„Bezpłatne” coraz droższe

Opublikowano: 04.10.2012 | Kategorie: Edukacja, Gospodarka, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 1012

Pieniędzy na edukację jest coraz mniej. Efekt? Publiczne szkoły coraz częściej proszą rodziców o składki na pomoce szkolne i inne wydatki.

Jak przypomina „Dziennik Gazeta Prawna”, zgodnie z artykułem 70. Konstytucji RP nauka w szkołach publicznych jest bezpłatna. W praktyce jednak rodzice uczniów ponoszą pewne koszty i są one coraz większe. Oprócz składek na komitet rodzicielski, fundusz klasowy czy świetlicę, nauczyciele coraz częściej proszą o pieniądze na np. papier toaletowy, toner do drukarek, wyposażenie stołówek i placów zabaw, farby do malowania klas, a nawet komputery, które mają – wedle słów jednego z dyrektorów – „usprawnić pracę szkolnej administracji”. Niektóre placówki wprowadziły nieformalne czesne, które ma pokryć koszty np. obiadów, zatrudnienia ochroniarzy, zajęć dodatkowych.

Dyrektorzy szkół tłumaczą te działania niewystarczającą ilością pieniędzy, jaką otrzymują od gmin. Ich zdaniem funduszy wystarcza na opłacenie pensji nauczycielom. Skarżą się, że otrzymują od samorządów o 20-30 proc. mniej pieniędzy niż jeszcze trzy lata temu.

Gminy z kolei twierdzą, że muszą finansować szkoły z własnej kieszeni, bo subwencja oświatowa na te cele nie wystarcza. „Rzadko się zdarza, aby szkoła otrzymała 100 proc. tego, co przedstawia w planie budżetowym. Nie ma na to pieniędzy” – przyznaje Bożena Bartyzel, zastępca wydziału edukacyjnego w Wieliczce.

Źródło: Nowy Obywatel


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

13 komentarzy

  1. jj44 04.10.2012 12:23

    Nikt tego nie zrobi bo to za duże lody kręci.

  2. Rozbi 04.10.2012 13:01

    admin.
    Dobry pomysł.
    Tylko w praktyce niewykonalne.
    Dlaczego?
    Bo nie istnieje akt normatywny ani żaden przepis który nakazuje ludziom kupowanie podręczników…
    No chyba że znasz taki przepis, ja takiego przepisu nie znam, po prostu nie jesteśmy zmuszeni prawnie do zakupu podręczników.

    Natomiast co do wymiany dowodów to był tkai przepis – chyba rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych, albo nawet oddzielna ustawa albo nowelizacja ustawy która narzaucała odpłatę za wymianę dowodów.

    Więc reasumując – nie można zaskarżyć do trybunału kupna podręczników bo nie jest ono nigdzie uregulowane prawnie.

    Chyba że się mylę i naprawdę istnieje przepis który narzuca obowiązek kupna podręczników szkolnych.

  3. matimozg 04.10.2012 13:07

    Kupisz dziecku książki, ale za rok już nie sprzedasz bo wejdzie nowy “program”. Używanych książek też nie kupisz, no bo przecież one będą już “nieaktualne”. To jest idiotyczne. Ciągle nowe podręczniki, praktycznie co roku. A zarabiają na tym te wielkie wydawnictwa, a Ministerstwo Edukacji na pewno też czerpie z tego korzyści skoro taka sytuacja ma miejsce. Głupota i dojenie biednych ludzi.

  4. Rozbi 04.10.2012 22:34

    Akurat w sprawie podręczników jedyny koszt jaki byłby potrzebny to koszt przechowywania cyfrowych danych.

    Przypomnijmy sobie czego uczyliśmy się w Liceum na Biologii, Chemii, Fizyce, Matematyce, J angielskim, czy J Polskim.

    Przecież wiedza na takim poziomie się nie deaktualizuje – więc okresowa zmiana podręczników jest zbędna – wystarczyłby jeden “centralny”

    Skoro juz mamy centralny obowiązkowy system nauczania z jednolitym programem nauczania dla każdej szkoły to nie rozumiem dlaczego nie można takich centralnych podręczników zrobić po prostu w wersji cyfrowej i wrzucić np na serwer Ministerstwa Edukacji – do wydruku, lub pobrania.

    Oczywiście że system nie jest bezpłatny – ale skoro już decydujemy się na obowiązkowy system edukacji to róbmy wszystko żeby był jak najtańszy.

    Sądzę że taniej byłoby kupić dla każdego dziecka tablet i pobierać takie podręczniki w formacie pdf niż wydawać pieniądze na podręczniki.

    Oszczędności na pewno byłyby duże – nawet w skali makro.

    Straciłyby wydawnictwa – zyskaliby sprzedawcy sprzętu elektronicznego, firmy IT, i na pewno rodzice – bo zaoszczędziliby pieniądze.

    Nawet 2-3 tablety na cały okres trwania nauki to taniej niż kupować zestaw podręczników na każdy rok szkolny.
    Pomine już fakt że w takim podręczniku w wersji elektronicznej można znaleźć coś 3-4 razy szybciej – a to naprawdę przyspiesza proces uczenia, kiedy możesz znaleźć konkretne zdanie, słowo kluczowe itp itd w ciągu kilku sekund.

    Moim zdaniem dobrym pomysłem żeby zacząć taką małą rewolucję byłoby po prostu zobowiązanie wydawców podręczników do umieszczania na swoich stronach wersji tych podręczników w formacie pdf, czy innym.

    Ewentualnie ruch społeczny typu “darmowypodrecznik.pl” gdzie ludzie skanują podręczniki i udostępniają je w sieci. – Tylko jak to zrobić żeby nie zostać nazwanym i skazanym jako pirat ?

  5. Il 04.10.2012 22:34

    edukacja powinna polegać między innymi na uprawie lnu i konopii do nauki przędzenia nici i tkania lokalnych ręczników.

    Jak zwykle przypominam o potrzebie likwidacji przymusu (obowiązku) szkolnego.
    Najważniejszy powód to zmniejszenie lub zniesienie przymusowych opłat podatkowych na niby “bezpłatną” pseudoedukację.

  6. Rozbi 04.10.2012 22:39

    A i jeszcze jedno – wszyscy mówią o kosztach dla rodziców za podręczniki, a nawet nie zdajecie sobie sprawy jak rynek wygląda po drugiej stronie – tzn materiałów wydawniczych dla nauczycieli – typu konspekty, programy nauczania, ćwiczenia i książki z edycją specjalną dla nauczycieli itp itd – to jest dopiero korupcja i złodziejstwo – wiem bo mam Mamę nauczycielkę, i znajomą którą właśnie zaczęła od września pierwszy rok jako nauczycielka.

    To co się dzieje przy sprzedaży materiałów dla nauczycieli to jest po prostu cytuję: “chaos i burdel”.

  7. _SL_ 04.10.2012 22:41

    @Il Dobre. Wyglada na to ze taki jest cel, do tego jeszcze oscypki i strugane piszczalki.
    Pamietajmy ze od nastepnego roku podwyzszaja VAT na rekodzielo i wyroby ludowe.
    🙂

  8. _SL_ 04.10.2012 22:55

    Uzupelniajac:
    “Ministerstwo Finansów chce od 1 stycznia 2013 roku podnieść VAT – z 8 do 23 proc. ma wzrosnąć VAT na wyroby sztuki ludowej, rękodzieła, rzemiosło ludowe i artystyczne oraz…”
    Wladza “dobrodusznie” rozdajaca nasze pieniadze szykuje wieksze podatki “by zylo sie lepiej”.

    http://nczas.com/wyroznione/podatki-znow-wzrosna-rostowski-czaruje-budzet/

  9. narkos 04.10.2012 23:32

    w calej tej dyskusji zapominamy o silnym lobbingu wydawniczym ktory steruje i ograniczna tym samym wejscie na rynek elektronicznych form edukacyjnych, cos jest na rzeczy ze monopl w tej branzy ma sie calkiem dobrze!

  10. Rozbi 05.10.2012 12:49

    Jak już powiedziałem – skoro zgadzamy się i właściwie wszyscy akceptujemy monopol edukacji Państwowej – to musimy zrobić wszystko żeby był jak najtańszy.

    Poza tym staram wyobrazić sobie sytuację co w sytuacji kiedy dziecko (powiedzmy Jasiu) zamiast podręcznika wymaganego przez nauczyciela przynosi tablet z zeskanowanym podręcznikiem sprzed 5 lat … Powiedzmy do biologii, do historii, i do fizyki.

    Wyobraźmy sobie taką hipotetyczną sytuację.
    Czy naprawdę wpłynęłoby to na jakośc nauczania/.

    Nauczycielka mówi – otwieramy podręczniki na stronie 56 temat “rozmnażanie się jednokomorkówców” (przy zalożeniu że format pliku pozwala na wyszukiwanie – a nie jest to fotograficzny skan)
    Jasiu nie ma stron więc wyszukuje w tablecie “rozmnażanie jednokomórkowców” i od razu pojawia mu się temat..

    I co teraz.. Czy wiedza która Jasiu ma w tablecie jest różna od tej która znajduje się w papierowych nowiutkich , pachnących jeszcze farbą podręcznikach?

    Nie jestem specjalistą od biologii – ale wydaje mi się że nic się znacząco nie zmieniło w dziedzinie rozmnażania organizmów jednokomórkowych.

    Więc teoretycznie Jasiu czerpie tą samą wiedzę co inni uczniowie, więc ma taką samą wiedzę na klasówki, kartkówki itp itd – bo przecież nie zapominajmy że obecny system edukacji uczy tylko do zdania testów…

    Ba mało tego – przecież tą samą wiedzę można zdobyć na wikipedii, serwisach ściąga.pl itp itd.

    Więc zadaje sobie pytanie co by było gdyby ktoś na lekcje przychodził z laptopem/tabletem zamiast książki.

    Czy nauczyciel wyprosiłby takie dziecko z lekcji?
    Czy dziecko miałoby dostęp do innej wiedzy niż rówieśnicy?
    Czy dziecko miałoby problem ze zdawaniem klasówek, testów, czy nawet matury?

    Nie wydaje mi się – ale ciekawy jestem czy ktoś próbował tego w praktyce. Przecież nauczyciel nie może chyba odmówić nauczania, a dyrektor nie może wywalić ze szkoły ucznia tylko dlatego że jego rodzice nie zgadzają się na kupno podręczników…

    To takie moje wolne przemyślenia – ciekawy jestem jakby to wyglądało w praktyce i jak szkoła zareagowałaby na takie dziecko i rodziców.

  11. Rozbi 06.10.2012 11:47

    Nie ma nic za darmo – nauczyciele nie pracują za darmo, sprzątaczki nie sprzątają za darmo, posiłki w szkołach nie są za darmo, boiska przy szkołach nie są za darmo, oświetelenie i materiały edukacyjne też nie są za darmo.

    Prawo do edukacji jest przywilejem i my wszyscy jesteśmy bogaci bo stać nas na to żeby utrzymywać ten monopolistyczny państwowy system.

    W tej chwili problem jest tylko z podręcznikami – trzeba za nie zapłacić z własnej kieszeni a nie w postaci podatków.

    Dlatego taniej by było po prostu w obecnej technologii zdigitalizowac wiedzę i podręczniki.

  12. sunner 07.10.2012 11:53

    “Kupisz dziecku książki, ale za rok już nie sprzedasz bo wejdzie nowy “program”. Używanych książek też nie kupisz, no bo przecież one będą już “nieaktualne”. To jest idiotyczne” (matimozg 04.10.2012 13:07).


    Nie, to nie jest “idiotyczne”, to jest po prostu – kapitalistyczne. Mamy kapitalizm, czyli ustrój kapitalistów, nic więc dziwnego, że kapitalistyczne państwo, narzędzie w rękach kapitalistów, wspiera wielkie kapitalistyczne wydawnictwa. Przepraszam, ale idiotyczne to właśnie jest nierozumienie tych bardzo prostych w końcu spraw.

  13. Libertus 08.10.2012 17:10

    Nie mam dzieci, więc nie mam na szczęście tego problemu, ale gdybym je miała, to z pewnością bym wysłała dziecko z karteczką do szkoły; “nie stać mnie na zakup książek dla dziecka”. Jeśli wszyscy rodzice by tak zrobili to z pewnością rząd zainteresowałby się tą kwestią na poważnie… ot, taki prosty zwykły zabieg. A swoją drogą to ciekawa jestem reakcji szkoły na takie posunięcie, bo przecież nie wyrzuciliby dziecka ze szkoły tylko za to że jego rodziców nie stać na zakup dla niego książek.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.