Bliski Wschód: ani milimetr do przodu

Opublikowano: 29.04.2010 | Kategorie: Polityka

Liczba wyświetleń: 1052

No, he can’t – tak na razie należy podsumować osiągnięcia Baracka Obamy na Bliskim Wschodzie. Bez cienia ironii trzeba jednak odnotować, iż identyczne 0 na swoim koncie może zapisać George W. Bush. Prezydentowi Stanów Zjednoczonych nie można odmówić determinacji (a przynajmniej jej demonstrowania), aczkolwiek niewiele z tego wynika dla kwestii pokoju na Bliskim Wschodzie. Do tej pory Obamie nie udało się doprowadzić do tzw. proximity talks, które w uproszczeniu wyglądałyby tak, iż Amerykanie rozmawialiby z Izraelczykami, a potem z Palestyńczykami, robiąc za kanał transmisyjny.

Przekonywanie do rozmów jest jakie jest, bo tutaj nikt nic nowego nie wymyśli, a pole do manewru jest niewielkie. Prawdopodobnie oferta na stole wygląda tak: Izrael wypuści część więźniów politycznych, zlikwiduje część punktów kontrolnych pomiędzy Izraelem, a Zachodnim Brzegiem Jordanu, przekaże władzom palestyńskim więcej odpowiedzialność na tymże terytorium i może skończy z prześladowaniem administracyjnym w Jerozolimie. W zamyśle amerykańskim – zrównoważyć to ma decyzję o wybudowaniu domów w Jerozolimie Wschodniej, ogłoszonej w czasie wizyty wiceprezydenta Bidena.

Pierwsze informacje o możliwości powstania takiej oferty mają już około miesiąca. Do tej pory nie widać entuzjastycznych reakcji ze strony palestyńskiej, bo w żaden sposób nie zmienia to stanowiska Izraela wobec osadnictwa na Zachodnim Brzegu Jordanu i Jerozolimie Wschodniej. Przypomnę: Izrael uznaje Jerozolimę za swoją stolicę, takie same zamiary wobec niej, w swoim przyszłym państwie, mają Palestyńczycy. Niepokój Palestyńczyków nie dotyczy tej jednej, konkretnej decyzji, a polityki, jaką się za nią kryje.

O tym, co działo się przed 1967 rokiem można powiedzieć dużo złego. W skrócie: Jerozolima Zachodnia była pod kontrolą izraelską, a Jerozolima Wschodnią: jordańską. Smutnym faktem jest, iż doszło do wypędzenia żydów ze wschodniej części miasta i muzułmanów z zachodniej. Należy to obustronnie potępić. Wszystko zmieniło się po wojnie sześciodniowej, wygranej przez Izrael, który zajął całą Jerozolimę, ale również Zachodni Brzeg Jordanu. Od 1967 roku rozpoczęło się izraelskie osadnictwo.

W efekcie, w Jerozolimie Wschodniej (i okolicach) mieszka obecnie 190 (dane UE) tysięcy osadników oraz 210 tysięcy Palestyńczyków, którzy są prześladowani administracyjnie – m.in. burzy im się domy (tysiąc w czasie ostatnich 10 lat – dane ONZ), nie wydaje pozwolenia na budowę, a około 50 tysięcy domów jest zagrożonych wyburzeniem (ponownie: ONZ). Status Jerozolimy jest olbrzymią przeszkodą dla osiągnięcia pokoju i upór Izraelczyków oraz Palestyńczyków, uważających ten obszar za serce swojego państwa, nie dziwi. Trudno odmówić protestom palestyńskim zasadności, bo Izrael – krok po kroku – dąży do zmian demograficznych w Jerozolimie Wschodniej, co doskonale można wykazać podając, iż w 1967 roku nie było tam żadnego Izraelczyka, a teraz stanowią oni blisko połowę ludności.

Według nieoficjalnych doniesień, premier Netanjahu odrzucił kolejną prośbę prezydenta Stanów Zjednoczonych, by powstrzymał rozbudowę osiedli w Jerozolimie Wschodniej. Bezsilność Baracka Obamy uderza w oczy, bo Izrael robi co chcę, nie oglądając się na Waszyngton. Zwłaszcza, iż za kilka miesięcy skończy się 10-miesięczny okres wstrzymania rozbudowy osiedli na całym Zachodnim Brzegu Jordanu, co może oznaczać kolejny zgrzyt. BBC podaje, iż w 121 legalnych osiedlach na Zachodnim Brzegu Jordanu żyje 280 tysięcy Izraelczyków, a do tego doliczyć należy także Izraelczyków mieszkających w tzw. “dzikich” osiedlach, a jest ich ponad 100. Sprawę komplikuje też fakt, iż ci ludzie są w większości wyborcami obecnie rządzącej Izraelem koalicji.

Sam Izrael w kwietniu zdołał się jeszcze raz poróżnić ze Stanami Zjednoczonymi, wycofując się z konferencji na temat bezpieczeństwa nuklearnego. Izrael posiada kilkaset głowic nuklearnych, o których “nikt nie wie”, a ewentualne podniesienie tej kwestii przez Egipt i przychylną Iranowi,przynajmniej oficjalnie, Turcję, byłoby rządowi izraelskiemu bardzo nie na rękę. Swoją drogą, należy dodać, iż premier Netanjahu niewiele stracił, bo w kwestii Iranu nie udało się ustalić nic, a Chińczykom udało się nie zmienić stanowiska w żadnej z omawianych przez przywódców kwestii.

Autor: Patryk Gorgol
Źródło: Kącik Dyplomatyczny


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

1 wypowiedź

  1. Fearless 30.04.2010 14:58

    Przestańcie sie łudzić, przecież on sluży żydom,przez nich został wybrany i wykonuje ich plan. On jest mocny w gadce, a nie w działaniu. Udowodnił to swoją nieobecnością na Wawelu.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.