Liczba wyświetleń: 636
Gwałtownie rośnie liczba zarejestrowanych bezrobotnych z dyplomem wyższej uczelni. W końcu marca takich osób było 223,5 tys. To o blisko 19 tys. więcej niż w końcu ubiegłego roku.
„Gazeta Prawna” informuje: przybywa osób bezrobotnych z wyższym wykształceniem. W ciągu ubiegłego roku ich liczba zwiększyła się o ponad 400 tysięcy – do 4,6 mln. W tym roku może być podobnie, bo tak jak w 2010 r. w szkołach wyższych jest 1,9 mln studentów. Wyraźny wzrost bezrobocia wśród osób z wyższym wykształceniem potwierdzają też badania aktywności ekonomicznej ludności (BAEL) prowadzone przez GUS, które uwzględniają szarą strefę gospodarki. Według nich w pierwszych trzech miesiącach tego roku stopa bezrobocia wśród osób z dyplomem wyższej uczelni wzrosła do 5 proc. – z 4,7 proc. w IV kwartale ubiegłego roku.
Z najnowszych danych Eurostatu wynika, że nie jest to zjawisko typowo polskie – podobna tendencja utrzymuje się w całej Europie. W Hiszpanii stopa bezrobocia wśród osób w wieku 25-64 lat, posiadających dyplom wyższej uczelni, wyniosła w końcu ubiegłego roku 10,5 proc., na Łotwie – 9,9 proc., w Estonii – 9,1 proc., w Grecji – 8,7 proc., w Irlandii – 6,8 proc., a we Włoszech – 5,6 proc.
Źródło: Nowy Obywatel
5% bezrobocie posiadaczy dyplomu to mało miarodajny wskaźnik. Bardziej przydałoby się zaprezentować te dane biorąc pod uwagę “świeżo upieczonych” absolwentów w wieku 24-30 lat. Z tego, co mi się obiło o oczy, to w tej grupie bezrobocie wynosi ok. 25%.
Dobry fachowiec ze studiami czy bez prędzej czy później wyjdzie na swoje. Ilościowo jest ich tyle samo co wcześniej, tyle że liczba studentów się zwiększyła i stąd takie dane. Gdyby nie było prywatnych szkół, to ten wskaźnik pewnie byłby dużo niższy.
@Tomy M.
Typowy bełkot typa bez studiów, któremu się udało i teraz twierdzi, że studia jakie to studia są “be” i do niczego nikomu niepotrzebne, bo on sobie poradził i jakieś rodzynki-samouki też. Brawo, ale to nie oznacza, że w każdej dziedzinie tak się da.
No i jeszcze pseudo-argumenty “99% bla, bla…” bez sprawdzenia na ile to ma wspólnego z prawdą. Udział prywatnych uczelni w “rynku” akademickim to w tej chwili około 2/3. Studentów na kierunkach typu marketing i zarządzanie jest nie więcej niż 20%. Fajnie sobie podkolorowywać rzeczywistość, ale bez przesady. Mnie i sporo innych osób uczelnia nauczyła odpowiedzialności za słowa i takie bzdury bez sprawdzenia statystyk wstydziłbym się pisać lub mówić publicznie nawet u cioci na imieninach.
#fenix – 🙂 weź nie rozluźniaj.. he he w porę..
Wszystkim mlodym i wyksztalconym by DALEJ GLOSOWALI NA TUSKA by zylo im sie po prostu …. 🙂 lepiej By zylo sie lepiej
Ale też trzeba sobie zadać pytanie co ta cała wiedza jest warta na współczesnym rynku pracy ? Czy tą wiedzę można posiąść w inny sposób ? Co n.p. jest dziś warte dziennikarstwo analogowe ? Ile wartają pdf-y z opisami prac naszych naukowców ? Za ile pdf-ów można zostać profesorem ? Na Fb widać z jaką dumą wymieniają zaliczone szkoły i uczelnie ale poza tym to najwyraźniej nie mają się czym pochwalić. Widocznie uważają, że wystarczy zakuć, żaliczyć, zapomnieć i wziąść dyplom. Na płaszczyźnie informatyki widać doskonale kto i jak opanował to cudowne narzędzie obliczeniowe i komunikacyjne. Niech inteligencja po studiach zadziwi czymś ciemnotę bez studiów.
@Tomy M.
W przeciwieństwie do Ciebie moje dane posiadają źródło jakim jest strona MNiSW. Strzelanie liczbami na oko na poważnie czy nie aby tylko podeprzeć swoje zdanie dobrze wg mnie o rozmówcy nie świadczy.
Myślenie, iż studia wyższe to droga do kariery naukowej jest bardzo archaiczne. Między stworzeniem jakiejś użytecznej idei a jej wdrożeniem, komercjalizacją i eksploatacją nie ma prostej drogi. Ktoś musi się tym zająć, kto się na tym zna i nie tylko powinni być nimi marketingowcy bawiący się w sprzedaż. Tu jest przede wszystkim miejsce dla osób z wyższym wykształceniem, a więc na rynku.
P.S.
Jak już się bawimy w ortografię, to pseudoargumenty pisze się łącznie.