Liczba wyświetleń: 853
To przesądzone: zwolnienia urzędników zaczną się już we wrześniu – październiku. Zamiar oszczędzania poprzez cięcia etatów w administracji zapowiedziano już w drugiej tarczy antykryzysowej, a 26 sierpnia na posiedzeniu rządu przyjęto uchwałę w tej sprawie.
„Rząd zobowiązał szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów do uzgodnienia z właściwymi członkami Rady Ministrów rozwiązań związanych ze zmniejszeniem zatrudnienia w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz urzędach obsługujących członków Rady Ministrów” – informuje Centrum Informacyjne Rządu. Uzasadnieniem dla zmniejszenia zatrudnienia jest oczywiście pandemia koronawirusa.
Zwolnienia będą dotyczyły wszystkich urzędów podległych premierowi lub nadzorowanych przez premiera, ministra kierującego działem administracji rządowej lub wojewodę, a także urzędów obsługujących organy administracji centralnej w województwach. Nie ominą NFZ, ZUS-u i KRUS-u. Zgodnie z ustawą można je rozpocząć w każdej chwili, bo jest spełniony zapisany w drugiej „tarczy” warunek: „negatywne skutki gospodarcze COVID-19 będą powodować stan zagrożenia dla finansów publicznych państwa”. Rząd przyznał kilka dni temu, że zaplanowany na 2020 r. budżet jest niewykonalny.
Zwolnienia w administracji państwowej mają przebiegać maksymalnie prosto: pracodawca ogłasza kryteria redukcji etatów, związki zawodowe mają siedem dni na ustosunkowanie się. Wszystko jeszcze szybciej, niż przy procedurze zwolnień grupowych. Pewne swojego miejsca pracy mogą być tylko kobiety w ciąży, czy osoby w okresie przedemerytalnym. One jeszcze są w polskim prawie pracy chronione.
Zdaniem Piotra Szumlewicza ze Związku Zawodowego Związkowa Alternatywa oszczędzanie kosztem pracowników budżetówki to skandal i kolejne uderzenie w tę grupę, na jakie pozwala sobie PiS. „Ekipa Prawa i Sprawiedliwości od początku swoich rządów nie dba o jakość usług publicznych oraz lekceważy pracowników sfery budżetowej i samorządowej. To rząd, który wycofuje się z odpowiedzialności za dbanie o jakość szkolnictwa, służby zdrowia czy pomocy społecznej” – zauważył związkowiec w stanowisku przesłanym portalowi „Strajk”.
Z kolei Związek Zawodowy Pracowników ZUS przypomina, że w tej państwowej instytucji wskazane byłoby wręcz zwiększenie liczby pracowników zamiast jej zmniejszania. Zakład Ubezpieczeń Społecznych w dobie pandemii otrzymał szereg nowych zadań: wypłaty świadczeń postojowych, dodatku solidarnościowego, dodatkowych zasiłków opiekuńczych, obsługi wniosków o zwolnienie ze składek na ZUS (dla małych i średnich firm), a ostatnio także bonu turystycznego. Wszystko to było wykonywane bez dodatkowych pracowników czy zwiększenia budżetu instytucji.
Autorstwo: Małgorzata Kulbaczewska-Figat
Źródło: Strajk.eu
No to niedługo przybędzie żołnierzy zawodowych. Pióro zamienią na karabin.
Jak znam takie “redukcje zatrudnienia” to zwolnieni zostaną pracownicy techniczni (informatycy, elektrycy, sprzątaczki) bo ich pracę będą wykonywać firmy zewnętrzne. Oczywiście za większe pieniądze, ale “suweren” będzie szczęśliwy.
PS. Znam to z autopsji jak redukcję etatów przeprowadzili poprzednicy.
A może by parlament zmienił konstytucję i “tymczasowo” zredukował liczbę p.osłów o 10% (by ponownie przeliczyć głosy na zmienioną liczbę miejsc). Z biegunki legislacyjnej jeszcze nic dobrego nie wynikło.
Niech ta tymczasowość trwa tyle, co tymczasowa podwyżka VATu.