary mózgu. W MRI wykorzystywany jest fakt, że atomy cząsteczek organicznych, niczym mikroskopijne magnesy układają się wzdłuż linii silnego pola magnetycznego. Kiedy w kierunku tych atomów zostają wysłane impulsy fal radiowych, one same, z pozytonów swoich jąder emitują typowe fale radiowe wskazujące na rodzaj i liczbę atomów. Dzięki komputerom sygnały te zostają zestawione – i w ten sposób powstaje trójwymiarowa mapa ukazująca rozkład substancji organicznych w „podglądanym” mózgu.

Zarówno PET jak i MRI pozwalają na rejestrowanie w sposób ciągły zachodzących w mózgu procesów, pozwalają podpatrywać mózg w trakcie jego pracy. Jednak, jak podkreśla neuropsycholog Louis J. Cozolino, techniki te są jeszcze w dużym stopniu eksperymentalne, a standardy metodologiczne dotyczące ich stosowania i interpretacji nadal się rozwijają.

Podsumowując, nie da się ukryć, że modne ostatnio określenie neurologia kognitywna to worek, do którego wrzuca się różne metody badawcze – od ogólnych studiów nad świadomością po badanie neurologicznych podstaw różnych wrażeń. I choć na pierwszy rzut oka doszukiwanie się w funkcjonowaniu ludzkiego mózgu odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące kondycji człowieka wydaje się niechlubnym powrotem do XIX-wiecznego redukcjonizmu, prawdą jest, że wiele zjawisk, które wcześniej uznawaliśmy za atrybuty nieredukowalnego „ja”, okazało się jedynie mózgowymi „tikami”.

Weźmy na przykład śmiech. Zdaniem prof. Vilayanura Ramachandrana, śmiech jest sygnałem, że to, co wydawało się przerażające, zostało przez nasz mózg uznane za niegroźne. Ramachandran podkreśla, iż np. poślizgnięcie się na bananie jest śmieszne tylko wówczas, jeśli ofierze nic groźnego się nie stało. Śmiejemy się, by poinformować innych członków naszego plemienia: „Patrzcie, to był fałszywy alarm, nie marnujcie energii i nie rzucajcie się na pomoc”.

Oczywiście owo „odromantycznianie” motywacji ludzkich zachowań ma swą długą tradycję. Naukowi przodkowie Persingera prowadzili badania już w latach 50. ubiegłego wieku, w złotej erze behawioryzmu. Przykładowo fizjolog z Uniwersytetu w Yale, dr Jose Delgado, stał się sławny dzięki doświadczeniom z wszczepianiem elektrod do mózgów żywych zwierząt. Stosując technikę określaną jako ESB (elektroniczną stymulację mózgu) Delgado kontrolował zachowanie zwierząt za pośrednictwem sygnałów radiowych przekazywanych przez elektrody. Potrafił w ten sposób spowodować odwracanie się głów małp, czy też ich uśmiech, bez względu na to, co akurat robiły. Usypiał też w ciągu 30 sekund pijące mleko koty. W doświadczeniu z początku lat 60. ub. w. zdołał nawet osadzić w miejscu szarżującego byka – kilka ton mięśni, kopyt i rogów – wykorzystując w tym celu jedynie niewielką skrzynkę nadajnika elektrycznego.

Delgado badał też zjawisko elektronicznej stymulacji mózgów u ludzi. Za pomocą sterowanego falami radiowymi stymulatora był w stanie wywołać u pacjentów różnorodne stany emocjonalne, praktycznie na zawołanie. W drugiej połowie lat 60., na zlecenie armii USA rozpoczął badania nad możliwością poddania całych społeczeństw procesowi „psychocywilizowania” – zdalnego kontrolowania pamięci, odruchów, uczuć, a także wywoływania określonych halucynacji. Na szczęście program ten umarł śmiercią naturalną, choć istnieją osoby, które uważają, że elektroniczna kontrola umysłów nieoficjalnie w wielu krajach stosowana jest do dziś.

Stosunkowo prymitywne wyczyny Delgado dzieli długa droga od Persingerowskich poszukiwań Boga. Lecz Persinger nie jest pierwszym głosicielem tezy, że Stwórca istnieje jedynie w skomplikowanym pejzażu ludzkiego umysłu.

W swej kontrowersyjnej książce z 1976 roku: Świadomość jako efekt uszkodzenia dwuczęściowego mózgu, Julian Jaynes, psycholog z Princetown twierdził, że mózg ludzi pierwotnych, czyli żyjących jakieś 3.500 lat temu, przed pojawieniem się takich form aktywności umysłowej jak: logika, rozumowanie czy etyka, działał podobnie jak mózg współczesnych schizofreników. Jaynes utrzymywał, że podobnie jak schizofrenicy, ludzie pierwotni słyszeli głosy, miewali wizje, nie używali metafor i nie posiadali indywidualnej tożsamości, charakterystycznej dla bardziej rozwiniętego umysłu. Niektóre z owych, współcześnie zbędnych, synaps istnieją w głębszych warstwach mózgu i mogą być źródłem doświadczeń religijnych.

Wśród praktykujących neurologów nie ma konsensusu co do zasadności tych hipotez. Przypuszczenia Persingera są wprawdzie bardzo śmiałe, lecz w jego metodach czy pytaniach, które zadaje, tak naprawdę nie ma nic nowego.

William Calvin, wykładowca behawioryzmu na Uniwersytecie Waszyngtońskim w Seattle uważa, że zagadnienia badane przez Persingera nie są bardziej tajemnicze, niż kwestie analizowane przez innych neurologów: wrażenie déjà vu czy jego przeciwieństwo: jamais vu, czyli złudzenie, że rutynową czynność wykonujemy po raz pierwszy.

Persinger posuwa się jednak w swych poglądach i artykułach bardzo daleko, twierdząc, że zidentyfikował primum mobile, tłumaczące wszystkie nadzwyczajne zjawiska, o których opowiadano w ciągu ostatnich kilkuset lat.

Nietzsche usiłował zabić Boga z pomocą metafizyki. Bezskutecznie. Czy Persingerowi uda się to dzięki fizyce? „W gruncie rzeczy podkopuję raczej zaufanie do mózgu, niż jakąś konkretną wiarę” – broni się przed takim zarzutem Persinger.

Pierwsze dowody kliniczne łączące płaty skroniowe z doznaniami o treści religijnej pojawiły się w związku z monitorowaniem sposobu, w jaki pacjenci cierpiący na padaczkę skroniową reagują na zestawy słów. W eksperymencie, podczas którego pokazywano ludziom słowa neutralne (tabela), słowa o zabarwieniu erotycznym (seks) i religijnym (bóg), grupę kontrolną najsilniej pobudzały słowa o zabarwieniu erotycznym. Objawiało się to za pośrednictwem reakcji pocenia się skóry. Co ciekawe, ludzie cierpiący na padaczkę skroniową nie podzielali tej hierarchii wartości. W ich przypadku najsilniejszą reakcję wywoływały słowa o zabarwieniu religijnym. Słowa związane z seksem były mniej ekscytujące od słów neutralnych.

Jeśli nieprawidłowa aktywność mózgu u pacjentów z padaczką skroniową powoduje zmianę ich reakcji na koncepcje religijne, to identyczna zmiana wzoru prądów mózgowych, lecz uzyskana sztucznie, powinna wywołać takie samo zjawisko u ludzi zdrowych.

Na to właśnie odkrycie postawił w swych badaniach Persinger, który do doświadczeń używa przyrządu o nazwie Octopus (Ośmiornica), zmodyfikowanego motocyklowego kasku własnej konstrukcji. Urządzenie to wytwarza pole elektromagnetyczne nad płatami mózgowymi – skroniowym i ciemieniowym. W ten sposób imituje działanie określonych wzorów prądowych, wysyłając bodźce elektryczne do wybranych obszarów mózgu.

Płaty skroniowe są umiejscowione ponad uszami i odpowiadają za przetwarzanie bodźców słuchowych, odbiór mowy i czynności związane z pamięcią.

Płaty ciemieniowe znajdują się w tylnej części mózgu i są odpowiedzialne za kojarzenie zmysłów ze sprawnościami ruchowymi oraz tworzenie poczucia umiejscowienia własnego ciała w przestrzeni.

Persinger stwierdził, że co najmniej 80 procent badanych przez niego osób doświadcza obecności w pomieszczeniu obok siebie czującej inteligentnej istoty, albo też (jeśli są ateistami) jedności z wszechświatem, co oczywiście stanowi odwołanie do archetypu w ujęciu Carla Gustava Junga. Wielu z tych ludzi czując obecność Boga reaguje bardzo emocjonalnie – nierzadko płaczą. Ochotnicy biorący udział w badaniach doświadczali też obecności aniołów oraz duchów zmarłych krewnych.

Badacze z Uniwersytetu Pensylwania doszli do podobnych wniosków co Persinger, wykonując obrazowanie mózgów medytujących buddystów i modlących się sióstr franciszkanek.

W doświadczeniu dr Andrew Newberga, praktykujący medytację buddyjską Michael J. Baime starał się wyciszyć swój umysł, koncentrując się na wybranym wyobrażeniu. Gdy uznał, że przeżycie duchowe, jakiego doświadcza, sięgnęło zenitu, dał znak Newbergowi, co zaowocowało wstrzyknięciem w jego ramię znacznika radioaktywnego.

Po krótkim czasie buddystę zabrano na tomografię emisyjną pojedynczego fotonu (SPECT). Skanowanie mózgu wykazało, że przedczołowa kora mózgowa Baime`a (ośrodek uwagi) była rozświetlona. Uznano to za naturalne, ponieważ pacjent w czasie medytacji był skupiony. Jednocześnie zaobserwowano wyciszenie aktywności w innych obszarach. Na przykład tych odpowiedzialnych za przetwarzanie informacji dotyczących czasu i przestrzeni i pozwalających orientować się ciału w kwestii swoich granic.

Mówiąc inaczej, w umyśle osoby medytującej praktycznie zanikło poczucie, gdzie kończy się jej ciało, a zaczyna reszta świata. Cóż, obszar orientacji spełnia swe funkcje prawidłowo, gdy napływają do niego informacje pochodzące z narządów zmysłów. Gdy nic takiego się nie dzieje, zakreślenie granic własnego „ja” staje się niemożliwe – mózg przestaje odróżniać ja od tego, co tym „ja” nie jest, i zaczyna postrzegać siebie jako nieskończoność.

O tym, że mózg ma ogromny wpływ na wszystkie narządy i na to, jak postrzegamy siebie, a osoby doświadczające poczucia jedności ciała, ducha i umysłu są ludźmi zdrowszymi – wiedziano od dawna. Persinger pragnie mieć własny wkład w jakość zdrowia społeczeństw i – jak zapewnia – każdemu, kto wyrazi taką chęć, udostępni swoje urządzenie. Doktor, który ma wyraźne zacięcie marketingowe, twierdzi, że Octopus mógłby znaleźć miejsce w wielu domach, w postaci kącików medytacji magnetycznej, tak jak w wielu domach ludzi Wschodu istnieją kąciki, w których uprawia się medytację klasyczną.

Cóż, ustaleń Persingera i innych neuroteologów nie da się tak do końca zignorować. Nie ma jednak żadnego powodu, by bezkrytycznie wierzyć we wszystko, co głoszą. Ten stan rzeczy znakomicie podsumował filozof, prof. Ryszard Legutko z Uniwersytetu Jagiellońskiego, który napisał:

„Problemy neuroteologii są niemal tak stare, jak filozofia. Tak naprawdę wynikają one z jednego podstawowego pytania: czy możliwa jest taka sytuacja, że osiągniemy o człowieku wiedzę pewną i że nie będzie już żadnej tajemnicy; czy możliwa jest sytuacja, kiedy wszystkim naszym decyzjom i opiniom będziemy mogli jednoznacznie przypisać jakiś fizyczny czy fizjologiczny stan organizmu i że – w ten sposób – będziemy mogli sterować naszymi decyzjami i opiniami?”.

Legutko na to pytanie odpowiada w sposób jednoznaczny: nigdy tak się nie stanie.

„Żadna wiedza przyrodnicza nigdy nam nie odpowie na pytania: dlaczego Sokrates dobrze zrobił zostając w celi, jaki jest sens Krzyża, czy jaka mądrość tkwi w poświęceniu”.

To, że dane zdarzenie ma swój neurologiczny odpowiednik, nie oznacza jeszcze, że nie istnieje ono poza mózgiem. Problem ten łatwo prześledzić na przykładzie szarlotki, jak zrobiła to Sharon Begley w zamieszczonym w Newsweeku artykule Religia a mózg.

„Gdy bierzemy do ust pierwszy kęs szarlotki, ośrodek węchu w mózgu rejestruje zapach cynamonu i jabłek – tłumaczy Begley. – Kora czuciowo-somatyczna przetwarza bodźce dotykowe z zetknięcia kruchego ciasta z wargami i językiem. Kora wzrokowa odbiera dane na temat wyglądu ciasta. Wspomnienia innych szarlotek (z kuchni babci, cukierenki za rogiem) pobudzają aktywność kory asocjacyjnej…”

Gdyby mózg miłośnika szarlotki zeskanować przy użyciu PET w momencie, gdy rozkoszuje się smakiem ciasta, czy otrzymane wyniki zanegowałyby istnienie szarlotki jako takiej? Czy mielibyśmy podstawę sądzić, że jest ona wyłącznie produktem naszego mózgu? Czystą iluzją?

Odpowiedź jest chyba zbędna. Mówiąc wprost: badania neuroteologiczne nie pozwalają stwierdzić, czy Bóg istnieje. Mało tego, nic nie wskazuje na to, by kiedykolwiek były w stanie to zrobić.

Powiedzmy na koniec, że w odróżnieniu od Michaela Persingera Vilayanur Ramachandran zaprzecza jakoby odkrycie sposobu, w jaki mózg reaguje na religię, musiało negować istnienie Boga. Jego zdaniem obwody mózgu, jakie zidentyfikowali Persinger i Newberg, są po prostu rodzajem anteny, dzięki której możemy nastawić się na boską częstotliwość. Radiostacją, czerwoną linią telefonu umożliwiającą natychmiastowy kontakt z Duchem.

Tradycja, w jaką wpisują się wysiłki Persingera i innych badaczy mózgu polega na szukaniu racjonalnych wyjaśnień dla doświadczeń metafizycznych. Jednak cała rzecz, z jakiejkolwiek strony by jej nie analizować, sprowadza się do jednego podstawowego pytania, które prędzej czy później trzeba będzie sobie postawić. Czy odkryty w mózgu moduł doznań parapsychicznych został nam zaszczepiony, czy też jest on naturalnym tworem ewolucji? Kto lub co jest autorem tej skomplikowanej aparatury, w której – poprzez sieć neuronów i neuroprzekaźników – odpowiedzialny za doznania zmysłowe płat ciemieniowy zostaje wyciszony, a my, uwolnieni z ograniczającej nas kontroli zaczynamy odczuwać jedność z ponadwymiarowym kosmosem, z wszechbytem, z Bogiem?

„Mózg to twarde oprogramowanie poprzez które doznawana jest religia” – odpowiada na to pytanie Daniel Batson, psycholog z Uniwersytetu w Kansas. Jego zdaniem nie jest możliwe, aby Bóg istniał wyłącznie w naszych głowach. – „Powiedzieć, że mózg tworzy religię, to tak jakby powiedzieć, że pianino tworzy muzykę – ironizuje naukowiec. – Albo że pocałunek jest zwykłą wymianą śliny, powietrza i być może chorobotwórczych drobnoustrojów…”.

Kilkanaście lat temu Persinger rozpoczął badania nad różnymi zjawiskami psychicznymi, próbując odnaleźć ośrodek mózgowy, którego drażnienie pomogłoby w leczeniu depresji. W miarę postępu badań coraz bardziej zanurzał się w duchowe centrum ludzkiego mózgu i doszedł do wniosku, że jest w stanie wyjaśnić genezę powstawania wszystkich doznań o charakterze parapsychicznym.

Czego dotknął? Czym zakończą się jego badania? A przede wszystkim, czy ma podstawy do wyciągania aż tak redukcjonistycznych wniosków?

Leszek Kołakowski napisał w jednej ze swych książek:

„…gdy przyrodnik nie będzie wychodził poza granice, jakie mu narzuca charakter jego metod eksperymentalnych, będzie musiał powiedzieć, że zależność wyższych zjawisk psychicznych od podłoża materialnego jest faktem, nic natomiast nie będzie mógł powiedzieć o naturze tej zależności, to znaczy nie będzie mógł tłumaczyć tej zależności ani w sensie materialistycznym, ani w sensie spirytualistycznym, gdyż ten problem może być rozwiązany tylko przy pomocy filozoficznych metod badawczych”.

I pewnie z tym będziemy musieli się pogodzić.

Autor: Wojciech Chudziński
Fragment niewydanej jeszcze książki: „Bóg na linii. Od morderców seryjnych do neuroteologii”
Źródło: Infra


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

16 komentarzy

  1. Artur Marach 16.09.2012 11:55

    Ciekawy artykuł, ale jednej koncepcji w nim brakuje. Być może jest tak, że człowiek nie może istnieć bez Boga, a Bóg bez człowieka? Bo właściwie jeśli przyjąć że Bóg istnieje, to po co stworzył człowieka? Stworzył miliardy innych istot, bytów, rzeczy i jeśli stworzył na koniec człowieka to w jakim celu? Czego Mu jeszcze brakowało? Może brakowało Mu właśnie tego, żeby zaistnieć w czyjejś świadomości? jeśli człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga, to by wiele tłumaczyło, bo przecież człowiek nie może żyć sam, o czym świadczą doświadczenia ludzi na przysłowiowej bezludnej wyspie. Każdy “rozbitek” w końcu coś personalizuje, jakąś rzecz, zwierze, czy po prostu doznaje halucynacji i rozmawia sam ze sobą, w ten sposób wytwarzając sobie towarzysza. Człowiek nie istnieje bez drugiego człowieka i realizuje się tylko społecznie, tylko będąc z drugim człowiekiem i tutaj jest miejsce dla Boga. Jak mówi Biblia tam Kościół gdzie przynajmniej dwoje ludzi. Widocznie Bóg, żeby “zaistnieć” tez potrzebuje towarzystwa, świadomej istoty.

  2. Rozbi 16.09.2012 16:35

    Dla mnie Bóg to tylko i wyłącznie określenie cech i relacji międzyludzkich. I tak np w Katolicyźmie Jana Pawła II “Bóg jest miłością” – i jest w moim mniemaniu tylko miłością – a nie oddzielny bytem świadomym – tylko po prostu relacją międzyludzką znaną jako miłośc (mam nadzieje że dobrze mnie rozumiecie)

    I tak np w starożytnym rzymie Mars był wojną, afrodyta sexem, Apollo sztuką (estetyka uczucia “wyższe”)

    Po prostu bogów jako takich nie ma. Wszystko to określenie relacji międzludzkich – a bogowie pomagali ustalać te relacje w formy prawne – tak jak np poczucie i pojęcie sprawiedliwości – kluczowe w rozwoju każdego systemu prawnego. A bóg jest podobno “mądry i sprawiedliwy”

    Nie wiem czy dobrze to opisuje, ale jeśli ktoś np wyznaje religie pokoju i wierzy w Boga milości i pokoju to chodzi o to że ten bóg tkwi w nim właśnie w tych uczuciach – w miłości i pokoju. Nie ma żadnego oddzielnego bytu – są tlyko uczucia, myśli i emocje – i to są zarówno współcześni jak i starożytni bogowie.

    Nawet w naukach Jezusa w Nowym Testamencie gdy się wczytamy to jego nauki dotyczą właściwie tylko i wyłącznie relacji międzyludzkich i tego jak powinno działać społeczeństwo. Gdyby zastąpić słowo Bóg – słowem “my wszyscy” “społeczność” to tak naprawdę sens słów zostałby praktycznie bez zmian (chodzi mi o nowy testament bo stary jest raczej uosobieniem zemsty niż miłowania)

  3. samvip 17.09.2012 00:15

    Do niewierzących :
    1.Skoro dostaliście już jedno życie to czemu wątpicie że dostaniecie drugie?
    2.Czy jesteś w stanie stwierdzić czemu to akurat Ty znalazłeś się z swoim ciele?
    3.Czym jest dla Ciebie ciało , czym świadomość a czym dusza?
    4.Skoro człowiek rządzi na planecie-ziemia milionami istnień to dlaczego wątpicie że nie ma Kogoś kto rządzi absolutnie milionami takich planet jak ziemia łącznie z ich istnieniami.
    5.Czy przeczytałeś choć jedno pismo święte ( Biblia , Tora , Koran ) i jesteś w stanie powiedzieć że nie ma tam najważniejszych wartości przynoszących człowiekowi szczęście w życiu?
    6.Czy nie masz czasem wrażenia że człowiek wie o życiu i całym wszechświecie tyle co Twoja mała rybka dla której akwarium to jej cały świat. Człowiek dostał wszystko na ziemi aby mógł spokojnie żyć ale niestety ludzie żyjący świadomością że i tak nie ma później nic więcej wprowadzają chaos…

  4. firestarter 17.09.2012 12:26
  5. Gregor 17.09.2012 20:15

    Z pewnością istnieją przeróżne sposoby dowodzenia istnienia Boga. Dla mnie osobiście:
    1) Codzienne doświadczenia, to jest jak niekończąca się gra w miłość z Inteligentnym Nauczycielem,
    2) Jakość przesłania płynącego z Biblii, a w szczególności Przykazań, kazania na Górze ale także pism chrześcijan-gnostyków (chrześcijaństwo w szerokim spectrum wygląda nieco inaczej).
    3) Moc modlitwy: gdy wątpię – jestem kroplą deszczu / gdy wierzę – jestem kroplą w morzu, staję się morzem!

  6. Stanlley 17.09.2012 20:57

    Artykuł ciekawy ale trochę niekompletny i ogólnikowy pod względem wytłumacznia zjawisk NDE i wychodzenia z ciała. Jest wiele udokumentowanych relacji pacjentów opisujących wyjście z ciała podczas śmierci klinicznej w sposób eliminujący wytłumacznie po przez działalność odpowiednich rejonów mózgu. Chodzi o grupę gdzie pacjenci dokładnie opisują przebieg reanimacji, ustawienie sprzętów i mebli oraz nawet dialogi (powiedzmy że dialogi mogli słyszeć). Nie można tego wytłumaczyć gdyż nawet nie mieli fizycznej (będąc “w ciele”) możliwości obejrzenia dokłdni pomieszczenia i opisu czynności wykonywanych przez lekarzy. Powiedzmy że artykuł jest ciekawy ale niczego tak naprawdę nie dowodzi i nie wyjaśnia po za rzeczani które już od dawna można było przypisać zjawiskom towarzyszącym skrajnemu niedotlenieniu mózgu – tak przykłądowo.

  7. samvip 17.09.2012 21:35

    Do niewierzącego :
    Nikt nie mówi że w jakiejś cześci np. Biblia nie była modyfikowana w ciągu całego okresu jej istnienia. Żeby wyciągnąć właściwe wnioski porównajcie Koran w przekładzie Bielawskiego lub Torę.
    Wszystkie 3 religie mówią o tym samym Bogu opisując to co tak naprawdę jest ważne w naszym życiu i na co należy zwracać uwagę.

    1.Nikt nie dostaje większego ciężaru niż jest w stanie unieść w swoim życiu.
    2.Życie bez Boga nie ma żadnego sensu , a kierowanie się w odwrotnym kierunku prowadzi do autodestrukcji człowieka , małżeństw
    i wszystkiego tego czym różni się człowiek od zwierząt.
    3.W dniu sądu ostatecznego wydawać się Wam będzie że nie żyliście dłużej niż jedną godzinę. Nie będzie miało znaczenia kim byliście i co posiadaliście. Tylko Wasza dusza będzie miernikiem w którą stronę pójdziecie.

    Żadna nauka nawet za kilkaset lat nie będzie w stanie zbadać czy Bóg istnieje czy nie .
    Zostały nam dane 3 święte Księgi , jesteśmy inteligentni, dedukujmy , patrzmy na ten świat także przez pryzmat wyższych wartości . To od nas zależy która drogę wybierzemy .
    Jedno jest pewne wybierając wiarę niczym nie ryzykujemy co najwyżej możemy zyskać i tam i tu . Obierając kierunek odwrotny …. hmmmm … naprawdę myślicie że jesteście tylko chodzącą kupą mięsa ?

  8. Il 18.09.2012 00:14

    Jak powstał Bóg ? …jak powstał polski wyraz składający się z literek b, ó, g?
    Czy jest to wyraz dźwięko-, brzmienionaśladowczy czy pochodzi z innego języka i innej kultury ludowej?
    Dlaczego w innych miejscam ziemskiego globu Bóg jest nazywany inaczej?

    Rozumowanie logiczne:
    Jeżeli Bóg jest wszystkim tym co było, jest i będzie to oznacza, że Bóg stworzył zło i dobro, stworzył anioły dobre i anioły złe (szatana, diabły itp), stworzył życie i śmierć – jest życiodajny i śmiercionośny..
    “Bóg jest Stwórcą doskonałym”, który dał ludziom wolną wolę i przyzwolił na to aby ludzie czynili zło (zabijali się, okradali, okłamywali).
    Jaki to doskonały stwórca, który zezwala swoim dziełom (‘dzieciom’) aby te niszczyły się wzajemnie lub unicestwiały? (zabijały jedno drugie lub same siebie)
    Kościół rzymski (wspólnota rzymska) robi biznes na straszeniu Bogiem tworząc wieże babilońskie (kościoły, katedry, bazyliki, świątynie itp) zwane DOMami bożymi i podobno dla Boga. Według rzymskich katolików (katowników) w tych babilońskich luksusowych wieżach mieszka niewidzialny Bóg. Widzialni bezdomni ludzie umarli przedwcześnie poza tymi luksus-apartamentowcami ponieważ te tak zwane domy Boże są na noc zamykane aby nikt nie mógł na noc znaleźć w nich noclegu (schronienia).

    Wyrazem Bóg “wycierają” swoje świńskie ryje klerobiznesmeni, ich znajomi i ich rodziny aby opływać w luksusach materialnego świata.

    Remont szatańskiej twierdzy paulinów na górze zwanej jasną to koszt ponad 30 000 000 zł. Część tej kwoty to eurodotacje.
    W ramach remontu malowanie na złoty kolor martwej materii i obrazy (obrazów) Boga.
    Ile skromnych małych domków jednorodzinnych wielopokoleniowych z ogródkami mogło by powstać za 30 mln zł?
    1000 ?

    Czy szatańska twierdza paulińska na górze zwanej jasną służąca do wielbienia niewidzialnego Boga jest ważniejsza od tysiąca malutkich gospodarstw widzialnych żywych rodzin ?

    35 000 000 zł eurodotacji + 5 000 000 zł dotacji rządowej na remont babilońskiej twierdzy katowników rzymsko-watykańsko-żydowskich na górze Częstocha:
    http://czestochowa.gazeta.pl/czestochowa/1,43169,7348456,Jasna_Gora__Za_remont_placi_Unia_i_minister.html

  9. Il 18.09.2012 17:03

    c.d.

    Jezus Chrystus nigdy nie był, nie jest i nie będzie Bogiem. Człowiek ten być może był bliższy ideałowi człowieczeństwa.
    Znowu logicznie rozumując:
    jednostka materialna (w tym przypadku Jezus Chrystus) nie może być jednocześnie wielością lub wszechmaterią. Stany złudzenia bycia wszechmaterią i wszechenergią są związane zazwyczaj z brakiem ruchu i zminimalizowaniem odczuwania materii swojego ciała i ubrania a zmaksymalizowaniem połączenia swoich niewidzialnych gazów i energii z otaczającą bliższą lub dalszą przestrzenią i materią.

    Na halucynacyjne wizje religijne miał i najprawdopodobniej nadal ma wpływ sporysz będący składnikiem “wizjonerskiego” chleba powszedniego.
    O sporyszu:
    http://pl.m.wikipedia.org/wiki/Sporysz

  10. samvip 19.09.2012 13:18

    Bóg nie ma współtowarzyszy . Jest tylko On jeden najwyższy , natomiast miał swoich wysłanników ( np. Mojżesz , Jezus , Mohammed itd.) Modlić możemy się tylko do niego jedynego bez żadnych pośredników. Il jeżeli naprawdę nie wierzysz w Boga i życie po śmierci to tylko ci współczuć.

  11. Il 20.09.2012 02:28

    samvip,
    Nie można nie wierzyć w istnienie Boga i życia po śmierci skoro logika myślenia wskazuje na ich istnienie.
    Istnieje wszystko, dobro i zło, stany pośrednie i nicość – pustka.
    To od nas zależy jakimi kreatorami rzeczywistości materialnej i niematerialnej chcemy być. Dobrymi, złymi, bliższymi dobru, bliższymi złu.
    Wiara czyni prawdziwe cuda, które “z punktu widzenia” wszechmaterii, wszechenergii i wszechczasu (zwanych skrótowo w Polsce Bogiem) są czymś naturalnym i zwyczajnym.

    z BOGiem (:

  12. Prometeo 20.09.2012 08:46

    dziwne rzeczy dziwne rzeczy przecież religia jak i bajki i mity służy jedynie wychowaniu młodzieży ma za zadanie pogłębiać wrażliwość na nie godne i nie prawe postępowanie byśmy przez utożsamienie się z postacią stawali się lepsi Najbardziej niepoprawne religie świata pomijają zupełnie fakt iż to jest adresowane do jednostki ktora powinna to stosować wyłącznie do siebie i dla własnego rozwoju a nie rzucać kamieniami w grzesznice palić czarownice i robić inne popaprane rzeczy Trzy największe religie świata propagują takie zachowania że aż cofa na samą myśl a ludki wciąż to akceptują np. człowiek z nieprawego łoża ma mieć utrudniane życie przez wszystkich wokół i nigdy nie mieć wlasnego potomstwa. myślę że ani Stwórca ani jego alter ego Diabeł nie ma nic wspólnego z żadną religią. a te dawne systemy prawne dla ludów prymitywnych powinny być traktowane z dystansem

  13. Prometeo 20.09.2012 09:53

    tz.przeżycia i doznania mistyczne to nic innego jak odmienne stany świadomości . schizofrenia jak i wszelkie psychozy mogą być przeżywane zarówno zbiorowo jak i w pojedynkę a każda psychoza może być zaszczepiona jednostce przez inną bądź ogół społeczeństwa. Każda religia ma swój podręcznik czyli zbiór sentencji zdań wywołujących określony stan psychiczny zwany oświeceniem, namaszczeniem bądź natchnieniem duchem , znamy też pojęcie doświadczania Boga. Ważne że wariat nie szkodliwy społecznie nie jest groźny. Niestety są miejsca na ziemi gdzie ludzie są okaleczani lub mordowani z tego tylko powodu że coś o nich powie jedna ze schizowana baba drugiej itd

  14. Prometeo 20.09.2012 10:04

    dziwi mnie czemu świat stał się taki duchowo prymitywny preferując dualizm i przyjmując że wszystko jest albo dobre albo zle kiedy nie umieją określić jakie mówią że jest dziwne taki stan żeczy pozwala traktować ba traktuje o człowieku jak o psie dobry pies dostanie kość od pańcia zły nie dostanie

  15. Pooky 20.09.2012 11:12

    “(..) choć istnieją osoby, które uważają, że elektroniczna kontrola umysłów nieoficjalnie w wielu krajach stosowana jest do dziś.”

    Mhm, na pewno te osoby w to wierzą:
    http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=L9mMeoD-s9g
    oraz
    http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=E2j_c1y3Avg

    Do tych filmów dotarłem dzięki tej stronie:
    http://www.jeffpolachek.com/www-karlaturner-org

  16. Il 22.09.2012 10:14

    Jest różnica między Bogiem a bogiem więc realisto popraw się.
    samvip wierzy zapewne przede wszystkim w Boga a w znacznie mniejszym stopniu w boga. Istnieje Bóg i bóg bo istnieje wszystko. Możemy stworzyć wyraz Omon i dorobić do niego ideologię, że to inne imię dla Boga ponieważ, możemy się umówić, pochodzi od mantry “om” i wskazania na Boga uosobionego -> “on” (z gramatyki: 3 osoba liczby pojedynczej).

    Ogromna ilość polskojęzycznego kleru nie zna źródła słowa “Bóg”. Dobrze, że część tego kleru wie iż ważniejszym od imienia Bóg są powiedzenia: “jestem, który jestem”, “ja jestem”.

    Pisząc wyraz “Bóg” można powiedzieć: “istnieje Bóg” (wyraz “Bóg”).
    Pisząc “nie ma Boga” można interpretować dwojako:
    1. fałszowanie rzeczywistości – istnieje wyraz Bóg a ktoś napisał, że go nie ma (że nie ma nawet wyrazu “Bóg” a przecież widać, że ten wyraz jest napisany i istnieje),
    2. “Boga” jako żeńska odmiana wyrazu “Bóg” – ona: Boga – “nie ma Bogi” – jak Dzieci lub innojęzyczni mówią na przykład “nie mieć pieniądze”, “ta rzeka nie być czysta”, “człowiek ma głowa”, “jeżeli istnieje głód to istnieje jego żeńska odmiana czyli “głoda”, itp.

    Jak kler “wyciera” sobie swoje mięsożerne ryje wyrazem “Bóg” można przeczytać tu:
    http://wolnemedia.net/wierzenia/jak-kosciol-rzymskokatolicki-bogacil-sie/

    “Jeśli więc pokarm gorszy brata mego, przenigdy nie będę jadł mięsa, by nie gorszyć brata.” – Biblia Tysiąclecia.
    http://www.biblia-internetowa.pl/1Kor/8/13.html

    Kler oraz inni ludzie jedzący mięso gorszą mnie.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.